Czy wiara jest kwestią woli?
Autor |
Wiadomość |
Trusiekun Bubski
Dołączył(a): Wt wrz 21, 2004 16:47 Posty: 23
|
Czy wiara jest kwestią woli?
Nie chcę zaczynać nowych wątków, ale nie wiem, gdzie by to można dołączyć. A kwestia jest taka:
Czy nasza wiara zależy od naszej woli?
Jeśli nie, jaka jest zasługa wierzącego, że wierzy?
Jeśli żadna, dlaczego niewierzący mają być karani za niewiarę?
|
Cz wrz 23, 2004 14:25 |
|
|
|
|
Trusiekun Bubski
Dołączył(a): Wt wrz 21, 2004 16:47 Posty: 23
|
Przyszło mi do głowy coś takiego:
Potrzeba określonego rodzaju prawdy sprawia, że ta prawda staje się faktem, zaczyna żyć własnym życiem. Czynię pierwszy krok w jakimś kierunku, inwestuję w coś, co nie wiadomo, czy przyniesie efekty, ponoszę ryzyko i moja wiara w sukces sprawia, że rzeczywiście go odnoszę. A więc bez zaufania i zdania się na niepewność i ryzyko nigdy się do niczego nie dojdzie. Czy tak samo jest z wiarą w Boga?
|
Cz wrz 23, 2004 14:56 |
|
|
PugCondoin
Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52 Posty: 1364
|
Ciekawym rozszerzeniem tego sposobu myślenia, jest to, że po jakimś czasie nie można się juz wycofać. Zwyczajnie zbyt wiele się w to włożyło pracy i energii ... by stwierdzić, że to jednak nie to ... Może dlatego wyboru tak naprawdę dokonujemy tylko raz ...
|
Cz wrz 23, 2004 21:40 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Jeżeli jednak by chciał ktoś uznać powyższe roszczenie (nie uwzględniające, że wiele osób poglądy zmienia) Puga, to konsekwentnie należy rościągnąć pogląd Puga na ateistów.
|
Cz wrz 23, 2004 21:53 |
|
|
Trusiekun Bubski
Dołączył(a): Wt wrz 21, 2004 16:47 Posty: 23
|
Chciałam sama sobie odpowiedzieć na pytanie: Jaka jest zasługa wierzącego, że wierzy? Bo mówi się, że wiara bardziej zależy od łaski niż od woli człowieka. Żeby tę łaskę uzyskać, trzeba tego chcieć i uczynić pierwszy krok (napisałam więc, że trzeba zaufać i "zainwestować").
Cytuj: Ciekawym rozszerzeniem tego sposobu myślenia, jest to, że po jakimś czasie nie można się juz wycofać.
Można się wycofać, ale jak już ktoś uzyska łaskę wiary, nie będzie chciał tego robić. Coś w stylu skoku na głęboką wodę - jak się nie odważysz i nie zaufasz, to się nie nauczysz pływać. Jak się stoi na brzegu i teoretycznie rozważa, jak można się utrzymać na wodzie, to nic to nie da.
A może jest inaczej? Może trzeba przejść przez różne życiowe doświadczenia, żeby zacząć wierzyć?
|
Cz wrz 23, 2004 22:34 |
|
|
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Kiedyś przeczytałam, że wiara jest odpowiedzią na daną Bogu - odpowiedzią na Łaskę... Można ją przyjąć i odrzucić...
I myślę, że działania Boga trzeba doświadczyć, żeby zaufać w pełni, i to doświadczyć wielokrotnie... Co nie znaczy, że do wiary trzeba katastrofy...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz wrz 23, 2004 22:36 |
|
|
Trusiekun Bubski
Dołączył(a): Wt wrz 21, 2004 16:47 Posty: 23
|
Cytuj: Kiedyś przeczytałam, że wiara jest odpowiedzią na daną Bogu - odpowiedzią na Łaskę... Można ją przyjąć i odrzucić...
A może się zdarzyć, że ktoś odrzucił Łaskę, bo nie rozpoznał jej? Jak ją rozpoznać?
|
Cz wrz 23, 2004 22:49 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Oto wyszedł siewca aby siać - a gdy siał jedno ziarno padło na drogę, jedno miedzy ciernie, jekieś na skałę, inne na ziemię żyzną... Więc pewnie można - nie rozpoznać, zagłuszyć, odrzucić...
I może do każdego inne zdarzenie jest tym spotkaniem - nie ma chyba schematu... Może poza jednym - poza otwartością... Po to by własne pewności - zabezpieczenia - lęki - opory - niewiara - nie zagłuszyły...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz wrz 23, 2004 23:10 |
|
|
kalina
Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06 Posty: 101
|
Bóg czeka. Puka czasem cichutko, nie zawsze chcemy usłyszeć... czasem wygodniej uszu nie mieć:-)
Ale gdy już usłyszymy... tak, potem rzeczy dzieją się same.
_________________ I jak ten głupiec u mądrości wrót
Stoję - i tyle wiem, com wiedział wprzód
|
Cz wrz 23, 2004 23:56 |
|
|
PugCondoin
Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52 Posty: 1364
|
Cytuj: Jeżeli jednak by chciał ktoś uznać powyższe roszczenie (nie uwzględniające, że wiele osób poglądy zmienia) Puga, to konsekwentnie należy rościągnąć pogląd Puga na ateistów. Tak, wiele osób zmienia poglądy ... jak ma 13-30 lat, wtedy zmiana poglądów jest częsta bo i inwestycja jeszcze mizerna ... ale potem już tak łatwo nie jest. Coś trzeba w końcu wybrać. I co ma do tego ateizm ... to dotyczy wszystkich światopoglądów ... inna sprawa, że są takie które są bardziej i mniej elastyczne. Ale liberał raczej nie zostanie komunistą a komunista nie zostanie liberałem. Skrajne przypadki tylko potwierdzają regułę ... Cytuj: Można się wycofać, ale jak już ktoś uzyska łaskę wiary, nie będzie chciał tego robić. Coś w stylu skoku na głęboką wodę - jak się nie odważysz i nie zaufasz, to się nie nauczysz pływać. Jak się stoi na brzegu i teoretycznie rozważa, jak można się utrzymać na wodzie, to nic to nie da.
Tia, a może jest więcej niż jedno miejsce w które można skoczyć? Łaska wiary? Brzmi raczej nie nadzwyczajnie. Dla mnie osobiście wiara to poddanie się. Ucieczka z płaczem pod skrzydła wymyślonego "Ojca". Ale to moja prywatna opinia.
|
Pt wrz 24, 2004 17:14 |
|
|
Trusiekun Bubski
Dołączył(a): Wt wrz 21, 2004 16:47 Posty: 23
|
Cytuj: Dla mnie osobiście wiara to poddanie się.
To się zgadza. Wydaje mi się, że życie zweryfikuje każdego. Mamy to życie, dostaliśmy w prezencie i możemy zrobić z nim co chcemy, jesteśmy kowalami swojego losu. Ale w końcu będzie tak, że po kolei wszystko, co najcenniejsze (wg nas) będzie nam zabrane. I okaże się, że nic nie zostało.
|
So wrz 25, 2004 14:16 |
|
|
PugCondoin
Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52 Posty: 1364
|
Cytuj: To się zgadza. Wydaje mi się, że życie zweryfikuje każdego. Mamy to życie, dostaliśmy w prezencie i możemy zrobić z nim co chcemy, jesteśmy kowalami swojego losu. Ale w końcu będzie tak, że po kolei wszystko, co najcenniejsze (wg nas) będzie nam zabrane. I okaże się, że nic nie zostało.
W prezencie? Od kogo? Ja postrzegam życie jako pewien proces, zjawisko w którym biorę udział, ale nie wiem dlaczego i dokąd mnie to zaprowadzi. Podchodził bym ostrożnie do nazywania tego "prezentem". Zapewne rzeczywiście w końcu stracimy wszystko, i to co kochamy i to czego nienawidzimy ... ale jakie to ma znaczenie. Nie chodzi o to by coś mieć, ale by z tego korzystać. Wszystko dostajesz, tworzysz, bądź kupujesz na jakiś czas. Nic nie jest wieczne ... i dobrze, że nie jest.
|
So wrz 25, 2004 15:59 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Śmierć... każdy musi przeżyć; wówczas albo staniemy przed Najwyższym....albo przed niczym.
Przed sensem albo absurdem istnienia.
Przed Bogiem lub przed bezkresną próżnią.... i tylko jako pokarm dla robalów.
Dziękuję za taką wizję, zdecydowanie wyżej cenię swoje życie.
|
So wrz 25, 2004 16:28 |
|
|
Baltazar
Dołączył(a): So wrz 11, 2004 17:21 Posty: 17
|
PugCondoin napisał(a): Ciekawym rozszerzeniem tego sposobu myślenia, jest to, że po jakimś czasie nie można się juz wycofać. Zwyczajnie zbyt wiele się w to włożyło pracy i energii ... by stwierdzić, że to jednak nie to ... Może dlatego wyboru tak naprawdę dokonujemy tylko raz ...
Czy aby na pewno? RAz jeden sie wybiera? KAtegorycznie sie z tym nie zgadzam. "Raz wybrawszy, codziennie wybierać muszę"
_________________ I NIC NAD BOGA
|
So wrz 25, 2004 16:39 |
|
|
PugCondoin
Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52 Posty: 1364
|
Alusie, no więc problem w tym, że może się zdarzyć, że przed niczym nie staniesz. Stracisz przytomność po prostu na zawsze.
Cytuj: Czy aby na pewno? RAz jeden sie wybiera? KAtegorycznie sie z tym nie zgadzam. "Raz wybrawszy, codziennie wybierać muszę"
Bardzo poetyckie, i zupełnie niezrozumiałe ... poproszę o komentarz ...
|
So wrz 25, 2004 16:41 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|