Stały spowiednik i kierownik duchowy 2w1
Autor |
Wiadomość |
justa1932
Dołączył(a): So sie 16, 2008 9:25 Posty: 18
|
 Stały spowiednik i kierownik duchowy 2w1
Bardzo bym chciała miec stałego spowiednika, a zarazem kierownika duchowego. Znalazłam odpowiedniego kapłana lecz niewiem jak mam mu to powiedzieć  Za bardzo sie wstydze jak mnie zbierze na rozmowe z kims " jeszcze mi obcym" niewem co powiedziec całkowita pustka może bym sie i przelamała ale niewem co mu powiedzieć jak się zachować.  Wy macie stałego spowiednika i/lub kierownika duchowego napiszcie jak udało się go wam"zdobyc"(że tak powiem)
Z góry dzieki:)
_________________ Justa1923
|
So sie 16, 2008 16:16 |
|
|
|
 |
nomines
Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17 Posty: 1233 Lokalizacja: Nowy Sącz
|
Ostatnio w kościele NSPJ w Krakowie na kazaniu jeden z ojców powiedział, że spowiednik i kierownik duchowy to dwie różne instytucje i najlepiej by było, aby były to dwie różne osoby.
Ja kierownika duchowego nie mam, a stały spowiednik mnie nie zna (wiem tylko w jakich godzinach "urzęduje" i w takim czasie chodzę do spowiedzi). Jedną z moich zasad jest to, aby nie spowiadać się u kapłanów, z którymi znamy się jak łyse konie. Niby tajemnica spowiedzi ma się dobrze, ale jednak przyjaciel to przyjaciel i swoje pomyśli zawsze.
Jeśli chcesz połączyć 2 w 1... zrobisz co uznasz za słuszne, ale ja bym się w tym momencie trzymał wyżej wymienionej zasady.
Pozdrawiam
_________________ "Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach." Zenon Ziółkowski
http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)
|
N sie 17, 2008 8:44 |
|
 |
bietka.romaniak
Dołączył(a): Pt cze 27, 2008 13:26 Posty: 163
|
opat-90 dobrze powiedziane!
Co do mnie, niestety nie mam stałego spowiednika, ani kierownika duchowego. Spowiednika chciałabym mieć, ale nie jest to możliwe...do miejscowych księży nie chcę chodzić do spowiedzi, choćby z takiego względu jak Ty, bo mnie po prostu znają. Kiedy zaś organizowana jest spowiedż parafialna z różnych, ważnych okoliczności, najczęściej nie ma na przykład księdza, u którego spowiadałam się poprzednio, takiego, który we mnie czytał...innym razem natrafiłam na bardzo niemiłego, który zniechęcił(!) mnie do tego sakramentu na pewien okres czasu...
Za kierownika duchowego służy mi najskuteczniej Ewangelia, w której Chrystus przemawia do mnie, a także pisma świętych czy książki religijne 
|
N sie 17, 2008 9:54 |
|
|
|
 |
olinka
Dołączył(a): Cz wrz 06, 2007 21:26 Posty: 520
|
opat_90 napisał(a): Jedną z moich zasad jest to, aby nie spowiadać się u kapłanów, z którymi znamy się jak łyse konie. Niby tajemnica spowiedzi ma się dobrze, ale jednak przyjaciel to przyjaciel i swoje pomyśli zawsze.
Jeśli chcesz połączyć 2 w 1... zrobisz co uznasz za słuszne, ale ja bym się w tym momencie trzymał wyżej wymienionej zasady.
Pozdrawiam
Ja się z Tobą, Opat, całkowicie zgadzam.
Jest jeszcze jedno, trudno całkowicie wyłączyć autocenzurę spowiadając się u zaprzyjaźnionego księdza. Mimo wszystko obawa, żeby nie okazać się całkowicie "złym" człowiekiem w oczach kogoś, kogo się lubi i na czyjej opinii nam zależy, może spowdować mimowolną manipulację, albo niedomówienia.
Jednak sadzę, że droga odwrotna, czyli :"spowiednik staje się po pewnym czasie kierownikiem duchowym", jest możliwa.
Ale jeszcze jedno, dobry kierownik duchowy jest bardzo często nieomal spowiednikiem. Jeżeli relacja jest naprawdę dobra, to zna część tej bardziej ukrytej strony naszego życia. Jednak tylko część".
_________________ Make a good thing better.
Mój Bóg i moje wszystko.
|
N sie 17, 2008 10:06 |
|
 |
justa1932
Dołączył(a): So sie 16, 2008 9:25 Posty: 18
|
"Mimo wszystko obawa, żeby nie okazać się całkowicie "złym" człowiekiem w oczach kogoś, kogo się lubi i na czyjej opinii nam zależy, może spowdować mimowolną manipulację, albo niedomówienia. "
Rozumiem ale przecierz jeżeli kapłan straci o kims opinie ( nie sądze) to bedzie znaczyło ze nie jest dobrym spowiednikiem ja mam też 2 rozumowanie księża mają tyle na głowie że nie pamiętają czyichś grzechów:) Ja tez myślałam że o zna mnie i straci o mnie opinie ale duża ilość ludzi z którymi gadalam o tym powiedziala mi to co ja teraz wyrzej
A propo mojej sprawy "Jedną z moich zasad jest to, aby nie spowiadać się u kapłanów, z którymi znamy się jak łyse konie. Niby tajemnica spowiedzi ma się dobrze, ale jednak przyjaciel to przyjaciel i swoje pomyśli zawsze.
Jeśli chcesz połączyć 2 w 1... zrobisz co uznasz za słuszne, ale ja bym się w tym momencie trzymał wyżej wymienionej zasady. "
My się z tym księdzem nie znamy możliwe że będzie mnie uczył ale są miimalne szanse, on jest "nowy"
_________________ Justa1923
|
N sie 17, 2008 10:38 |
|
|
|
 |
Weronika =)
Dołączył(a): So sie 04, 2007 13:36 Posty: 110
|
Ja miałam 1,5 roku stałego spowiednika,ba! znał mnie z imienia,nazwiska,w zasadzie wiedział o mnie wszystko i dla mnie to było niesamowite,że czasem nie musiałam nawet nic mówić,a On wiedział co mi leży na wątrobię i nie było dla mnie problemem,że był jednocześnie kapłanem w mojej parafii,przyjacelem i stałym spowiednikiem. :]
Do mnie tez przychodzi Kapłan, który będzie mnie uczył i chcę,aby został moim spowiednikiem, ponieważ wiem jak spowiada i co potrafi zdziałać w człowieku po spowiedzi,po pieszej pielgrzymce na Jasną Górę.
Według mnie trzeba rozdzielić wszystkie sprawy: Ksiądz jest moim Katechetą, Ksiądz jest wikariuszem w mojej parafii, Ksiądz jest moim spowiednikiem, Ksiądz jest moim przyjacielem. Wtedy inaczej do tego wszystkiego się podchodzi. 
_________________ Jesteśmy dziećmi Boga,
a jezeli dziećmi,
to i dziedzicami.
Współdziedzicami Chrystusa,
dziedzicami Boga.
|
N sie 17, 2008 13:01 |
|
 |
olinka
Dołączył(a): Cz wrz 06, 2007 21:26 Posty: 520
|
justa1932 napisał(a): " Rozumiem ale przecierz jeżeli kapłan straci o kims opinie ( nie sądze) to bedzie znaczyło ze nie jest dobrym spowiednikiem ja mam też 2 rozumowanie księża mają tyle na głowie że nie pamiętają czyichś grzechów:) Ja tez myślałam że o zna mnie i straci o mnie opinie ale duża ilość ludzi z którymi gadalam o tym powiedziala mi to co ja teraz wyrzej "
Justa, mnie nie chodzi o to, co on będzie myślał o Tobie.
Ja mówiłam o tym, co Ty po pewnym czasie zaczniesz czuć. I to nie ma znaczenia, czy będziesz go gdzieś poza kościołem spotykać. Istnieje niebezpieczeństwo, że sama mogłabyś (być może podświadomie) starać się coś zatajać lub interpretować, zamiast po prostu trzymać się faktów.
Takie spowiedzi mogą okazać się trudniejsze  Trzeba mieć tego świadomość i bardzo pilnować swojego sumienia.
Zresztą to wszystko zależy od stopnia formacji duchowej i wrażliwości sumienia 
_________________ Make a good thing better.
Mój Bóg i moje wszystko.
|
N sie 17, 2008 15:39 |
|
 |
nomines
Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17 Posty: 1233 Lokalizacja: Nowy Sącz
|
olinka napisał(a): Ja mówiłam o tym, co Ty po pewnym czasie zaczniesz czuć. I to nie ma znaczenia, czy będziesz go gdzieś poza kościołem spotykać. Istnieje niebezpieczeństwo, że sama mogłabyś (być może podświadomie) starać się coś zatajać lub interpretować, zamiast po prostu trzymać się faktów. Takie spowiedzi mogą okazać się trudniejsze  Trzeba mieć tego świadomość i bardzo pilnować swojego sumienia. Zresztą to wszystko zależy od stopnia formacji duchowej i wrażliwości sumienia  Ja, niestety, musiałem pewnego razu iść w dwa dni pod rząd do spowiedzi. Za pierwszym razem poszedłem do spowiedzi w swojej parafii i pech chciał, że spowiadał właśnie ksiądz, który jest moim przyjacielem. Inny pech chciał, że byłem jedyną osobą do spowiedzi, przez co przy kratkach dopadł mnie taki strach, że zataiłem jeden grzech. Sumienie nie czekało długo, więc aby je uspokoić, następnego dnia poszedłem do spowiedzi w innej parafii, gdzie nie zna mnie żaden ksiądz. Weronika =) napisał(a): Według mnie trzeba rozdzielić wszystkie sprawy: Ksiądz jest moim Katechetą, Ksiądz jest wikariuszem w mojej parafii, Ksiądz jest moim spowiednikiem, Ksiądz jest moim przyjacielem. Wtedy inaczej do tego wszystkiego się podchodzi. Uśmiech...
żeby to było takie proste...
_________________ "Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach." Zenon Ziółkowski
http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)
|
Pn sie 18, 2008 17:19 |
|
 |
lemon
Dołączył(a): N gru 02, 2007 21:22 Posty: 169
|
Niedawno poznałem swojego przewodnika, moje wyższe Ja zawsze mi odpowie. Znaczy działa to na zasadzie channeling. Jeśli rozwijasz się duchowo to niebędzie to problemem ze zwględu, że czasy jakie nadchodzą i zmiany w nas, co kiedyś było trudne.
_________________ Wewnętrzny głos przekształca świat w niebo które już tu jest. Wiedzieć to znaczy znać nasze przeznaczenie.
|
Pn sie 18, 2008 17:47 |
|
 |
Weronika =)
Dołączył(a): So sie 04, 2007 13:36 Posty: 110
|
opat_90 napisał(a): żeby to było takie proste...
jeżeli wierzysz,że w Księdzu jest naprawdę Chrystus to jest to proste.Uwierz mi.
_________________ Jesteśmy dziećmi Boga,
a jezeli dziećmi,
to i dziedzicami.
Współdziedzicami Chrystusa,
dziedzicami Boga.
|
Pn sie 18, 2008 19:48 |
|
 |
olinka
Dołączył(a): Cz wrz 06, 2007 21:26 Posty: 520
|
Weronika =) napisał(a): opat_90 napisał(a): żeby to było takie proste... jeżeli wierzysz,że w Księdzu jest naprawdę Chrystus to jest to proste.Uwierz mi.
Nasza wiara jest równie niedoskonała jak i my sami. Gdyby było inaczej, to nie potzrebny byłby sakrament pojednania.
Ta niedoskonałość dotyka kapłana i nas w takim smym stopniu.
_________________ Make a good thing better.
Mój Bóg i moje wszystko.
|
Pn sie 18, 2008 20:24 |
|
 |
nomines
Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17 Posty: 1233 Lokalizacja: Nowy Sącz
|
Weronika =) napisał(a): opat_90 napisał(a): żeby to było takie proste... jeżeli wierzysz,że w Księdzu jest naprawdę Chrystus to jest to proste.Uwierz mi.
Zawsze mi się wydawało (i nie tylko mi) że Chrystus jest w każdym z nas  Nie neguję naturalnie, że w kapłanie jest On obecny w sposób szczególny, ale raczej nie widzę powodu, aby kapłana traktować jako osobę oderwaną od rzeczywistości człowieczeństwa. Jeśli jakiś kapłan jest moim przyjacielem, to przecież nie mogę Go traktować różnie w różnych sytuacjach.
Jedyne z czym się zgodzę w kwestii "oddzielania" różnych "oblicz" kapłana to to, z czym się sam spotkałem i co sam robiłem: kapłan nie przestaje być przyjacielem podczas odprawiania mszy, ale w tym wypadku zanikają wszelkie łączące nas więzy sympatii. Niejednokrotnie kapłanowi zdarzyło się ochrzanić przy ołtarzu ministranta, z którym np dzień wcześniej był na ognisku, a po mszy jedzie na basen. Kapłan przy ołtarzu (i podczas sprawowania innych sakramentów) powinien być otoczony szczególnym rodzajem szacunku.
Mam nadzieję, że z mojej wypowiedzi wszystko jest jasne  Naturalnie ktoś może się ze mną nie zgodzić w powyższej kwestii, ale lata służby przy ołtarzu niejednego mnie nauczyły.
_________________ "Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach." Zenon Ziółkowski
http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)
|
Pn sie 18, 2008 21:02 |
|
 |
justa1932
Dołączył(a): So sie 16, 2008 9:25 Posty: 18
|
 :(
Zbaczacie z tematu:(
_________________ Justa1923
|
Wt sie 19, 2008 7:23 |
|
 |
l3s1u
Dołączył(a): Pn sie 18, 2008 8:27 Posty: 7
|
Powiem szczerze, że kierownika duchowego i stałego spowiednika warto mieć. Jeśli jest to jedna osoba - a bardzo często się to zdarza to dobrze, ale oczywiście tylko wtedy, kiedy ten ksiądz jest naprawdę konkretny. Czyli nie owija w bawełne i wie, że jak cos powie troszeczkę ostrzej to się ta osoba nie obrazi.
Moim kierownikiem i spowiednikiem był moj dobry znajomy ksiądz i wcale się nie krępowałęm, że przy normalnej rozmowie, będzie coś sobie tam myślał. Wydaje mi się, że taka spowiedź daje większe owoce, gdyż pojawia się wstyd - a to daję więcej do myślenia.
|
Wt sie 19, 2008 7:45 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Stały spowiednik i kierownik duchowy to niedobry pomysł.
Nie bez powodu przenosi się księży co kilka lat do innych parafii.
Po to aby się nie przywiązywali nazbyt do niektórych parafian.
Przestrzega o tym film "klecha-off"
Wpiszcie sobie w youtube, jak ktoś chce.
Na własną odpowiedzialność. 
|
Wt sie 19, 2008 8:02 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|