|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 8 ] |
|
konsekwencje determinizmu
Autor |
Wiadomość |
ktos22
Dołączył(a): Cz cze 26, 2008 12:08 Posty: 13
|
 konsekwencje determinizmu
Uznanie związków przyczynowo-skutkowych, nawet tylko ograniczone, prowadzi do następujących konsekwencji.
- podważenie odpowiedzialności: wyobraźcie to sobie, hodujecie człowieka z dobranych genów, nie wiadomo właściwie, na ile to człowiek, na ile zwierzę; już dwulatkowi pakujecie do głowy to, co chcecie, dostajecie to, co chcecie, jak od robota - gdzie w tym odpowiedzialność?
- podważenie odpowiedzialności (2): wszystko, co człowiek robi, jest już stworzone i przesądzone przez tych, co żyli przed jego urodzeniem;
- unieważnienie imperatywu "czyń dobro, unikaj zła": ponieważ dobro jest warunkowane przez zło (i w ogóle przez wszystko, co wcześniej) i vice versa; moralność więc trzeba by raczej wyłożyć jako "czyń jak najmniej (dobra i zła); bądź nijaki"; lecz ponieważ nawet wtedy nijakość staje się dobrem, a "kolorowość" złem (tzn. ponieważ nadal te rzeczy są powiązane), więc znowu imperatyw ten okazuje się fałszywy;
- unieważnienie moralności: każdy ludzki czyn jest najlepszy możliwy;
- problem "woli Bożej" (czyny ludzkie i wejście do Królestwa mierzy się wolą Ojca, prawda?): wszystko jest wolą Bożą; za co wola Boża ma nagradzać i karać, za odstępstwo od niej? przecież nie ma odstępstw... I w ogóle: żaden Bóg nie chce od nas, abyśmy zmieniali prawo natury - i nikt też nie chce, byśmy zmieniali swe przeznaczenie (bo to z def. niemożliwe);
- problem zła; "jeden tylko jest dobry - Bóg"; "Bóg-Ojciec wszechmogący"; "bądźcie doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec w niebie". A zarazem czyni zło? Lub może nie? Czy lepiej by było, gdyby te uczynki się nie zdarzyły? Czy też jest najlepiej, jak może być? A przecież "Bóg jest sędzią sprawiedliwym, co za dobre wynagradza"...
- jedną ręką czyni zło, drugą je potępia (jak np. Jezus faryzeuszów)? czyżby Bóg był obłudny?...
- Bóg sam się usuwa, niewiara jest usuwaniem się Boga; również wszystkie schizmy itd. są dziełem Boga; co z prawdą? co z "powszechną wolą zbawczą"? (Dobry Pasterz, który chce doprowadzić wszystkie owieczki do siebie)
To tych kilka rzeczy, które w tej chwili przychodzą mi do głowy. Ale na pewno nie wyczerpałem tematu
|
So wrz 27, 2008 13:20 |
|
|
|
 |
Majkel ze Stalowej
zbanowany na stałe
Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23 Posty: 246
|
Wspaniały motyw - gratuluję Autorowi logicznie myślącemu.
Osobiście się pod wszystkim podpisuję z tą różnicą, iż wszystko nie jest dziełem człowieka, kultury czy szeroko rozumianego społeczeństwa, a raczej Logosu, Chrystusa Wszechświata.
|
So wrz 27, 2008 19:29 |
|
 |
Sareneth
Dołączył(a): Cz cze 12, 2008 18:56 Posty: 1927
|
ja uważam odwrotnie: kilka punktów można wykreślić, kiedy jest się ateistą/innowiercą...
_________________ ...lecz kiedy Jedyny opuścił swych czcicieli, jego Słowo pozostało...
...i nadejdzie dzień, kiedy powróci Jedyny. I znów rozlegnie się dźwięk Sarenetha...
|
So wrz 27, 2008 19:35 |
|
|
|
 |
ktos22
Dołączył(a): Cz cze 26, 2008 12:08 Posty: 13
|
Jeszcze o kilku pomyślałem.
Skoro nie ma "ja", jest tylko Bóg (ewentualnie diabeł, ewentualnie prawa natury), skoro Bóg uczynił mnie ateistą, to kim ty jesteś, żeby mnie pouczać?? Pytanie np. do Mieszka I.
Nieudany postępek (z punktu widzenia dobrej woli człowieka/Boga) = nieudany świat w ogóle...
Wszystko jest łaską, więc proszę nie mówić, że ktoś jest szczególnie posłany czy obdarowany, bo to można dokładnie o każdym i o wszystkim powiedzieć.
A z drugiej strony: widzimy, że wszystko jest przemocą i narzucaniem. Co z tego, że w wolności, w kłamstwie, skoro i tak ostatecznie jest to wywieranie mocy jednego na drugiego, wola panowania, przebierająca się w kłamliwe szatki "woli Bożej". Wola Boża przeciwstawiona woli Bożej! I usuwająca ze świata tego, kto jej podlega, "dobrego"!
Moralność absolutnie nie ma prawa do sankcji ze strony żadnej rządzącej światem potęgi. Co więcej, z tego, że moralność jest - i przez wieki była (w tym zakresie, w jakim daje się realizować) - najwyższą, porządkującą społeczeństwa władzą wynika, że ona sama powoduje to, co zwalcza. Mówiąc krótko a wyraziście: moralność jest jak socjalizm - bohatersko zwalcza problemy, które sama stwarza...
|
So wrz 27, 2008 20:13 |
|
 |
ktos22
Dołączył(a): Cz cze 26, 2008 12:08 Posty: 13
|
 Re: konsekwencje determinizmu
Aaaa... czyżbym zapomniał o perełce? (Z tego, co słyszałem, Dawkins to przedstawiał na przykładzie z samolotem. Ale w każdym razie nie on to wymyślił.) Jest to może nawet jeszcze twardszy, jeszcze bardziej utrzymujący mnie w pewności siebie argument, choć tutaj akurat nie rozstrzyga na 100%. Jednak prawdopodobieństwo jest astronomicznie wielkie.
Ludzie wierzący znają być może to podejście historyczno-krytyczne, które pokazuje, jak Ziemia powstała z ewolucji kosmicznej, jak później powstawało życie i gatunki, w końcu człowiek, następnie jak powstawała religia, jak rodziła się z mitu (tutaj prezentacja Biblii jako pochodnej mitów bliskowschodnich) oraz z naturalnych złych skłonności, cały ten argument "człowiek stworzył Boga" itd. Gdy człowiek wierzący słyszy taki argument, być może nie rozumie, o co w nim chodzi: "yyy no tak, ale czego to dowodzi? widocznie to wszystko było przez Boga natchnione".
Nie. Gdyby w rzeczywistości istniał jakiś zamiar, byłby on osiągnięty. Po prostu. Całe to mozolenie się, pokonywanie przeszkód, budowanie z kamyczków itd. dowodzi, że w świecie nie ma celu, że jest tylko głupia przyczynowość; bo gdyby był cel, dlaczegóż nie byłby osiągnięty od razu?
I tutaj argument prawdopodobieństwa. Weźmy liczbę z 10^120 cyframi (nie 120 cyfr, tylko 10 do potęgi 120 - i to jest liczba cyfr...), zapiszmy ją wedle uznania; powiedzmy niech każdym dwóm cyferkom odpowiada literka - i zapisujemy tutaj prawdy teologiczne, traktaty, książki o Bogu, religię, DNA człowieka, wszystko wedle uznania. I teraz proszę mi ją przedstawić jako potęgę całkowitą (wielki wykładnik) liczby całkowitej... Powodzenia! A to jest dobra analogia dobierania praw natury, z których później wszystko wynika.
Możecie policzyć, czy się uda - a więc, na ile prawdopodobne jest, że my jesteśmy czymś zaplanowanym i chcianym.
|
So wrz 27, 2008 20:33 |
|
|
|
 |
ktos22
Dołączył(a): Cz cze 26, 2008 12:08 Posty: 13
|
 Re: konsekwencje determinizmu
(skąd wziąłem 10^120? no cóż, atomów we wszechświecie jest podobno 10^80; tutaj doliczmy różne ich stany/położenia, a także możliwości przebiegu czasowego: bo przecież samo zdjęcie, klatka filmu nie jest jeszcze niczym istotnym, liczy się jakie to czynności wykonuje... szacunek tak trochę na oko, ale skala właściwa)
|
So wrz 27, 2008 20:36 |
|
 |
ktos22
Dołączył(a): Cz cze 26, 2008 12:08 Posty: 13
|
 na dobicie
Znam argumenty w rodzaju "gotowy świat był zwinięty i Wielki Wybuch tylko go rozwinął", więc tutaj krótko wyjaśnię, gdzie w nich tkwi błąd.
Prawa natury są pojedynczą prostą informacją: można je w tym przyrównać do punktu. Są ogólne, dotyczą wszystkich chwil czasu; być może nawet mają przeliczalną liczbę wyjątków, jakichś szczególnych dopasowań, ale co to zmienia? Dzieje świata mają się do nich tak, jak odcinek do punktu: jest ich nieskończenie razy więcej, ze względu właśnie na przebieg czasowy. (Przyjmując czas Plancka - tj. kwantowanie czasu, czyli że w jednej sekundzie chwil nie jest nieskończenie wiele, lecz tylko bardzo, bardzo dużo - mamy zamiast nieskończoności astronomicznie wielką liczbę: to niewiele zmienia.) Mamy tu zatem różnicę między czymś zerowymiarowym a jednowymiarowym.
Gdyby świat u swych początków NIE był zwiniętym obecnym (czymś w rodzaju mikroskopijnego zdjęcia), lecz gdyby przyrastało informacji, to do powyższego doszedłby jeszcze jeden wymiar, wymiar zależności w ramach jednej chwili. Tam mówimy o czasie: "jeśli dobierasz JEDNĄ KLATKĘ filmu, to wszystkie inne - a tych innych jest nieskończenie wiele - ci się sypią... i trudno ci coś z tym zrobić, skoro proste, przeliczalne prawa natury rozciągasz na całe dzieje". Tutaj, założywszy, że nie ma pierwotnego "mikroobrazu", doszłoby jeszcze: "jeśli dobierasz JEDNĄ RZECZ w ramach klatki, wszystkie inne rzeczy się sypią".
Widać, że twierdzenie o "zwiniętym wszechświecie" i Wielkim Wybuchu jako jego rozwinięciu niewiele pomaga. Zamiast prawdopodobieństwa 1 / ([prawie] NIESKOŃCZONOŚĆ^2) mamy tutaj 1 / [prawie] NIESKOŃCZONOŚĆ... czy to ratuje kreacjonizm i całą tę naukę o zamysłach i natchnieniach Bożych?
A swoją drogą, nie ma takiego zwinięcia. Jeśli w pierwotnym wszechświecie były zakodowane informacje, które z tamtego punktu widzenia nie miały znaczenia, a dopiero ich znaczenie miałoby kiedyś wyjść na jaw, to byłyby dla praw natury zwykłą przypadkowością: ot, chaotyczne ułożenie czegoś tam... I wobec tego prawa natury, jako wyższa forma organizacji, zrobiłyby z tym porządek, porozrzucały te zakodowane skarby na swoje miejsca. Czyli tak, jak uczy ewolucja.
|
So wrz 27, 2008 21:10 |
|
 |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
 Re: konsekwencje determinizmu
ktos22 napisał(a): (skąd wziąłem 10^120? no cóż, atomów we wszechświecie jest podobno 10^80; tutaj doliczmy różne ich stany/położenia, a także możliwości przebiegu czasowego: bo przecież samo zdjęcie, klatka filmu nie jest jeszcze niczym istotnym, liczy się jakie to czynności wykonuje... szacunek tak trochę na oko, ale skala właściwa)
Dokonywane ciche założenie, że każda konfiguracja atomów i ich ruchów jest tak samo prawdopodobna jest błędne. Materia bowiem, kierowana jedynie prawami fizyki, "lubi" zachowywać się w jeden, a nie inny sposób (sprawiając, że nie każdy stan jest równo prawdopodobny), a wiele układów ma właściwości samoorganizacji (najprostszym przypadkiem są kryształy), sprawiając, że nawet złożone układy zyskują stosunkowo wysokie prawdopodobieństwo powstania.
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
So wrz 27, 2008 22:50 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 8 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|