Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn wrz 01, 2025 6:04



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 33 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 Co zalicza się do "ja"? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58
Posty: 3079
Post Co zalicza się do "ja"?
Czy jest coś co należy do niego bez względu na czyjś pogląd?
Czy skład "ja" nie jest sprawą umowną?
A może "ja" nie istnieje?

Do pytania sprowokowała mnie m.in. wypowiedź Johnny'ego, stwierdzająca że jego uczucia nie są nim.

_________________
Wadą wiary jest to, że jest wiarą.
http://wiadomosci.onet.pl/2084260,12,zl ... ,item.html


Śr maja 06, 2009 15:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Zadałeś pytanie, na które nikt chyba nie zna odpowiedzi. Z punktu widzenia materializmu nie ma czegoś takiego jak "ja" - to, o czym mówi się "ja" to konglomerat tysięcy ( bo ja wiem jak to nazwać ) zjawień, bodźców, reakcji itd. Z punktu widzenia duchowego, tak mi się wydaje, "ja" to przede wszystkim wolność. Wolność musi mieć swój podmiot. Nie ma wolności "jako takiej", to ewentualnie ktoś jest wolny. Istnienie "ja" tak naprawdę zależy od tego, czy ktokolwiek jest wolny. Jeżeli nikt nie jest wolny, "ja" jest tylko złudzeniem.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Śr maja 06, 2009 15:51
Zobacz profil
Post 
W sensie biologicznym Ty, to żywe, połączone tkanki organizmu, zawierające jednolite dna. W sensie mentalnym, psychologicznym Ty, to Twoja pamięć - ona w pełni definiuje osobę. W sensie ezoterycznym Ty to ileś tam powłok materialno-astralnych. W sensie religijnym Ty to ciało i dusza.


Śr maja 06, 2009 17:12
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 30, 2007 13:48
Posty: 1268
Post 
Wymień wszystko co na pewno nie jest tobą a będziesz wiedzieć czym jesteś. :)


Śr maja 06, 2009 19:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 01, 2008 21:10
Posty: 13
Post 
Zagadnienie "ja" równiez mnie nurtuje od jakiegoś czasu.
Jestem właśnie w trakcie długotrwałej i intensywnej psychonalizy własnej osoby i z dość sporym zdumieniem odkryłem, że mnóstwo cech (a w zasadzie wszystkie) które przypisywałem swojemu "ja" jako wrodzone, niezmienne, stałe itp. zostały mi nadane przez otoczenie w którym się znajdowałem (rodzina, znajomi, czy nawet zwierzęta, kamienie, przyroda...słowem wszystko).
Dotyczyło to nie tylko prostych rzeczy, ale także emocji, czy złożonych reakcji na daną sytuację. Jednocześnie odkryłem, że wszytkie te przymioty mogę w dużym zakresie kształtować.

Zgadzam się z Johnny'm99 , że "ja" można rozpatrywać tylko na zasadzie takiego właśnie "konglomeratu" na który wszystko ma wpływ. "Ja" wg mnie nie istnieje jako samodzielny twór, tylko jako sumę wszystkiego co nas otacza, jako dynamiczny układ zmieniający się co chwilę, kształtowany przez otoczenie (nawet przez wspomniane przeze mnie kamienie, bo dzięki nim możemy stwierdzić że nie jesteśmy kamieniami, jesteśmy od nich odrębni), ale także mogący je kształtować.

Wg. mnie jedyną właściwością, która jest niezmienna i tak naprawdę jedyną rzeczą które jest zupełnie "nasza" jest ta możliwość kształtowania siebie i otaczającej rzeczywistości, iskierka elektryczności dzięki której nasze mózgi działają i dzięki której możemy podejmować decyzje...można to też nazwać wolną wolą (wersja dla wierzących :) )

Pozdrawiam


Śr maja 06, 2009 21:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58
Posty: 3079
Post 
Zastanawiam się nad czemu niekiedy nie robię tego co powinienem. Czemu rozsądne myśli nie zawsze wpływają na emocje, które z kolei popychają do właściwych czynów. Czemu pod wpływem cierpienia porzucam dobre działania. Dawniej nawet próbowałem się modlić o zrozumienie i większą władzę nad sobą. Efekt marny. Dla tego celu chcę się dowiedzieć kim jestem i jak istnieje. Drugi powód to wielkie pragnienie pozbycia się złudzeń (spróbować można) Nie jestem pewien nawet czy dobrze stawiam pytania. Czy nie ma w nich fałszywych założeń odnośnie "ja". Zabawne że gdy zacznie się drążyć w temacie "oczywistym" to przestaje on być taki oczywisty.

Jester, jeśli masz możliwość to napisz o czymś co mogłoby "mnie" i "innym" pomóc.

Jak wywoływać u siebie właściwe moralnie chcenia (wolę) i je podtrzymywać? JAK BYĆ DOBRYM?

_________________
Wadą wiary jest to, że jest wiarą.
http://wiadomosci.onet.pl/2084260,12,zl ... ,item.html


Cz maja 07, 2009 10:34
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58
Posty: 3079
Post 
To chyba o tym co mnie dręczy. Prawdę mówiąc nie rozumiem jak grzech może coś czynić i czemu tak się rozdziela ciało od ducha? Przecież myśli wpływają na ciało a ciało na myśli. Gdy jestem głodny pojawia się myśl aby się pożywić. Przykładem działania odwrotnego może być wywoływanie emocji i reakcji ciała przez myśli. Jeśli myśli mam o spokojnej treści to i ciało się uspokaja. Także emocje powodują pojawianie się myśli. Na przykład z powodu złości mogą pojawiać się nam się na myśli mało eleganckie stwierdzenia.
Jak zwiększyć kontrolę nad tym procesami i ich pojawianiem się?
Z Listu do Rzymian
Cytuj:
Skłonności upadłej natury

14 Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu. 15 Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię. 16 Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre. 17 A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech.
18 Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie. 19 Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. 20 Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. 21 A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. 22 Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. 23 W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. 24 Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego!3 25 Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś - prawu grzechu.


_________________
Wadą wiary jest to, że jest wiarą.
http://wiadomosci.onet.pl/2084260,12,zl ... ,item.html


Cz maja 07, 2009 11:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 01, 2008 21:10
Posty: 13
Post 
@R6

Absolutnie nie czuję się kompetenty do dawania innym rad, czy wskazań w tej materii. Mogę jedynie podzielić się z Tobą ( i innymi ,którzy to czytają) tym co pomogło konkretnie mnie. Mam nadzieje że ktoś znajdzie w tym coś użytecznego.
Co do Listu do Rzymian: sam jestem osoba niewierzącą i kompletnie nie trafia do mnie argument grzechu jako prowodora "złych" zachowań. Każdy dorosły człowiek jest odpowiedzialny za swoje czyny i może wybierać co chce zrobić a czego nie, przy czym zawsze musi się liczyć z konsekwencjami swoich działań. Mnie zdarzyło się w życiu porzucenie tej odpowiedzialności i pozwolenie innym podejmowania decyzji za mnie. Zaowocowało to brakiem zrozumienia czego tak naprawdę chcę a czego nie. Podobnie jak Ty zastanawiałem się czemu robię to czego tak naprawdę nie chcę, albo to czego nie powinienem.

Pozwolę sobie zacytować jedno zdanie z Listu do Rzymian:
"15 Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię."

Gdy tylko je przeczytałem natychmiast ujrzałem dawnego siebie...i jednocześnie rozwiązanie, dzięki któremy powoli udało mi się z tego stanu wybrnąć:
Musiałem zrozumieć siebie, swoje emocje, zachowania, mechanizmy reagowania na dane sytuacje...niemal cały czas sięgałem przy tym w przeszłość żeby znaleźć to co mnie kiedyś ukształtowało, co sprawiało że moje obecne "ja" doświadcza takich problemów. Znalazłem tam i rzeczy przyjemne i nieprzyjemne...ale nawet odkrycie nawet tych negatywnych zdarzeń przesłoniła radość z odkrycia faktu, że nie są one stałe, wrodzone i przez to niezmienne - czyli że mogę je zmienić.Po tym "rozliczeniu" z przeszłością zaczałem sam siebie kształtować na nowo, na początku nieświadomie, teraz już bardziej "kierunkowo".
W pewnym momencie zaczały pojawiać się odpowiedzi na niesamowicie trudne kiedyś pytanie: "czego chcę" czy "co powinienem zrobić".

Żeby więcej już się nie rozpisywać :)
To my tworzymy nasze życia nikt inny (jest to niby takie oczywiste, jednak obserwując siebie i ludzi dookoła mnie odkryłem, że często przestawało takim być) i my możmy pokierować rozwojem naszego "ja", mimo jego zależności od wielu czynników.

Kluczem dla mnie była właśnie silna analiza mojego "ja", wynikiem czego odarłem je z większości cech które mu przypisywałem, aż została tylko sama wola.
Za każdym razem gdy zdarzy mi się zrobić coś czego nie powinienem, albo coś czego nie chcę - zadaję sobię pytanie czemu tak postąpiłem? czemu tak się czuję?co mogło na mnie wpłynąć w tej sytuacji, i jak mogę tego uniknąć następnym razem. Unikam przy tym uogólnień typu "bo zawsze tak robię, bo ja już tak mam" i staram się dokopać do konkretów. Przynosi to wielką ulge i zrozumienie. Oczywiście nie jest tak że wszystkie moje wątpliwości i rozterki odeszły po tym jak za dotknięciem magicznej różdżki. Jest to ciężka, żmudna praca, nieraz ciężko było mi przyjąć coś czego dowiedziałem się o sobie w trakcie tego procesu...jednak tylko taka praca przynosi jakieś efekty, z których jestem bardzo zadowolony ;)

Jeśli pod wpływem cierpienia porzucam dobre działania (cytując :) ) to wtedy staram się znaleźć źródło cierpienia..i zobaczyć co mogę zrobić by przestać cierpieć. Wierzę, że to jedyny sposób jakis istnieje by coś z tym zrobić.

Co do Twojego pytania: "Kim jestem?"
Uważam, że nie ma na nie klasycznej, jednozdaniowej odpowiedzi: "Jestes blablablablabla"
Ja traktuję to jako zagadkę...jeśli nie wiesz kim jesteś to jedynym sposobem rozwiązania tego dylematu jest....po prostu poznać siebie!
Ja w ten sposób odkryłem, że w ogromnej mierze mogę być tym kim chcę. Wymaga to tylko właśnie chęci zmiany, chęci do pracy, która tak naprawdę nigdy się nie kończy - ja sam czuję że dla mnie to dopiero początek tej drogi.

Kończę bo się rozpisałem :)
Musicie mi wybaczyć, bo mam wrażenie że trochę zjechałem z tematu...jednak rozterki R6 nie są mi obce i chciałem się w związku z tym podzielić doświadczeniami z pierwszej ręki.

Pozdrawiam


Cz maja 07, 2009 13:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
i czemu tak się rozdziela ciało od ducha?


To już pytanie nie do mnie - jestem katolikiem :)

Cytuj:
tak naprawdę jedyną rzeczą które jest zupełnie "nasza" jest ta możliwość kształtowania siebie i otaczającej rzeczywistości, iskierka elektryczności dzięki której nasze mózgi działają i dzięki której możemy podejmować decyzje...


Ale tu z kolei trzeba zadać pytanie, na ile nasze decyzje są rzeczywiście naszymi decyzjami. Jeżeli jednak taka " iskierka " istnieje, to istnieje " ja ", i istnieje wolność. Nie ma znaczenia, jak bardzo jest mała. Nawet niekoniecznie musi tu chodzić o możliwość działania. Jak napisał ks. Tischner - można mnie zmusić do tego bym czynił zło, ale nie można mnie zmusić do tego, żebym tego zła chciał. Oczywiście, można też mi zrobić pranie mózgu - ale, jakby to napisał św. Paweł, wtedy już nie ja chce, tylko ci, którzy mnie zmuszają.

Założenie istnienia " ja " jest tak naprawdę podstawowym składnikiem bycia osobowego. Gdybyśmy odrzucili pojecie " ja ", nie bylibyśmy w stanie funkcjonować jak ludzie. To ( dla mnie, bo niewierzący się rzecz jasna nie zgodzą ) podobne założenie, jak istnienie Boga. Musimy przynajmniej milcząco, zakładać, że nasze czyny mają znaczenie, inaczej nie bylibyśmy w stanie funkcjonować.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pt maja 08, 2009 6:42
Zobacz profil
zbanowany na stałe

Dołączył(a): Pt sie 24, 2007 7:05
Posty: 1600
Post Re: Co zalicza się do "ja"?
R6 napisał(a):
Czy jest coś co należy do niego bez względu na czyjś pogląd?
Czy skład "ja" nie jest sprawą umowną?
A może "ja" nie istnieje?



Poleciłbym Ci kilka sesji z salvią divinorum, niestety rzeczona od bodaj piątku jest w naszym kraju nielegalną. Daje szczególne spojrzenie na strukturę niby-ja. Kiedy postrzegasz swoją pamięć/tożsamość z perpektywy bocznoskośnej, daje to (później) do myślenia - no bo skoro 'ja' jest tam, to co to jest to, co je tam postrzega? Z grubsza - 'ja' to sprawa nie tyle umowy, co przyzwyczajenia. Zastały konstrukt kilku rzeczy, z którymi z jakiegoś powodu sie identyfikujemy. Doświadczenie z dysocjantami (a salvia to szczególny takowego przypadek) czy innymi silnymi psychedelikami daje czasem dość bolesny wgląd w te sprawy,ale jest to pouczające - można zobaczyć jak wiele psychicznych struktur istnieje na zasadzie wręcz pasożyta, wczepionego w to czym jesteśmy , by ożywiane nasza energią móc podawać się za 'ja'. W istocie ból i strach , który wtedy się czuje nie są Twoim strachem i bólem. Przejście przez to mimo niego zmienia wiele.

_________________
O ile Roland się orientował, religia krzyża jako kolejna nauczała, że miłość i morderstwo są ze sobą nierozerwalnie związane, a koniec końców Bóg i tak zawsze pije krew.


Pn maja 11, 2009 7:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57
Posty: 1591
Post 
Widzę to tak:

Ja jest po prostu świadomością (ściślej samoświadomością)

Na 'ja' jednak wpływają inne czynniki wewnętrzne - nazwijmy je umownie podświadomością. Dlatego 'ja' nie jest suwerenne.

Tutaj pojawiła się jeszcze jedna myśl, troszkę offtop:

Wolna wola nie istnieje, bo gdyby istniała, to człowieka nie dałoby się wychowywać. Tymczasem każdego można wychować na dobrego, lub złego człowieka (kreować jego przyszłe wybory). Zatem nasze wybory nie zależą tylko bezpośrednio od nas :)

_________________
MÓJ BLOG


Pn maja 11, 2009 8:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lut 28, 2009 15:22
Posty: 345
Post 
Wolna wola istnieje i jest nie stopniowalna. To swoboda działania może być ograniczona.
Dlaczego nie dałoby się wychować? Można nas wychować jeśli chcemy tego, jeśli nie, to nawet indoktrynacja religijna nie pomoże.
Choć dzieci nie zdają sobie sprawę z wolnej woli, to w późniejszym okresie życia młodzi ludzie wychodzą poza standardy wychowania wpojonego im za dzieciństwa i dlatego, np. porzucają wiarę w Boga.
Mają wolną wolę.
Mamy wolną wolę.

_________________
leć wysoko! prosto pod sztandar WOLNOśCI!

Nigdy nie ufaj maszynom... i kobietom.


Pn maja 11, 2009 11:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57
Posty: 1591
Post 
Cytuj:
Wolna wola istnieje i jest nie stopniowalna.


Ale masz na to jakieś argumenty oprócz chcenia?

_________________
MÓJ BLOG


Pn maja 11, 2009 11:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lut 28, 2009 15:22
Posty: 345
Post 
Argument jest prosty, pokażę go na zasadzie porównania.

Mamy bazę wojskową, zamkniętą i strzeżoną. Chcemy się tam dostać przez główne wejście, choć wiemy że to niemożliwe (jesteśmy zwykłym człowiekiem).

Wolna wola mówi: chcę wejść i nikt nie może mi zabronić myślenia "chcę wejść'.
Swoboda działania mówi: chcę wejść ale mnie odpychają i każą mi się oddalić od wejścia.

Tak więc, mogą mi zabronić wejścia czy nawet próby wejścia, ale nie mogą mi zabronić pomyśleć "chcę wejść", nawet jeśli wiem że to nic nie da.

Wolna wola to nieograniczona możność (pomijam pranie mózgu, narkotyki itp. które ograniczają naszą świadomość), pomyślenia i dokonania wyboru na etapie myśli.
Dopiero etap wykonania myśli - działanie - może być ograniczony.

_________________
leć wysoko! prosto pod sztandar WOLNOśCI!

Nigdy nie ufaj maszynom... i kobietom.


Pn maja 11, 2009 11:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57
Posty: 1591
Post 
Cytuj:
(pomijam pranie mózgu, narkotyki itp. które ograniczają naszą świadomość)


A dlaczego? Właśnie doskonały przykład ;)

Więc uważasz, ze pranie mózgu i wychowanie powodują jedynie, że robimy co innego niż myślimy? To chyba nie jestem wychowany :( bo nie mam problemu z artykułowaniem swoich myśli :(

_________________
MÓJ BLOG


Pn maja 11, 2009 12:11
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 33 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL