O ile oczywiście jest jakiś Bóg.
Na początek kilka założeń:
1. Istnieje Bóg.
2. Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który decyduje o tym gdzie pójdziemy po śmierci - do Piekła lub Nieba.
Gdy przyjmiemy te założenia jako prawdziwe to jeśli Bóg jest sędzią sprawiedliwym - nie może nas osądzić negatywnie.
Człowiek - dzieło Boga - jest istotą niedoskonałą, która w dodatku ma znikomy wpływ na swój rozwój i decyzje które podejmuje w życiu.
Nie ma czegoś takiego jak wolna wola - jeden wybierze dobrze, bo został wychowany wg rozpowszechnionych zasad moralnych, inny wybierze źle bo np. wychowywał się w patologicznej rodzinie. Jest jeszcze wpływ genów jakie dostajemy od rodziców, czyli sam sposób funkcjonowania mózgu np. jeden jest z natury porywczy i ma skłonności do przemocy, ktoś inny spokojny. Dochodzi ponadto otoczenie w którym się wychowujemy.
To są czynniki które kształtują charakter. Narazie nie widzę tu nic na co można mieć wpływ. I teraz najważniejsza rzecz - każdy wybór jakiego dokonujemy w życiu jest uwarunkowany przez charakter.
Przykład, seryjny morderca zabija 10 osób - zakładamy że bez wyraźnego powodu. Zakładamy że nie czuje się winny, nie żałuje i nie wierzy w Boga, można nawet dorzucić że wierzy w Szatana lub uznaje siebie samego za Boga.
Jest on równie dobrym kandydatem do Nieba jak Matka Teresa z Kalkuty.
Dlaczego? Jego czynami kierował jego umysł/mózg. Ukształtowany przez otoczenie, wychowanie i geny (może dostał od rodziców mózg ze skłonnościami do przemocy). Przy każdym wyborze w swoim życiu posługiwał się tym właśnie niedoskonałym mózgiem - może bardziej niedoskonałym niż u innych ale dalej nie widzę w tym jego winy.
Dlatego ja się nie przejmuję tym co jest po śmierci.
Wątpię w istnienie Boga, ale jeśli jest to i tak idę do nieba
