Moim zdaniem najlepszym podsumowaniem jest fragment tegoż tekstu :
" ...człowiek naszej naukowej epoki, wychowany – jak sądzi – w trzeźwej ścisłości myślenia, nazwie taki sposób mówienia „emocjonalnym”, albo zwykłą „poezją” i tanim pocieszaniem się."
Jedyny plus tegoż artykółu , to wstęp stawiający jasno podstawowe kwestie :
" Można by powiedzieć, że Bóg nie jest obecny w dziedzinie badanej przez naukę i w świecie, który ona organizuje, i że naukowa metoda jest a priori a-teistyczna, ponieważ dotyczy ona jedynie funkcjonalnych związków poszczególnych zjawisk. "
Dodać należy jedynie , że dziedziną badaną przez naukę jest rzeczywistość [ czyli wszystko co istnieje ] .
"Bóg nie jest „czymś” obok innych rzeczy, które można by wszystkie połączyć w jeden homogeniczny system."
Wynika to z tego , że używane przez religie [ domyślnie ] definicje bogów są nielogiczne , lub sprzeczne z doświadczeniem otaczającego nas świata .
Jako niespójne [ nielogiczne ] z nim na mocy prawa Dunsa Szkota niszczą logikę będącą podstawą naszego myślenia , a więc i iistnienia .
Def. 1 " „wyższej całości”1. "
Skoro istnieje jakaś wyższa całość - emergentna cecha rzeczywistości to podlega ona badaniu naukowemu .
Idea antromorfizacji przyrody/rzeczywistości jest testowana przez gatunek ludzki od początku jego istnienia . Stanowi ewidentny błąd , którego porzucenie pozwoliło nam rozumieć i skutecznie przewidywać otaczającą nas rzeczywistość .
Def. 2 " Bóg jest nieskończenie odległym Horyzontem " Tajemnicą, absolutną, nieuwarunkowaną i niepojętą.
Jedyne sensowne rozumienie tego stanowiska [ moim zdaniem ] to przyjęcie , że : Bóg = bezwarunkowa[absolutna] niepoznawalność[niepojeta tajemnica] .
Definicja taka jest sensowna , zważywszy na skutki jakie powoduje religia , pozbawiając zdolności myślenia i rozumienia czegokolwiek , poprzez spychanie świadomości w solipsystyczny regres .
Def.3 "...Myśli, że Bóg to hipoteza wyjaśniająca zjawiska do momentu, w którym nauka dostarczy prawdziwego wyjaśnienia albo ktoś, kim straszy się dzieci, do momentu, w którym uświadomią one sobie, że nic się nie dzieje, kiedy są niegrzeczne "
Nic dodać nic ująć .
Def 4. "dzięki swojej niespełnionej metafizycznej tęsknocie, jeśli tylko nie lubuje się w niej w sposób egoistyczny, ale naprawdę ją przeżywa. W tym przypadku bowiem wie on więcej o Bogu niż tak zwany „wierzący”, który uważa Boga za problem, który już dawno rozwiązał – ku swej satysfakcji "
Mówiąc inaczej :
Bóg = Przeżycie metafizycznej tajemnicy .
Definicja o tyle sensowna że :
1. Wskazuje , że bóg jest wytworem ludzkiego umysłu i zaspokojeniem jego potrzeb .
2. Jest pojęciem metafizycznym ,czyli nieuzasadnionym .
3. Jest tajemnicą , czyli że definicja ta niczego nie wyjaśnia odnośnie abstrakcyjnej ideii boga , poza jej pochodzeniem i wartością .
Def. 5 " Łaską Bożą " ...jest wolną opiekuńczą Miłością, a nie jakimś „obiektywnym systemem”...
Zatem :
Bóg = Łaska boga = nieobiektywna miłość .
Jeśli coś jest nieobiektywne wskazuje to na subiektywność/personalność zjawiska . Zatem jest to coś będącego wytworem danej persony , a nie czymś istniejącym z otaczającej daną presonę rzeczywistości .
Jest to zatem [ inaczej mówiąc ] osobiste odczucie miłości .
Trudno jest zaprzeczyć istnieniu takich odczuć u niektórych ludzi .
Def. 6 " ...przejawie w Jezusie Chrystusie, w którym niewyrażalny Bóg obecny jest dla nas także w historii, w słowie, w sakramencie i w wyznającej wiarę wspólnocie, którą nazywamy Kościołem "
Zatem :
Bóg = hipotetyczny przedmiot wiary kościoła .
Definicja do przyjęcia - tylko że nic nie określająca bo nie wiemy co to jest kościół , ani w co on [ jako zbiorowość ] wierzy .
Trzeba by więc dookreślić o czym mowa .
Definicja wskazuje , że jest to wiara - czyli pogląd nieuzasadniony .
Def. 7 "...kochające poddanie się świętej i bezimiennej Tajemnicy "
Jedna z lepszych moim zdaniem definicji
Wyraził bym ją swoimi słowami tak :
Emocjonalne [ miłość ] poddanie sie niewiedzy [ tajemnicy ] .
Def. 8 " ...Centrum Istnienia, kiedy nieskończoność spoglądać będzie nań i wzywać go, będącego teraz jednym z odpowiedzialnością samej egzystencji."
Zatem :
Bóg = centrum istnienia spoglądające na odpowiedzialność egzystencji [ istnienia ] .
Hum...
Może głupi jestem , ale ani "w ząb" nie rozumiem o co chodzi .
Istnienie to abstrakcyjny atrybut nadawany przez naszą świadomość hipotetycznym przedmiotom naszych doznań .
Co to jest " centrum istnienia " trudno mi pojąć .
Egzystencja to inaczej istnienie .
Co to jest odpowiedzialność istnienia ?
Defnicja stwiedzająca , że Bóg , to centrum istnienia spogladające na odpowiedzialność istnienia , wydaje mi się słowotokiem pozbawionym jakiegokolwiek sensu i logiki - czyli zapewne wytworem osobnka wierzącego usiłującego opisać stany swego umysłu .
O wiele sensowniejsze są przypisy do tego tłumacznia , usiłujące wyjaśnić znaczenie poszczególnych definicji [ czy może członów tejże ] .
Tyle , że jest w tym tyle sensu co w orginalnym tekście

.