Prawo już teraz zakazuje aborcji. Mówię tu oczywiście o prawie kościelnym.

Hosi

Wlasnie. Nie ma pracujacego mozgu, nie ma czlowieka.

Otóż to. Człowiek nie żyje jak jego mózg nie funkcjonuje. Proste.

Racjonalna część mnie: Kwestia definicji.
Emocjonalna część mnie: Nie wiem, jestem w tej kwestii agnostykiem.

A jak mózg nie funkcjonuje, ale wszystko inne tak, to też nie żyje? Dlaczego?

Bo tak się ludzie umówili?

I dlatego to jest takie proste, że się tak umówili? A jakby się inaczej umówili? I dlaczego się właśnie tak umówili?

(odpowiedź na ostatnie jest akurat prosta - bo taka definicja śmierci umożliwia transplantacje..)

Kiedyś się umówili inaczej. Wystarczył brak tętna i oddechu. Potem zmienili umowę. W żadnym z tych przypadków nie mamy jednak do czynienia ze śmiercią człowieka jako całości.

A to może powinno się jednak czekać na to, aż człowiek umrze "w całości"? Nie uważasz? Czy człowiek to tylko mózg? A np. serce to nie jest część człowieka?

To by potwierdzało, że to jest kwestia definicji.

Czyli jeśli grupa ludzi A umówi się, że nie żyje, a grupa ludzi B umówi się, że żyje, to wówczas jednocześnie żyje i nie żyje. Bo w pewnym sensie żyje i w pewnym sensie nie żyje. W sensie grupy A nie żyje, a w sensie grupy B żyje.
Czyli to się sprowadza do tego, o jaki sens nam chodzi. Wówczas słowo "żyć" samo z siebie nic nie znaczy, ponieważ można do niego przyklejać dowolne definicje.
Chyba, że mamy do niego przyklejoną jakąś niewerbalną definicję emocjonalno-intuicyjną. Ale wówczas jest to kwestia naszej wrażliwości. I wówczas osoby bardziej wrażliwe będą większej liczbie sytuacji przyklejać etykietkę "żyje", a osoby mniej wrażliwe będą robić to rzadziej.

Ateiści są na ogół mniej wrażliwi (ale nie wszyscy), dlatego będą rzadziej przyklejać etykietkę "żyje", aby nie narzucać sobie ograniczeń w działaniu praktycznym. W końcu kto chce ograniczać swoją wolność? Tylko osoby depresyjne i anankastyczne. Osoby schizoidalne (wojujący ateiści) i histeryczne (większość katolików) wręcz przeciwnie.
Jeśli więc można się odciąć od wrażliwości, aby uzyskać szersze pole manewru, to niektórzy się na to porwą. Kwestia osobowości. Schizoidalne prędzej zrezygnują z wrażliwości, by uzyskać wolność, a depresyjne na odwrót.

Tak, wiem. Przeczytałem jedną książkę i teraz gwiazdorzę. Ale nie mam pod ręką Snickersa.

Mała uwaga: To nie jest tak, że gdy ktoś zostaje ateistą, staje się mniej wrażliwy. To jest tak, że osoby mniej wrażliwe mają większą szansę zostać ateistą.

Dla wygody pozwoliłem sobie na przedstawienie hipotez jako prawd objawionych, żeby nie pisać wszędzie "wydaje mi się, że być może jest coś na rzeczy w stwierdzeniu iż".

Uznano że o istocie człowieczeństwa świadczy właśnie działający mózg. Chyba słusznie.

Johnny99

tak to sie nie da. Mylisz funkcjonowanie mozgu z dzialanoscia kory mozgowej.
To znaczy, tak, tkanka nerki na pozywce zyje, sa hodowle, ktore maja kilkadziesiat lat. I tym jest czlowiek bez mozgu (np, po dekapitacji) - zbior tkanek, ktore trzeba przy zyciu utrzymywac. Jak zarodek.
Czlowiek z funkcjonujacym mozgiem, bez funkcji kory to np, czlowiek w spiaczce. Zachowane funkcje wegetatywne. Przynajmniej w wiekszosci. Problem taki, ze nie ma urazu/choroby ktory niszczyl by wybiorczo tylko kore. Najczesciej jest brak wykrywalnej aktywnosci kory mozgowej. Czyli pien mozgu (istotny dla fizycznego przezycia) jest i funkcjonuje, przynajmniej czesciowo. A z kora NIE_WIADOMO_CO. Taki czlowiek jest uznawany za martwego.
Zygota czy zarodek w ogole bez mozgu jest czyms na rodzaj hodowli tkankowej.

Nie mówimy o jakiejś "istocie człowieczeństwa", tylko o tym, czy człowiek żyje czy nie.



A z mózgiem nie jest zbiorem tkanek, które trzeba przy życiu utrzymywać? Czy sam mózg nie jest zbiorem tkanek, które trzeba przy życiu utrzymywać?



Problem "kobiety jako naczynia" nabiera tutaj zupełnie nowego sensu

Ty nie jesteś "czymś na rodzaj hodowli tkankowej"? Dlaczego? Bo sam się podtrzymujesz przy życiu?

Nie chodzi o wrażliwość. Ateiści potrafią być superwrażliwi, jeśli chodzi np. o pedofilię w Kościele albo prawa zwierząt. Chodzi o wygodę. Wygodniej jest komuś odmówić miana człowieka, bo wtedy nie ma się moralnych dylematów, by go zabić, skoro jest taka potrzeba. To nie jest nic nowego w historii ludzkości.

Uznano, że człowiek nie jest hodowlą tkankową tak długo jak funkcjonuje jego kora mózgowa. Uznano, że o istocie człowieczeństwa decyduje właśnie działająca kora. Bez niej, człowiek jest tylko zlepkiem komórek. Kwestia umowy. Ta jest, moim zdaniem, całkiem rozsądna. Bo w korze jest świadomość czyli to co odróżnia hodowlę tkankową od człowieka właśnie.