Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 17:59



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 66 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Odejście od Boga 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06
Posty: 101
Post Odejście od Boga
Ponieważ ja do Boga przyszłam raczej niedawno, no to jestem, odkrywam tak wiele rzeczy nowych i zachwycam się Nim i nimi, zupełnie nie potrafię zrozumieć odejścia.
Wychowałam się bez wielkiej wiary... ograniczyła się ona do sakramentów dziecku „przynależnych”, niedzielna Msza z rodzeństwem, ale bez rodziców. I to też tylko do pewnego momentu, potem już nic... A że życie zwykle okazuje się puste, jałowe, tak czasem brakuje sensu, że zaczęłam szukać... a ponoć On tylko na to czeka. Na mnie widocznie też, bo jest teraz fajnie. Nowa rzeczywistość, nowe jej wymiary, sensu nabrało to, co go nie miało. Ale co ja tutaj? o czym? to są sprawy oczywiste....chociaż uwiera mnie trochę fakt mojej „interesowności”. Bo zrobiło się byle jak, pustka, dziura i jest coś, czym sobie tą dziurę wypełniam. Jak byłoby, gdybym tej pustki nigdy nie poczuła? No, ale tak się zdarza, okazuje się, że nie tylko mnie. Poza tym fakty są faktami, faktami pozostaną i nie ma co tu za wiele wymyślać:)
Jak się dzieje i co się dzieje, że ludzie od Boga odchodzą? Co musi się tak potwornego wydarzyć, że odrzucają sens i cel życia dla... właśnie! Czego?

_________________
I jak ten głupiec u mądrości wrót
Stoję - i tyle wiem, com wiedział wprzód


Cz wrz 16, 2004 12:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt wrz 10, 2004 19:39
Posty: 52
Post 
Tak jak każdy z nas inną drogą powraca do Boga, tak każdy z nas inną drogą pójdzie do nieba.
Myślę sobie, że często odchodzę od Boga nieświadomie- poświęcając mu zbyt mało czasu, zapominając o modlitwie. Jestem wtedy wygodna- wolę odpocząć, coś poczytać, pograć na komputerze.W danej chwili kiedy zamiast modlitwy wybieram coś innego ("na modlitwę czas będzie później") nie zdaję sobie sprawy z tego, że już wtedy od Boga odchodzę i ranię Go. Kiedy sytuacja powtarza się przez parę dni, tygodni, wtedy od Niego jestem juz bardzo daleko i ciężko mi wrócić do stałej modlitwy.
Sytuacje, gdy od Boga odchodzę, łatwo poznaję po owocach. Od razu rodzi się we mnie złość, gniew na wszystko. Nic mi nie wychodzi i z niczym sobie nie mogę poradzić. Wiem, że moje nawrócenie trwa ciągle i muszę pielęgnować to, co z łaską Bożą udało mi się osiągnąć. Nie wystarczy raz powiedzieć Jezusowi "tak". Trzeba to robić nieustannie, każdego dnia.

_________________
Któż jak Bóg!

http://zaduchem.info


Cz wrz 16, 2004 13:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06
Posty: 101
Post 
Sylwusia, mówisz o takim odchodzeniu na chwilę, na potem.

Ja jednak myślę o odejściu takim całkowitym: kiedy mówi się Bogu "nie" tak jakoś na zawsze.

_________________
I jak ten głupiec u mądrości wrót
Stoję - i tyle wiem, com wiedział wprzód


Cz wrz 16, 2004 16:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt wrz 10, 2004 19:39
Posty: 52
Post Re: Odejście od Boga
kalina napisał(a):
Bo zrobiło się byle jak, pustka, dziura i jest coś, czym sobie tą dziurę wypełniam. Jak byłoby, gdybym tej pustki nigdy nie poczuła? No, ale tak się zdarza, okazuje się, że nie tylko mnie. Poza tym fakty są faktami, faktami pozostaną i nie ma co tu za wiele wymyślać:)
Jak się dzieje i co się dzieje, że ludzie od Boga odchodzą? Co musi się tak potwornego wydarzyć, że odrzucają sens i cel życia dla... właśnie! Czego?



Myślę, że ta pustka o której piszesz posłużyła Bogu jako narzędzie. To wspaniałe, że Jezus każdego z nas przyciaga do siebie w inny sposób...
Co do odejścia od Boga- myślę, że odchodzimy dlaeko od Niego szczególnie wtedy, gdy zależy nam na sprawach doczesnych, gł. materialnych, na szczęściu, ale takim płytkim (by wszystko się udawało i byśmy nie mieli żadnych problemów- a to nie możliwe). Uciekając od własnych obowiązków, od cierpienia- uciekamy od Boga.

Bóg stara się przemówić do każdego człowieka- nawet do tego, który zawsze był od Niego daleko. Tylko my Go nie słuchamy, świadomie odtrącamy (być może dlatego, że nie znamy Go, nie możemy Go pojąć)

Poza tym myślę, że ludziom w dzisiejszym świecie przede wszystkim brak jest miłości. Dlatego uciekamy też od Boga- słyszymy od księży, że jest samą miłością, a my nie wiemy co to prawdziwa miłość (może mieliśmy rodziców alkoholików, albo w ogóle ich niebyło, albo się nami nie interesowali). Dlatego nie potrafimy pojąć Boga, odrzucamy Go- bo nie doświadczyliśmy tej miłości i troski o nas na ziemi. A Bóg jest samą
miłością! Oceanem miłości, w którym możemy się zanurzyć!

Oprócz tego odchodzimy od Boga, bo świat nam współczesny narzuca myślenie, że Boga nie ma a jeżeli jest, to my Go w cale nie interesujemy. Według współczesnego świata jedyne co pewne to forsa, samochód, dom... a nie wiara, Bóg, rodzina :-(
Pozdrawiam :-)

_________________
Któż jak Bóg!

http://zaduchem.info


Cz wrz 16, 2004 19:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Cytuj:
Jak się dzieje i co się dzieje, że ludzie od Boga odchodzą? Co musi się tak potwornego wydarzyć, że odrzucają sens i cel życia dla... właśnie! Czego?


Che, che ... sens i cel życia ? "Bóg" ? Celem twojego życia jest próba przypodobania się wymyślonemu przez siebie "bytowi" ... przy czym sama starasz się sobie wyobrazić, co też mogło by go zadowolić ... i dziwisz się, że inni nie widzą w tym sensu ? Spędzasz całe życie drżąc, czy aby po śmierci twoje życie wyda się "Bogu" wystarczająco cnotliwe i prawidłowe by w swej wspaniałomyślności dał Ci za nie wieczną szczęśliwą egzystencję? Czy tylko ja tutaj dostrzegam w tym kompletny absurd ? Czy naprawdę nie potraficie dostrzec, że to tylko stworzona przez was iluzja do ochrony przed rzeczywistością ?
Czym jest "odejście od Boga" ? To akceptacja rzeczywistości, akceptacja samego siebie ... To wolność od pozorów i iluzji. Żyjesz w świecie takim jakim on jest i potrafisz się z tego cieszyć potrafisz dostrzec jego piękno. Bez różowych okularów i pasa bezpieczeństwa religii.


Cz wrz 16, 2004 21:17
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
Wiesz Pugu... zwykle nie wchodzę z Tobą w dyskusję, jednak w tym momencie się odezwę ;)

Twoja wypowiedź świadczy dla mnie tylko o tym, że w żaden sposób nie patrzysz na Boga jak na Miłość i na Dawcę Miłości.
Cytuj:
Celem twojego życia jest próba przypodobania się wymyślonemu przez siebie "bytowi" ... przy czym sama starasz się sobie wyobrazić, co też mogło by go zadowolić ... i dziwisz się, że inni nie widzą w tym sensu ?

Zadowolić Boga? To w ogóle jest możliwe? Wątpie czy ktokolwiek myśli w ten sposób, by zadowolić Boga. Nie wiem jak wyobrażasz sobie możliwość zadowolenia Tego, który jest wrzechmocny i niczego nie potrzebuje. Niczego oprócz miłości człowieka, a więc tego samego, czym sam człowieka obdarowuje.
Dziwna jest Twoja koncepcja Boga...
Cytuj:
Spędzasz całe życie drżąc, czy aby po śmierci twoje życie wyda się "Bogu" wystarczająco cnotliwe i prawidłowe by w swej wspaniałomyślności dał Ci za nie wieczną szczęśliwą egzystencję?

Skąd takie podejrzenia? Dlaczego widzisz tylko strach? Boję się wiecznego potępienia, więc wierzę? To chyba dobre dla przedszkolaków :? Kocham, więc nie chcę ranić Tego, który mnie kocha. W ten sposób...
Cytuj:
Czy naprawdę nie potraficie dostrzec, że to tylko stworzona przez was iluzja do ochrony przed rzeczywistością ?

Nie potrafię :) Uważasz, że wiara w Boga to ochrona przed rzeczywistością, cierpieniem, trudnościami? Ten, kto wierzy chroni sie pod płaszczem Pana Boga i ma zero problemów? Jeśli tak, to się mylisz.
Dla mnie wiara to konkretne wymagania, nierzadko trudne do realizacji. I wiesz co... gdybym chciała rzeczywiście chronić się przed rzeczywistością, to przestałabym wierzyć i uciekła nie wiadomo gdzie... Wtedy jest o wiele łatwiej - fakt.

Wiecej pisać mi się nie chce, więc pozdrawiam serdecznie :)

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


Cz wrz 16, 2004 21:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 02, 2003 11:16
Posty: 381
Post 
Pugu udajesz kozaka , a jestes zwykłym robakiem , ktorego bez problemu można zdeptać. Niestety ten robak to taka zabawka , ktorego jak się zdepcze to po chwili wraca do swego pierwotnego kształtu i tak kółko się kręci . Pozdarawiam

_________________
Każdy jest czarodziejem własnego życia !


Cz wrz 16, 2004 21:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Cytuj:
Twoja wypowiedź świadczy dla mnie tylko o tym, że w żaden sposób nie patrzysz na Boga jak na Miłość i na Dawcę Miłości.


No rzeczywiście, tu mnie masz ... ;]

Cytuj:
Zadowolić Boga? To w ogóle jest możliwe? Wątpie czy ktokolwiek myśli w ten sposób, by zadowolić Boga. Nie wiem jak wyobrażasz sobie możliwość zadowolenia Tego, który jest wrzechmocny i niczego nie potrzebuje. Niczego oprócz miłości człowieka, a więc tego samego, czym sam człowieka obdarowuje.
Dziwna jest Twoja koncepcja Boga...


Nie przepadam za koncepcją bytu któye mając władzę nad twoim życiem i śmiercią pragnie od ciebie miłości ... ;] Niech sobie poszuka innych "Bogów" i się z nimi miłuje ... ;]

Cytuj:
Skąd takie podejrzenia? Dlaczego widzisz tylko strach? Boję się wiecznego potępienia, więc wierzę? To chyba dobre dla przedszkolaków Kocham, więc nie chcę ranić Tego, który mnie kocha. W ten sposób...


To trochę brzmi jak rozmowa z przyjacielem z lustra ... z drugiej strony taka głęboka miłość do kogoś/czegoś co się zna jedynie z opowiadań nie jest chyba zbudowana na zbyt mocnych fundamentach ?

Cytuj:
Dla mnie wiara to konkretne wymagania, nierzadko trudne do realizacji. I wiesz co... gdybym chciała rzeczywiście chronić się przed rzeczywistością, to przestałabym wierzyć i uciekła nie wiadomo gdzie... Wtedy jest o wiele łatwiej - fakt.


Serio? Ale gdy coś idzie nie tak, to gorąco modlisz się o pomoc prawda? ... ;]

Cytuj:
Pugu udajesz kozaka , a jestes zwykłym robakiem , ktorego bez problemu można zdeptać. Niestety ten robak to taka zabawka , ktorego jak się zdepcze to po chwili wraca do swego pierwotnego kształtu i tak kółko się kręci . Pozdarawiam


Możesz spróbować bęcwale ... zobaczymy który z nas ma lepszy chitynowy pancerzyk ...


Cz wrz 16, 2004 22:14
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 02, 2003 11:16
Posty: 381
Post 
Juz probowalem i to kilka razy ale nie widzę sensu probowac dalej bo przeciez wiara jest swiatopogladem a religia już nie , a moze na odwrot :? A profesor politologii to też jest przeciez glupszy niz ty więc wytlumacz mi po co? Zresztą jak już pisalem wczesniej jestes zabawką dla dzieci ponizej 3 lat , a ja juz z tego wyroslem dosyc dawno.

_________________
Każdy jest czarodziejem własnego życia !


Cz wrz 16, 2004 22:39
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
Pug Condoin napisał(a):
Serio? Ale gdy coś idzie nie tak, to gorąco modlisz się o pomoc prawda? ... ;]

Nie Pugu. Przecież Pan Bóg nie przeżyje za mnie życia. To ja za nie odpowiadam i ja decyduję. Gdy trudność się pojawi, nie zdejmie jej ze mnie...
Jaką pomoc masz na myśli?
Gdy coś idzie nie tak, jak piszesz, to zazwyczaj proszę o to, bym potrafiła daną trudność przyjąć i zaakceptować.

Miłości życzę :)

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


Pt wrz 17, 2004 6:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Cytuj:
Ale gdy coś idzie nie tak, to gorąco modlisz się o pomoc prawda?...

Owszem - i nie widzę powodu, dla którego miałabym robić inaczej, jeśli wierzę. Rzeczywiście - jeśli jest źle, modlitwa jest szczególna.

Modlitwa, która jest prośbą o siłę do wytrwania, o mądrość, moją i wszystkich, których ona dotyczy, o dobre rozwiązanie tego, na co nie mam wpływu, o brak gniewu i buntu we mnie, o przyjęcie Jego woli...

Czy to coś "załatwia"? I tak i nie.
Tak - bo daje dystans, bo Ktoś jest ponad tym, kto widzi i wie, jak być powinno.

Tak - bo pozwala mi przyjąć sytuację, przyjąć innych ludzi i ich decyzje takimi jakie są (nie wiem, czy jest coś bardziej bezproduktywnego, niż stwierdzenie np "ja nie chcę żeby ten ktoś umierał" - skoro umiera i nic się nie da zrobić, "ja nie chcę żeby tak się działo" - skoro nijak nie ode mnie to zależy, nie mam żadnego wpływu na sytuację).

Nie - bo mnie nie zwalnia z działania. Nadal chwilę później trzeba wstać i próbować rozwiązać problem najlepiej, jak się potrafi, wejść w sytuację najmądrzej jak można (biorąc pod uwagę rozum, intuicję i wszystko, co pod uwagę wziąć można, również drogowskazy, jakie daje wiara - bo tym są właśnie przykazania)

Może zbyt mało wierzę - ale modlitwa nie powoduje, że całkiem przestaję się martwić. I jeśli już jakkolwiek wpływa na moje działania (poza wyborem kierunku) , to raczej mobilizująco - wbrew brakowi nadziei, poczuciu niemożności i trudnościom nie pozwala opuścić rąk, każe iść dalej i walczyć do końca. Myślisz, że to - ułatwienie?

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pt wrz 17, 2004 6:42
Zobacz profil
Post 


Wizard napisał:

Cytuj:
Pugu udajesz kozaka , a jestes zwykłym robakiem , ktorego bez problemu można zdeptać. Niestety ten robak to taka zabawka , ktorego jak się zdepcze to po chwili wraca do swego pierwotnego kształtu i tak kółko się kręci . Pozdarawiam


Ja jestem chwilowo sam moderatorem na tym podforum i nie mam możliwości szybko reagować na wszystko co się dzieje.
Proszę Cię Wizardzie, mimo, że się z PugCondoinem nie zgadzasz, stosuj się do ogólnie przyjętych zasad netykiety.
Argumenty ad personam nie wzmacniają argumentacji. Są również traktowane jako błąd logiczny wywodu.



Pt wrz 17, 2004 7:55
Post 
Już pytałem Asiennki i o ile się nie mylę Saxona (skleroza nie boli, jeno się człowiek dużo nachodzi), teraz więc pytam Ciebie:
Czy PugCondoin to persona szczególnie uprzywilejowana, iż wolno mu sypać wyzwiskami i formułować obraźliwe zdania pod adresem zwłaszcza katolików a przede wszystkim Boga? Natomiast jesteście Moderatorzy prawdopodobnie przez kogoś zmuszani besztać każdego katolika i wymazywać jego posty, gdy mu nerwy puszczają i wyraża dosadnie to, co o pisarstwie PugCondoina myśli. Sądzę, że dobrze byłoby PugCondoinowi powierzyć uprawnienia moderatora.
Nie spodziewam się aby ta moja wypowiedź utrzymała się na forum. Proszę jednak aby zmienić nazwę tego forum na HYDE PARK (angielskiego nie znam więc z pokorą przyjmę burę od PTR-a za błedną pisownię, przecież nie jestem PugCondoinem)


Pt wrz 17, 2004 9:56
Post 
Dowód na poprzedni mój post. Ostatnią swoją wypowiedź Pugcondoin zakończyłe słowami:
Cytuj:
Możesz spróbować bęcwale ... zobaczymy który z nas ma lepszy chitynowy pancerzyk ...

Kultura w tonie wysokiego "c".


Pt wrz 17, 2004 10:02
Post 
Oj Teofilu
Nie zapomnij, że "Im świętsza jest prawda, tym pokorniejszy powinien być ten, który ją głosi, bo oznaką prawdy jest prostota i jawność. Kłamstwo zawsze bywa skomplikowane, wymyślne i wielosłowne".


Pt wrz 17, 2004 10:13
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 66 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL