Czy jest możliwe uwolnienie sie od cierpienia
Autor |
Wiadomość |
Pawel25
Dołączył(a): Cz lip 24, 2008 15:02 Posty: 171
|
 Czy jest możliwe uwolnienie sie od cierpienia
na Ziemi ?
|
Śr sie 06, 2008 18:03 |
|
|
|
 |
nomines
Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17 Posty: 1233 Lokalizacja: Nowy Sącz
|
Da się. Niestety tylko poprzez autodestrukcję.
_________________ "Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach." Zenon Ziółkowski
http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)
|
Śr sie 06, 2008 19:03 |
|
 |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
A po co? Cierpienie (oczywiście w rozsądnej ilości) stanowi stymulator, pobudza do wzrostu, wyprowadza ze stagnacji. Dlatego o ile uważam, że należy dążyć do eliminowania cierpienia, to nie uważam za dobroczynne ostateczne jego wyeliminowanie (gdyby było możliwe). Cierpienie jest niezbyt przyjemnym, ale koniecznym bodźcem do prawidłowego rozwoju człowieka.
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
Śr sie 06, 2008 19:25 |
|
|
|
 |
Pawel25
Dołączył(a): Cz lip 24, 2008 15:02 Posty: 171
|
Cierpienie nie stanowi stymulatora ,może i w jakiś sposób może pobudzać do wzrostu ,ale jest to chore bo trwa to całe życie i najgorsze jest to ,że nie wiadomo jaki będzie tego koniec ,gdyby było wiadome ,że koniec tego wszystkiego będzie pozytywny to możnaby było się zgodzić na to chociaż i tu każdy człowiek miałby wątpliwości ,
twierdzenie ,że cierpienie jest niezbyt przyjemnym ,ale koniecznym bodźcem do prawidłowego rozwoju jest hipokryzją nawet mimo tego ,że pisząc to rozumiesz to i odczuwasz innaczej ,nazwanie cierpienia niezbyt przyjemnym może mieć miejsce podczas skaleczenia się w palec podczas obierania ziemniaków ,ale nie kiedy mamy na uwadze cierpienia ludzkie na przestrzeni wieków ,
Do opata 90 ,przez autodestrukcję ,że się da to ja wiem tylko ,że to nie będzie uwolnienie się od cierpienia ,bo nie ma żadnej pewności ,że coś jest po śmierci ,to będzie jego zakończenie
Rozumiem ,że według was jest to na 100% niemożliwe i każdy musi dźwigać swój krzyż ,w takim razie pytam się ZA JAKIE GRZECHY ,CZY URODZILIŚMY SIĘ ŻEBY CIERPIEĆ ,CZY ŻYJEMY ZA KARĘ ,CZY TO WSZYSTKO JEST W PORZĄDKU ,JAKIM PRAWEM ,
|
Śr sie 06, 2008 20:29 |
|
 |
marrtaa
Dołączył(a): So lip 26, 2008 17:44 Posty: 8
|
Zycie jest cięzkie i tego my nie zmienimy.chyba kazdy człowiek cierpial chociaz raz w zyciu.niektorzy cierpia z bardzo błahych powodow inni doswiadczaja w zyciu strasznych rzeczy.na szczescie człowiek jest tak stworzony ze po jakims czasie bol jest coraz mniejszy .potrzebny jest czas ktory powoli przyzwyczaja do bolu.od cierpienia nie uciekniemy,niestety...to czesc naszego ziemskiego zycia.
_________________ marrtaa
|
Śr sie 06, 2008 21:00 |
|
|
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Paweł - to, że człowiek jest tak skonstruowany, że kryzys jest dla niego szansą na rozwój (bo jak jest dobrze, to najchętniej nic by się nie zmieniało, zwłaszcza siebie samego) powie ci psychologia, nie wiara.
A kryzys powoduje często dramatyczne cierpienie i właśnie ono stanowi motyw do działania. W końcu człowiek chce się go pozbyć, nawet kosztem sporego wysiłku...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr sie 06, 2008 21:08 |
|
 |
Pawel25
Dołączył(a): Cz lip 24, 2008 15:02 Posty: 171
|
W tym problem martusiu kochana złotko kochanie piękna dziewczyno słodka jak kwiat konwalii ,że tkwiąc w takim przeświadczeniu trudno jest powiedzieć czy poznamy prawde ,katolik czuje obecność Boga i wydaje mu się ,że tak musi być ,ale ja się pytam a co jeżeli okazałoby się ,że jednak nie i ,że wszyscy się mylili ateiści katolicy agnostycy i inni, co wtedy ,wtedy nie zobaczymy już nigdy naszych bliskich ,pięknych kobiet ,nigdy więcej nie będziemy współżyli seksualnie ,w ogóle nie będziemy istnieć
a co jeżeli Bóg istnieje ,ale w jakiś sposób który jest bardzo złożony pozostawił jakieś rzeczy do odkrycia ,o których nie usłyszymy w Kościele ,np jakieś mistyczne sposoby na uwolnienie się od cierpienia
Nie napisałem tego tematu bo nie wiem ,ale napisałem go dlatego ,że mam poważne szczere wątpliwości co do tego wszystkiego ,poparte własnymi doświadczeniami
|
Śr sie 06, 2008 21:10 |
|
 |
Pawel25
Dołączył(a): Cz lip 24, 2008 15:02 Posty: 171
|
Cytuj: Paweł - to, że człowiek jest tak skonstruowany, że kryzys jest dla niego szansą na rozwój (bo jak jest dobrze, to najchętniej nic by się nie zmieniało, zwłaszcza siebie samego) powie ci psychologia, nie wiara.
A kryzys powoduje często dramatyczne cierpienie i właśnie ono stanowi motyw do działania. W końcu człowiek chce się go pozbyć, nawet kosztem sporego wysiłku...
mówisz nieprawdę ,kryzys może i jest szansą na rozwój ale nie o to się rozchodzi ,zauważ jeden niebanalny fakt ,wydaje Ci się całe życie ,że musisz cierpieć ,bo innaczej się nie da, bo musisz dźwigać swój krzyż i takie tam ,nigdy nie wiesz kiedy umrzesz czyli teoretycznie może być tak ,że jeden dzień tego przeświadczenia nie przyniesie ci żadnej korzyści ,ale nie korzyści rozumianej materialistycznie tylko korzyści nazwijmy to miłościowej ,to jest chore wiadomo
w takim razie wyobraź sobie siebie mogącej na chwile po śmierci zobaczyć swoje życie ,wyobraź sobie swój żal wtedy kiedy widziałabyś ,że można było jakoś temu zaradzić ,ale nie zrobiłaś tego ,bo wydawało się to słuszne ,
|
Śr sie 06, 2008 21:20 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
 Re: Czy jest możliwe uwolnienie sie od cierpienia
Pawel25 napisał(a): na Ziemi ?
Myśle, że kiedyś będzie to możliwe.
|
Śr sie 06, 2008 22:32 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Na ziemi, na innych planetach a nawet w przestrzeni kosmicznej...
|
Śr sie 06, 2008 22:37 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Chodzi o cierpienie czy ból?
Jeśli chodzi o cierpienie to wyzwalaniem z niego zajmuje się buddyzm, a jeśli chodzi o ból (mogący być cierpieniem, przyjemnością lub być obojętny) to jest on jednym z ważnych czynników niezbędnych do prawidłowego działania organizmu.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Cz sie 07, 2008 1:08 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Jeśli kiedyś pozbędziemy się organizmu ból przestanie być potrzebny, szeroko rozumiane cierpienie też da się pewnie wyeliminować na różne sposoby.
|
Cz sie 07, 2008 13:33 |
|
 |
Pawel25
Dołączył(a): Cz lip 24, 2008 15:02 Posty: 171
|
Jak zwykle mieszacie wszystko i owijacie w bawełne ,chodziło mi o to czy według was jest to możliwe i czy jesteście swojej odpowiedzi w 100% pewni i nigdy nie będziecie tego zmieniać ,bo tak uważacie ,tak wam to leży na duszy ,czy umiecie odpowiedzieć szczerze na pytanie ,podam przykład odpowiedzi ;
według mnie jest to na 100% niemożliwe gdyż tak zostałem wychowany ,tak uczy nauka Kościoła i nie mam zamiaru drążyć tematu bo uważam ,że tak musi być
|
Cz sie 07, 2008 16:28 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Według mnie jest to możliwe, ale nigdy w niczym nie mam 100% pewności, więc tu też nie uznaję takiej wartości. Niemniej moim zdaniem, na podstawie moich doświadczeń, jest to bardzo prawdopodobne, choć trudne.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Cz sie 07, 2008 21:28 |
|
 |
Herubin
Dołączył(a): Śr sie 06, 2008 21:26 Posty: 7
|
Wydaje mi się, że Bóg stworzył ból/cierpienie po to by testować człowieka. Jego lojalność, miłość, wiarę. Tylko on może decydować czy nękające kogoś męki ustąpią czy się nasilą. Musimy mężnie znosić cierpienie, modlić się o pomoc do Boga. Jeśli oblejemy test czyli odwrócimy się od Boga na skutek cierpienia, które nas prześladuje wówczas ono nigdy nie ustanie.
Najlepszym przykładem na mężne znoszenie bólu i własnej niemocy jest osoba Jana Pawła Wielkiego!
Ja także doświadczyłem na sobie przezwyciężenia cierpienia poprzez modlitwę i umacnianie wiary. Pamiętam jak jakieś 12 lat temu na mej stopie pojawiła się nielicha narośl. Chodzenie sprawiało mi wielki ból, cierpiałem katusze, lekarze byli bezsilni, żaden nie chciał podjąć się operacji, nikt nie wiedział co to za diabelstwo!! Wówczas za namową znajomej katechetki udałem się do księdza Arkadiusza, zalecił mi on modlitwę, czytanie Biblii.
Przyznam się, że nie byłem wtedy przesadnie religijny, często piłem także wódkę. Zacząłem się modlić, rozmawiać z Bogiem, prosić go o pomoc. Począłem czytać Psalmy. Z początku nic nie przechodziło, byłem bliski przeklęcia Boga, odwrócenia się od niego całkowicie.
Pewnej nocy przyśnił mi się sen w którym szedłem doliną, natknąłem się na okazały głaz, który przemówił głosem samego Stwórcy!!! Ktoś to może uznać za bluźnierstwo ale ja uznałem to za znak. Głaz zrugał mnie za me zwątpienie, nakazał modlić się i wierzyć! Nie tracić wiary!!! Przeraziłem się nie na żarty ale w swej trwodze postąpiłem wg wskazówek ze snu. Modliłem się więcej, częściej i z większą pasją! Po jakiś 16 dniach ku mojemu osłupieniu nielicha narośl zaczęła znikać!!!! Ból ustąpił niemal natychmiast! Od tego czasu regularnie modle się i rozmawiam w duszy ze Stwórcą.
To zdarzenie odmieniło całkowicie moje życie. Jestem teraz innym, lepszym człowiekiem...
Pozdrawiam
Stanisław Herubin
|
Cz sie 07, 2008 21:54 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|