Teilhard de Chardin - ścisła dyskusja
Autor |
Wiadomość |
Majkel ze Stalowej
zbanowany na stałe
Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23 Posty: 246
|
 Teilhard de Chardin - ścisła dyskusja
(zamieszczam tutaj konkretny tekst i proszę o konkrety...)
Chciałbym umrzeć na krótko przed dniem zmartwychwstania – były to jedne z ostatnich słów znakomitego, aczkolwiek zapominanego teologa katolickiego XX wieku. Teologia francuskiego jezuity doskonale odnajduje się w kontekście kontrowersyjnych pytań współczesności o sens i kształt wiary. W wymiarze naukowym pytanie to podnosi problem pogodzenia wiary chrześcijańskiej z najnowszymi zdobyczami nauk przyrodniczych i humanistycznych. Teologiczna myśl Teilharda przesiąknięta jest głęboką mistyką, ale też naukową refleksją. Wiara w zaskakujący sposób odnajduje się w hermetycznej przestrzeni naukowych teorii, postulując symfonię nieustannego aktu stworzenia.
Pierre Teilhard de Chardin SJ
Urodził się 1. maja 1881 roku na zamku Sarcenat koło Clermont-Ferrand w wielodzietnej rodzinie szlacheckiej, mocno przywiązanej do religii i patriotyzmu. Po ukończeniu szkoły jezuickiej w Villefranche-sur-Saone młody Pierre postanawia przyłączyć się do jezuitów. W 1911 roku przyjmuje święcenia kapłańskie, a rok później rozpoczyna studia geologii i paleontologii w Paryżu. W czasie pierwszej wojny światowej pracuje na froncie jako sanitariusz. Po wojnie Teilhard podejmuje działalność dydaktyczną w Instytucie Katolickim w Paryżu. W 1922 zdobywa tytuł doktora nauk przyrodniczych i naucza dalej w instytucie jako profesor mianowany. Święte Oficjum uznaje wypowiedzi Teilharda o ewolucji i grzechu pierworodnym za nieprawomyślne i zakazuje mu publikacji o treści religijne.
W 1926 Teilhard rezygnuje z profesury w Paryżu i udaje się na długie wygnanie do Azji, gdzie uczestniczy w wielu międzynarodowych ekspedycjach naukowych. W 1929 roku zostaje powołany na doradcę chińskiego Krajowego Urzędu Geologicznego. Drugą wojnę światową spędza w Pekinie, gdzie w 1940 roku zostaje współzałożycielem Geobiologicznego Instytutu. Dwa lata po zakończeniu wojny Teilhard wraca do Paryża, gdzie nawiązuje kontakty z wieloma myślicielami chrześcijańskimi (m.in. z M. Bierdiajewem) oraz z prześladowanym przez Oficjum ruchem księży robotników. Wkrótce następuje ponowny zakaz publikacji i groźba wpisania jego książek na indeks ksiąg zakazanych. Zwierzchnicy zakonu zabronili Teilhardowi przyjąć katedrę paleontologii w słynnym College de France. W gronie zagorzałych obrońców myśli Teilharda znalazł się kardynał Henri de Lubac.
Stworzenie i ewolucja
Jednym z głównych celów teologicznych Teilharda jest pogodzenie współczesnej kultury oraz Kościoła: jak doprowadzić do twórczej syntezy między współczesnym chrześcijaństwem a tzw. Chrystusem ewangelistów. Podążając dalej tą myślą Teilhard stara się pogodzić myśl ewolucjonistyczną z zasadniczymi treściami teologii chrześcijańskiej. [1]
Według Teilharda nie należy obawiać się ewolucji, którą ukazuje w triadycznym modelu Stworzenia – Inkarnacji – Odkupienia. Wspomniane „momenty” zbawczego triduum są trzema różnymi stronami tego samego procesu twórczej unii świata, który wnika w Boga, zatapia się, ale nie ginie w Bożej rzeczywistości. W akcie tym świat osiąga swój cel, swoją pełnię (gr. pleroma), stąd Teilhard mówi o pleromizacji świata. W świetle powyższej Teilhard formułuje odważne stwierdzenie: ewolucję trzeba literalnie kochać!
Walka o chrześcijańską wizję ewolucji rzuciła Teilharda na fale niezwykle oryginalnej mistyki oraz otworzyła nowe perspektywy dialogu z naukami przyrodniczymi. Francuski jezuita sprzeciwiał się statycznej ilustracji ludzkiej egzystencji bezwolnego tkwienia przy martwym „teraz” lub nieokreślonym „później”. Dla Teilharda to właśnie ewolucja odzwierciedla dynamikę życia ku ostatecznemu celowi życia: do punktu Omega, którym jest Chrystus. Czym jest zatem ewolucja? Teilhard odpowiada: „Czy ewolucja ma być niczym innym jak tylko teorią, systemem czy też hipotezą? W żadnym wypadku! Ona jest czymś więcej! Ona jest ogólnym uwarunkowaniem, któremu w przyszłości będą musiały odpowiadać wszystkie teorie, wszystkie hipotezy, wszystkie systemy, jeśli będą chciały być rozsądne i prawidłowe. Światło, które rozjaśnia wszystkie fakty, krzywa, za którą muszą podążać wszystkie linie: to jest ewolucja!” [2]
Ewolucja jest dla Teilharda wyrazem dynamiki, kontynuacją Boskiego stworzenia, creatio continua. Podczas tego procesu „nieuniknionym produktem ubocznym” jest upadek grzechu – opinia ta przysporzyła Teilhardowi wspomnianych już problemów ze Świętym Oficjum. Zło ulega u Teilharda naturalizacji i określane jest jako ewolucyjny, trujący komponent lub „biologiczne dziedzictwo”
To, co chrześcijańskie i kosmiczne manifestuje się w Bożej diafanii (podwójnym objawieniu) poprzez materię. W 1923 roku Teilhard tworzy pojęcie Noo-sfery, wyrażającej myślący wymiar życia na ziemi w odróżnieniu do biosfery, a więc przestrzeni życia niepoddanego refleksji.
Chrystus Omega – wcielenie Boga – Trójca
Dynamika ewolucji, uświęconego ruchu ku pleromizacji dzieje się w atmosferze mistycznego poruszenia centrującą siłą kosmicznej miłości Boga. Także przy ograniczonych możliwościach poznania człowiek doświadcza Boskiej bliskości – przeświadczenie to stoi w długiej tradycji apofatycznej, która łączy Wschód i Zachód, nawet wtedy, gdy sposoby wyrażania bojaźni i drżenia przed nieznanym posiadają inny charakter.
Mówiąc o chrześcijaństwie Teilhard podkreśla kluczową rolę tradycji rzymskokatolickiej. Jezuita wielokrotnie podkreślał swoją radość, że urodził się w sercu katolickiego kręgu, „w najbardziej wypośrodkowanym centrum uprzywilejowanej strefy.”[3] Dla Teilharda zwiastowanie Chrystusa Omegi bezwarunkowo potrzebuje katolickiej formy chrześcijaństwa.
Także Teilhard podkreśla nieustanny ruch od tego co bardziej Znane w kierunku tego, co coraz bardziej Nie-znane. Podczas tej mistycznej interakcji aspekt nieznany (apofatyczny) i znany (katafatyczny) należą do siebie, jeden rozjaśnia drugi, wskazując na fenomen ludzkiej egzystencji i jego centrum. Tym centrum jest pleroma, która Teilhard nazywa wypełnieniem, Omegą. Ewolucyjne stworzenie i żywy, objawiający się (dynamiczny) Bóg, chrześcijański fenomen i wcielony Bóg, żywy Kościół i Chrystus Omega – oto najistotniejsze aspekty soterycznej mistyki Teilharda.
Punkt Omega jest u Teilharda końcową sekwencją creatio continua, a więc całej, otaczającej nas rzeczywistości i historii. Początkiem tego procesu był akt stworzenia, punkt Alfa, który poprzez inkarnacji Bożego Logosu został wypełniony. Tę właśnie prawdę przekazuje Kościół. W swoich Szkicach osobowego uniwersum (1936) Teilhard podkreśla uniwersalną zgodę (konwergencję) natury, historii i elementu chrześcijańskiego. Komunia tych trzech elementów jest ostateczna i podąża za prawem postępującej konsolidacji i centrowania objawienia ku Najwyższemu Komuś, który przewyższa antropomorfizujące i jakiekolwiek inne wyobrażenia na temat Osoby Boga.
Chrystus Omega jako sprawca wiary i jej cielesne wypełnienie (Hebr. 12,2) jest Punktem odniesienia dla całej rzeczywistości. On jest celem (Omega) niosącym fundamenty świata (Alfa) i to nie w formie hipotetycznych założeń, ale w jak najbardziej rzeczywistym sensie, który ilustruje prawda inkarnacji, żywy środek ludzkiej historii, tajemnica Bogoczłowieczeństwa Jezusa Chrystusa. Chrystus Omega poprzez śmierć i zmartwychwstanie urealnia i wprowadza w kosmiczny wymiar miłość Boga i jednoczy ze sobą światy. Całe stworzenie kieruje się (wzdycha!) w stronę inkarnacji, mistycznego zjednoczenia z Bogiem
Pierre Teilhard de Chardin nie zaniedbuje w swojej mistycznej refleksji trynitarnego aspektu objawienia, a wręcz ukazuje go jako niezbędny w zrozumieniu i otworzeniu się na Chrystusa Omegę. Bóg jako absolutna Jedność, jako ten Jedyny stoi naprzeciw siebie poprzez pochodzenie i jednoczenie (element wiecznego zrodzenia Logosa, wiecznego pochodzenia Ducha oraz wiecznego powrotu wszystkich hipostazji ku Jedności Jedynego Boga). Powyższa prawda znajduje swoje odbicie w Trójjedynej miłości, konstytutywnej dla Bożego esse, obecnego w akcie ewolucji.[4]
Niezwykle złożona i skomplikowana myśl Teilharda, która została ukazana w tym tekście jedynie w skromnym zarysie była przedmiotem kontrowersji również po jego śmierci – świadczą o tym dekrety Świętego Oficjum z lat 1957 oraz 1962 utrudniających rozpowszechnienie teilhardowskiej teologii. Podczas Soboru Watykańskiego II myśl Teilharda na nowo odżyła za sprawą wspomnianego już kard. Henri de Lubaca oraz Karla Rahnera, również jezuity. Również w soborowej konstytucji pastoralnej o Kościele w świecie doszukać się można wpływów myśli Teilharda. Wpływ jego myśli na dialog międzyreligijny (tzw. planetaryczna ekumeniczność) i światopoglądowy (nauki przyrodnicze) był przedmiotem wielu publikacji naukowych we Francji, a w szczególności w Stanach Zjednoczonych.
|
So wrz 27, 2008 19:19 |
|
|
|
 |
Sareneth
Dołączył(a): Cz cze 12, 2008 18:56 Posty: 1927
|
i o czym mamy tu "dyskutować"?
_________________ ...lecz kiedy Jedyny opuścił swych czcicieli, jego Słowo pozostało...
...i nadejdzie dzień, kiedy powróci Jedyny. I znów rozlegnie się dźwięk Sarenetha...
|
So wrz 27, 2008 19:22 |
|
 |
Majkel ze Stalowej
zbanowany na stałe
Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23 Posty: 246
|
PROSZĘ W TYM TEMACIE O OSOBISTE USTOSUNKOWANIE SIĘ DO WIZJI, MYŚLI I OSOBY TEILHARDA DE CHARDIN
|
So wrz 27, 2008 19:25 |
|
|
|
 |
Sareneth
Dołączył(a): Cz cze 12, 2008 18:56 Posty: 1927
|
ok. to może zacznę...
Jest to jeden wielki bełkot, próbujący połączyć na siłęróżne aspekty wiary i nauki. Nie dziwię się, że miał problemy ze Świętym officjum...
_________________ ...lecz kiedy Jedyny opuścił swych czcicieli, jego Słowo pozostało...
...i nadejdzie dzień, kiedy powróci Jedyny. I znów rozlegnie się dźwięk Sarenetha...
|
So wrz 27, 2008 19:34 |
|
 |
meritus
Dołączył(a): Cz sie 05, 2004 17:05 Posty: 1914
|
W innym temacie przeciwstawiasz Majkelu de Chardin Kościołowi katolickiemu, ale to nie de Chardin założył Kościół katolicki, ale Chrystus i to nie de Chardin jest papieżem, ale Benedykt XVI. Jeżeli powstało u Ciebie takie przeciwstawienie to bardzo niedobrze świadczy albo o twojej interpretacji filozofii de Chardin, bądź o samej filozofii de Chardin. De Chardin mieści się jakoś w ortodoksji, Ty popadasz w grzech gnozy.
|
So wrz 27, 2008 19:47 |
|
|
|
 |
1KOR13
Dołączył(a): Pt mar 25, 2005 15:52 Posty: 586
|
Po pierwsze, na ile znam postać Teilharda de Chardin (zetknąłem się z nim opracowując tą postać na zajęcia z filozofii), to mogę powiedzieć, że tekst jest dobry, wydaje mi się, że kompetentnie napisany.
Dodać do tego mogę tyle, że moim zdaniem de Chardin reprezentuje coś, co nazwałbym "katolickim heglizmem". Hegel oddziałał bardzo silnie na wszystkie dziedziny nauki w XIX wieku, w tym także na teologię, ale heglizm w teologii świadomie kultywowali przede wszystkim protestanci; o ile jest on także obecny w wielu publikacjach katolickich, o tyle przeważnie nie jest on zamierzony, świadomy.
To, co stworzył de Chardin, jest godne uwagi, mieści się też w granicach katolickiej ortodoksji. Może nie jest mi to jakoś szczególnie bliskie, ale jest to ciekawa próba.
|
So wrz 27, 2008 20:26 |
|
 |
1KOR13
Dołączył(a): Pt mar 25, 2005 15:52 Posty: 586
|
Zapomniałem w powyższym poście dodać jedno zdanie: wydaje mi się, że u de Chardina heglizm był - przynajmniej do pewnego stopnia - świadomy. Nie wiem, jak było naprawdę, bo nie czytałem jego prac i nie wiem, czy są tam np. jakieś cytaty z Hegla, ale jest tu tak wiele punktów zbieżnych z Heglem, że ciężko jest mi sobie wyobrazić, aby mogło to być nieświadome.
|
So wrz 27, 2008 20:29 |
|
 |
Majkel ze Stalowej
zbanowany na stałe
Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23 Posty: 246
|
Zapewne Teilhard miał kontakt z Heglem, lecz w tekście "Moja Wizja Świata" odżegnuje się dosłownie od heglizmu i to na wstępie.
Być może można mówić o Teilhardzie jako o nieświadomym hegliście, z tym że u Niego pojęcie "Duch" jest synonimem Chrystusa, zaś negacja i negacja negacji oznacza po prostu ewolucję opartą na syntezie przedzierającej się organicznie przez entropię. Można to zauważyć stosując teilhardowskie prawo "złożoności - świadomości" wobec historii naturalnej wszechświata.
Gdzieś tam ktoś napomknął, że mam własną interpretację Teilharda. Teilhard rzeczywiście jest moją inspiracją, ale doprawdy nie wiem jak pogodzić punkt Omega z zaświatami. Teilhard nic o tym nie mówi, a w "Środowisku Bożym" wydaje się drwić z tych dogmatów. Teilhard nie traktuje też poważnie dogmatu o Pierworodnym Grzechu... jako człowiek wolny i myślący wie, że nie istnieje genetycznie przekazywalna substacja zwana "Grzechem Pierworodnym" i że paleontologia nic nie mówi na temat "parehaktarowego rezerwatu dla szczęścia, zwanego Edenem".
Jeśli ktoś rozumie, co to znaczy "prawdziwy mężczyzna", to powinien instynktownie stanąć po stronie Teilharda. Nawet Karol Wojtyła nie brał udziału w wojnie. Teilhard - tak. Z kilkoma medalami za męstwo. Myślę, że on najlepiej poznał realia "jedności idei i walki" i miał prawo do refleksji na temat noosfery. Przez 23 lata podróżował intensywnie a zwiedził na pewno więcej niż tylko swoją parafię. Widział wiele, wiedział wiele.
Niech któryś z was spróbuje zanegować prawdę, że podróże kształcą, że walka hartuje a męstwo w przeciwieństwach (Generał Zakonu Jezuitów, wygnanie, atak serca) jest dowodem Wielkości.
Z tej strony popatrzcie na Teilharda. Przecież to z życia wynikają koncepcje, a nie z czczych studiów teologicznych.
|
N wrz 28, 2008 17:00 |
|
 |
Majkel ze Stalowej
zbanowany na stałe
Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23 Posty: 246
|
...a tak się składa, że potrafię sobie wyobrazić niektóre aspekty życia Teilharda... On mnie zaczarował... nikt mnie już nie wyrwie spod mojej misji głoszenia Chrystusa Wszechświata...
Podobnego zdania jest Andrzej Polkowski - tłumacz Harrego Pottera. Napisał wspaniałą książkę pt. "Świadectwo Teilharda"... Teilhardyści mają naprawdę więcej do powiedzenia niż katolicy... i to Teilhardyzm był właściwym polem do dialogu katolików z marksistami. A jak wiadomo, marksizm jest aktualny do dziś, katolicyzm natomiast słabnie... i to bardzo... przynajmniej w moim rejonie.
|
N wrz 28, 2008 17:06 |
|
 |
1KOR13
Dołączył(a): Pt mar 25, 2005 15:52 Posty: 586
|
Cytuj: Zapewne Teilhard miał kontakt z Heglem, lecz w tekście "Moja Wizja Świata" odżegnuje się dosłownie od heglizmu i to na wstępie.
Acha. Wobec tego już rozwiązałeś postawioną przeze mnie kwestię - nie był świadomym heglistą. Choć moim zdaniem heglistą jednak był.
Myślę, że w swoim wielkim podziwie dla Teilharda dochodzisz do pewnej przesady. Owszem, podróże kształcą; ale np. taka opinia, że studia teologiczne są czcze, słuszna nie jest. W gruncie rzeczy Teilhard wpisuje się w pewien konktekst wieków, i, mimo że był bardzo oryginalnym teologiem, to jednak nie byłoby Teilharda, gdyby nie np. wschodnia teologia mistyczna. A więc czy ta teologia była taka czcza?
Poza tym, kto twierdzi, że biblijny obraz Edenu należy rozumieć dosłownie, jako "parohektarowy rezerwat dla szczęścia"? Stosunek ojca de Chardin do grzechu pierworodnego też jest chyba jednak trochę bardziej złożony, niż prosta negacja - Teilhard w swojej koncepcji daje nowe rozumienie, wpisujące problem w jego koncepcję, i to wzbudziło niepokój Kościoła.
|
N wrz 28, 2008 21:33 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: jako człowiek wolny i myślący wie, że nie istnieje genetycznie przekazywalna substacja zwana "Grzechem Pierworodnym Taki grzech pierworodny oczywiście nie istnieje. To nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek " genetycznym przekazywaniem ". Cytuj: Czy ewolucja ma być niczym innym jak tylko teorią, systemem czy też hipotezą? W żadnym wypadku! Ona jest czymś więcej! Ona jest ogólnym uwarunkowaniem, któremu w przyszłości będą musiały odpowiadać wszystkie teorie, wszystkie hipotezy, wszystkie systemy, jeśli będą chciały być rozsądne i prawidłowe. Światło, które rozjaśnia wszystkie fakty, krzywa, za którą muszą podążać wszystkie linie: to jest ewolucja!” Taka emfaza trochę nie pasuje do ponoć " naukowego " podejścia. Cytuj: Podczas tego procesu „nieuniknionym produktem ubocznym” jest upadek grzechu
To zdanie jest nieprawdziwe - nigdy nie zdarzył się, ani nigdy nie zdarzy się " upadek grzechu ".
Po pobieżnym przeczytaniu całości nie widzę tam więcej sprzeczności z oficjalną teologią, przynajmniej na tyle, na ile ja ją znam.
|
Pn wrz 29, 2008 9:54 |
|
 |
Majkel ze Stalowej
zbanowany na stałe
Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23 Posty: 246
|
Dietrich von Hildebrand w książce "Koń Trojański w mieście Boga" uzasadnia sprzeczność teilhardyzmu z tradycyjnym katolicyzmem. Otóż spotkał się z
Nim na obiedzie. Mistrz wyłożył swoje poglądy a Hildebrand oskarżył Go o wulgarny naturalizm. Zresztą sam Teilhard oburzył się na wzmiankę Hildebranda o św. Augustynie w słowach: Proszę nie wspominać o tym nieszczęśniku. Popsuł wszystko przez wprowadzenie porządku nadprzyrodzonego!
Wbrew pozorom zawsze powołuję się na Hildebranda gdy chodzi o uzasadnienie różnicy pomiędzy teilhardyzmem a katolicyzmem. Broń wroga jest czasem bardzo użyteczna, gdy wpada w ręce "wroga wroga". Taka logika wojenna...
A oto, co Teilhard wyznał osobiście: Niekiedy odczuwam pewien lęk, gdy myślę o przestawieniu, jakiemu muszę poddać umysł w kwestii wulgarnych pojęć stworzenia, natchnienia, cudu, grzechu pierworodnego, zmartwychwstania itd., aby uzdolnić go do ich akceptacji.
Teilhard niejednokrotnie pisał, że jego twórczość nie jest przeznaczona dla katolików - oni nic z tego nie wyciągną... jak pisze w Środowisku Bożym. Teilhardyzm to religia, której trzonem jest adoracja tajemniczej kierunkowości i całokształtu procesów zachodzących w czasie i przestrzeni. Tutaj chodzi o ewolucję, którą Teilhard każe kochać, widząc w niej nowy rodzaj energii duchowej w służbie noosfery.
Przeczytajcie Teilharda, a następnie umieśćcie Go w dzisiejszych czasach, gdzie Internet, Telekomunikacja i Transport są na porządku dziennym. Zobaczycie tylko uśmiech pełen nadziei i głośne klaśnięcie w dłonie Tego, Który był prorokiem Nowej Ery i zjednoczonej ludzkości.
|
Pn wrz 29, 2008 13:31 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: trzonem jest adoracja tajemniczej kierunkowości i całokształtu procesów zachodzących w czasie i przestrzeni.
Nie ma żadnego powodu, by katolik negował " tajemniczą kierunkowość procesów zachodzących w czasie i przestrzeni ". Nie wiem, co dokładnie chodzi.
|
Pn wrz 29, 2008 16:03 |
|
 |
Majkel ze Stalowej
zbanowany na stałe
Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23 Posty: 246
|
To proste... katolik musi wzdychać do Panny Maryi i pielgrzymować do miejsc skażonych diamentowo wysadzonymi obrazami aby odsunąć dzień sądu, natomiast teilhardyzm jest logiką istnienia osoby jako elementu ewolucyjnego, wchodzącego w skład kosmicznego życia samego Chrystusa. Każda osoba jest żywą komórką rozwijającego się Embrionu Chrystusa na ziemi. Punkt Omega to Chrystus Pleroma - Pełnia materii i ducha, formy i idei, czyli Żywa i Myśląca Ziemia.
|
Pn wrz 29, 2008 19:18 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Cytuj: To proste... katolik musi wzdychać do Panny Maryi i pielgrzymować do miejsc skażonych diamentowo wysadzonymi obrazami aby odsunąć dzień sądu
Może i coś wiesz Majkelu, ale szacunku do ludzi Ci brak. Nie wiem w jakiego Boga wierzysz, ale widocznie nikogo nie chcesz przekonać do swoich poglądów, ani nawet zapoznać innych z nimi. Taki ooo, uraz do Katolicyzmu i wyrażanie swoich frustracji. To nawet nie chodzi o to że za jeszcze jeden taki wybrak może polecieć nawet cały ten temat, tylko o to że głosisz coś w sposób całkowicie anty wobec dyskusji i szacunku.
|
Pn wrz 29, 2008 19:59 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|