Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr sie 06, 2025 16:06



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 110 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona
 Czy księża powinni pouczać małżonków? 
Autor Wiadomość
Post Re: Czy księża powinni pouczać małżonków?
Cytuj:
Zgodnie jednak ze słowami Jezusa ciało nie mówi nam o tym co pochodzi od Boga ( a żądze ciała nie wypływają z miłości o czym łatwo można się przekonać dowiadując się np o aktach gwałtów seksualnych).


W takim razie w jakim celu człowiek posiada ciało? Czy nie lepiej było stworzyć czlowieka jako istotę duchową skoro ciało jest niczym co mogłoby pochodzić od Boga? Ale jednak pochodzi, tak jak seksualność, jest czymś dobrym i pięknym. Podajesz tylko skrajne i niewłaściwe, nieuporządkowane przykłady użycia seksualności jako czyn przestępczy. Dlaczego w takim razie chrześcijaństwo opiera się na tym najważniejszym filarze jakim jest zmartwychwstanie? Skoro ciało jest tak złe i nie pochodzi od Boga to w jakim celu człowiek ma istnieć w ciele na wieki, przecież mógłby pozostać jako dusza/duch.


N paź 25, 2015 16:06
Post Re: Czy księża powinni pouczać małżonków?
equuleuss napisał(a):
Cytuj:
Zgodnie jednak ze słowami Jezusa ciało nie mówi nam o tym co pochodzi od Boga ( a żądze ciała nie wypływają z miłości o czym łatwo można się przekonać dowiadując się np o aktach gwałtów seksualnych).


W takim razie w jakim celu człowiek posiada ciało? Czy nie lepiej było stworzyć czlowieka jako istotę duchową skoro ciało jest niczym co mogłoby pochodzić od Boga? Ale jednak pochodzi, tak jak seksualność, jest czymś dobrym i pięknym. Podajesz tylko skrajne i niewłaściwe, nieuporządkowane przykłady użycia seksualności jako czyn przestępczy. Dlaczego w takim razie chrześcijaństwo opiera się na tym najważniejszym filarze jakim jest zmartwychwstanie? Skoro ciało jest tak złe i nie pochodzi od Boga to w jakim celu człowiek ma istnieć w ciele na wieki, przecież mógłby pozostać jako dusza/duch.


Nie sexualnosc tylko dopelnienie milosci malzenskiej.
Sex to pojecie wymyslone przez ludzi i oddzelajace milosc od wspolzycia mmalzenskiego.
Sex sam w sobie jest grzechem, ale jako dopelnienie milosci malzenskiej jest Blogoslawienstwem.
Wielu sadzi ze milosc to efekt pociagu sexualnego, a faktycznie jest odwrotnie, sex jest nastepstwem milosci i jej dopelnieniem.
W dzisiejszych czasach mylii sie tak podstawowe pojecia, ale glowniie z wygodnictwa, aby usprawiedliwiac sex dla przyjemnosci tlumaczac to miloscia, a przy tym wypaczajac wspolzycie malzenskie sprowadzajac je do sexu i pozniej wszyscy maja problem z rozumieniem malzenstwa i wspolzycia w malzenstwie, oraz pretensje do Kosciola.


N paź 25, 2015 16:32
Post Re: Czy księża powinni pouczać małżonków?
Cytuj:
Nie sexualnosc tylko dopelnienie milosci malzenskiej.
Sex to pojecie wymyslone przez ludzi i oddzelajace milosc od wspolzycia mmalzenskiego.


Jednak, istnieje takie pojęcie jak seksualność i seks i posługujemy się tym we współczesnym świecie.

Cytuj:
Sex sam w sobie jest grzechem, ale jako dopelnienie milosci malzenskiej jest Blogoslawienstwem.


Seks nie może być pojmowany tylko jako czyn kopulacyjny. Człowiek nie jest zwierzęciem.

Cytuj:
Wielu sadzi ze milosc to efekt pociagu sexualnego, a faktycznie jest odwrotnie, sex jest nastepstwem milosci i jej dopelnieniem.


Jednak najpierw pojawia się zainteresowanie, także fizyczną stroną, a przede wszystkim jest to istotne dla mężczyzny. Kobieta, żona powinna być pociagająca dla mężczyzny, męża. To jest ten czynnik, wabik, i w związku z tym zainteresowaniem, podobaniem się sobie, następuje bliższe poznanie a w konsekwencji może być zakochanie, miłość. To jest właśnie ta seksualność która działa w taki oto sposób. I to jest także Boży porządek świata.

Cytuj:
W dzisiejszych czasach mylii sie tak podstawowe pojecia, ale glowniie z wygodnictwa, aby usprawiedliwiac sex dla przyjemnosci tlumaczac to miloscia, a przy tym wypaczajac wspolzycie malzenskie sprowadzajac je do sexu i pozniej wszyscy maja problem z rozumieniem malzenstwa i wspolzycia w malzenstwie, oraz pretensje do Kosciola.


Seks powinien być także dla czystej przyjemności małżonków którzy mogą w taki sposób cieszyć się sobą, swoją seksualnością, i wyrażać sobie wzajemną miłość poprzez ten dar seksualności. To jest całkiem zdrowe podejście do sprawy. Człowiek nie jest zwierzątkiem aby łączyć się tylko jak samiec z samicą dla celów kopulacyjnych, bo takie postawienie sprawy uwłacza człowieczeństwu i miłości.


N paź 25, 2015 19:01

Dołączył(a): So paź 17, 2015 18:41
Posty: 8
Post Re: Czy księża powinni pouczać małżonków?
Zgadzam się z Tobą equuleuss. Zwłaszcza w tym że dla mężczyzny pociąg seksualny do kobiety z którą ma się związać jest istotny. Seksuolodzy powtarzają że mężczyzna zdobędzie kobietę czułością ( na tle emocjonalnym, okaże np: słownie swą czułość i doceni kobietę) a kobieta zdobędzie mężczyznę swą atrakcyjnością (czyli sprawi że będzie się mu podobała i będzie go pociągała). Sex w małżeństwie jest uwieńczeniem, wisienką na torcie, ale jest nią tylko i wyłącznie w małżeństwie. W innym wypadku sex to tak naprawdę coś co może nas niszczyć.
Odnosząc się do samego tematu: Czy księża powinni pouczać małżonków? Ja zapytam o coś innego. Czy my powinniśmy pouczać księży? Moja odpowiedź brzmi tak: Tak jeśli robi coś złego. Znamy przykazania i wiemy jak powinien zachowywać się ksiądz, więc jeśli robi coś złego lub nieodpowiedniego powinniśmy go pouczyć, jest to nasz chrześcijański obowiązek. Działa to i w drugą stronę. Jeśli chodzi o pouczanie ogólnie, nie skupiając się na grzechach, to ksiądz również może mieć wiedzę większą niż przeciętna na temat małżeństwa i sexu ponieważ studiował, czytał itd. Więc dlaczego nie? Tylko wszystko powinno być wyważone.


N paź 25, 2015 20:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 06, 2015 10:22
Posty: 630
Post Re: Czy księża powinni pouczać małżonków?
W 4 oczy jak coś, to do powyższej wypowiedzi.
co do zaś kapłanów, to ksiądz może pouczać, ma wiedzę książkową, poza tym Duch Święty też pomaga i na pewno może dużo więcej niż nie jeden psycholog i seksuolog. Bóg to Bóg jest Panem wszystkich i wszystkiego.

_________________
Warto zerknąć: Egzorcyzmy | Mamre | Różaniec | Modlitwy i życiorysy świętych | Życie wieczne


N paź 25, 2015 21:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: Czy księża powinni pouczać małżonków?
Tu nawet nie chodzi o to czy to seks czy choroba czy inny jakiś rodzaj potrzeby. Zawsze chodzi tylko o jedno.
Utożsamienie z ciałem po to aby nie zlekceważyć ciała. Bo czy to jakakolwiek przyjemność odczuwana czy wręcz odwrotnie ból, to zawsze mają za zadanie odwrócić kota ogonem i zaprzeczyć doskonałości ducha. A tyle ilu słuchałam pouczeń katolickich kapłanów niestety ich wysiłki zawsze związane były z tym aby do ducha dodać to czego w żadnym razie połączyć się nie da. Można wiele rzeczy traktować jako atrybuty i przejawy życia w ciele jak np jedzenie. Bez , których ciało nie funkcjonuje lub nie rozmnaża się ale trzeba je traktować tylko jako potrzebę tymczasową. Ze względu na specyfikę potrzeb ale tylko do czasu. Do pełnego połączenia z Bogiem gdy wszystkie te potrzeby staną się zbędne a nawet więcej mało atrakcyjne i śmieszne.

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Pt paź 30, 2015 20:49
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lis 19, 2015 19:22
Posty: 3
Post Re: Czy księża powinni pouczać małżonków?
Powinni pouczać a nawet jest to ich obowiązkiem ponieważ otrzymują ducha od Boga który który przez nich przemawia ci którzy są prawdziwie z powołania każdy człowiek wie co jest dobre a co złe jeśli słucha głosu serca wie jak postępowac


Cz lis 19, 2015 20:13
Zobacz profil
Post Re: Czy księża powinni pouczać małżonków?
sapper napisał(a):
Nie sexualnosc tylko dopelnienie milosci malzenskiej.
Sex to pojecie wymyslone przez ludzi i oddzelajace milosc od wspolzycia mmalzenskiego.
Sex sam w sobie jest grzechem, ale jako dopelnienie milosci malzenskiej jest Blogoslawienstwem.
Wielu sadzi ze milosc to efekt pociagu sexualnego, a faktycznie jest odwrotnie, sex jest nastepstwem milosci i jej dopelnieniem.
W dzisiejszych czasach mylii sie tak podstawowe pojecia, ale glowniie z wygodnictwa, aby usprawiedliwiac sex dla przyjemnosci tlumaczac to miloscia, a przy tym wypaczajac wspolzycie malzenskie sprowadzajac je do sexu i pozniej wszyscy maja problem z rozumieniem malzenstwa i wspolzycia w malzenstwie, oraz pretensje do Kosciola.


Moja mentalność sprzeciwia się stwierdzeniu, że "sex" sam w sobie jest grzechem. Uważa nakazywanie powstrzymywania się od czynności seksualnych w małżeństwie (np. zakaz patrzenia się na nagie ciało żony (zwłaszcza genitalia) dla męża czy na odwrót, zakaz zgody na orgazm podczas aktu małżeńskiego, krytykowanie sypiania co noc w jednym łóżku przez obojga małżonków dla podniecenia seksualnego (ale nie doprowadzania przez to do orgazmu czy wytrysku)) za "żałosny ciemnogród" i "rażące nieumiarkowanie i zacofanie".

Popęd płciowy i "sex" służą budowaniu więzi małżeńskiej, umożliwiają też prokreację. Dawniej "demonizowano" przyjemność seksualną w małżeństwie i czynności seksualne, co moją psychikę oburza, myślę nawet, że Kościół powinien za to przeprosić, że dawniej nakładał na małżonków straszliwe ciężary. Których celibatariusze nie ruszali palcem, bo nie żyli w małżeństwie, nie mieli potomstwa na utrzymaniu... Sam popęd płciowy wygląda mi na coś w rodzaju "emocji" takiej jak np. gniew. Libido zdaje się być "psychofizycznym" wyrazem potrzeby płodzenia potomstwa przez ciało, popęd płciowy zdaje się krzyczeć: "chcę mieć dzieci!". Ale żona nie jest "świnią rozpłodową" czy zwierzęciem. Moja mentalność nie widzi niczego zdrożnego w mężu upajającym się widokiem nagich genitaliów i piersi swojej żony i doznającym przyjemności seksualnej i erekcji (nie chodzi tu o doprowadzanie do szczytowania u któregokolwiek ze współmałżonków i ejakulacji).

Moja mentalność myśli, że czynności takie jak: patrzenie się na nagą żonę w celu osiągnięcia erekcji, spanie z żoną w jednym łóżku (i do tego obydwaj współmałżonkowie są w bikini), dotykanie wstydliwych części ciała żony nie dla szczytowania nie jest niczym grzesznym i szkodliwym duchowo. Myśli wręcz przeciwnie - że zakazywanie tego rodzaju czynności małżonkom to "faryzeizm", "nakładanie ciężarów nie do uniesienia" (przy czym ci, co je nakładają, mogą niejednokrotnie ich jednym palcem nie ruszać), wręcz coś zdecydowanie sprzeciwiającego się cnocie umiarkowania! Moja mentalność stanowczo nie zgadza się z dawniej obecnymi w katolicyzmie poglądami na temat przyjemności płciowej w małżeństwie i czynności seksualnych w związku małżeńskim.


So lis 21, 2015 15:11
Post Re: Czy księża powinni pouczać małżonków?
Chory człowiek mądrzejszy od zdrowego.

Nie zwróciłem uwagi, czy mi to wycięli w sąsiednim wątku: uważam, że cała ta katolicka kołomyja z seksem to rezultat starodawnych bojów politycznych chrześcijan z poganami; ci drudzy uprawiali prostytucję sakralną, więc ci pierwsi chcieli się odciąć. Stąd np. postać Wielkiej Nierządnicy – złej dlatego tylko, że służącej tzw. "demonom"; a że one wymagają od niej rozwiązłości? Musi dlatego, że to jest ich bunt wobec Boga. I tak dalej.

Na szczęście ludziska swój rozum mają i jak się ryćkali dla przyjemności, tak się ryćkać będą; a jeśli się trafi jakaś duszyczka naiwna, to próba stosowania nauk przedmałżeńskich raz-dwa doprowadzi ją do rozwodu cywilnego i tyle.


So lis 21, 2015 15:28
Post Re: Czy księża powinni pouczać małżonków?
ErgoProxy napisał(a):
Chory człowiek mądrzejszy od zdrowego.

Nie zwróciłem uwagi, czy mi to wycięli w sąsiednim wątku: uważam, że cała ta katolicka kołomyja z seksem to rezultat starodawnych bojów politycznych chrześcijan z poganami; ci drudzy uprawiali prostytucję sakralną, więc ci pierwsi chcieli się odciąć. Stąd np. postać Wielkiej Nierządnicy – złej dlatego tylko, że służącej tzw. "demonom"; a że one wymagają od niej rozwiązłości? Musi dlatego, że to jest ich bunt wobec Boga. I tak dalej.

Na szczęście ludziska swój rozum mają i jak się ryćkali dla przyjemności, tak się ryćkać będą; a jeśli się trafi jakaś duszyczka naiwna, to próba stosowania nauk przedmałżeńskich raz-dwa doprowadzi ją do rozwodu cywilnego i tyle.


Wszystko zalezy od tego jak odbierasz ta przyjemnosc we wspolzyciu malzenskim.
Jesli masz na mysli jedynie jednostronne zaspokojenie, czy tez "uprawianie" seksu tylko i wylacznie dla przyjemnosci, seksu i szpanowania kollegom-kolezankom, to daleko tak nie zajedziesz.


So lis 21, 2015 17:50
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50
Posty: 7771
Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
Post Re: Czy księża powinni pouczać małżonków?
ErgoProxy napisał(a):

Nie zwróciłem uwagi, czy mi to wycięli w sąsiednim wątku: uważam, że cała ta katolicka kołomyja z seksem to rezultat starodawnych bojów politycznych chrześcijan z poganami; ci drudzy uprawiali prostytucję sakralną, więc ci pierwsi chcieli się odciąć.

To chyba spore uproszczenie.
Ale tak w ogóle to Twoje przemyślenia, czy gdzieś to znalazłeś?
Bo mnie wydaje się, że koncept czystości seksualnej (która nie jest równoznaczna z zaniechaniem seksu w ogóle, ale z wywyższeniem relacji) to dziedzictwo judaizmu.
Potwierdza to Dennis Prager w, Judaism's Sexual Revolution: Why Judaism (and then Christianity) Rejected Homosexuality, fragmenty w "Dennis Prager o rewolucji seksualnej judaizmu" w 6 numerze Frondy.

Cytuj:
Gdy judaizm zażądał, aby cała aktywność seksualna była skanalizowana w małżeństwie, zmienił świat. Tora zabraniając seksu pozamałżeńskiego po prostu uczyniła stworzenie cywilizacji zachodniej możliwym. Społeczeństwa, które nie nałożyły żadnych granic na swoją seksualność, zostały zahamowane w swoim rozwoju. Postępująca dominacja świata zachodniego może być w dużym stopniu przypisana rewolucji seksualnej, która była zainicjowana przez judaizm i następnie kontynuowana przez chrześcijaństwo.
Rewolucja ta polegała na wepchnięciu „dżina" seksualizmu w małżeńską butlę (na wtłoczeniu mocy seksu w ramy małżeństwa). Sprawiła ona, że seks już nie dominował w społeczeństwie, wywyższyła miłość i seksualność między kobietą a mężczyzną (tym samym stworzyła możliwość miłości i erotyzmu w obrębie małżeństwa) oraz rozpoczęła żmudne zadanie podwyższenia pozycji kobiety.

Więcej w http://the614thcs.com/17.1460.0.0.1.0.phtml

_________________
Fides non habet osorem nisi ignorantem


So lis 21, 2015 18:39
Zobacz profil WWW
Post Re: Czy księża powinni pouczać małżonków?
Tak, to chyba spore uproszczenie i chyba jednak Izraelici. : ) Natomiast trudno mi się zgodzić z tym, że:
Cytuj:
Społeczeństwa, które nie nałożyły żadnych granic na swoją seksualność, zostały zahamowane w swoim rozwoju.

bo porównajmy rozwój społeczeństwa arabskiego z rozwojem społeczeństwa japońskiego. : P W ogóle, rozważania na temat przyczyn wyższości kultury euroatlantyckiej są o tyle bez sensu, że zwyczajnie nie mamy materiału porównawczego, bo wszystkie inne kultury rozwijały się, jeśli w ogóle, to normalnym tempem, a tylko nasza dostała hopla.

Ciekawie, i zupełnie na odwrót, widzi to szaman:
Wojciech Jóźwiak napisał(a):
...Ponieważ te, zapewne wzięte od cyników, kontr-kulturowe ideały weszły do ewangelicznego świętego rdzenia chrześcijaństwa, a żyć z nimi się nie dawało, to wcześnie nauczono się je lekceważyć i nie wyciągać z nich praktycznych wniosków. Chrześcijaństwo więc poszło na ugodę ze „światem”, czyli ze starogrecką zasadą uczenia się i doskonalenia przez badanie i kontemplację rzeczywistości. Dzięki temu Europa poszła (mimo długich zbłądzeń...) w końcu drogą greckiego obiektywizmu...


So lis 21, 2015 19:15
Post Re: Czy księża powinni pouczać małżonków?
sapper napisał(a):
Wszystko zalezy od tego jak odbierasz ta przyjemnosc we wspolzyciu malzenskim.
Jesli masz na mysli jedynie jednostronne zaspokojenie, czy tez "uprawianie" seksu tylko i wylacznie dla przyjemnosci, seksu i szpanowania kollegom-kolezankom, to daleko tak nie zajedziesz.


Dla mnie orgazm i ejakulacja (szczytowa przyjemność seksualna) różnią się od tylko podniecenia seksualnego i erekcji (mniejszych przyjemności seksualnych). Dla mojej mentalności nie ma nic złego w tym, że mąż codziennie pobiera bez skrępowania lżejsze przyjemności seksualne w wyniku np. całowania i dotykania rękoma nagich piersi żony, widoku i pieszczot nagich jej pośladków czy nawet żeńskich genitaliów (ale nie w sposób, który prowadzi któregoś z małżonków do orgazmu). Nie widzę w przyjemności seksualnej czegoś, czym można "szpanować" innym (może przez moją strasznie dziwaczną psychikę mam tę, bądź co bądź, zaletę). Mnie ciekawi współżycie tylko "po ciemku" (nie ze światłem dziennym czy żarówki lub nawet świecy, ale tylko ze światłem latarni ulicznych czy nawet w całkowitej ciemności), aby podkreślić tajemniczość cielesnego złączenia małżonków. Niestety, niemożność nawet pobierania mniejszych przyjemności seksualnych jest dla mnie "bardzo frustrująca".

Kiedy rozważam o seksualności, to dochodzę do wniosku, że takie rzeczy jak cudzołóstwo, gwałt, rozwiązłość, wszeteczeństwo są bardzo obrzydliwe. Przerażają mnie takie rzeczy. Co, jeżeli z cudzołóstwa pocznie się dziecko i nie będzie ono biologicznym dzieckiem jednego ze współmałżonków, tylko będzie nosić geny cudzołożnika, a małżonek będzie musiał się nim opiekować? To bardzo nie fair. Taka możliwość może zniechęcać do małżeństwa.

Dochodzę też do wniosku, że w dzisiejszym zachodnim świecie związki małżeńskie są zawierane stanowczo za późno. Obawiam się, że ludzie mogą dużo nagrzeszyć nieczysto przed zawarciem związku małżeńskiego, niejednokrotnie mieć wielu partnerów czy partnerek, z którymi współżyli (nawet waginalnie). Przez niepowściągliwość seksualną może być wielka liczba aborcji. Dla mnie współżycie (przy którym naturalne jest wystąpienie orgazmu czy wytrysku) powinno być czymś wyjątkowym i odpowiedzialnym, czymś więcej niż mniejsze przyjemności seksualne w małżeństwie.

Późniejszy wiek rodziców oznacza też większe ryzyko pewnych chorób (np. zespołu Downa). Niebawem pewnie zostanie wprowadzony zasiłek w wysokości 500 zł na dziecko, ale w przypadku posiadania tylko jednego dziecka zasiłek mają dostawać tylko biedniejsze rodziny, z niższym dochodem miesięcznym na osobę w rodzinie. Uważam, że powinno być więcej przypadków, w których i przy jednym dziecku byłby wypłacany zasiłek (np. gdy rodzice są młodzi (zawarli związek małżeński wyraźnie poniżej średniej wieku zawarcia małżeństwa w Polsce, zwłaszcza w przypadku, gdy chociaż jeden małżonek studiuje, chce zdobyć wykształcenie wyższe mimo tego, że wcześnie został(a) rodzicem), chociaż jeden z rodziców jest niepełnosprawny, rodzice nie mogli mieć dzieci wcześniej ze względu na zmaganie się z bezpłodnością).


So lis 21, 2015 20:00
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50
Posty: 7771
Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
Post Re: Czy księża powinni pouczać małżonków?
ErgoProxy napisał(a):
Tak, to chyba spore uproszczenie i chyba jednak Izraelici. : ) Natomiast trudno mi się zgodzić z tym, że:
Cytuj:
Społeczeństwa, które nie nałożyły żadnych granic na swoją seksualność, zostały zahamowane w swoim rozwoju.

bo porównajmy rozwój społeczeństwa arabskiego z rozwojem społeczeństwa japońskiego. : P W ogóle, rozważania na temat przyczyn wyższości kultury euroatlantyckiej są o tyle bez sensu, że zwyczajnie nie mamy materiału porównawczego, bo wszystkie inne kultury rozwijały się, jeśli w ogóle, to normalnym tempem, a tylko nasza dostała hopla.

Społeczeństwo arabskie to w materii relacji sacrum-seksualność raczej regres w stosunku do judaizmu, więc i nic dziwnego. A społeczeństwo japońskie cywilizacyjnie i technologicznie zaczęło szybko się rozwijać po otwarciu na europejskość.
Poza tym shinto podobnie jak judaizm i chrześcijaństwo opiera się na koncepcji rozdziału ciała i ducha, choć w przeciwieństwie do tych religii monoteistycznych przywiązuje dużą wagę do szczęścia ciała jak i szczęścia duszy. Ten rozdział sprawia, że w społeczeństwie japońskim, na podobieństwo wielu społeczeństw pogańskich w basenie Morza Śródziemnego i poza nim nie ma sakralizacji seksu (co doprowadza do rozwiązłości), ale nie ma też stawiania seksu w opozycji do sacrum.

_________________
Fides non habet osorem nisi ignorantem


So lis 21, 2015 20:05
Zobacz profil WWW
Post Moją mentalność RAŻĄ obecne przepisy dotyczące małżeństwa!
Moja natura chce być z żoną, ale nie chce współżyć (woli zrezygnować z orgazmu, skoro nie jest w stanie ponieść konsekwencji cielesnego złączenia się z żoną, takich jak poczęcie potomstwa). Chce spać z żoną co noc, widzieć jej nagie ciało. Nie chce poczynać i wychowywać dzieci. Chce ujarzmić popęd bez grzechu w inny sposób, niż "twardą" abstynencją seksualną i bezżennością. Nie chce orgazmu i wytrysku, ale nie podoba jej się powstrzymywanie się od kontaktu fizycznego z kobietą, od erekcji i zgody na drobniejsze przyjemności seksualne (jak pieszczoty i widok nagich intymnych części ciała, ale bez czynności mających na celu osiągnięcie szczytowania u którejkolwiek ze stron).

Nie masturbuję się od wielu lat, nie współżyłem seksualnie z kimkolwiek, mówię "nie" pornografii, nie miałem sympatii. Mam 24 lata (nie tak dużo z jednej strony, ale w moim wieku obydwaj rodzice byli po ślubie i narodzinach dziecka) i bezżenność i całkowita abstynencja seksualna potrafią mi nieźle "dać w kość". Jestem bardzo nienormalny i nie wyobrażam siebie jako rodzica. Dopuszczenie osoby takiej jak ja do płodzenia potomstwa czy jego wychowywania (np. przez adopcję) wygląda na coś wyraźnie nieodpowiedzialnego (chociaż czytałem o osobach z chorobami psychicznymi czy całościowymi zaburzeniami rozwoju, które mają potomstwo, żyją w małżeństwie). Co z osobami wyraźniej niepełnosprawnymi, które mają problem z zarobieniem na siebie i często utrzymują się z renty, a nie z pracy, które od młodych lat są obciążone niepełnosprawnością? Co, jeżeli taka osoba pragnie zawrzeć związek małżeński i pragnie kontaktu fizycznego z tą jedną osobą płci przeciwnej?

Nie podoba się mojej psychice obecne prawo małżeńskie Kościoła. Mentalność uważa, że małżeństwo bardzo młodych (i starszych też) ludzi bez możliwości współżycia (na przykład z obawy przed chorobami genetycznymi potomstwa czy niezdolnością do wychowania potomstwa u osoby, która nie nadaje się na rodzica) powinno być dozwolone. Dla niej najelementarniejszymi celami małżeństwa są uśmierzenie czy łagodzenie pociągu płciowego i budowanie więzi między małżonkami, a nie płodzenie i wychowywanie potomstwa. Reguły dotyczące zdolności (zwł. psychicznej) do zawarcia małżeństwa są według niej złe. Szkodzą ludziom, skazując część z nich na bezwzględną abstynencję seksualną (rezygnacja nie tylko z orgazmu i współżycia, ale i z możliwości spania ze współmałżonkiem w łóżku, z pieszczot, widoku jego czy jej nagości itp.) i brak możliwości zawarcia związku małżeńskiego (np. ze względu na choroby dziedziczne czy poważniejsze ułomności psychiczne).

Oburza ją podejście obecnego katolicyzmu do małżeństwa! Z jednej strony jest bardzo ascetyczne (zakazy z przeszłości nakładane na małżonków są dla mojej psychiki skandaliczne, obowiązek prokreacji, zdolności do współżycia i spore wymogi dotyczące stanu zdrowia psychicznego jej się nie podobają, bo wykluczają wielu ludzi (którzy mogą mieć, niestety, niemały pociąg płciowy) z możliwości wejścia w związek małżeński), a z drugiej pomija aspekt szczególnej przyjaźni między małżonkami po śmierci oraz zagadnienie nierozwiązłości (np. nie piętnuje się dobitnie cudzołóstwa, wymieniania partnerów seksualnych i innych budzących odrazę form rozpusty).


Wt lis 24, 2015 23:01
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 110 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL