W dalszej części wypowiedzi, którą pominęłaś, opisałem dlaczego. Wystarczy umieć przeczytać całe zdanie na raz.


Słuszne, ale niekoniecznie w odniesieniu do wszystkich - jedynie do tych ateistów którzy akurat myślą tak jak autor założył.

Rozumiesz jakieś pojedyncze słówka ale już z całym zdaniem masz problem. To się nawet odpowiednio nazywa. Najśmieszniejsze jest to że próbujesz ironizować, gdy tymczasem widać jak na dłoni że nie potrafisz przekompilować sensu prostego zdania.
Może cię jednak źle oceniam i zwyczajnie się nie zastanowiłaś nad tym co przeczytałaś. Mam nadzieję że szybko się to okaże - chyba że moderator nie da szans; nie mam zamiaru otwierać w nieskończoność nowych wątków na ten sam temat.

To przykre że napisanie tak krótkiej riposty zajęło ci tak dużo czasu IBRISOL. To że starasz się być zjadliwy poczytuje za brak prawdziwych argumentów z twojej strony- no cóż co ateista to ateista.
Czy temat powinien być zamknięty- wie to jeden moderator.

Pozdrawiam.[/code][/quote]

nazywając to ripostą chyba chciałaś dowartościowac swój wybryk jakim była ankieta,bo riposta jest odpowiedzią na cos chociaż mniej więcej sensownego.

ja tu widzę raczej wyrażenie troski.

W tym czasie robiłem dużo innych rzeczy oprócz pisania riposty. Nie wszyscy siedzą non-stop na forach.


Nie staram się być zjadliwy - stwierdzam tylko że nie zrozumiałaś co napisałem - i jest to prawda, czego dowód dałaś w zablokowanym wątku. Tam są moje argumenty, których nie pojęłaś, a starałaś się jedynie mało udolnie ironizować.
Pojęłaś tylko że coś jest słuszne ale nie słuszne - na tym zakończyłaś rozumowanie; oraz nie doczytałaś do końca jednego zdania. Mierne osiągnięcie, jakby przychylnie nie patrzeć.

Gdybyś jednak w przypływie łaski bożej zrozumiała co wtedy napisałem, nie krępuj się z odpowiedzią. Mam jednak ateistyczne przeczucie że łaska ta będzie kapryśna.

Na wszelki wypadek napiszę wprost o co mi chodzi: oczekuję rzeczowej odpowiedzi na moje argumenty które napisałem w zablokowanym wątku. Pozwoliłem sobie na ironię sugerującą że nie będziesz w stanie takiej odpowiedzi udzielić. Jest to pewnego rodzaju wyzwanie pod twoim adresem. Oznacza to, że musisz się postarać. Na dodanie otuchy (a może wręcz przeciwnie?) nadmienię, że większość społeczeństwa z takimi zadaniami sobie radzi. Bardzo jestem ciekawy czy znajdziesz się w tej większości.

I proszę mimo że wątek został zamknięty to jednak coś musi być na rzeczy skoro sami ateiści kontynuują go dalej.
Artykuł który przytoczyłam może być zawsze przez ateistów postrzegany za tendencyjny-takie ich prawo co wcale nie oznacza że autor artykułu się myli. Co ciekawe jedyni ateiści którzy pojawili się w założonym przeze mnie wątku wcale nie próbują dowodzić że ATEIZM jest słusznym i prawdziwym, skupiając się raczej na sprowadzeniu wszystkiego do ironii. Nie pierwszy to raz patrząc na czasem samotną walkę Seweryna z watahą ateistów gdy ci niewierzący z braku argumentów zastępują je chamstwem bądź wytykają proste błędy ortograficzne. To też świadczy o małości ATEISTYCZNEGO światopoglądu.
Z braku jakiegokolwiek dowodu przeciw, podtrzymuję stwierdzenie:
ATEIZM jest doktryną pełną BŁĘDÓW i opartą jedynie na wątpliwych naukowych pseudo-dowodach.

Po prostu nie chcesz widzieć kontrargumentów, których jest multum.
Nawet wierzący nie zgadzają się z Sewerynem, więc może to Cię przekona, że plecie on jednak trzy po trzy.

Skoro jest ich multum to poproszę o choćby 10 z nich, obalających moje stwierdzenie.
Dobry Diakonie, pamiętaj tylko-kłamstwo to grzech...

wiesz,czytając twoje wypowiedzi,szczególnie te w których piszesz o sobie wnioskuję,że wyobrażasz sobie,że twoja tu działalność jest czymś w rodzaju intelektualnego młota na ateistów i że to im z tobą "NIE MA LEKKO"...

w rzeczywistości nie mają z tobą lekko katolicy z tego forum,bo za ciebie jako członka ich wspólnoty muszą się wstydzić,a ponadto powinni obawiać się jak lektura twoich postów może wpłynąć na kogoś kto faktycznie poszukuje na tym forum drogi do wiary i wierzy przy okazji w racjonalność.

zwyczajnie nie czytasz albo nie rozumiesz postów na które odpowiadasz i nie oczekuj,że ktoś będzie powtarzał się po raz wtóry tylko dlatego,że zamiast ustosunkować się do argumentów piszesz,że ich nie widzisz.ja pisałem ci już dwa razy czym jest tekst na który się powołujesz i nie zrozumiałaś nic.

nie potrafisz najwyrażniej zrozumiec tez tak prostej rzeczy,że błędne argumentacja za jakimś poglądem świadczy jedynie o niekompetencji osoby argumentujacej a nie o samym poglądzie.

Tak wierzący nie zgadzają się ,że Bóg istnieje .To dopiero jest obłuda

Trolu Judaszu dedykuje Ci moje motto. Takimi chwytami poniżej pasa nie uda ci się ukryć że jesteś swoistym papierkiem lakmusowym na ateistów tego forum. ATEIŚCI po prostu brak wam nie tylko wiedzy lecz i argumentów. A gdy ateistą nie starczy argumentów, wtedy biją poniżej pasa...

Wierzący zgadzają się co do kwesti ,że Bóg w którego wierzą istnieje ,gdyby było inaczej byliby po prostu nie wierzący, że Bóg istnieje .

Wiec jeżeli ktoś nie zgadza sie, że Bóg istnieje to jest niewierzący tak jak np. ty dziekanie . Masz do tego pełne prawo z którego korzystasz .

Jednak to że ciągle rozmawiasz o Bogu trochę kłóci się z twoim światopoglądem że Boga nie ma ,więc naiprawdopodobniej wątpisz w to lub potrzebujesz temu zaprzeczyć z różnych powodów.

nie wiem do czego ma się tyczyć twoja ni w pięć ni w dziewięć metafora,nie mam ochoty chwytac cię poniżej pasa ani gdziekolwiek indziej.

to co napisałem jest prawdą-jęśli jestes katoliczką nalezysz do Wspólnoty i chcąc nie chcąc ją reprezentujesz,chciałem uświadomić ci tyle,że nikomu nie pomagasz a stronie po której stajesz tylko szkodzisz.

z drugiej strony natomiast nie ma czegos takiego jak wspólnota ateistów,każdy odpowiada za siebie i to,że dowodzisz,że ktos tam głupio uzasadnia swoje ateistyczne poglądy mało mnie obchodzi a już na pewno nie dowodzi niczego.

To żart prawda?

Autor tego artykułu popełnia dosyć często błąd opisany przez siebie jako błąd numer 9:

Objawia się on u niego stwierdzeniami:



itd.

Czyli rozumiem, że niesione przez niego treści są niesłuszne? Czy tylko, że źle je argumentuje?

A argumentuje coś czy jedynie stwierdza, że "bardzo często" ktoś popełnia jakiś błąd?