Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 11, 2025 0:09



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 85 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 Piekło za przejście na buddyzm? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt paź 07, 2008 19:13
Posty: 800
Post Piekło za przejście na buddyzm?
Mam takie pytanie, które dręczy mnie od jakiegoś czasu: czy jeśli świadomie zacznę praktykować buddyzm (łącznie z jej religijnymi aspektami), czy z tego powodu (przestanie zastanawiania się nad koncepcją Boga, tego czego od nas chce, czy nie chce, przestanie przejmowania się Jezusem i świętymi...) - czy przejście na inną wiarę spowoduje automatyczne "potępienie", czy też "wyjęcie spod jurysdykcji" (ha, ha) - i zakładając, że ktoś był dobrym człowiekiem, Bóg da mu spokój.....

od razu wyjaśniam, filozofia buddyjska była dla mnie jak objawienie, jak coś, co nosiłem w sobie, nigdy nie mogłem odnaleźć się w religii katolickiej, z przyczyn których nie chcę tutaj wyjaśniać, żeby nie sprowadzać innych "na złą (czyżby?) drogę :D

Jak to jest z punktu widzenia katolików - pójdę do piekła, czy nie :D ?


N lis 22, 2009 19:43
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post Re: Piekło za przejście na buddyzm?
zephyr7 napisał(a):
pójdę do piekła, czy nie :D ?


Bóg jeden raczy to wiedzieć.

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


N lis 22, 2009 21:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 30, 2007 13:48
Posty: 1268
Post 
Nie pójdziesz do piekła tylko za kare w kolejnym wcieleniu zostaniesz psem. ;)


N lis 22, 2009 21:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
To forum nauczyło mnie m.in. aby nie wyrokować o tym na co nie mamy wpływu, ani nie podejmujemy decyzji. I jak napisał Szumi, jakie będą skutki Twojej decyzji to pytanie do Boga. Może być tak że nie odnalazłeś się w katolicyzmie ponieważ znałeś go tylko w sposób powierzchowny, co dziś jest powszechne, a w efekcie zamiast kopać głębiej na swoim podwórku, szukasz inspiracji na cudzym, w tym wypadku w Buddyzmie. Ale może swoją decyzję poza tym swoistym objawieniem, podpierasz również świadomością czym jest chrześcijaństwo i mimo to, nie tylko z powodu braku wiary, ale i niepasującej Tobie etyki, teologii, tradycji, odrzucasz je. To pytanie na które jeśli już sam sobie możesz odpowiedzieć.

Może się mylę, ale nie przeceniałbym roli Twoich wątpliwości, dla decyzji innych, w końcu to forum, więc wątpliwości nie powinny tu być skrywane. Ale to już będzie dyskusja na inny temat.

_________________
Pozdrawiam
WIST


N lis 22, 2009 22:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt paź 07, 2008 19:13
Posty: 800
Post o wcielenia bym się nie martwił:
dobra intencja, dobry skutek, dobra Karma :D psem raczej nie będę... A co by to było gdybym odrodził się jako jakiś bóg? He, he, bo oni mają piekło, świat głodnych duchów, świat zwierząt, ludzi, pół-bogów i bogów :D

z punktu widzenia chrześcijaństwa to też wszystko na 99% spełnione - lepszy człowiek, przestrzega wszystkich przykazań (prócz pierwszego, ha ha) :D A w sumie, to nawet nie łamie pierwszego bo Buddha to nie Bóg Pierwszoprzykazaniowy :D


N lis 22, 2009 22:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt paź 07, 2008 19:13
Posty: 800
Post 
WIST napisał(a):
To forum nauczyło mnie m.in. aby nie wyrokować o tym na co nie mamy wpływu, ani nie podejmujemy decyzji. I jak napisał Szumi, jakie będą skutki Twojej decyzji to pytanie do Boga. Może być tak że nie odnalazłeś się w katolicyzmie ponieważ znałeś go tylko w sposób powierzchowny, co dziś jest powszechne, a w efekcie zamiast kopać głębiej na swoim podwórku, szukasz inspiracji na cudzym, w tym wypadku w Buddyzmie. Ale może swoją decyzję poza tym swoistym objawieniem, podpierasz również świadomością czym jest chrześcijaństwo i mimo to, nie tylko z powodu braku wiary, ale i niepasującej Tobie etyki, teologii, tradycji, odrzucasz je. To pytanie na które jeśli już sam sobie możesz odpowiedzieć.

Może się mylę, ale nie przeceniałbym roli Twoich wątpliwości, dla decyzji innych, w końcu to forum, więc wątpliwości nie powinny tu być skrywane. Ale to już będzie dyskusja na inny temat.


Hm.. Nie chcę podawać moich powodów "odejścia" (przynajmniej połowicznego...) od kościoła, ponieważ zdaję sobie sprawę, że czyta te wpisy wiele ludzi i jeszcze kogoś mógłbym sprowadzić na złą drogę..

Interesuje mnie kwestia "potępienia" z punktu widzenia katolików. Jak to jest z tym ochrzczonymi konwertytami?

A co do podwórka... hm... Chrześcijaństwo zostało do nas "zaimportowane". Ktoś może się śmiać, że czytam kazania indyjskiego buntownika, który żył tyle i tyle przed Chrystusem. Jest to co najmniej tak samo "egzotyczne", jak słowa żydowskiego Rabbi, nauczającego w świecie pasących na pustyni owce plemion koczowniczych.... Pod rzymską okupacją :D

Każdy sobie musi odpowiedzieć na pytanie, w co wierzy. Pytanie jest bardzo przewrotne: a co, jeśli się mylę - jeśli po śmierci okaże się, Bóg posadzi mnie na ławie oskarżonych i powie "TY taki i owaki!". Interesuje mnie, czy w takim przypadku zostałbym potępiony, czy nie? Zakładając, że wiódłbym superuczciwe, superdobre życie w innej wierze...

Słyszałem, że odrzucenie Boga, czy Ducha świętego to najcięższy grzech i bilet prosto do piekła.... Ale jeśli jako buddysta w ogóle z Nimi nie walczysz, nie negujesz, nie wyśmiewasz, po prostu zostawiasz samym sobie i nie przejmujesz się Nimi za bardzo - to czy w takim wypadku na sądzie Bożym czeka "nieugaszony ogień piekielny" :D ???


N lis 22, 2009 22:19
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 05, 2004 17:05
Posty: 1914
Post 
Byddysta może być zbawiony, ale nie przez Buddę, nie przez mantrowanie, nie przez medytację, ani nirvanę, czy łańcuch wcieleń. Nawet jak zostaniesz wyznawcą bóstw eskimoskich - jedynym Zbawicielem jest Jezus Chrystus. Buddyzm nie zbawi, jedynie Chrystus.

A z aspektów formalnych - przystąpienie do buddyzmu wiążące się z zaparciem wiary chrześcijańskiej oznacza ciężki grzech apostazji i wyłączenia ze wspólnoty wierzących, a zarazem zakaz przystępowania do sakramentów do czasu pojednania z Bogiem i Kościołem.


N lis 22, 2009 22:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Nie wymuszam na Tobie, abyś pisał jakie są Twoje powody, choć gdybym już się pokusił o jednoznaczną odpowiedz tak/nie na Twoje pytanie, to niezbędne byłoby abyś te powody podał. Bo jak napisałem, powody mogą być różne, każda sytuacja jest indywidualna. Inna sprawa, to co już tutaj było napisane, to forum dyskusyjne, jeśli wszyscy będziemy się wstrzymywac od dyskusji, bo komuś to może zaszkodzić, to możemy równie dobrze zamykać forum, oraz narazic się na zastój, bo skoro lepiej nie pytać, to niby jak mamy się komunikować? Ostatecznie zadałeś pytanie które już spokojnie kogoś może narazić na utratę wiary, więc nie widzę powodu aby coś ukrywać, jedynym wyznacznikiem jest to czy dana informacja jest potrzebna, lub nie.

Zadaj sobie pytanie: czyje zdanie Cie interesuje? Kościoła, tego co jest oficjalną wykładnią wiary, czy ludzi, którzy różne rzeczy mogą twierdzić, a powinni uznawać wykładnię oficjalną. Jeśli nauki Kościoła, to podstawą jest przyjęcie/odrzucenie wiary w Jezusa (nie dobre uczynki, które są efektem wiary). Jeśli w pełni świadomi jaka jest prawda, świadomie i dobrowolnie odrzucamy ją, to bez przesądzania o wyroku końcowym, narażamy siebie na niebezpieczeństwo potępienia. Podobnie i zaniedbanie w poszukiwaniu prawdy, czyli takie duchowe lenistwo, może mieć skutki nie do przewidzenia.

Tu przy okazji wychodzi że chyba nie do końca rozumiesz przesłanie chrześcijańskie. Ja nie jestem tu kimś lepszym, wciąż ucze się i staram się lepiej zrozumieć naukę Jezusa, a nie polegała ona na straszeniu, ale a wyzwoleniu i powołaniu do prawdy. Twoje pytanie wymaga odpowiedzi wręcz automatycznej: coś zrobię i co za to dostane? To bardzo spłyca cały problem. Jeśli w istocie jest to Twoje zaniedbanie, porzucanie czegoś czego w istocie nie rozumiesz, na rzecz czegoś innego, co wydaje się ciekawe, to sądzę że sami Buddyści mogli by niezbyt przychylnie ocenić tak podjętą decyzje. Reszta to już kwestia Twojej oceny, na ile moja opinia jest słuszna, wszystko byle w prawdzie.

Nie za bardzo rozumiem też po co te dziwaczne uśmieszki? Dyskutować można albo z szacunkiem, nawet jeśli czegoś się nie popiera, albo właśnie z takimi dość dziwnymi dodatkami, które powodują że Twoje intencje stają się niezbyt jasne. Nie muszę dodawać że nie sprzyja to dobrej atmosferze.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Ostatnio edytowano N lis 22, 2009 22:54 przez WIST, łącznie edytowano 1 raz



N lis 22, 2009 22:48
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt paź 07, 2008 19:13
Posty: 800
Post 
Przepraszam za sarkazm i sprowadzanie tej dyskusji do niskiego poziomu, ale.... a'propos tej apostacji, są jeszcze inne cięższe grzechy, na przykład mast..... no.. Też grzech cięższy. Ciekawe, czy w tej kategorii są grzeszki lekko ciężkie, ciżękie zwyczajnie i ciężko ciężkie :D Bo jeśli przejście na inną wiarę, a zrobienie sobie dobrze traktowane są tak samo????


N lis 22, 2009 22:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Jak napisałem, należy zrozumieć, nie oczekiwać tego co nigdy nie działało, czyli zestawu czynów i kar za nie. Jeśli przepraszasz za sarkazm i za chwilę znów go używasz to nie widzę sensu dalszej takiej dyskusji.

_________________
Pozdrawiam
WIST


N lis 22, 2009 22:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 05, 2004 17:05
Posty: 1914
Post 
jeżeli motywem przejścia na buddyzm jest możliwość swobodnego trzepania gruchy to gratuluję głębi mistycyzmu


N lis 22, 2009 23:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt paź 07, 2008 19:13
Posty: 800
Post 
Dobrze, podaję powody, dla których nie odnajduję się w wierze katolickiej. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do swojej wiary, proszę dalej nie czytać...

Powód numer jeden: obojętność boska. Bóg którego nie ma (dla nas), który nieustannie od nas wymaga (dla naszego dobra? nie, bo tak chce i już). Bóg, który bez cienia współczucia zmienia kobietę w słup soli, topi ludzi, bo się nimi brzydzi (sam ich stworzył, sam im dał wolną rękę...)

Powód numer dwa: wolna wola, byle robić tak jak JA chcę. Dokładnie to wynika z boskiego przymierza. Przepraszam bardzo, ale to tak jak kupić sobie chomika i mieć do niego pretensję, że śmierdzi! Hallooo - taka natura chomika! Możemy go wytresować, żeby dwa razy dziennie się kąpał, ale czy to dobrze o nas świadczy, czy zwierzątko będzie szczęśliwe? Nie wydaje mi się. Uważam, że Bóg to zły rodzić, który się nami nie zajmuje. Nie ma natomiast żadnych obiekcji, żeby nas sądzić po śmierci.

Powód numer trzy: religia w wydaniu kościoła katolickiego jest strasznym zwyrodnieniem i zniewoleniem mentalnym, nie mającym nic wspólnego z dobrocią i miłosierdziem. Nie chcę pisać ile razy miałem wrażenie, że na wiernych przeprowadza się pewnego rodzaju "pranie mózgu", ile razy "wewnętrzny boży głos" przeradza się w ciężką nerwicę polegającą na praktykowaniu wszelkiego rodzaju majówek, czerwcówek, rorat - z przymusu, z powodu mentalnego przymusu który wkłada nam do głowy kościół. Tak jak bity przez lata pies boi się na sam widok kija, tak wierni reagują na nie pójście do kościoła, na nie wzięcie udziału w nabożeństwie. Tylko że tutaj nie ma ani psa, ani kija....

Mówię to z własnego doświadczenia, wszystko wynika z moich własnych przemyśleń i doświadczeń jako katolika. Wychowanego w bardzo, bardzo świętym mieście na południu Polski.

Obraz kościoła i poziomu moralnego w tamtejszych parafiach to obraz nędzy i rozpaczy. Przepraszam za mocne słowa: głupi, agresywni, ślepo wierzący kapłani, uwłaczający religii, którą wyznają. Rozumiem, że w jakimś sensie ludzie są słabi i trzeba im to wybaczyć...

Ale argumentem numer jeden - powodem odejścia od kościoła było to, że jako całość, suma tych wszystkich elementów, w moim moralnym odczuciu, ukształtowanym przez moich moralnych guru, takich jak rodzice, mądrzy katecheci (tak, tak, też takich miałem), czy Jan Paweł II - więc to moje ukształtowane przez nich sumienie mówi mi: ta religia jest zła. Ta religia w tym wydaniu jest zła, pełna obłudy i nienawiści. Prowadzi do wartościowania ludzi na lepszych i gorszych, do nietolerancji (nie chodzi o związki między osobami tej samej płci), do mentalnego, umysłowego zdziecinnienia, do strachu i depresji.

To moje powody, dla których przestałem chodzić do kościoła.


N lis 22, 2009 23:11
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt paź 07, 2008 19:13
Posty: 800
Post 
meritus napisał(a):
jeżeli motywem przejścia na buddyzm jest możliwość swobodnego trzepania gruchy to gratuluję głębi mistycyzmu


Gratuluję wyżyn intelektualnych.

Chciałem pokazać, że traktowanie obu tych rzeczy jako grzech ciężki jest stawianiem ich obok siebie, w tej samej kategorii.

Co wydaje się troszkę bez sensu, prawda?


N lis 22, 2009 23:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 05, 2004 17:05
Posty: 1914
Post 
To po co tak piszesz? Skoro sam mówisz, że jest to bez sensu... Z pewnością nie tak ukształtował twoje sumienie Jan Paweł II, bo on nic takiego nie mówił. Co do twoich zarzutów wobec Kościoła katolickiego, to w polemiki wchodzić nie będę. Powiem tylko tyle - nie doświadczyłeś Boga w Kościele i niekoniecznie jest to "wina" księży, papieża, katechetów i rodziców.


N lis 22, 2009 23:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt paź 07, 2008 19:13
Posty: 800
Post 
Więc czyja? Czy Bóg w ogóle daje się nam w jakikolwiek sposób doświadczać? Czy jest może kolejną iluzją, którą sobie stwarzamy?


Pn lis 23, 2009 0:02
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 85 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL