Gdy na wykładzie z historii filozofii omawiany był św. Augustyn, to pan prof. mówił: "Dlaczego Bóg pozwala cierpieć niewinnym noworodkom, małym dzieciom, lub zwierzętom? Przecież one nic nie zawiniły! Za co zostały ukarane?". Powiedział również, że św. Augustyn dawał odpowiedzi pokrętne i tak naprawdę nie ma odpowiedzi na to pytanie."

Mam pewne kontrargumenty, lecz nie są one chyba na tyle silne, aby wdać się w dyskusję z autorytetem. Jestem pewnie, że część z Was zna odpowiedź. Wasze argumenty zapewne wzmocnią moje, wzbogacą moje i rozwieją wątpliwości przynajmniej kilku forumowiczów. Z góry dziękuję za odpowiedzi.

mysle ze w wielu przypadkach to ludzie powoduja te cierpienia, w innych choroby i ulomnosci.nie ma sensu obwiniać za to Boga.

Rozumiem. Cierpienie chyba nie zawsze jest karą, ale czy zawsze jest wolą Bożą? Jeżeli tak, to dlaczego Bóg chce aby one cierpiały? Dlaczego rodzą się dzieci chore i ułomne?

bo istneja wady i choroby genetyczne...
nie wiem czy jest wola Bożą, wydaje mi sie, że czlwoiek tlumaczy sobie cierpienie i choroby wola Bożą, bo nei moze zrozumiec dlaczego akurat on jest chory, dlaczego wlasnie on cierpi i zeby poczuć w tym cierpieniu sens odwoluje sie czlowiek do Boga.takie jest moje zdanie.

Dlaczego mielibyśmy nie obwiniać Boga za choroby i ułomności, czyżby natura była jakimś niezależnym od stwórcy bytem? Granice ludzkiej wolności też wyznaczył nie kto inny jak Bóg. Oczywiście to wszystko ma być po to byśmy mogli dokonać wyboru ale czy by mieć prawdziwie wolną wole naprawdę musze mieć możliwość zakończenia cudzego życia wbrew woli tej osoby? Jak dla mnie brzmi to trochę absurdalnie.

"Dlaczego mielibyśmy nie obwiniać Boga za choroby i ułomności..." natura nie jest niezalezna.ale nie uwazam, ze wszystko co zle tez nalezy przypisywac Bogu.no chyba ze w tym sensie ze doprowadzil do tego ze zakochaly sie 2 osoby z wadliwymi genami i powstalo ze zwiazku owej pary dziecko, ktore jest chore <i gdyby ludzie sie badali to wiedzieliby wszesniej ze bedzie chore>.
Boga tez mozna obwiniac za wszytskie zyciowe niepowodzenia?chyba nie.
"Oczywiście to wszystko ma być po to byśmy mogli dokonać wyboru ale czy naprawdę musze mieć możliwość zakończenia cudzego życia by pokazać, że odrzucam Jezusa i to co sobą reprezentuje?"-nie rozumiem w jakim kontekście i do czego użyłeś tego zdania;/

Nurhio, pewnie masz rację. Interesuje mnie również to, jak tłumaczył to św. Augustyn. Uważał, że wszystko co się dzieje, dzieje się z woli Bożej. Wie ktoś może jak Augustyn, by odpowiedział na moje pytania? Wasze zdania są oczywiście równie ważne.

pewnie głownie dlatego, że św. Augustyn uwazal Boga za stwórce wszystkiego i Bóg stworzył zarówno szczescie jak i cierpienie. a że celem zycia czlowieka ma byc dochodzenie do prawdy-poznanie Boga, to poprzez cierpienie, które uszlachetnia dusze czlowieka jest blizej Niego.
tak mi sie wydaje

Zaraz, ale kto stworzył geny i ustalił zasady na jakich to wszystko funkcjonuje?
Jeśli ewolucja jest narzędziem Boga to można uznać, że stworzył też wirusy, bakterie czy pasożyty oczywiście w pełni świadom konsekwencji dla ludzi i nie tylko.


To może być dla ciebie szokujące ale większość ludzi nie stać na specjalistyczne badania, dostęp do lekarza jest trudny, problemem jest też niedorzywienie i brak dostępu do czystej wody.


Nie twierdziłem, że wszystkie.

Wyedytowałem ale chodziło mi o to, że nie musimy krzywdzić innych ludzi by wybrać piekło.

dobrze, tu masz rację.

wiec jaki jest cel Boga w zadawaniu cierpienia ludziom poprzez choroby itp?

Moim zdaniem nie ma żadnego celu bo nie ma Boga ale ciekawi mnie jak katolicy to tłumaczą.

Czemu więc piszesz tutaj gdy autor wyraźnie prosi o odpowiedź z Katolickiego punktu widzenia?

Gdyby tak było nie powinien zakładać tego wątku w dziale "Wierzyć, nie wierzyć" gdzie wypowiadają sie nie-katolicy z resztą nikt ci nie broni odpowiedzieć z Katolickiego punktu widzenia jeśli czujesz taką potrzebę.

Na forum jestem nowy i nie byłem pewien gdzie mógłbym zadać to pytanie. Znalazłem dział, w którym znajdowały się pytania podobne. Rzeczywiście interesuje mnie pogląd Kościoła Katolickiego na tą kwestię, ale nie ograniczałbym się jedynie do wierzących. Sokrates uważał, iż każdy człowiek może nas czegoś nauczyć.

Dochodzę do rozdźwięku. Wydaje mi się, iż Bóg pozostawił naturze pewną swobodę. Z drugiej zaś strony św. Augustyn uważał, że "Bóg kieruje światem, i to w najdrobniejszych szczegółach" (Tatarkiewicz W., Historia Filozofii", Tom I, str. 197, Warszawa 1981). Potrafi ktoś rozwiązać ten problem?

Pewną przesłanką może być uwzględnienie życia po życiu. Wierzymy w życie wieczne. Tak więc nasze życie jest jedynie (w porównaniu z życiem wiecznym) kroplą w oceanie. Dzieci cierpiące mogą w nagrodę iść prosto do nieba i tam żyć na zawsze szczęśliwie. Prosiłbym również o inne argumenty.

Dlaczego wierzący potrafią pisać tysiące postów w wątkach o dowodach istnienia Boga i o innych filozoficznych kwestiach, a gdy przychodzi do kwestii podstawowej, do najnaturalniejszego pytania o cierpienie dzieci i brak reakcji wszechmogącego Boga, nie ma nikogo, kto by odpowiedział. Myślę, że jest to jedyny bezsporny dowód na to, że Boga nie ma. Gdyby nie Jego brak reakcji na piekielne cierpienia wielu dzieci, pewnie bym wierzył, bo chciałbym wierzyć. Rzeczywistość jednak na to nie pozwala.