Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 12, 2025 7:04



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 54 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
 Wierzący a niewierzący...(?) 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4103
Post Wierzący a niewierzący...(?)
:D

Jak widzicie swoje relacje z osobami niewierzącymi ?

Macie może jakieś doświadczenia - typu - wasza wiara się umocniła w trakcie rozmowy, przebywania z osobą niewierzącą. Inaczej - czy stała się ona (ta osoba) waszym sprzymierzeńcem - przyczyniła się do pogłębienia wiary?

Może taki człowiek sprawił, że zaczęliście wątpić, a może straciliście w związku z tym wiarę?

Oczywiście pytanie dotyczy także osób - niewierzących i ich relacji z osobami wierzącymi :)...

Pozdrawiam :)

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Pt paź 22, 2004 22:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 12, 2004 6:33
Posty: 171
Post 
Dal mnie nie ma osob nie wierzacych w NIC.

_________________
ProGóry Team www.progory.pl


So paź 23, 2004 13:28
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2004 9:33
Posty: 31
Post Niewierzacy o wierzacych
Od lat zastanawia mnie i nie moge zrozumiec osob wierzacych. Odbieram je jako osoby nie majace najlepszej jakosci kontaktu z rzeczywistoscia. Odnosze czasem wrazenie jak gdyby byly wyjatkowo odporne na wszelkiego rodzaju informacje dotyczace swiata. A w ostatnim czasie zaczynam dochodzic do wniosku, ze gleboka wiara w bardzo wielu przypadkach jest czyms w rodzaju neurozy, wywolanej jakims szokiem. W istocie znam kilka osob ktore zaczely wierzyc nie mogac poradzic sobie z rzeczywistoscia.

Czytalem dzisiaj wyniki pewnych studiow w USA. Przepytano tam zwolennikow obydwu kandydatow na prezydenta o powody wojny w iraku oraz m.in. o to czy al khaida miala jakis zwiazek z saddamem. Wyniki byly przeciwne, w zaleznosci od tego kogo wspierali badani. Wniosek jaki wyciagnieto z owych badan: zwolennicy prezydenta maja silna dentencje filtrowania informacji oraz odrzucania wszystkich tych nie zgadzajacych sie z ich wczesniejszym swiatopogladem. Prawdopodobnie to jest wiara.
(zainteresowanych moge odeslac do artykulu)

Najdziwniejsze jest to, ze bardzo czesto osoby ktore uwazam za w miare inteligentne twierdza jakoby gleboko wierzyly w boga. Wielokrotnie jest to jednak wywolane checia awansu spolecznego i swiadomoscia jego niemozliwosci bez wsparcia ludzi zorganizowanych wokol parafii.

Tak wiec mamy wsrod wierzacych dwa zupelnie odmienne typy osobowosci. Ci pierwsi wierza bo maja problemy z rzeczywistoscia taka jaka jest, stosuja strategie filtrowania informacji i samooczarowywania. Druga grupa zdaje sie byc wyposazona w zdolnosci wrecz odwrotne. Twardo stapajac po ziemii, oportunistycznie decyduja sie dopasowac do grupy trzymajacej wladze w malej spolecznosci, albo skorzystac z poparcia grupy pierwszej.

Wydaje mi sie ze ani jedna grupa nie jest godna zaufania. Ci pierwsi z poowdu swojej nieobliczalnosci ci drudzy z powodu swojego oportunizmu i czestej hipokryzji.

Mam nadzieje jednak ze sie myle i ze komus uda sie udowodnic mi jak bardzo sie myle. Gdybym bowiem mial racjie, zle swiadczyloby to o wiekszosci ludzkosci.


So paź 23, 2004 13:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
sowizdrzałek, twój post jest zupełnie nie na temat ;) tu chodzi o twoje relacje z osobami wierzącymi, a nie o charakterystyke osob wierzących bądź niewierzących ;)


So paź 23, 2004 13:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2004 9:33
Posty: 31
Post Do eli
Asienkka napisala:

"Oczywiście pytanie dotyczy także osób - niewierzących i ich relacji z osobami wierzącymi"

a pytanie brzmialo:

"Macie może jakieś doświadczenia [w relacjach z osobami wierzacymi]"

Wydaje mi sie wiec, ze moja odpowiedz byla jak najbardziej na temat

(Hmm, przez pomylke wyslalem ten post na glowne forum, czy wie ktos moze jak go usunac?)


So paź 23, 2004 14:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
ale też asienkka napisała, co rozumie pod pojęciem: "macie jakieś doświadczenia w relacjach z osobami wierzącymi"

Cytuj:
Macie może jakieś doświadczenia - typu - wasza wiara się umocniła w trakcie rozmowy, przebywania z osobą niewierzącą. Inaczej - czy stała się ona (ta osoba) waszym sprzymierzeńcem - przyczyniła się do pogłębienia wiary?

Może taki człowiek sprawił, że zaczęliście wątpić, a może straciliście w związku z tym wiarę?


;)


So paź 23, 2004 14:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2004 9:33
Posty: 31
Post 
Na pytanie:

Cytuj:
Może taki człowiek sprawił, że zaczęliście wątpić, a może straciliście w związku z tym wiarę?


odpowiadam:

Nie przypominam sobie aby ktorakolwiek z osob wierzacych sprawila bym nagle zaczal wierzyc. (Zakladam ze jako osoba nie wierzaca raczej nie powinienem mowic o mojej wywolanej spotkaniem z wierzacym utracie wiary?) Natomiast zaczalem watpic. A w co takiego watpic zaczalem opisalem w poscie pierwszym (patrz: kontakt z rzeczywistoscia i prawdomownosc).


So paź 23, 2004 14:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4103
Post 
:)
Tworząc ten temat - nie miałam na myśli rozkładania na czynniki pierwsze - osób wierzących jak i niewierzących ;).

Raczej co te osoby nam dają, dla wierzących - niewierzący i na odwrót... jak wpływaja na wiarę, bądź jej brak, a może nie mają żadnego wpływu...?

Pozdrawiam :)

Ps. Daidoss, pytanie dotyczy wiary w Boga, a nie w "coś" :).

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


So paź 23, 2004 23:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Asia - napisałam obok o moim spotkaniu z niewierzącą(?) kobietą. Niechrześcijanką, może lepiej.
http://www.forum.wiara.pl/viewtopic.php?p=31041#31041

I było to dla mnie spotkanie z Bogiem :)
Bogiem który się objawia i daje poznać. Każdemu, kto Go naprawdę szuka. Nieważne na jakich drogach.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


N paź 24, 2004 22:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 28, 2004 21:55
Posty: 89
Post 
Osobiście znam jedną osobe "niewierzącą" Mieliśmy bardzo dobry kontakt ze sobą, często prowadziliśmy dyskusję, były też i sprzeczki. ale mógłbym powiezieć o tej osobie naprawdę dużo dobrego. Nawet więcej niż osoby wierzące z którymi mam kontakt na codzień. Czasami porównując nas zastanawiam się kto tu jest naprawdę wierzący...


Pn lis 29, 2004 11:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Marks - ja znam conajmniej kilka takich osób. I bardzo je cenię, szanuję i podziwiam - za stosunek do człowieka, życzliwość, otwartość...
Napisałam tylko o tamtym spotkaniu - bo było dla mnie bardzo ważne :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pn lis 29, 2004 11:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 28, 2004 21:55
Posty: 89
Post 
Zgadzam się z Tobą :-)
Myślę że czasami warto porozmawiać z kimś o zupełnie odmiennym światopoglądzie, czy religii...można się wiele nauczuć


Pn lis 29, 2004 15:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 19, 2004 20:24
Posty: 7
Post Wierzący, a nie
Sowizdrzalek:
Moze bys podal jakies konkretne argumenty na to, ze wierzacy to osoby, ktore nie moga sobie poradzic z rzeczywistoscia? I tutaj, zeby bylo na temat, moze bys wymienil kilka konkretnych osob? Obawiam sie, ze nie znasz wszystkich wierzacych ludzi na swiecie i nie mozesz tak generalizowac. Moze jest jeszcze trzecia kategoria, ktorej nie chcesz zobaczyc, bo ty z kolei nie mozesz sobie poradzic z rzeczywistoscia? Jako osoba wierzaca wcale nie twierdze, ze moge sobie poradzic z R, ani nie twierdze, ze nie mam neurozy. Ja tylko zadalam pytanie. A po za tym rzuczasz jakies niekonkretne stwierdzenia na prawo i lewo, a nie podajesz zadnych konkretow dlaczego tak uwazasz. No, wlasciwie czemu tak uwazasz?
A tak wracajac do tematu. :biggrin: Moze najpierw powiem, co wg mnie znaczy niewierzacy. Dla mnie to jest taki czlowiek, ktory nie postepuje wedlug zasad w ktore wierzy. Owszem twierdzi ze jest Bog, nawet chodzi do Kosciola, tyle ze jego wiara nie ma nic wspolnego z jego zyciem. Ciekawe, czy to jest dobra definicja :-D No i przy takich zalozeniach osob niewierzacych wokol mnie jest mnostwo. Takie osoby bardzo duzo i daly (np.: moja kuzynka byla moim idolem za starych dobrych czasow i teraz po prostu nie poruszam z nia tematow spornych, bo to do niczego nie prowadzi). Zgadzam sie z Marks 23. W takich rozmowach mozna zobaczyc siebie oczami z innego swiata i to naprawde super sprowadza na ziemie.
Oczywiscie jest tez kategoria ludzi ktorzy oficjalnie twierdza ze nie wierza w Boga i, co jest bardzo smutne, zwykle atakuja wszystko co jest z Bogiem zwiazane, ze mna wlacznie. Z tego prostego powodu jeszcze nie udalo mi sie nawiazac relacji z zadna ze znanych mi osob tak dzialajacych. W zwiazku z tym jedyne co sie od nich nauczylam, to trzymac sie z daleka, co jest bardzo budujace jezeli chodzi o wiare :D Ale mysle ze nie o takie budowanie chodzi. Jedyne co po takich kontaktach pozostaje to smutek, ze fajna osoba, tylko jakas taka nie kumata.


Pn gru 13, 2004 21:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 14, 2004 1:28
Posty: 1
Post 
ja odwiedziłem obie strony barykady. mam 19 lat. od dziecka byłem bardzo religijny, chodziłem do kościoła, modliłem się, itp. trwało to do zeszłego roku. z tamtych czasów pamiętam, że kontakty z niewierzącymi były dla mnie trudne. zazwyczaj rozmowy z takimi osobami na tematy religijno-filozoficzne kończyły się kłótnią. ciężko mi było zrozumieć, że ta inna osoba może nie dostrzegać swojego błędnego rozumowania. ba! czasem nawet to oni zarzucali MI (temu który uważał się za oświeconego) błędy w rozumowaniu.
pamiętam, że kiedyś usłyszałem w TV relację z pobytu papieża gdzieś w Rosji, czy w Izraelu. to była relacja z Wiadomości i mówili, że papież zabiega podczas takich pielgrzymek o dialog religii. wyobraziłem sobie wtedy świat przyszłości, w którym (w wyniku tego dialogu) z wielu religii powstała jedna, wspólna. pomyślałem wtedy, że byłbym zgodny z taką wersją rzeczywistości, pod jednym warunkiem. warunek:ta przyszła wspólna wiara, musiałbybyć katolicyzmem.
nie potrafiłem sobie po prostu wyobrazić, że w imię jednoczenia mielibyśmy zrezygnować, np. z celibatu lub jakichś dogmatów. podobnie podchodziłem do niewierzących. akceptowałem ich, ale jak ludzi ślepych, niewidzących własnych grzechów, zamkniętych na Boga.
potem coś się we mnie zmieniło. przez około pół roku nasilała się niechęć do kościoła (jako instytucji, nie - wspólnoty). i w końcu odszedłem od katolicyzmu. to była jak na razie najważniejsza i najlepsza decyzja w moim życiu. teraz dopiero widzę, w jaki straszny sposób religia potrafi zaślepić człowieka. dopiero teraz naprawdę rozumiem co to znaczy tolerancja i całkowita akceptacja. w ciągu jednego roku uczyniłem olbrzymi postęp w swoim rozwoju duchowym.
mam takiego jednego znajomego. zagorzały katolik, 'fan' Inkwizycji. od kiedy odszedłem od religii, 'miewamy' dyskusje na tematy realigijno-egzystencjalne. mimo, że widzi on, że moje zainteresowanie tym tematem nie słabnie (wręcz odwrotnie), to traktuje mnie całkowicie inaczej. powtarza ciągle : 'może kiedyś otworzysz oczy', 'może kiedyś się jeszcze nawrócisz'. sam fakt, że nie chodzę do kościoła go do mnie nastwaia negatywnie. i nieważne co powiem, on zawsze podchodzi do tego z rezerwą. poza tym nie potrafi dostrzec wielu niedorzeczności które sam głosi. np. w jednej chwili mówi o równości wszystkich ludzi, a po chwili wyszydza gejów którzy akurat sobie urządzili w jakimś mieście pochód w imię... równości wszystkich ludzi.
reasumując, kontakty wiernych z niewiernymi mogą tylko pomóc. aczkolwiek jest to tylko moje prywatne zdanie.

_________________
de gustibus et coloribus non est disputandum


Wt gru 14, 2004 3:14
Zobacz profil
Post 

Pozwolisz, że popolemizuję z tym wolf'em, który jeszcze był katolikiem.

Rozmowy wierzący vs. niewierzący często kończą się kłótnią, ale wcale nie są one konieczne. Osobiście nie lubię dyskutować w realu na tematy światopoglądowe i nie czynię tego. Raczej mówi się, aby ewangelizować własnym życiem, a nie na zbijanie kolejnych argumentów. No, ale żeby ewangelizować własnym życiem, trzeba umieć odpowiednio żyć, czego samemu sobie mógłbym tylko życzyć.

Rozumowanie osoby niewierzącej niekoniecznie musi być błędne. Sami chrześcijanie powszechnie wiedzą, że Boga dla wiedzy nie ma, a jeśli ktoś nie zdecyduje się na wiarę, no to nie będzie akceptował istnienia Boga, bo wierzyć nie będzie miał chęci. Będzie więc twierdził, że skoro dowodu nie ma, to on się zajmować kwestią nie zamierza.

Co do ekumenizmu. Ekumenizm nie oznacza dialogu z różnymi religiami, ale jest to dialog pomiędzy wyznaniami chrześcijaństwa.
Ów dialog, w sumie ledwo rozpoczęty, może się skończyć różnie, ale to co myślał jeszcze wierzący wolf zakładało chyba, że tylko w katolicyzmie można być zbawionym wg katolicyzmu. A zobacz:

fragmenty Konstytucji dogmatycznej o Kosciele z Soboru Watykanskiego II:

Cytuj:
Do tej zatem katolickiej jedności Ludu Bożego, która jest znakiem przyszłego pokoju powszechnego i do niego się przyczynia, powołani są wszyscy ludzie i w różny sposób do niej należą lub są jej przyporządkowani zarówno wierni katolicy, jak inni wierzący w Chrystusa, jak wreszcie wszyscy w ogóle ludzie, z łaski Bożej powołani do zbawienia. (pkt 13)


oraz

Cytuj:
Ci wreszcie, którzy jeszcze nie przyjęli Ewangelii, w rozmaity sposób przyporządkowani są do Ludu Bożego. Przede wszystkim więc naród, który pierwszy otrzymał przymierze i obietnice i z którego narodził się Chrystus wedle ciała (por. Rz 9,4-5), lud dzięki wybraniu szczególnie umiłowany ze względu na przodków, albowiem Bóg nie żałuje darów i wezwania (por. Rz 11,28-29). Ale plan zbawienia obejmuje także i tych, którzy uznają Stworzyciela, wśród nich zaś w pierwszym rzędzie muzułmanów, oni bowiem wyznając, iż zachowują wiarę Abrahama, czczą wraz z nami Boga jedynego i miłosiernego, który sądzić będzie ludzi w dzień ostateczny. Także od innych, którzy szukają nieznanego Boga po omacku i wśród cielesnych wyobrażeń, Bóg sam również nie jest daleko, skoro wszystkim daje życie, tchnienie i wszystko (por. Dz 17,25- 28 ), a Zbawiciel chciał, aby wszyscy ludzie byli zbawieni (por. 1 Tm 2,4). Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie. Nie odmawia też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie. Cokolwiek bowiem znajduje się w nich z dobra i prawdy, Kościół traktuje jako przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez Tego, który każdego człowieka oświeca, aby ostatecznie posiadł życie.(pkt 16)


Tak więc chyba mimo wszystko zbytnio się spieszyłeś. Zaś ekumenizm to nie misje, ale dialog wewnątrz chrześcijaństwa.

Osobiście nie byłbym zdziwiony a już tym bardziej zaszokowany, gdyby kiedyś zniesiono celibat.

Co do dogmatów wiary, to specjalnie nie ma problemu. Żaden dogmat nigdy nie upadł. Wprowadzenie dogmatu zaś jest poprzedzone dziesiątkami lat dyskusji. To nie jest wymysł kogoś kto miał po prostu taką fantazję.

Piszesz, że widziałeś w niewierzących ludzi nie dostrzegających własnego grzechu. No pewnie tak, bo jako niewierzący nie akceptują w ogóle nauki o grzechu. Nie oznacza to jednak, że muszą być mniej etyczni niźli np. ja. Myślę, że z łatwością da się odszukać i wypisać sporą listę ateistów etycznych.

Ciekawe jest to co piszesz, że powodem odejścia była tylko niechęć, czyli jakby nie patrzeć emocja.


Ostatnio edytowano Wt gru 14, 2004 10:56 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 1 raz



Wt gru 14, 2004 9:50
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 54 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL