A co powiedzieć o rodzicach, którzy jeśli tylko by chcieli mogliby sprawić, że dziecko nie tylko nie odczuwałoby bólu ale nawet nie potrzebowałoby żadnego leczenia, a mimo to posyłają je na bolesną operację?

Są tacy, którzy nie dopilnowują by dziecko nie miało odstających uszu, a potem fundują dziecku, w ramach prezentu na 1 komunię, operację plastyczną uszu. Ludzie jak ludzie, są różni. Są też tacy, którzy fundują dzieciom depresje i lęki a także ryzykują choroby genetyczne dzieciom mając wiedzę o niebezpieczeństwie. KK zabrania w ostatnim przypadku jedynie aborcji, pozostawia jednak rodzicom samym sprawę świadomego rodzicielstwa. A potem winnym staje się Bóg, jak On mógł do tego dopuścić...

Ktoś musi być winny, tylko nie My!!! To nam najłatwiej przychodzi, tylko po co Bóg dał nam rozum?

To proste. Jeżeli przymujemy, że Bóg jest istotą wszechmogącą i wszechwiedządzącą to lęki, depresje, choroby genetyczne i wszystko inne jest jego pomysłem. Świat stworzony przez taką istotę jest w 100 % zgodny z jej zamierzeniami, ponieważ w momencie kreacji żadne ograniczenia (np. prawa fizyki, logiki itd., które przecież również musiałby być tworem takiej istoty) nie wpływały na jego kształt. To, że niektóre cierpienia i choroby są skutkiem działań człowieka jest już sprawą drugorzędną. Po prostu stwórca uznał, że przykładowo defekty genetyczne mogą zaistnieć w wykreowanym przez niego świecie, a np. eksplodowanie czaszki podczas jedzenia sernika już nie.

I wolną wolę...

No i wiemy wszystko, czyli za to, że rodzą się chore dzieci odpowiada człowiek z jego wolną wolą. Bóg nie ma z tym nic wspólnego.

A swoją drogą (poza szyderstwami) żaden z katolików nie odpowiedział mi na postawione w tym wątku pytanie, dotyczące przecież dośc ważnego dla Was aspektu zmartwychwstania. Powtórzę więc:

Zgodnie z nauką Kościoła w każdą zapłodnioną komórkę jajową Bóg wkłada duszę nieśmiertelną. Bardzo duża liczba zapłodnień nie kończy się jednak ciążą tj. nie dochodzi do zagnieżdżenia się jajeczka w macicy, kolejnych około 20% ciąż kończy się poronieniem. Łącznie daje to 40-50% przypadków, kiedy zapłodnienie nie kończy się urodzeniem dziecka. Do tego dochodzą urodzenia martwe i wreszcie zgony w okresie noworodkowym i niemowlęcym - w przeszłości a dziś ciągle w krajach III świata to nawet większość urodzeń. Do tego dochodzą dzieci upośledzone. Jak to wszystko zliczyć, okaże się, że 80-90% istot posiadających duszę nigdy nie posiadała świadomości na tyle rozwiniętej, aby mogła odróżnić dobro od zła. Nie zakładam, że "dobry Bóg" mógłby te dusze skazać na potępienie, należy więc przyjąć, że trafią do nieba. Z tego wniosek, że większość dusz w niebie nigdy nie zaznała świadomego życia na Ziemi . Co więcej, Biblia, o czym katolicy jakby zapominają, a nawet na tym forum dziwią się kiedy o tym piszę , obiecuje zmartwychwstanie ciał. Wiem, że jest to na tyle niedorzeczne, że nawet w Kościele się za wiele o tym nie mówi i raczej pozostaje przy mówieniu o "pójściu do nieba", ale uwierzcie mi drodzy katolicy, Wasz Katechizm mówi, że na końcu świata Wasze śmiertelne ciała zostaną przywrócone do istnienia . Jak będą wówczas wyglądać ciała tych 80 - 90% zygot, płodów i upośledzonych noworodków?

odpowiedzi udzielono- czytałam

atheist - lubisz cytowac Biblię i nie znalazłeś wykładni o zmartwychwstaniu ciał? - podpowiadam (1 Kor 15,35-54).

Mogę prosić o link?

A w Biblii nie łaska przecztać?

Jak wiesz, Biblia ma to do siebie, że każdy może większość jej fragmentów interpretować inaczej. Każde wyznanie co innego tam odczytuje. Dlatego byłbym wdzięczny, gdybyś w paru zdaniach przedstawila mi swoją a najlepiej katolicką wykładnię tego co jest zapisane w tym fragmencie, bo dla mnie niewiele z tego wynika a wręcz stawia jeszcze więcej pytań.

Podobnie rzecz ma się ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne powstaje zaś niezniszczalne....zasiewa się ciało zmysłowe - powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało ziemskie, powstanie też ciało niebieskie...A jak nosiliśmy obraz ziemskiego człowieka, tak też nosić będziemy obraz człowieka niebieskiego. w streszczeniu.
Ciała duchowe po zmartwychwstaniu nie będa odpowiadały parametrom materialnym z życia doczesnego.

OK, a coś więcej, bo co to znaczy "parametrom"? Czy nadal będzie obowiązywał podział na płcie, czy też nie?

Zważywszy na słowa Jezusa - Przy zmartwychwstaniu bowiem nie będą się żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie w niebie(Mt 22,30); Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą sie ani żenić, ani wychodzić za mąż, ale będa jak aniołowie w niebie (Mk 12,25) - należy domniemywać, że podziału na płcie nie będzie.
Ale wyczerpującą odowiedź może udzielić teolog - bo przecież chyba nie zatraci się świadomosci życia doczesnego - nie posiadam wiedzy, aby wchodzić w tego typu rozważania teologiczne.

Mauger, rozumiem, że uważasz, iż Bóg pozwala, aby ludzie cierpieli - bo tak Mu się podoba? Nie ma powodu, aby dopuszczał zło - po prostu chce? Uważasz, że stworzył zło, być może po to, aby torturować swoje stworzenia?