Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 16:42



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 54 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
 Wierzący a niewierzący...(?) 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 28, 2004 8:38
Posty: 4769
Post 
hiob napisał(a):
Ja z tego powodu, że mam swoją stronkę, http://www.polon.us że tak powiem, apologetyczno-teologiczną, mam bez przerwy do czynienia z osobami niewierzącymi. [...] ja uwielbiam dyskusje z niewierzącymi. Bo są takimi wdzięcznymi ozmówcami. Wydaje się im, że mają na wszystko odpowiedź, a wystarczy choćby ich zapytać skąd się wzięła materia.


Zawsze jak spotykam tego rodzaju arogancką (to przekonanie, że ja rozeznałem zamiary i plany Boga) ignorancję (to przekonanie, że materia musiała się wziąć "skądś"), to zaczynam żałować, że porzuciłem ateizm. :-( Wydaje mi się, że tacy ludzie, jak Hiob, raczej odpychają ludzi od religii, niż do niej przyciągają. A jeżeli już przyciągają, to osobników sobie podobnych, złaknionych cudów, magii i niuejdżu.


Cytuj:
człowiek, który przestaje wierzyć w Boga nie staje się niewierzącym, ale zaczyna wierzyć w każdą niedorzeczność. I taka jest prawda.


Nie. To że Hiob jest gotów uwierzyć w cokolwiek, byleby było zgodne z jego światopoglądem, nie oznacza, że każdy jest.

Cytuj:
Argumenty na istnienie Boga mają za zadanie wykazać tylko to, że jakaś Inteligentna Istota musi istnieć i musiała istnieć zanim powstał świat materialny.


Ho, ho! Jakie to kategoryczne. "Musi istnieć" Skąd ta pewność? Wcale nie musi. We Wszechświecie nie obserwuje się żadnych przejawów istnienia transcendencji. Ja będąc katolikiem wcale nie jestem przekonany, że Bóg istnieje. Wydaje mi się, że powinien istnieć, a to przecież nie to samo. Dlatego tez nazywa się to wiarą, a nie wiedzą.

_________________
Brothers, what we do in life, echoes in eternity

Jest inaczej - Blog człowieka leniwego


Wt gru 21, 2004 9:50
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4101
Post 
pilaster napisał(a):

Zawsze jak spotykam tego rodzaju arogancką (to przekonanie, że ja rozeznałem zamiary i plany Boga) ignorancję (to przekonanie, że materia musiała się wziąć "skądś"), to zaczynam żałować, że porzuciłem ateizm. :-(


Hmm... a dla kogo "porzuciłeś ateizm".... dla ludzi ....i ze względu na ludzi? :)

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Wt gru 21, 2004 13:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 19, 2003 22:45
Posty: 274
Post 
Jawnogrzesznica Maga napisał(a):
A to, czy Jezus był synem bożym nie jest faktem historycznym, tylko kwestią wiary. Są wszak Ci, którzy wierzą w jego istnienie a uważają go za proroka....


Jezus jest albo Bogiem, albo kłamcą. Ale ponieważ wiemy z biblijnego przekazu i z historycznego rekordu Jego życia, Jezus był dobrym, prawym i prawdomównym człowiekiem, więc ta alternatywa odpada. Jezus nie jest kłamcą i oszustem.

Może więc jest on wariatem? Szaleńcem? Może sam był szczerze przekonany, że jest Bogiem, ale to był tylko znak choroby? Otóż taką alternatywę możemy odrzucić, bo znamy charakter Jezusa. Został os „zbadany” przez niezliczone rzesze psychiatrów, psychologów i psychoanalityków i wszyscy się zgadzają, że zachowanie Jezusa nie jest zachowaniem szaleńca. Szaleńcy są głupcami, On był człowiekiem mądrym. Był też człowiekiem dobrym. A więc nie był ani kłamcą, ani wariatem.

A jeżeli był On mitem? Może to nie Jezus kłamie, ale Nowy Testament? Otóż i ten argument odpada. Ataki na autentyczność Ewangelii pochodzą od ludzi nieżyczliwych, ale ich argumenty są bardzo słabe. Mamy wiele bardzo wczesnych i niemalże dokładnie pokrywających się ze sobą tekstów NT. Jest ponad 500 kopii N owego Testamentu pochodzących z pierwszych pięciu wieków. Dla porównania drugi z kolei najbardziej wiarygodny starożytny tekst, jaki posiadamy, Iliada, zachował się w 50. kopiach z pierwszych 5. wieków po powstaniu. Posiadamy tylko jedną starą kopię „Roczników” Tacyta, ale nikt nie neguje faktu, że jest autentyczna i że podaje historyczną prawdę. Jedyny powód dla którego NT jest odrzucany przez niektórych badaczy jest taki, że z założenia odrzucają oni to, co NT zawiera. Gdyby podejść do historyczności i autentyczności NT tak, jak do innych tekstów, nie byłoby na świecie jednego badacza, odrzucającego ich autentyczność. Są też, rzecz jasna, inne argumenty za historycznością tego tekstu, które tu pominę z braku miejsca.

