Moim zdaniem temat ten jest najlepiej omówiony w Poemacie Boga człowieka i chociaż Pismo Święte jest najwazniejsze to ja jednak rozwiałem swoje wątpliwości dzięki tej ksiazce. Przed lakturą miałem takie same dylematy i zachwiania wiary. Jezus mówi tam dość szeroko o poganach i innych religiach a o ateiźmie mówi także w książce Koniec Czasów pisze tam w szczególności o ateistach nawołujących do nie wierzenia w Niego . Moim zdaniem zbawienie ateistów nie jest wykluczone chociaż jest o wiele trudniejsze ponieważ i zalezy od Miłosierdzia Boga względem jednostki jej cech. Ateizm moze mieć takze rózne przyczyny. Dla mnie jednak szkoda czasu na nie wiarę skoro nawet katolicy mogą mieć trudności z zbawieniem to po co odwoływać się do Bożej Sprawiedliwości. Trzeba Wierzyć i próbować tak żyć żeby nie popadać w grzechy wtedy dostąpimy zbawienia

Krótka historyjka: w 1680 roku wybuchło w Nowym Meksyku powstanie Indian Pueblo. Powstańcy zwyciężyli, pozabijali wielu spośród swoich dręczycieli tj. hiszpańskich kolonistów, żołnierzy i misjonarzy (katolickich rzecz jasna), resztę przegnali. Przez jakiś czas cieszyli się względną wolnością, w tym religijną. W tym czasie masowo poddawali się obrzędowi zmycia chrztu, który miał w zamyśle oczyścić ich ze wszelkich znamion chrześcijaństwa.

Pytanko: czy wedle nauki KK ci ludzie ( no, powiedzmy: ci spośród nich, którzy dokonali tego obrzędu a zmarli nim katolicy wrócili wyświadczać im kolejne dobrodziejstwa ) mogli doświadczyć zbawienia za sprawą Chrystusa i w Kościele?

"Mam też w Bogu nadzieję, którą również oni mają, że nastąpi zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych" (Dz. 24:15).

Z pewnością przez wzgląd na miłość bliźniego jest to dobra - może w ogóle jedyna dobra i pewna odpowiedź - ale przyznam jednak, że chciałbym mimo wszystko czepić się postulowanego ''Zbawienia tylko w Kościele". Rozumiem, że chodzi o Kościół w sensie mistycznym, czy zatem uprawniony jest w myśl nauki KK wniosek, że ów ziemski KK jest zasadniczo do zbawienia niekoniecznie potrzebny a odrzucenie go (wciąż mówimy o Kościele ziemskim) szans zbawienia nie przekreśla?

Mówiono tu wcześniej o tych, do których nauka KK nie dotarła i o tych, co z tymi, jak Indianie powyżej, którzy zostali formalnie włączeni do Kościoła, poznali jego naukę, stwierdzili na podstawie obserwacji że jest fałszywa i podziękowali?

Nieuprawniony.
Tym bardziej nieuprawniony (chodzi oczywiście o świadome odrzucenie).

Mógłbyś zatem odnieść się do przykładu? W czym leżeć miałaby wina tych Indian?

Tudzież: do czego potrzebny miałby im być KK?

W tym nie mają żadnej winy, skoro o istnieniu jedynego prawdziwego Kościoła nie słyszeli.Nazywa się to publiczną apostazją.Nie mogli doświadczyć zbawienia za sprawą Chrystusa,
jeśli przed śmiercią swojego odstępstwa się nie wyrzekli.

Dlaczego mieliby się wyrzekać? Zostali napadnięci i zniewoleni przez katolików, przy okazji przymusowo ochrzczeni. Wyzwolili się (na krótko) spod ich panowania. Dlaczego mieliby żałować swojego odstępstwa od czegoś wymuszonego i tak obcego ich naturze?

Co więcej: skoro zbawienie za sprawą Chrystusa wyklucza owo odstępstwo, to należy wyciągnąć wniosek, że byliby w lepszej sytuacji, mieliby większa szansę na zbawienie, gdyby w ogóle nie spotkali katolików, czyż nie?

Dokładnie tak - udowodniłem to w swoim wątku sprzed 1,5 roku pt. "paradoks - katolicy mają najmniejsze szanse na zbawienie". Zainteresowanych zachęcam do jego odszukania w archiwum forum.