Dlaczego nie potrafię kochać Boga
| Autor |
Wiadomość |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Spoonman napisał(a): A ja się za Ciebie modlę Rito - bo uważam, że to dobre  No i bardzo chętnie spotkałbym sie z Tobą po 'tamtej stronie' - zresztą wszyscy powinniśmy się tam spotkać...
Spotkać i co dalej ? Usiąść przy piwie ? Poplotkować ? Zająć się jakimiś rozrywkami ?
Spoonman, a dlaczego nie chcesz się spotkać z Ritą po tej stronie, tylko dopiero po tamtej ? Przecież ona jeszcze żyje. Carpe diem 
|
| Śr paź 17, 2007 8:13 |
|
|
|
 |
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
A skąd wiesz, że nie chcę?
Rozmawiamy tutaj o czym innym
Ja nie wiem co będzie po śmierci, w sensie co my tam będziemy robić - ale będzie git 
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
| Śr paź 17, 2007 8:44 |
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
linia napisał(a): niby tak; miłuję wolność. Jestem dla niej gotowa zrobić wiele, myślę nawet, że wolność jest warta życia; tylko że Bóg jast Osobą i czy wystarczy Mu jeśli będę do Niego miała taki właśnie stosunek? Mam nadzieję, że tak  linia napisał(a): Jeśli Bóg mnie tak miłuje- to mnie mało! chcę, żeby mnie KOCHAŁ! potrzebuję Jego miłości, chcę wiedzieć, że On mnie zna, że jestem dla Niego kimś konkretnym! I tak próbuję kochać ja Jego. 
Ilu ludzi, tyle ścieżek do Boga  Mi w zupełności wystarcza bezemocjonalne miłowanie i tak też próbuję miłować Jego...
|
| Śr paź 17, 2007 12:35 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Sęk w tym, że równie dobrze miłość może być niezmienną postawą oderwaną od rzeczywistości, a Ty traktujesz proces dochodzenia do tej miłości, jako samą miłością Miłość może być i ogórkiem. Ale rozmawiamy o ustalonej definicji (gdzieś tam była jakaś postawowo-emocjonalna). Jak chcesz to podaj swoją definicję i wybierzemy lepszą. Spoonman, linia: modlitw i tak nie ma znaczenia, bo jeżeli Bóg chce mnie nawrócić, to mnie nawróci, a jak nie, to nie. Wasze prośby i tak by nic nie zmieniły, bo Bóg ma swój plan ustalony z góry. Chyba, że nie podjął jeszcze decyzji, ale Bóg niezmiennym bytem jest, więc decyzje ma już wszystkie przygotowane. A u lini, to wątpię że ta modlitwa byłaby szczera, skoro jak sama pisze: Cytuj: Ech, Rito- ani mi w głowie użalać się nad Tobą. Co więcej, wcale nie modlę się o Twoje nawrócenie To wyżej to tak na marginesie. Wracając do tematu: Cytuj: obdarza i to czy w to wierzysz czy nie tego nie zmieni No właśnie takie obdarzanie, którego ja nie czuję i w żaden sposób poczuć nie mogę, to jak danie ślepemu puzzli na urodziny. Tylko mi nie pisz, że puzzle można ułożyć na czuja, to jest metafora. Cytuj: jak zanegujesz rzeczywistość? żądając dowodów? Wcale nie neguję rzeczywistości  Neguję coś co tobie się wydaje rzeczywistością. Cytuj: ale co mi do tego, gdy ktoś lubi łatwiznę i szczęściem nazywa życie na powierzchni? No mam nadzieję pożyć jeszcze trochę na powierzchni. Na przebywanie kilka stóp pod ziemią mam jeszcze czas  Cytuj: zatem Ty sobie myśl dalej, ale nie myśl, że w tym myśleniu nie ma pęknięć!
Mogę dokładnie to samo stwierdzić o twoim sposobie postrzegania rzeczywistości, tylko co to da? Nie widzisz, że ja nie czuję twojego sposobu postrzegania rzeczywistości, zupełnie tak samo jak ty nie czujesz mojego? I nikt tu nikogo nie przekona?
Dobra, bo się zaczyna robić dziwny ten temat. Nie zakładałam go, żeby wysłuchiwać jaka to jestem ślepa i zamknięta na Boga, jaka nieszczęśliwa i że potrzebuję wiary, a do nawrócenia potrzebuję wiary tylko najpierw muszę zacząć wierzyć i się modlić, ale żeby się zacząć modlić muszę chcieć się nawrócić i mieć wiarę... Takie masło maślane. Ja wiary nie potrzebuję, dobrze mi z moim ateizmem. No chyba że Bóg by istniał, to wolałabym wiedzieć, ale nie wierzyć, wierzyć nie chcę. Czuję się całkiem nieźle nie wierząc w Niego. Nie potrafiłabym kochać Boga, gdybym w niego wierzyła z podanych w pierwszym poście powodów.
Ale mam jeszcze jedno pytanie do osób wierzących w Boga i kochających Go:
Gdyby Bóg powiedział, że więcej zbawiać ludzi nie będzie i śmierć byłaby końcem, to czy nadal byście Go kochali? No.. gdyby de facto okazał się mniej dobry niż do tej pory wierzyliście?
|
| Śr paź 17, 2007 12:36 |
|
 |
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Rita napisał(a): Spoonman, linia: modlitw i tak nie ma znaczenia.
Ma bo Pan Bóg Cię na siłę nie nawróci, w żadnym razie. Jeśli nikt o to nie poprosi to On szanując wolną wolę da Ci luz. Ja też nie chciałem być nawrócony i o to nikogo nie prosiłem. A jednak modlili się za mnie ludzie i mnie 'tknęło'. To bardzo subtelna materia  Rita napisał(a): Gdyby Bóg powiedział, że więcej zbawiać ludzi nie będzie i śmierć byłaby końcem, to czy nadal byście Go kochali? No.. gdyby de facto okazał się mniej dobry niż do tej pory wierzyliście?
Już to powiedział. Raz zbawił i więcej zbawiać nie będzie, po co mamy być zbawieni dwa razy, raz wystarczy  A śmierć jest końcem...końcem życia na ziemi a początkiem życia w Niebie/Piekle.
Zrozum, że ekonomia zbawienia zasadza się na tym, że Bóg zbawił WSZYSTKICH ludzi, którzy się narodzili i którzy sie narodzą - całą ludzkość od pierwszego do ostatniego człowieka. To już się wydarzyło.

_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
| Śr paź 17, 2007 12:57 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Ma bo Pan Bóg Cię na siłę nie nawróci, w żadnym razie. Jeśli nikt o to nie poprosi to On szanując wolną wolę da Ci luz. Ja też nie chciałem być nawrócony i o to nikogo nie prosiłem. A jednak modlili się za mnie ludzie i mnie 'tknęło'. To bardzo subtelna materia To co piszesz jest bez sensu. Jeżeli ja nie chcę to mnie nie zbawi, bo szanuje moją wolną wolę, a jak inni będą chcieli, to już mojej wolnej woli nie uszanuje. Niezły tan wasz Bóg... Cytuj: A śmierć jest końcem...końcem życia na ziemi a początkiem życia w Niebie/Piekle.
Oj,no właśnie chodzi mi o to, że by się rozmyślił i niebo zamknął, myślałam, że komunikatywnie mówię. Jest wszechmocny, więc może nawet odwołać zbawienie na dobrą sprawę 
|
| Śr paź 17, 2007 13:16 |
|
 |
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Nie, nie jest bez sensu. Źle mnie zrozumiałaś, albo ja piszę niewyraźnie
To tak jak korepetycje z matmy, zarzekasz się, że czegoś nie rozumiesz i nie zrozumiesz nigdy, nie potrafisz zrozumieć i w ogóle czarna magia. I ten dobry korepetytor wytłumaczy Ci tak, że doznajesz olśnienia i rozumiesz wszystko czarno na białym. Czy to atak na wolną wolę? Wg mnie nie
/nie umiem tego prościej wyjaśnić sorry.../
Tego nie zrobi bo zbawienie już się dokonało
2 Tm 2:13
13. Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego.
(BT)
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
| Śr paź 17, 2007 13:51 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: I ten dobry korepetytor wytłumaczy Ci tak, że doznajesz olśnienia i rozumiesz wszystko czarno na białym. Czy to atak na wolną wolę? Wg mnie nie Jeżeli będzie miał taką wolę, to zrobi to bez waszych modlitw, jeżeli nie, to wasze modlitwy i tak nie pomogą. Ja nie widzę generalnie ataku na wolną wolę, to ty ją wdziałeś. Cytuj: Tego nie zrobi bo zbawienie już się dokonało
No to przypuśćmy, że się nie dokonało. Czy gdyby Jezus jeszcze się nie urodził, to nie wierzyłbyś w Boga?
|
| Śr paź 17, 2007 14:38 |
|
 |
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Rita napisał(a): ...a jak inni będą chcieli, to już mojej wolnej woli nie uszanuje.
Pamiętasz to powyższe co napisałaś czy już nie?  Rita napisał(a): Jeżeli będzie miał taką wolę, to zrobi to bez waszych modlitw, jeżeli nie, to wasze modlitwy i tak nie pomogą.
Zrobi jak się na to zgodzisz, sama. Jak się nie zgodzisz to się nie będzie wtrącać. Rita napisał(a): No to przypuśćmy, że się nie dokonało. Czy gdyby Jezus jeszcze się nie urodził, to nie wierzyłbyś w Boga?
Rozmawialiśmy już kiedyś o gdybaniu? No to sobie wróć do mojej ówczesnej odpowiedzi
Wierzyłbym w Boga. Byłbym tylko uboższy o Nowy Testament, którego by wtedy jeszcze nie było, bo się nie wypełniły jeszcze słowa Starego testamentu 
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
| Śr paź 17, 2007 14:46 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Zrobi jak się na to zgodzisz, sama. Jak się nie zgodzisz to się nie będzie wtrącać. Zgoda, ale co mają do tego wasze modlitwy. One ani nie zmienią woli Boga, ani mojej. Cytuj: Rozmawialiśmy już kiedyś o gdybaniu? No to sobie wróć do mojej ówczesnej odpowiedzi Uśmiech... Wierzyłbym w Boga. Byłbym tylko uboższy o Nowy Testament, którego by wtedy jeszcze nie było, bo się nie wypełniły jeszcze słowa Starego testamentu
Ale ja mówię o sytuacji, gdy w ogóle nie ma zbawienia. Czy w takiej sytuacji mogę przyjąć, że odpowiedzią jest "nie kochałbym Go, bo to nie byłby ten sam Bóg", dobrze rozumiem?
|
| Śr paź 17, 2007 14:50 |
|
 |
|
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
Spoonman napisał(a): A jego ziom, Św Antoni Padewski...nie miał posłuchu u ludzi więc głosił kazania rybom i ptakom <w końcu był jednym z najlepszych kaznodziei jakich nosiła ziemia> i co? Bóg się obraził. Mógłbyś rozwinąć? Bo niezbyt tak samo na Wikipedii jest... a ciekawa sprawa. Cytuj: W 1220 wstąpił do zakonu franciszkanów Zakon Braci Mniejszych, przyjął imię Antoni i rozpoczął studiowanie myśli św. Franciszka. Studiował Pismo Święte, udzielał się w pracy duszpasterskiej i kaznodziejskiej. Jego kazania stały się sławne. Szczególny dar wymowy gromadził przy nim wielkie tłumy.
Wkrótce wyruszył do Maroko, aby tam nauczać. Jednak choroba nie pozwoliła mu kontynuować podróży. Podjął pracę w przytułku dla ubogich w pobliżu Forli we Włoszech. Następnie przełożeni wysłali go w celu głoszenia Ewangelii w Lombardii. Antoni pracował też jako wykładowca na uniwersytetach w Montpellier i Tuluzie. Pracował też jako wysłannik kapituły do papieża Grzegorza IX, który nazwał jego kazania szkatułką Biblii i nakazał mu pisać kazania na dni świąt. 30 maja 1227 mianowano go prowincjuszem obszaru Emilia-Romagna. Przez trzy kolejne lata Antoni pisał też kazania niedzielne. W czerwcu 1230 papież zwolnił go z tych obowiązków. Antoni osiadł w klasztorze Świętej Marii w Padwie. Następnego roku ciężko zachorował na puchlinę wodną i zmarł mając 36 lat.
Z resztą się zgadzam;].
|
| Śr paź 17, 2007 14:51 |
|
 |
|
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
Rita napisał(a): Oj,no właśnie chodzi mi o to, że by się rozmyślił i niebo zamknął, myślałam, że komunikatywnie mówię. Jest wszechmocny, więc może nawet odwołać zbawienie na dobrą sprawę 
Ja bym nieco się zawiódł;). Ale bym starał się nadal "korzystać" z możliwości jakie w życiu daje wiara.
A z tego powodu nie dam się namówić Świadkom Jehowy, oni mają że do nieba wejdzie 144000, inne liczby traktują dosłownie a ta to niby metafora... zapytam na jakimś spotkaniu z nimi^^. Bo to już jest zabawne, niesprawiedliwe i bezduszne;].
|
| Śr paź 17, 2007 14:55 |
|
 |
|
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
Rita napisał(a): Jeżeli będzie miał taką wolę, to zrobi to bez waszych modlitw, jeżeli nie, to wasze modlitwy i tak nie pomogą. Ja nie widzę generalnie ataku na wolną wolę, to ty ją wdziałeś. Tak btw, jesteś w ogóle otwarta na wiarę, czy po prostu nie chcesz? Jak to drugie, On uszanuje Twoją wolę... Cytuj: No to przypuśćmy, że się nie dokonało. Czy gdyby Jezus jeszcze się nie urodził, to nie wierzyłbyś w Boga?
Nie wiemy jak by wyglądała nasza religia;]. I pewnie by nie istniała jeszcze. Ale Bóg... czemu nie:P. Tylko też kwestia świadectwa np. kapłanów i innych wierzących.
|
| Śr paź 17, 2007 14:58 |
|
 |
|
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
Rita napisał(a): Ale ja mówię o sytuacji, gdy w ogóle nie ma zbawienia. Czy w takiej sytuacji mogę przyjąć, że odpowiedzią jest "nie kochałbym Go, bo to nie byłby ten sam Bóg", dobrze rozumiem?
Hmm... jakieś tam były kiedyś grupy ludzi które wierzyły w Boga, a uznawały, że nic nie ma po śmierci i mimo tego cały czas praktykowały swoją religię w życiu.
Sorry za kilka postów pod rząd, ale ciężko mi było się skupić i ogarnąć, mam dużo roboty;).
|
| Śr paź 17, 2007 15:01 |
|
 |
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
BioZ, Wikipedia do denne źródło informacji, napisałam już szerzej gdzieś indziej czemu tak uważam
Polecam Ci książkę Dobraczńskiego "Ptaki śpiewają, ryby słuchają".
Rita napisał(a): Zgoda, ale co mają do tego wasze modlitwy. One ani nie zmienią woli Boga,...
Skąd wiesz? Bóg Ci to powiedział?  Rita napisał(a): Ale ja mówię o sytuacji, gdy w ogóle nie ma zbawienia. Czy w takiej sytuacji mogę przyjąć, że odpowiedzią jest "nie kochałbym Go, bo to nie byłby ten sam Bóg", dobrze rozumiem?
Nie, to co napisałem jest odpowiedzią i na to Twoje pytanie. W epoce ST Żydzi wierzyli, że przyjdzie Mesjasz i ich wybawi "fizycznie". A Bóg mówił o duchowym wybawieniu. [/quote]
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
| Śr paź 17, 2007 15:02 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|