Co więc, gdy jest On po prostu Guru? Dobrym człowiekiem, mędrcem, przywódcą i założycielem nowej sekty, ale po prostu człowiekiem? Mówiło, że jest Bogiem, ale cóż, my wszyscy jesteśmy bogami. Wschodnie religie są pełne nauk o powszechnej naszej boskości. Pilaster nawet i mnie zarzuca „nowoejdżość”. Mówiąc krótko, ten argument możemy odrzucić, bo Jezus był Żydem. Nigdy żaden Żyd nie był guru i żaden guru nie był Żydem. Dla Żydów Bóg jest „osobą”, nie siłą, jest jeden, głoszenie bezosobowego boga takiego, jakiego mają inne wschodnie religie co najwyżej spowodowałoby szybkie i spontaniczne ukamienowanie Jezusa. A na pewno nie przysporzyłoby mu uczni. A przecież na początku chrześcijaństwo było „sektą żydowską”. Rozwinięcie tego zajmie mi dużo więcej miejsca, niż mogę sobie na to tu pozwolić, ale powiem tylko, że nauka Jezusa jest zupełnie, diametralnie i przeciwstawnie inna od nauk wszystkich wschodnich guru. Możemy naprawdę odrzucić tą teorię. Jest nielogiczna i sprzeczna sama w sobie.

Gdy więc, wiedząc, że Jezus nazwał się Bogiem, odrzucimy możliwości, że był kłamcą, wariatem, mitem albo założycielem nowej wersji New Age, zostaje nam tylko jedna możliwość. Jest on Bogiem.

Rozwinięcie tych argumentów na pewno znajdzie się kiedyś na mojej stronce, choć, być może, zajmie mi to trochę czasu. Ale zapraszam już teraz.

_________________
Zapraszam na swoje forum, gdzie można przeczytać wszystkie moje felietony, pooglądać zdjęcia z niekończącej się podróży dookoła USA i nawet zobaczyć na żywo obraz z kamery na moim trucku: www.katolik.us


Wt gru 21, 2004 15:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 19, 2003 22:45
Posty: 274
Post 
pilaster napisał(a):
Zawsze jak spotykam tego rodzaju arogancką (to przekonanie, że ja rozeznałem zamiary i plany Boga) ignorancję (to przekonanie, że materia musiała się wziąć "skądś"), to zaczynam żałować, że porzuciłem ateizm. :-( Wydaje mi się, że tacy ludzie, jak Hiob, raczej odpychają ludzi od religii, niż do niej przyciągają. A jeżeli już przyciągają, to osobników sobie podobnych, złaknionych cudów, magii i niuejdżu.



Mylisz się, drogi przyjacielu, mówiąc, że ja przyciągam tego typu osoby. Gdybyś poczytał trochę moją stronkę, może byś mnie zaczął uważać za (przynajmniej trochę) myślącego człowieka. Akurat na to, że New Age nie ma żadnego sensu mam sporo argumentów. Nie pokazuję też naszej wiary jako jakiegoś tajemniczego kultu, w który musimy uwierzyć, bo zdarzają się w nim niezwykłe rzeczy. Gdyby tak było, byłbym pewnie raczej satanistą, czy zwolennikiem jednej z wielu sekt. Nie neguję, rzecz jasna, istnienia cudów w Kościele. Wczoraj jeszcze, słuchając Radia Watykan, słyszałem o kilkunastu cudach wyleczenia, uznanych przez Rzym w procesach świętości zmarłych osób. A jak zapewnie wiesz, są to przypadki badane bardzo dokładnie i nie przez proboszcza, ale przez naukowców. Ta kobieta, której przywrócił wzrok modlitwa Ojca Pio nadal nie ma źrenic i nie może widzieć, a widzi. To są fakty i jest ich tysiące. Ale ja nie o takim katolicyzmie piszę.

Ja wiem, że Ty jesteś przekonany, że naukowcy udowodnili, że materia mogła powstać samoistnie. Gratuluję wiary. Ale jesteś przecież na tyle inteligentny i oczytany, że musisz wiedzieć, że jest to teoria i to na dodatek jedna z tych, które na ustach innych naukowców wywołują co najwyżej uśmieszek politowania, lub zażenowanie. Nie przedstawiaj więc tego jako dowód na ciemnogrodztwo i zacofanie moich wierzeń. Faktem jest bowiem, że nie ma wytłumaczenia powstania materii takiego, które by usatysfakcjonowało wszystkich. A fakt, że teoria istnienia Boga i stworzenia przez Niego materii znacznie lepiej tłumaczy powstanie materii to nie tylko pogląd fundamentalistów chrześcijańskich. Także wielu naukowców.

Ja wiem, że Ty jesteś przekonany, że naukowcy udowodnili, że materia mogła powstać samoistnie. Gratuluję wiary. Ale jesteś przecież na tyle inteligentny i oczytany, że musisz wiedzieć, że jest to teoria i to na dodatek jedna z tych, które na ustach innych naukowców wywołują co najwyżej uśmieszek politowania, lub zażenowanie. Nie przedstawiaj więc tego jako dowód na ciemnogrodztwo i zacofanie moich wierzeń. Faktem jest bowiem, że nie ma wytłumaczenia powstania materii takiego, które by usatysfakcjonowało wszystkich. A fakt, że teoria istnienia Boga i stworzenia przez Niego materii znacznie lepiej tłumaczy powstanie materii to nie tylko pogląd fundamentalistów chrześcijańskich. Także wielu naukowców.



Cytuj:
Nie. To że Hiob jest gotów uwierzyć w cokolwiek, byleby było zgodne z jego światopoglądem, nie oznacza, że każdy jest.


Ciekawa logika. Nie rozumiem, jak można by było wierzyć w coś sprzecznego ze swym światopoglądem? Czy to nie właśnie nasze wierzenia są naszym światopoglądem?

Cytuj:

Ho, ho! Jakie to kategoryczne. "Musi istnieć" Skąd ta pewność? Wcale nie musi. We Wszechświecie nie obserwuje się żadnych przejawów istnienia transcendencji. Ja będąc katolikiem wcale nie jestem przekonany, że Bóg istnieje. Wydaje mi się, że powinien istnieć, a to przecież nie to samo. Dlatego tez nazywa się to wiarą, a nie wiedzą.



Kolejne ciekawe stwierdzenie. Ale czepiasz się bez sensu. Dlatego mam takie opory, jeżeli chodzi o dyskusje z Tobą. Nie prowadzą one do wymiany poglądów, ale do analizy wypowiedzi pod kątem: „Do czego mógłbym się przyczepić?” Moje słowa „Bóg musi istnieć” były konsekwencją logiczną mojego argumentowania. Zakładając, że argumenty są logiczne i prawdziwe, to wynik tego rozumowania też jest prawdziwy. Nie można udowadniając np. twierdzenie matematyczne konkludować go, że prawdopodobnie, chyba, być może to wykazaliśmy. Jak nasze rozumowanie było prawidłowe, udowodniliśmy to. Oczywiście, że argumenty na istnienie Boga zakładają elementy wiary i logicznego wnioskowania, z którym się można nie zgodzić. Ale to nie zmienia faktu, że jak je przyjmiemy za prawdziwe, to końcowy wniosek musi być właśnie taki: „Jakaś Inteligencja MUSI istnieć”. Przeprowadzanie dowodów myślowych na cokolwiek, które miałoby kończyć się ostrożnym stwierdzeniem, że w takim razie być może wykazaliśmy, co ośmieliliśmy się założyć byłoby kpiną z logiki i zupełną stratą czasu.


Nie jestem ani arogancki, ani nie jestem takim ignorantem, za jakiego mnie uważasz. Ale prawdą jest, że jestem ortodoksyjnym katolikiem i wierzę we wszystko, czego nas uczy Kościół. Jest to jedyna logiczna alternatywa. I zawsze będę naszą wiarę tłumaczył i jej bronił. Będę robił błędy, niewątpliwie. Nigdy nie posiądę ani całej, ani nawet dużej wiedzy. Nie mam nawet takich ambicji, bo wiem, że to niemożliwe. Ale to nie o to chodzi. To, co udaje mi się poznać i zrozumieć, chcę przekazać dalej. Tak rozumiem wołanie Papieża o nową ewangelizację. I wcale nie jestem przekonany, że Twój katolicyzm jest „lepszy” od mojego. Wydaje Ci się, że jesteś bardzo „sophisticated”, i taki hiob to po prostu ciemnota i zacofanie. A równocześnie to właśnie Ty wierzysz w każdą nowinkę, która ma tylko znamiona jakiejś naukowości. Tylko dlatego, że wyszła spod ręki naukowca związanego z Jednym Z Wielkich Instytutów. Tymczasem nie od dziś wiadomo, że Wielkie Instytuty „religijnie” walczą z Bogiem i popełniają w swych badaniach nie raz błędy. Albo raczej nie są to nawet błędy, co świadome „przekręty”, w celu udowodnienia z góry założonej tezy, że Boga być nie może. Jak choćby „Lucy”, słynne brakujące ogniwo, które przewidział Darwin. Ale takich wpadek i kpin z nauki jest dużo więcej. Nie podchodź więc i Ty tak religijnie do swych naukowców, bo, w przeciwieństwie do chrześcijaństwa, będziesz się musiał rozczarować. Wesołych Świąt.

_________________
Zapraszam na swoje forum, gdzie można przeczytać wszystkie moje felietony, pooglądać zdjęcia z niekończącej się podróży dookoła USA i nawet zobaczyć na żywo obraz z kamery na moim trucku: www.katolik.us


Wt gru 21, 2004 16:34
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 28, 2004 8:38
Posty: 4769
Post 
Asienkka napisał(a):
Hmm... a dla kogo "porzuciłeś ateizm".... dla ludzi ....i ze względu na ludzi? :)


Dla nikogo. Ze względu na własne przemyślenia. Są one dostępne również tu http://www.wiara.pl/tematcaly.php?idenart=1098271156

Hiob:

Być może rzeczywiście jestem zbyt napastliwy, przepraszam. To ze względu na pamięć o wpisach Hioba w wątku o ewolucji na katoliku, gdzie wykazał się wyjątkowo złą wolą. Ale to było dawno temu.

Cytuj:
Ja wiem, że Ty jesteś przekonany, że naukowcy udowodnili, że materia mogła powstać samoistnie.


Nie, ja to wiem. Skoro materia mogła powstać samoistnie (uwaga: to nie to samo, co "powstała") nie można używac tego argumentu dla uzasadnienia istnienia Boga. W nauce nie występuje ani jeden problem, z pochodzeniem WW włącznie, który wymagałby odwoływania się do transcendencji. Kreacjoniści, w tym Hiob, twierdzą oczywiście inaczej, i dlatego są właśnie kreacjonistami.

Cytuj:
Faktem jest bowiem, że nie ma wytłumaczenia powstania materii takiego, które by usatysfakcjonowało wszystkich.


Są problemy, które są dalekie do rozwiązania. Nikt na przykład nie wie, jaka jest geneza zjawiska soniluminescencji. Czy to znaczy, że sam Bóg błyska tymi światełkami? Oczywiście nie. Hiob traktuje tu Boga jako zapchajdziurę ludzkiej niewiedzy. Czegoś tam nie wiemy, lub nie do końca jeszcze ustalono, wpycha tam się Boga. Irbisol ma poniekąd rację. Kiedyś uznawano zjawisko piorunów za dowód na ingerencję Boga, dzisiaj ta rolę pełni WW. Ani jeden, ani drugi pogląd nie są uzasadnione.

Cytuj:
A fakt, że teoria istnienia Boga i stworzenia przez Niego materii znacznie lepiej tłumaczy powstanie materii to nie tylko pogląd fundamentalistów chrześcijańskich. Także wielu naukowców.


Żaden naukowiec, nawet prywatnie fundamentalista religijny, nie powie czegoś takiego. A jezeli mówi, to nie jest naukowcem. Rolą nauki jest bowiem właśnie wyjaśnianie nie znanych nam zjawisk na gruncie materialistycznym. Nauka nigdy i nigdzie nie może odwołać się do transcendencji, bo to przekracza jej poziom poznawczy. To, że niektóre osoby z tytułem naukowym (w Polsce np Giertych, albo Jacyna-Onyszkiewicz) wykorzystują fakt posiadania "prof" przed nazwiskiem. w szerzonej przez siebie propagandzie, nie oznacza, że robią to jako naukowcy. Żadna praca naukowa, chyba już od dwustu lat nie zawiera odwołania do Boga.


Cytuj:
Nie rozumiem, jak można by było wierzyć w coś sprzecznego ze swym światopoglądem? Czy to nie właśnie nasze wierzenia są naszym światopoglądem?


Nie, światopogląd zawiera w sobie wierzenia, ale jest także czymś szerszym. Dla przykładu Hiob wierzy, że teoria ewolucji jest fałszywa, chociaż nauka wykazała coś przeciwnego. Ale równocześnie częścią światopogladu Hioba jest wiedza, że np Ziemia jest kulista. W skąłd światopoglądu wchodzą zarówno wierzenia, jak i znajomość faktów obiektywnych.

Cytuj:
Moje słowa „Bóg musi istnieć” były konsekwencją logiczną mojego argumentowania. Zakładając, że argumenty są logiczne i prawdziwe, to wynik tego rozumowania też jest prawdziwy.


No i co na to odpowiedzieć? Gdyby można było udowodnić istnienie Boga, to na świecie nie byłoby innych ludzi tylko katolicy. Twoje argumenty zaś nie są ani logiczne, ani prawdziwe. Jak chcesz, to możemy jeden z nich (Twój ulubiony - architekt) rozłożyć na czynniki pierwsze.

Cytuj:
Nie można udowadniając np. twierdzenie matematyczne konkludować go, że prawdopodobnie, chyba, być może to wykazaliśmy. Jak nasze rozumowanie było prawidłowe, udowodniliśmy to.


O nie! Tak jest w naukach ścisłych i częściowo przyrodniczych, ale już w humanistyce, nie mówiąc już o teologii, poziom pewności jest dużo, dużo niższy. Historycy np do dzisiaj spierają się, o przebieg wojny trojańskiej, a nawet, dużo lepiej przeciez opisanych wojen Aleksandra i nic takiego jak "niezbity dowód" w sensie matematycznym tutaj nie istnieje

Cytuj:
Oczywiście, że argumenty na istnienie Boga zakładają elementy wiary i logicznego wnioskowania, z którym się można nie zgodzić. Ale to nie zmienia faktu, że jak je przyjmiemy za prawdziwe, to końcowy wniosek musi być właśnie taki: „Jakaś Inteligencja MUSI istnieć”.


Jeżeli zakładają elementy wiary, to nie są dowodami, przecież to jasne. Sprowadza się to do stwierdzenia, że żeby udowodnic istnienie Boga, trzeba w niego uwierzyć. Ale jak ktoś już wierzy, to dowody mu nie są potrzebne. A jak ktoś nie wierzy, to takie "dowody" przecież go nie przekonają.

Cytuj:
I wcale nie jestem przekonany, że Twój katolicyzm jest „lepszy” od mojego.


Gdybyś był przekonany, to przecież uznałbyś mój punkt widzenia, a nie swój :-D Gdybym ja był przekonany, że islam jest z jakiś względów lepszy od katolicyzmu, to bym był muzułmaninem, a nie katolikiem. :-D


Cytuj:
Tymczasem nie od dziś wiadomo, że Wielkie Instytuty „religijnie” walczą z Bogiem i popełniają w swych badaniach nie raz błędy. Albo raczej nie są to nawet błędy, co świadome „przekręty”, w celu udowodnienia z góry założonej tezy, że Boga być nie może.


No właśnie, byłem dziwnie pewien, że do tego dojdzie. Tymczasem w nauce panuje ogromna rywalizacja i jeżeli tylko ktoś zacznie fałszować wyniki badań, lub spróbuje zamieść pod koc niewygodne fakty, stu innych zaraz to wykryje i mu to wytknie. To że nauka się zmienia, a religia nie, nie jest dowodem na wyższosć religii nad nauką, lecz raczej odwrotnie. Zresztą, jeżeli jestes przekonany, że badania są fałszowane, to prosze podać przykłady. Owszem, są takowe, np człowiek z Piltdown. Są też pomyłki, np zimna fuzja. Tylko wszystkie te, nieliczne z resztą pomyłki i oszustwa zostały wykryte przez samych naukowców, a ani jeden przez kreacjonistów. No i oczywiście ktoś, kto próbował coś fałszować, jest po prostu jako naukowiec skończony.

Cytuj:
Jak choćby „Lucy”, słynne brakujące ogniwo,


Bardzo bym prosił, żebyś rozwinął ten wątek.

NA CZYM POLEGA PRZEKRĘT Z "LUCY" ?

Albowiem wszystkie dane świadczą o tym, że jest to znalezisko autentyczne. I rozumiem, że wg Ciebie wszystkie inne znaleziska hominidów są sfałszowane?

_________________
Brothers, what we do in life, echoes in eternity

Jest inaczej - Blog człowieka leniwego


Wt gru 21, 2004 18:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 19, 2003 22:45
Posty: 274
Post 
Pilaster, bracie !! !! !! Jak już powiedziałem, ta dyskusja nie ma zbyt wielkiego sensu. Możemy się przerzucać argumentami po kres naszych ziemskich dni. Nie wiem, czy serio mówisz, że nie znasz problemów związanych z Lucy. Jeżeli to prawda, świadczy to o tym, że czytasz badania naukowe bardzo jednostronnie. Unikanie kontrowersji nie jest dobrym środkiem do poznania prawdy. Argumentów popierających mój pogląd jest na necie wiele. Przpisywanie ich tu może i miałoby sens, ale mnie na to naprawdę szkoda czasu. Od tego są gogle, żeby nie pisać w kółko tego samego. Polecam Ci na przykład bardzo ciekawą stronkę, http://www.reasons.org. Ale zresztą sam wiesz, jak szukać na necie. A my już wystarczająco długo wałkujemy ten temat. Ja jeszcze raz życzę Tobie i wszystkim forumowiczom radosnych i WESOŁYCH ŚWIĄT !! !! !! Szczęść Boże !! !! !!

_________________
Zapraszam na swoje forum, gdzie można przeczytać wszystkie moje felietony, pooglądać zdjęcia z niekończącej się podróży dookoła USA i nawet zobaczyć na żywo obraz z kamery na moim trucku: www.katolik.us


Wt gru 21, 2004 20:27
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10
Posty: 552
Post 
W sumie w nauce też jest potrzebna wiara. Jeśli stawiam jakąś tezę, to wierzę, że jest ona prawdziwa, prawda ? Zakładam, że jest tak, jak mówi moja teza. Nie wiem, na sto procent, ale wierzę w to. Następnie przeprowadzam doświadczenie empiryczne, żeby przekonać się czy moja teza, jest prawdziwa.

A jak jest w religii ? W religii mamy tezę - istnienie Boga. Wierzę w tę tezę. Jestem przekonany o jej słuszności. W religii również mamy doświadczenie, pomagające przekonać się nam o słuszności naszej tezy. Nie jest to jednak doświadczenie o charakterze empirycznym, jak w przypadku nauki lecz o charkterze mistycznym. Problem niektórych ludzi polega na tym, że plączą te dwie kwestie. Żądanie, w przypadku religii dowodów empirycznych, na istnienie Boga, jest równie absurdalne jak żądanie dowodów mistycznych w nauce.

_________________
http://www.ksiega-starcow.blogspot.com
http://www.orthphoto.net


Wt gru 21, 2004 23:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10
Posty: 552
Post 
Hiobie, wszedłem na chwilkę na Twoją stronkę z rozważaniami bilijnymi. Przeczytałem jak na razie tekst dotyczący prawości Józefa. Pada tam takie stwierdzenie:

"Józef I Maryja musieli się spotykać w czasie, gdy byli ze sobą zaręczeni. Mieszkali zapewne niedaleko. Znali swe rodziny. Pochodzili z tego samego pokolenia Izraela, pokolenia Judy. Oboje byli potomkami króla Dawida. Gdy Maryja poczęła za sprawą Ducha Świętego, myślę, że zaraz się podzieliła tą wiadomością z Józefem. Zapewne też chciała mu powiedzieć, dlaczego idzie do Elżbiety. Józef wiedział, jak świętą, pobożną i niepokalaną dziewczyną była Maryja. Na pewno mu nawet nie przeszło przez myśl, że jej ciąża może pochodzić od kogokolwiek innego, niż sam Bóg. Oni nie mieli myśli skażonych telewizją, serialami i filmami. I nie uważali, żeby dla Boga coś mogło być niemożliwego. Wtedy zachowanie dziewictwa dla męża nie było czymś, co szokowało. Raczej odwrotnie. Nie tego się więc on obawiał.

Józef wiedział, że legalnie to on będzie ojcem Syna Bożego."

Absolutnie nie mogę się z tym zgodzić ! Józef, miał olbrzymię rozterki, co do ciąży swojej małżonki ! Wcale nie było dla niego oczywiste, że Maria poczęła za sprawą Ducha Świętego. To, co piszesz jest niezgodne z Pismem Świętym i Tradycją Świętą.

"Pozwolę sobie więc uznać swoją interpretację za prawdziwą."
To stwierdzenie jest w ogóle bardzo niepokojące. Uważasz, że Twoja interpretacja jest lepsza od tej, którą podał Ci ksiądz w Kościel. A na jakiej podstawie tak uważasz ? Uważaj bracie, bo łatwo jest pobłądzić, z takimi myślami.

Tak czy inaczej, Tobie również życzę Wesołych Świąt.

_________________
http://www.ksiega-starcow.blogspot.com
http://www.orthphoto.net


Śr gru 22, 2004 0:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 19, 2003 22:45
Posty: 274
Post 
Nektariusz napisał(a):

Absolutnie nie mogę się z tym zgodzić ! Józef, miał olbrzymię rozterki, co do ciąży swojej małżonki ! Wcale nie było dla niego oczywiste, że Maria poczęła za sprawą Ducha Świętego. To, co piszesz jest niezgodne z Pismem Świętym i Tradycją Świętą.



Ciekawe, drogi Nektariuszu, że zarzucasz mi interpretację niezgodną z Pismem Świętym, równocześnie autorytatywnie stwierdzając, że Święty Józef miał „ Olbrzymie rozterki”. Możesz mi podać w którym to wersecie? W mojej Biblii ich nie ma. Co do uzasadnienia mojej interpretacji, to właśnie ten tekst, który skrytykowałeś, jest tym uzasadnieniem. Pozdrawiam.

_________________
Zapraszam na swoje forum, gdzie można przeczytać wszystkie moje felietony, pooglądać zdjęcia z niekończącej się podróży dookoła USA i nawet zobaczyć na żywo obraz z kamery na moim trucku: www.katolik.us


Śr gru 22, 2004 0:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
http://www.wiara.pl/tematcaly.php?curr_ ... 1101633591

Temat: ZWIASTOWANY - OPIEKUNOWI


Śr gru 22, 2004 7:15
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10
Posty: 552
Post 
Drogi Hiobie :) Saxon już podał Ci link do tekstu, którego autor powołuje się na odpowiedni fragment z Pisma Świętego. Ja może tylko dorzucę, coś z Tradycji Świętej (mówię z punktu widzenia Kościoła Prawosławnego).

W akafiście (taki rodzaj hymnu liturgicznego w moim Kościele) czytamy w kondakionie 4:
"Nękany nawałnicą sprzecznych myśli, zasmucił się nieskazitelny Józef, znając Cię niezamężną, rozmyślał o tajemnym związku, Przeczysta: dowiedziawszy się jednak o Twym poczęciu od Ducha Świętego, rzekł: Alleluja"

Na ikonie Bożego Narodzenia, widzimy w rogu siedzącą postać. Jej twarz wygląda na zafrasowaną i smutną. Jest to Józef, którego nękają niepokojące myśli, co do brzemienności małżonki. Obok stoi druga postać, która szepcze Józefowi coś do ucha. Jest to szatan, który podsuwa mu te myśli i usiłuje wywołać w sercu Józefa niepokój.

Nasza wiara, podobnie jak Józefa również jest często wystawiana na próbę. W naszych sercach również budzi się czasami taki niepokój. Nawet święci mieli w swoim duchowym życiu wzloty i upadki. Ich doskonałość nie wzięła się przecież znikąd, lecz była stopniowa budowana. O swoją wiarę musieli walczyć. Tak jak Józef.

Cała teologia prawosławna jest zapisana w tekstach liturgicznych i ikonie, które są elementami Tradycji Świętej. A jak wiesz Tradycja Święta musi być zgodna z Pismem Świetym. Tak więc nie stwierdzam tego, co napisałem w poprzednim poście autorytatywnie, tylko w opraciu o Pismo Święte i Tradycję Święta, tak jak naucza mnie mój Kościół. Nie mniej jednak w tej kwesti, sądząc chociażby po linku Saxona, nasze Kościoły są zgodne. Dlatego niepokoi mnie fakt, że interpretujesz niektóre fragmenty Biblii, w sposób odbiegający od nauki Kościoła.

_________________
http://www.ksiega-starcow.blogspot.com
http://www.orthphoto.net


Śr gru 22, 2004 10:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10
Posty: 552
Post 
Uzupełnię tylko swoją wypowiedź o informację, że jest to Akafist Zwiastowania Przenajświętszej Bogarodzicy. Jak by kogoś interesowało, to mam tekst i mp3 w języku polskim (tłumaczenie z greki i cerkiewno-słowiańskiego :)).

_________________
http://www.ksiega-starcow.blogspot.com
http://www.orthphoto.net


Śr gru 22, 2004 10:25
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 28, 2004 8:38
Posty: 4769
Post 
hiob napisał(a):
Nie wiem, czy serio mówisz, że nie znasz problemów związanych z Lucy. Jeżeli to prawda, świadczy to o tym, że czytasz badania naukowe bardzo jednostronnie.


Ależ oczywiście wiem. Z tym że wątpliwości pojawiały się w momencie odkrycia, już dobre 40 lat temu. Obecnie wszystkie zostały wyjaśnione. Syreniego śpiewu kreacjonistów: "fałszerstwo, fałszerstwo, fałszerstwo" nie biorę pod uwagę. Tak, czy owak Lucy to tylko jedno z kilkuset znalezisk kilkudziesięciu gatunków hominidów. Mogę Cię zapewnić, że teoria o pochodzeniu człowieka nie opiera się tylko na tym jednym szkielecie. ale oczywiście kreacjoniści, wszystkie kilkaset odkryć mianują falszerstwami, bądź w łagodniejszej wersji pomyłkami. Oczywiście moja wiedza nie jest na tyle duża, żebym był w stanie samodzielnie weryfikować wszelkie doniesienia naukowe, zwłaszcza podane przez nieuków z mediów publicznych. Ale w ramach moich skromnych możliwości staram się to robić. Natomiast kiedy czytałem jedną ze sztandarowych publikacji kreacjonistycznych "Na bezdrożach teorii ewolucji" (angielski tytuł był chyba inny) niejakiego Johnsona, to po prostu zwijałem się po podłodze ze śmiechu. Miałem wrażenie, że obcuje z jakąś parodią, a nie książką napisaną serio. Ale skoro kreacjonisci piszą i z entuzjazmem czytają takie rzeczy, to świadczy o ich poziomie umysłowym. Niskim. Bardzo niskim.

Cytuj:
Argumentów popierających mój pogląd jest na necie wiele.

A i owszem. podobnie jak stron poświęconych UFO, astrologii, danikeńszczyźnie i innym takim bytom hipostatycznym

_________________
Brothers, what we do in life, echoes in eternity

Jest inaczej - Blog człowieka leniwego


Śr gru 22, 2004 15:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 28, 2004 8:38
Posty: 4769
Post 
Nektariusz napisał(a):
W sumie w nauce też jest potrzebna wiara. Jeśli stawiam jakąś tezę, to wierzę, że jest ona prawdziwa, prawda ?


Niekoniecznie. Czasami stawia się tezy, o których sądzi się, że są fałszywe, właśnie po to, aby je przetestować. Z resztą wiara, czy niewiara w tezę naukowa nie ma żadnego znaczenia. Decyduje doświadczenie.


Cytuj:
A jak jest w religii ? W religii mamy tezę - istnienie Boga. Wierzę w tę tezę. Jestem przekonany o jej słuszności. W religii również mamy doświadczenie, pomagające przekonać się nam o słuszności naszej tezy. Nie jest to jednak doświadczenie o charakterze empirycznym, jak w przypadku nauki lecz o charkterze mistycznym.


Niezupełnie. Jest wielu wierzących, podejrzewam nawet, że większość, (i ja się do tej grupy zaliczam) którzy wierzą, mimo że żadnych przeżyć mistycznych nigdy nie doświadczyli.

_________________
Brothers, what we do in life, echoes in eternity

Jest inaczej - Blog człowieka leniwego


Śr gru 22, 2004 15:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10
Posty: 552
Post 
Stawiając tezę jednak w coś wierzysz. Wierzysz w to, że jest słuszna i przeprowadzasz doświadczenie (empiryczne), żeby się przekonać o tym czy rzeczywiście tak jest. Możesz też postawić tezę i nie wierzyć w jej słuszność. Potem starasz się przeprowadzić doświadczenia, by ją zweryfikować.

Mówiąc o doświadczeniu mistycznym nie mam na mysli przeżyć typu "oto nagle oświeciła mnie światłość z niebios" (chociaż coś takiego naturalnie zaliczymy także do przeżycia mistycznego). Kiedy czytamy Ewangelię i bierzemy sobie jej słowa do serca, to zapadają one głęboko nam w sercu i powoli nas przeobrażają - to właśnie doświadczenie mistyczne. Przeżycie mistyczne wynika z naszej ascezy, z odczuć serca, z wewnętrznej duchowości. Teza: Bóg istnieje. Wierzę w tą tezę. Weryfikacja tezy za pomocą doświadczenia (mistycznego): "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą" (Mt. 5, 8).

W religii nie ma miejsca na doświadczenie empiryczne. Ono wystepuje tylko w nauce. Błąd wielu ludzi, np. ateistów, polega na tym, że żądają oni w religii dowodu empirycznego, a nie znajdując go, twierdzą, że Boga nie ma. Tymczasem religia mówi o sprawach mistycznych i tylko takiego dowodu można w niej żądać. Takich właśnie dowodów na istnienie Boga jest mnóstwo.

_________________
http://www.ksiega-starcow.blogspot.com
http://www.orthphoto.net


Śr gru 22, 2004 23:01
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 54 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL