Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 11, 2025 5:35



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 30 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Drodzy Państwo, kiedy zaczniemy Działać? 
Autor Wiadomość
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23
Posty: 246
Post Drodzy Państwo, kiedy zaczniemy Działać?
Hej, hej, hej! I'm back! Dawno tu nie byłem i jakże się cieszę, że wracam do swoich :D Ślę żołnierskie pozdrowienia prosto z Bartoszyc, gdzie służę (zawodowo). Big Smile 4 all!

A teraz do rzeczy. Tak popatrzyłem na tematy zakładane na forum i doszedłem do wniosku, że wytworzyła się tutaj kasta teologów analitycznych i szeroko rozumianych biblistów.

Czyli dużo teorii a mało perspektyw. Drodzy Państwo - pragnę (za pozwoleniem) nieco odbiec od czystych, teologicznych dyskusji i skoncentrować się na modelach działania chrześcijańskiego w oparciu o to, co rzeczywiście mamy. A mamy dziś dużo, m.in.

1. Kochaną geosferę (surowce, energia)
2. Kochaną biosferę (ekologia)
3. Kochanych ludzi (psychologia, socjologia)
4. Kochany przemysł chemiczny
5. Kochaną technologię
6. Kochane marzenia i dużo miłości w sercach


Nie sądźcie, że piszę to pod wpływem jakichś substancji. Po prostu pragnę zadać pytanie współczesnemu katolikowi, czy aby na pewno odnajduje się w tym wszystkim[b], a w szczególności w tym, co go tworzy, daje pracę, żywi i ubiera. Taki jest konkret. W związku z powyższym - jakie są, albo jakie powinny być modele Działania chrześcijańskiego we współczesnym świecie? Jak prezentować ma się (światopoglądowo i aktywnie działając) człowiek, który deklaruje swą przynależność do Chrystusa?

Może mnie nie zrozumieliście. Chodzi mi o to, czy przypadkiem nie czujemy się zatłamszeni, klęcząc w kościele na mszy, natłokiem informacji i rozciągliwością naszej świadomości. A to ostatnie płynie rzecz jasna z nowoczesnej techniki.

Indywidualizacja w wierze czy kolektywizacja w działaniu w celu tworzenia wspólnego jutra, jutra ludzkości?

Przecież potrzebujemy jakiejś filozofii nadzieji i jakiegoś skonkretyzowanego planu na przyszłość. Nie musimy dziś już rozkminiać czy szatan istnieje czy nie, czy Lucyfer pisze się przez trzy szóstki, czy Jezus urodził się 6 czy może 28 grudnia. To już dziś nie ma znaczenia, ponieważ środki masowego przekazu [b]intensyfikują myślenie konkretne
, ludzkość przygląda się sama sobie przez miliony ekranów i zastanawia się, czy aby na pewno jesteśmy zabezpieczeni ekonomicznie.

Nawet powstają produkty uboczne tego myślowego wysiłku o przyszłości (np. film 2012). A przecież dobrze wiemy, że tak nie będzie (i proszę nawet tego nie komentować).

Kościół musi się poczuć odpowiedzialny za dawanie nadziei na przyszłość. Dlaczego jesteśmy znudzeni...? Bo kultura przeżuwa samą siebie. Potrzebujemy charyzmy, potrzebujemy miłości praktycznej.

Musimy być pewni, że Radość z Życia to podstawowy stan emocjonalny u zdrowego Homo Sapiens. Nie smutek, nie grzech, nie rozczarowanie i frustracja.

Musimy się poczuć silni sobą w takiej mierze, w jakiej dbamy chociażby o własną higienę.

Mam pewną teorię (jest moja). Otóż widzę to wyraźnie, iż żyjący dzisiaj ludzie są bardzo mocno zróżnicowani. A zatem każdy może dać z siebie coś innego, jakąś inną pasję, inny sposób patrzenia na świat. Ale róbmy to razem! Tylko razem możemy czuć się prawdziwie indywidualni. Egoizm (nawet religijny) prowadzi do destrukcji indywidualności. A indywidualność człowieka pochodzi wszak od Boga!

Jeśli chodzi o mnie, nie widzę innego sposobu realizacji życia chrześcijańskiego, niż odkrycie najpierw piękna swojej osoby, następnie biologiczne spełnienie się w rodzinie, i ostatecznie - praca dla tworzenia wspólnego jutra całej ludzkości.

Tylko tak będziemy się czuć szczęśliwi. Praca dla ludzkości to przecież realizacja najwyższej postawy chrześcijańskiej, mianowicie budowania Ciała Chrystusa


N lis 08, 2009 20:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Bardzo ładnie i wiele rzeczy można uznać za dobre. Natomiast sprecyzuj kwestie jaką mamy tu poruszyć, bo jest tego dość sporo i nie widzę tej drogi jaką mamy tu podążać do jakiegoś celu. Jest szum informacyjny, jesteśmy różni, potrzebujemy ustosunkować się do świata, ocenić w co się angażować, a co jest złe i należy tego unikać, lub z tym walczyć. Tak naprawdę wielu ludzi się gubi w tej rzeczywistości i ja się im nie dziwie. Wyścigi szczurów, pogoń za posiadaniem pieniędzy i dóbr, wartości jako coś niemodnego, wszelkie symbole np. święta strasznie skonwencjonalizowane, tak że tylko z zewnątrz są świętami, a to co jest w nich istotne zastąpione przez tesco-mikołaje z czekolady. Niedługo będzie 11 listopada, ilu z nas zdobędzie się aby powiedzieć po prostu - mamy wolność, bez wdawania się w dyskusje i krytykowanie bardziej lub mniej mądre?

Jakiejś grupie ludzi wydaje się że autorytety są zbędne, zatem sami próbują dojśc do czegoś, gdy to własnie dziś nie mniej potrzeba ludzi zaufanych i mądrych, bo nikt z nas sam wszystkiego nie ogarnie.

_________________
Pozdrawiam
WIST


N lis 08, 2009 21:08
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23
Posty: 246
Post 
O... Pan Wist zawsze na miejsu. :biggrin:

Otóż nie mam zamiaru rozwodzić się nad polityką. Raczej chodzi mi o starą dość kwestię: chrześcijaństwo a świat.

Tylko że tym razem nie będzie żadnej wzniosłej apologetyki lub wysoko posuniętej, ateizującej drwiny. Pan Wist wie, że lubię stawiać sprawę na ostrzu noża.

Jeżeli coś ma być autentyczne, tak jak cel tego tematu, to musi być współmierne, koherentne, całościowo zgodne. Czy w takim aspekcie istnieje jakaś wspólna platforma porozumienia dla świata i chrześcijaństwa?

Zależy, jak to rozpatrujemy i o jakie chrześcijaństwo nam chodzi. Wykażę, że nie ma żadnego porozumienia między katolikami a ludźmi tworzącymi przyszłość ludzkości. Katolicy cierpliwie czekają na powtórne przyjście Zbawiciela, koniec świata, sąd i zgładzenie Szatana, podczas gdy ludzie noosfery po prostu nie widzą tych problemów i żyją z dnia na dzień, równie cierpliwie wznosząc gmach "użytkowego" jutra (przecież aby dobrze pomodlić się na różańcu, musimy coś zjeść i przynajmniej w zimie ciepło się ubrać). Katolicy wydają się być sceptyczni wobec kwestii narkotyków czy homoseksualizmu, ponieważ rozpatrują to od strony ducha (grzech) i nic tak naprawdę nie wnoszą w celach profilaktycznych (wszystko u nich kończy się jak zwykle pouczeniem), natomiast ludzie noosfery widzą w tym tylko biologiczną szansę bądź biologiczne zagrożenie, które należy wyeliminować.

Tak więc mecz "katolicy-reszta świata" wydaje się być przesądzony wynikiem 1:0 dla świata.

Nie jestem kompetentny w analizowaniu reszty religii, ale chyba chrześcijaństwo musi dysponować jakąś "łagodniejszą", a tym samym bardziej autentyczną formułą dogmatyczną, która ukazywałaby fizyczną wartość pracy i świata. Gdyby takowa istniała, to w podstawie musiałaby zawierać jakieś transcendentne odniesienie do rzecztywistości czysto ludzkiej, teraźniejszej, dotykalnej. To, co jest teraz, nie może być w niej jedynie znakiem bądź obietnicą. Musi być konstrukcją, czyli realnym kształtem tego, co kiedyś nadejdzie.


N lis 08, 2009 21:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Wymiękam.

_________________
Pozdrawiam
WIST


N lis 08, 2009 21:58
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Gdyby takowa istniała, to w podstawie musiałaby zawierać jakieś transcendentne odniesienie do rzeczywistości czysto ludzkiej, teraźniejszej, dotykalnej. To, co jest teraz, nie może być w niej jedynie znakiem bądź obietnicą. Musi być konstrukcją, czyli realnym kształtem tego, co kiedyś nadejdzie.


Zaraz to co ma być teraz, czyli teraźniejszością ma być też kształtem tego co przyszłe? To co nadejdzie?

1 Nikt oprócz Boga nie zna przyszłości... Tak mówi kościół jak więc ma kształtować teraz coś co będzie w przyszłości? Znasz przyszłość?

2 Rzeczywistość czysto ludzka dotyka również religii, na a przecież tym się już kościół zajmuje nieprawdaż?


N lis 08, 2009 22:30
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41
Posty: 1728
Post 
Cytuj:
1 Nikt oprócz Boga nie zna przyszłości... Tak mówi kościół jak więc ma kształtować teraz coś co będzie w przyszłości? Znasz przyszłość?


Sebastianie, ale czy się to komuś podoba, czy nie - teraz kształtujemy przyszłość. Terażniejszość ma wpływ na kształt przyszłości. Nawet jesli nie robisz tego celowo, to mimowolnie tę przyszłość kształtujesz tu i teraz własnie.

_________________
Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/


N lis 08, 2009 22:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07
Posty: 4195
Post 
Czołem Żołnierzu! :)
Miłe to i pozytywne. Chętnie pokibicuję, może nawet się dołączę...

_________________
Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)


N lis 08, 2009 22:38
Zobacz profil
Post 
Aha, dobra uwago Owieczko ;-)

A więc Makiel chce aby Kościół zajął się teraźniejszością.... A czy Kościół robi co innego?

Przecież Kościół zajmuje się tym co jest teraz. Wiele organizacji kościelnych robi wiele dobrego np: Caritas.


N lis 08, 2009 23:04
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 15, 2003 23:13
Posty: 1790
Post 
Majkel ze Stalowej napisał(a):
[Jeśli chodzi o mnie, nie widzę innego sposobu realizacji życia chrześcijańskiego, niż odkrycie najpierw piękna swojej osoby, następnie biologiczne spełnienie się w rodzinie, i ostatecznie - praca dla tworzenia wspólnego jutra całej ludzkości.


Jesteś młodym, zdrowym człowiekiem i dlatego takie odkrywanie samego siebie oraz piękna świata może sprawiać ci wiele radości i chwała ci za to, ciekawi mnie tylko czy za jakieś 30 lat będziesz tak samo radośnie trzepotał skrzydełkami jak obecnie? Gdy powiedzmy przyjdą choroby, gdy oprócz tego piękna (o którym piszesz) dostrzeżesz brzydotę nie tylko tą fizyczną, ale także ludzkich ułomności i gdy pomimo twoich najszczerszych chęci przyjdą rozczarowania, niepowodzenia, bo nikt nie będzie cię rozumiał.
Zanim zaczniesz zbawiać świat zdejmij chociaż na chwilę te różowe okulary, wiem, że młodość jest piękna i woli patrzeć na to co piękne i wzniosłe a ignorować całą tą brzydotę która nas zewsząd otacza.
Piszesz tu o wzniosłych celach wspólnego tworzenia dla dobra całej ludzkości, tylko, że wszystko będzie się rozbijać o tzw. „czynnik ludzki”, czyli o dobro i zło, które to ma niewiele wspólnego ze światem zewnętrznym (materialnym). Jeśli chcesz zmieniać świat, zmień najpierw siebie, nie ma innej możliwości. Wielu przed tobą i pewnie wielu po tobie będzie chciało naprawiać ten świat poprzez taką czy inną ideologię tylko, że wszystko to prędzej czy później okazuje się utopią.
I nie ma znaczenia czy będziesz się realizował jako chrześcijanin czy ateista, niczego nie zmienisz jeśli nie zmienisz samego siebie.
Czy koncentrując się tylko na tych fizycznych (jak piszesz) wartościach można cokolwiek zmienić? Wątpię, wielu tego próbowało, wystarczy prześledzić całą historię ludzkości od antyku do teraz.
Owszem należy działać i to od zaraz ale nie poprzez zmienianie świata ale samych siebie.

Cytuj:
Tak więc mecz "katolicy-reszta świata" wydaje się być przesądzony wynikiem 1:0 dla świata.


Ten mecz, cała ludzkość kontra świat, ludzkość stoi na przegranej pozycji, oczywiście jak dotychczas. :)

_________________
Nie wierzę w Boga którego istnienia można by dowieść


N lis 08, 2009 23:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Kto to są "ludzie tworzący przyszłość ludzkości" ?

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pn lis 09, 2009 12:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 14, 2008 14:00
Posty: 1909
Post 
Nie wiem czy dobrzez zrozumiałem ale chyba w pierwszym poście chodziło o to że Kościół zajmuje się tylko zbawieniem, prowadzeniem ludzi do nieba, dobroczynność to i tak tylko pomoc doraźna podporządkowana i tak celom "niebiańskim". A powinien zajmować się też przyszłościa "tego" świata. O to chodziło?

_________________
[b]Galatów 3:20 " Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden"[/b]
"Gdy mądry spiera się z głupim, ten krzyczy i śmieje się; nie ma pojednania"


Pn lis 09, 2009 14:13
Zobacz profil
Post 
Majkel, a tak konkretnie, ty jako czesc Kosciola, co robisz dla poprawy losu ludzkosci?


Pn lis 09, 2009 16:37
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23
Posty: 246
Post 
Nie ma możliwości rzekomej "poprawy" losu ludzkości!

To jest największa bzdura, jaką usłyszałem! Nie można poprawić losu ludzkości - to tak jakbyś chciała dzielić przez zero. Los ludzkości został wyznaczony: ewolucja społeczna, rozwój struktur międzynarodowych i technologia informacyjna tworzą "nasz wspólny los".

Ja nie zmieniam świata i nie zmieniam siebie! Nie jestem obłudnikiem. W przeciwieństwie do Kościoła akceptuję siebie i świat takim, w jakim w większości jest - czyli make-upy, sława, pieniądze, ryzyko, doświadczenie, seks i Życie - to Życie, które pulsuje w głębi każdego ludzkiego westchnienia.

Nie chodzi mi o zbawienie. Dla mnie nie ma zbawienia, bo nie jestem potępiony przez nikogo. Bóg Kocha mnie i dlatego jestem.

Bóg mnie kocha - to znaczy że jestem na właściwym miejscu i we właściwym czasie i jeżeli Bóg zechce, wyśle mnie na misje do Afganistanu.
Jego święta Wola niech będzie błogosławiona.

Prosiłem Boga, aby uczynił mnie twardym narzędziem w Jego Ręku. Chcę być narzędziem, które najlepiej nadaje się do tego, do czego służy. Nic ponad to.

Nie rozciągam w tym poście skali globalnej po to, aby komentować kwestie globalne i rozmyślać, czy ludzkość jest szczęśliwa czy nie. Kościół niech się nie boi - ludzkość poradzi sobie zawsze i wszędzie, ponieważ stanowi narazie najwyższy poziom organizacji materii. i to już dziś w łonie ludzkości drzemie największa potęga, kryjąca się we wspólnym spoglądaniu w gwiazdy.

Zaznaczam natomiast i mówię to z pełnym poczuciem odpowiedzialności, iż ludzkość nie będzie już dłużej tolerować niedomówień, gdybań i proroctw. To nie te czasy, Drodzy Państwo. Najlepiej zaprojektowana mystyfikacja religijna nie dorasta już do pięt najbardziej wulgarnemu dowcipowi, zasłyszanemu gdzieś na ulicy.

Taka jest prawda. Albo Kościół zmieni swój stosunek do Materii, Energii i Działania (co razem daje :::Aktywację Potencjału Ziemskiego:::), albo na zawsze przepadnie ze swoimi starociami zaklętymi pod postacią bożków, figurek i koralików.

I wcale nie musi całkowicie rezygnować z dogmatów. Wystarczy, że na nowo je przemyśli i przestanie patrzeć na Chrystusa li tylko z perspektywy historyczno-biblijnej, bo CHRYSTUS JEST CZYMŚ WIĘCEJ. CHRYSTUS WYPEŁNIA WSZECHŚWIAT. CHRYSTUS JEST ALFĄ I OMEGĄ. CHRYSTUS JEST PEŁNIĄ.

Właśnie w tej chwili Kościół musi połączyć swoje siły z elitami naukowców i technologów, aby dawać świadectwo przyszłości. Świadectwo Jutra.


Pn lis 09, 2009 18:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Niestety Kościół Chrystusa już realizuje powierzone mu zadanie, wystrzegając się fałszywych proroków i nowinek podobno postępowych.

Generalnie napisałeś to co myślisz i teraz mówisz Kościołowi że ma się zmienić wedle Twojego spojrzenia. Czy nie uważasz że to strata czasu? Za bardzo nie można zweryfikować tego co piszesz, nie ma za bardzo z czym dyskutować, Kościół jest beee i tu ogólniki, zresztą obrażliwe typu: "albo na zawsze przepadnie ze swoimi starociami zaklętymi pod postacią bożków, figurek i koralików.". Chcesz rozmawiać obrażając?

_________________
Pozdrawiam
WIST


Pn lis 09, 2009 18:46
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23
Posty: 246
Post 
Panie Wist - właśnie wystawiłem super konkret (który zawstydził samego TurboDymoMena):

INTEGRACJA KOŚCIOŁA ZE ŚWIATEM NAUKI

Jak mogła by wyglądać taka integracja? Przede wszystkim widzę tutaj Cykl otwartych, międzynarodowych spotkań, na których raz na zawsze pewne kwestie zostaną rozstrzygnięte, jak choćby ewolucja czy problem świadomości. Następnie Kościół wystosowałby odpowiednie publikacje korygujące światopogląd chrześcijański.

A to już krok do uplanetyzowania noosfery...

(Nie mogę przestać z Teilhardem...)


Pn lis 09, 2009 19:01
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 30 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL