...według mnie wira jest nieokreślona, są różne sposoby wiary, dajmy na przykład wierzenia inków, wierzenia greków, wierzenia naszych przed przodków słowian, każde z plemon ludzkich wyznawało swoją wiare, ale czy wiara w tego jednego nie powinna być wiarą wszystkich???

Zapytaj siebie samego ale tak na prawdę i włącz w to swą duszę.
Jest tylko jedna rzecz, która daje świadectwo o miłości jest Objawienie Boga w Jezusie i jego śmierć z miłości do swego stworzenia, dla jego odkupienia w tym też z Ciebie i to dokładnie za Ciebie.
Możesz uwierzyć lub nie, zaś co mówią i co obiecują inne wierzenia?
Wszystko ale nie miłość w wolności.

Są odłamy wiary, na przykład Zydzi którzy usmiercili człowieka imieniem Jezus i ich świat zosał zaklęty na starym testamęcie, choć my wierzący w nowy testament jesteśmy lepsi ?

Odpowiem w ten sposób: wiara w jedynego Boga jest otwarta na wszystkich ludzi w swych założeniach (chodzi o chrześcijaństwo gdyby ktoś zapomniał jakie to forum). Natomiast rozumiem że mogo zakładasz coś takiego - wielość religii jest faktem, ale ta która jest prawdziwa powinna mieć "moc" skupienia wszystkich wokół siebie. Skoryguj mnie jeśli źle rozumiem. Jeśli dobrze to sądzę że wnioskowanie ma jednak pewien błąd, tylko chciałbym wiedzieć czy to o to chodzi.

Nie patrz na innych, patrz na siebie.
Prawdziwa wiara nie polega na tym, że opieramy się na jakiś księgach a na tym czy wcielamy w życie to co jest w tych księgach.
Więc może być Żyd żyjący Prawdą, a może być chrześcijanin który nie ma pojęcia co to jest miłość bliźniego.

Wiem ALTYDO dokładnie co to jest miłość bliźniego, sam jej kiedyś potrzebowałem, i było mi to dane

wielość religii jest faktem, ale ta która jest prawdziwa powinna mieć "moc, moc kkóra zrunuje zapędy mocarstw atomowych

Wiara to taki myk dzięki któremu każdy może myśleć że jest ważny podczas kiedy kilka tysięcy lat historii nas uczy że pojedynczy człowiek znaczy tyle co nic. Trudno się nam z tym pogodzić i stąd się biorą różne wiary w wieczne życie czy dziewice w raju.

Ateizm to taki myk, dzięki któremu każdy człowiek może przestać wierzyć w to, że zarówno on, jak i dowolny inny człowiek jest w jakikolwiek sposób ważny. Czasem służy to np. masochistom, ale generalnie ten sprytny zabieg umożliwia stopniowe przejmowanie władzy nad społeczeństwem poprzez jego demoralizację ( głównie za pomocą "wolności seksualnej" ), oraz relatywizm moralny, przede wszystkim likwidację pojęcia godności człowieka ( co umożliwia np. stopniowe poszerzanie władzy decydowania o swoim lub czyimś życiu - aborcja, eutanazja itp. ). Dziś zatem wiara jest walką o dobro człowieka i jego wolność.

Porownywanie ateisty z katolikiem nie powinno miec miejsca. Czy mozna porownac orla bielika z wroblem domowym?
Ateista nie musi byc przekonywany o swej wartosci jako jednostka spoleczenstwa. On wie, ze ja ma i nie oczekuje oceny takiej czy innej "glowy". Katolik o wartosci osobowej dowiaduje sie od osob trzecich tzw. prowadzacych za reke. Kazdy katolik posiada bowiem osobe nadrzedna, bo sam przez zycie nie przejdzie, bo sie zagubi. Trudno wiec napisac cos o sprycie katolika za to nalezy przyznac, ze wspomniani prowadzacy maja go az za duzo.
Byc moze to i dobrze. Orlowi latwiej walczyc z kilkoma krukami niz zgraja wrobli.
Czlowiek wierzacy nigdy nie pozna prawdziwej wolnosci.

Wrobel domowy
* Długość ciała ok. 14-15 cm
* Rozpiętość skrzydeł ok. 21 cm
* Masa ciała ok. 30 g

Orzel Bielik (odpowiednio)
90 cm
230 cm
5 kg

.
Hm... człowiek wierzący jest wolny od śmierci. Ateista raczej nie może tego zaznać.

Ty stwierdzasz fakt, powinienes raczej napisac wierzy, ze jest wolny.

.
Ateista też wierzy że jest wolny...

Wszystko jest wzgledne. Ogolnie mozna powiedziec, ze ateistyczna wolnosc jest ograniczona rozumem, teistyczna przekazem "z gory".
Wole opierac sie na wlasnym, chocby i mizernym rozumie. Przekazy maja ta slabosc, ze lubia byc nieczytelne. Szczegolnie przekaz obowiazujacy katolikow nalezy odrzucic poniewaz twierdzi jakoby swiatem rzadzily sily nieczyste.
W takim razie mozna tylko przypuszczac ile w nim prawdy a ile klamstwa.

.
Wiesz, mógłbym "odbić piłeczkę" i powiedzieć, że rozum ma tę słabość, że bywa mierny... Ale, koniec końców, wierzący czy nie, wszyscy mamy tylko własny rozum na którym możemy się opierać.

Sądzę jednak, że upraszczasz katolicyzm. Nie przypuszczam, aby katolicy wierzyli, że światem rządzą siły nieczyste. Przynajmniej ja w to nie wierzę, ale ze mnie taki katolik jak z koziej - wiesz co.

Myślę, że gdybyśmy tak usiedli i zaczęli szczegółowo przeglądać nasze systemy wartości, to doszlibyśmy do wniosku, że w bardzo wielu przypadkach to, co wierzący uważają za "nieczyste", Ty uznałbyś za głupotę. A to, co my nazywamy grzechem, byłoby dla Ciebie po prostu złem.

Jestem świadomy naturalnie, że różnice istnieją. Ale ogólny kościec moralny mamy uniwersalny. Dlatego uważam, że debatowanie nad tym czyja wolność lepsza, jest co najmniej chybione w tej płaszczyźnie. Z różnych powodów ograniczają nas te same lub podobne względy.

Ty masz poczucie że jesteś wolny bo nie skrępowany formalnymi nakazami, ja - bo nie czuję się ograniczony do tego świata. To jedyna faktyczna różnica, moim zdaniem. I oczywiście bardzo subiektywna.