"Zaprogramowanie" do nienawiści?
| Autor |
Wiadomość |
|
xeloreu
Dołączył(a): Pt maja 16, 2008 22:50 Posty: 559
|
 "Zaprogramowanie" do nienawiści?
Cytuj: (Dz.741) : 1.Utrata Boga. 2. Ustawiczny wyrzut sumienia. 3. Nigdy ten los się nie zmieni. 4. Ogień, który będzie przenikał dusze, ale nie zniszczy jej. 5. Ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący chociaż jest ciemność widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze i widzą wszystkie zło innych i swoje. 6. Ustawiczne towarzystwo szatana. 7. Straszliwa rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa. 8. Każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny i nie do opisania sposób.
Dobra. Coś mi tu nie pasuje. Załóżmy, że jestem takim sobie typowym chrześcijaninem, wierzącym ale któremu zdarzają się różne słabości. Załóżmy, że świadomie "wybrałem piekło" poprzez śmierć przy braku łaski uświęcającej. Czy to oznacza, że automatycznie będę nienawidzić Boga? Czyli jestem sterowany z zewnątrz przez jakąś Boga nienawidzącą siłę? O co tu chodzi?
_________________ ...
|
| Śr mar 18, 2009 1:40 |
|
|
|
 |
|
R6
Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58 Posty: 3079
|
Brzmi bajkowo. Ale pewnie przekonam się, że to prawda itd.
Nienawiść nie jest przyjemnym uczuciem więc po co by ktoś miał sobie jej dodawać? Czy nienawiść Boga oznacza, że to ja nienawidzę Boga czy to że Bóg mnie nienawidzi? A może nawzajem nie będziemy się lubić?
_________________ Wadą wiary jest to, że jest wiarą.
http://wiadomosci.onet.pl/2084260,12,zl ... ,item.html
|
| Śr mar 18, 2009 9:44 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Pisane to pewnie było już milion razy, ale wizja *wiecznego* piekła jest bez sensu - zwłaszcza przy założeniu, że istnieje jakieś *dobre* dla ludzi bóstwo.
Jeśli te punkty są z wizji niejakiej Faustyny, to oznacza tylko, że miała ciężkie wizje.
|
| Śr mar 18, 2009 10:17 |
|
|
|
 |
|
WaszJudasz
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt sie 24, 2007 7:05 Posty: 1600
|
Może chodzi o to, że w piekle znajdą sie sami szaleńcy. Ludzie, którzy po śmierci wyobrazili sobie Boga, ale jednocześnie nienawidzą Go. Posiadają w tym stanie nieograniczone możliwości i wiedzą o tym , ale więzi ich nienawiść, od której nie mają wytchnienia i za sytuację, że posiadając możliwość stania się wolnym i Jednym nie korzystają z niej, obwiniają tego wyobrażonego Boga. Dlatego zawsze pozostają poza Nim, nie mogąc go zintegrować i mieć z Nim spokój.. Życie na Ziemi, to pozostawanie w relacji z milionami osób i różnych przedmiotów, podczas której nadajemy im wszystkim odrebnosć, ponieważ nikt inny tego za nas nie zrobi - 'odrębność rzeczy' to sprawa umysłu. Jeżeli ktoś uprości sobie sprawę na tyle, że jedynym wyodrębnieniem jakie sobie pozostawi będzie opozycja Ja - Bóg, który jednakowoż Mnie denerwuje, no i jeśli ten człowiek wówczas wpadnie w gniew... to OK,przejdzie mu. Ale gorzej jesli pokocha tego Boga, który będzie przecież Taki Wspaniały i w ogóle i nie będzie potrafił ani się na Niego rozgniewać, ani do Niego uśmiechnąć tylko popadnie we frustracje, małostkowość wobec Jego Majestatu, wstyd i wreszcie nienawiść.
Chińska pułapka na palec, jakby to może określił Philip Dick.[/quote]
_________________ O ile Roland się orientował, religia krzyża jako kolejna nauczała, że miłość i morderstwo są ze sobą nierozerwalnie związane, a koniec końców Bóg i tak zawsze pije krew.
|
| Śr mar 18, 2009 10:20 |
|
 |
|
ThinAir
Dołączył(a): Pt sty 09, 2009 13:41 Posty: 125
|
Nienawiść Boga jest aktem wolnej woli. Jeżeli ktoś z całkowicie "zimną krwią" mówi: "Boże wiem, że jesteś, wiem kim jesteś, wiem co chcesz dać i dokąd prowadzisz, ale ja mówię NIE. Będę nienawidzić, bo tak chcę." to taki człowiek zbiera owoc swoich decyzji.
Ważna jest tu świadomość tej decyzji i świadomość kim jest ten komu to mówię. Inną rzeczą jest życie nie do końca zgodne z bożą wolą kiedy ma się dobrą wolę, a inną świadome wybieranie zła "bo tak".
Każdy człowiek jest grzesznikiem, ale nie każdy buntownikiem z wyboru.
_________________ http://pl.youtube.com/watch?v=9tYT3F5lA4A
http://www.youtube.com/watch?v=RZol4zJt--8
|
| Śr mar 18, 2009 11:44 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
ThinAir napisał(a): Nienawiść Boga jest aktem wolnej woli. Jeżeli ktoś z całkowicie "zimną krwią" mówi: "Boże wiem, że jesteś, wiem kim jesteś, wiem co chcesz dać i dokąd prowadzisz, ale ja mówię NIE. Będę nienawidzić, bo tak chcę." to taki człowiek zbiera owoc swoich decyzji.
Jest to w ogóle możliwe? Za życia nawet pewność istnienia Boga nie jest dana, nie wspominając już o pełnej wiedzy o Bogu. Nawet zakładając istnienie "życia po życiu" i jakiegoś oświecenia, poznanie pełnej natury bytu z założenia transcedentalnego wydaje mi się mało prawdopodobne. Więc, w pełni świadome podjęcie takiej decyzji, skazujące na wieczne męki, nie powinno być możliwe. A każda błędna decyzja podjęta przy wiedzy niepełnej przez Boga miłosiernego nie powinna być karana.
|
| Śr mar 18, 2009 11:56 |
|
 |
|
R6
Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58 Posty: 3079
|
Tylko wariat może odrzucić Boga mając tę wiedzę, ale chyba wariat nie odpowiada za swoje decyzje.
_________________ Wadą wiary jest to, że jest wiarą.
http://wiadomosci.onet.pl/2084260,12,zl ... ,item.html
|
| Śr mar 18, 2009 12:22 |
|
 |
|
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Niekoniecznie. Dziś mamy sporo takich " wariatów ", którzy uważają, że " wolność " jest ważniejsza niż życie w prawdzie. Co właściwie miałaby zmienić " pewność istnienia Boga " ? To, że nie jesteś pewien, czy istnieje Bóg będący Miłością nie jest żadnym argumentem za odrzuceniem Go, jeżeli tylko się rozumie znaczenie słowa " Bóg " i " Miłość ". A jeżeli dla kogoś jest, to byłby także wtedy, gdyby ów ktoś miał pewność co do istnienia Boga. Jeżeli odrzucam Miłość, to odrzucam ją niezależnie od tego, czy ona istnieje czy nie - a jeżeli istnieje, odrzucam ją tym bardziej. Na tym forum spotykałem już wypowiedzi osób, które deklarowały, że po śmierci powiedzą Bogu: " daj mi spokój z tym twoim niebem, i pozwól umrzeć ! ". I Bóg im pozwoli. Piekło to właśnie śmierć.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
| Śr mar 18, 2009 12:31 |
|
 |
|
ThinAir
Dołączył(a): Pt sty 09, 2009 13:41 Posty: 125
|
grzmot napisał(a): Jest to w ogóle możliwe? Za życia nawet pewność istnienia Boga nie jest dana, nie wspominając już o pełnej wiedzy o Bogu. Nawet zakładając istnienie "życia po życiu" i jakiegoś oświecenia, poznanie pełnej natury bytu z założenia transcedentalnego wydaje mi się mało prawdopodobne. Więc, w pełni świadome podjęcie takiej decyzji, skazujące na wieczne męki, nie powinno być możliwe. A każda błędna decyzja podjęta przy wiedzy niepełnej przez Boga miłosiernego nie powinna być karana.
Możliwe jest, skoro szatan w ten sposób wybrał. Nie jest to na pewno ani mądre, ani rozsądne.
Bóg chce byśmy wszyscy poznali prawdę, poznając ją prędzej czy później dotrzemy do Boga. Idąc w kierunku przeciwnym pewnie można dotrzeć aż do stanu nienawiści.
_________________ http://pl.youtube.com/watch?v=9tYT3F5lA4A
http://www.youtube.com/watch?v=RZol4zJt--8
|
| Śr mar 18, 2009 13:07 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
@ Johnny99: masz rację, słusznej koncepcji nie trzeba odrzucać tylko z tego powodu, że opisywany przez nią byt nie istnieje (lub nie wiemy, czy istnieje). Więc "dobro" jest dobre, i "dobry Bóg" też jest dobry - to są słuszne idee - i nie ma powodów, żeby je odrzucać.
Ale, jeśli nie widać przesłanek, że te idee mają coś wspólnego z "obiektywną rzeczywistością", to nie ma też powodów, żeby się ich trzymać. Bo pozytywnych koncepcji może być mnóstwo, i, gdyby ich nie ignorować, to by życia nie starczyło na nic innego. Bo pozytywne dla mnie są też wschodnie hurysy, czy antyczne Wenus i Afrodyta (a nawet Bachus ma swoje zalety) - ale ignoruje je, bo wiem, że to tylko starożytne chciejstwo (a szkoda, bo bardzo sympatyczne).
@ ThinAir: o Szatanie (jako konkretnym bycie) lub szatanach wiemy tylko to, co napisała strona przeciwna, a jest tego na dodatek niewiele. Samo Pismo wszystkiego nie wyjaśnia, demonologia katolicka to dziedzina gdybania wyjątkowo nieprecyzyjna. Piszesz, że Szatan podjął decyzję mając pełną wiedzę - skąd ta pewność. Podobno był potężny, ale, gdyby miał pełną wiedzę, to wiedziałby, jak Bóg zareaguje, i że to się źle dla buntownika skończy (bez przebaczenia?). Więc, albo nie wiedział wszystkiego, albo jego przegrana nie była aż taką przegraną?
|
| Śr mar 18, 2009 15:00 |
|
 |
|
R6
Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58 Posty: 3079
|
I ten element gdybania nie podoba mi się w religiach. Najgorzej, że to gdybanie jest wygłaszanie tak jakby było wiedzą.
_________________ Wadą wiary jest to, że jest wiarą.
http://wiadomosci.onet.pl/2084260,12,zl ... ,item.html
|
| Śr mar 18, 2009 15:58 |
|
 |
|
Rachel
Dołączył(a): N maja 04, 2008 11:40 Posty: 39
|
Polecam poczytać na ten temat w Katechizmie Kościoła Katolickiego: http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkI-2-3.htm W spisie treści znaleźć sobie Artykuł 12. Na tej stronce: http://www.teologia.pl/m_k/spis08d.htm też jest co nieco na ten temat.
|
| Śr mar 18, 2009 16:20 |
|
 |
|
xeloreu
Dołączył(a): Pt maja 16, 2008 22:50 Posty: 559
|
KKK 1033 napisał(a): Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem "piekło". To już nie jest śmiesze. Racje mają ci, którzy boją się czytać KKK aby nie utracić wiary. Dlaczego panuje przekonanie, że (tu przykład) współżycie z narzeczoną i nie żałowanie tego = "samowykluczenia z jedności z Bogiem". To że ktoś współżyje bez ślubu nie oznacza, że zaczął nienawidzieć BOga i na własne życzenie chce iść do piekła. Nie chcę robić żądnego offtopu. Współżycie przywołąłem jedynie jako przykład. KKK 1034 napisał(a): On sam wypowie słowa potępienia: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny!"
Czyli tzw "Nieskończone miłosierdzie".
Kiedyś chyba przeczytam cały KKK. Jeśli całość jest taka jak te fragmenty, utwierdzi mnie to w przekonaniu, że nie chcę mieć nic wspólnego z KKK (nie odrzucając wiary w Boga oczywiście).
_________________ ...
|
| Cz mar 19, 2009 2:43 |
|
 |
|
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
Zastanawiam się czego chcesz...
Z jednej strony żyć po swojemu, jak Tobie się podoba, a z drugiej masz pretensje do Boga, że stawia jakieś wymagania...
Bóg jest konkretny. Ma konkretne wymagania co do człowieka i człowiek chcący iść z Bogiem spełnia je.
A Ty tak: "Panie Boże, ja mam gdzieś Twoje prawa (powinno jeszcze być dodane: ja wiem, że one są najlepszą i jedyną drogą do wiecznego szczęścia), ale ja będę żył po swojemu, robił to co mi się podoba, ale wiesz... kocham Cie... i nie oddzielam się od Ciebie..." Tylko, że wybierając inną drogę niż Boga, wybierasz drogę szatana. I to z nim trzymasz sztamę, a nie z Bogiem. Nie dziw się później, że Bóg widząc jak bardzo chcesz się kumplować z szatanem, pozwala Ci na to... Na siłę do nieba nie zaciągnie.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
| Cz mar 19, 2009 7:09 |
|
 |
|
xeloreu
Dołączył(a): Pt maja 16, 2008 22:50 Posty: 559
|
szumi napisał(a): Z jednej strony żyć po swojemu, jak Tobie się podoba, a z drugiej masz pretensje do Boga, że stawia jakieś wymagania...
Wierzę, że Bóg stawia wymagania. Nie wierzę, że w 100% pokrywają się z tym co głoszą "faceci w czerni". Przepraszam bardzo ale nie uwierzę, że coś jest grzechem mimo, że w ogóle tego nie żałuję i większość ludzi pewnie też, tylko dlatego, że jacyś ludzie, którzy sami siebie nazywają wysłannikami Boga, tak twierdzą.
A dla przykładu. Znów nieszczęsny seks przedmałżeński  . Znam wiele ludzi. Oj wiele. Na pytanie czy żałują tego "grzechu" odpowiadali (w 100%), że nie. Co najwyżej żałowali, że to grzech. Czyli nie żałowali samego czynu nie widząc w nim nic grzesznego, jedynie mieli żal (nie do siebie nawet chyba, tylko do Kościoła - nie wnikam), że ten czyn jest z niewiadomych i niezrozumiałych powodów nazywany grzechem.
Wiadomo - seks seksowi nie równy i na przykład puszczanie się na prawo i lewo w moim sumieniu jest jak najbardziej grzechem no ale ze stałym, kilkuletnim (w sensie stażu związku  ) partnerem to tego już za nic nie pojmę co w tym złego. Ok, koniec offtopa, to nie temat o seksie. Ale nic nie poradzę, że to taki "nośny" temat.
_________________ ...
|
| Cz mar 19, 2009 10:34 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|