Nowa - kim ja właściwie jestem?
Autor |
Wiadomość |
eileene
Dołączył(a): Wt sty 11, 2011 19:40 Posty: 22
|
 Nowa - kim ja właściwie jestem?
Trafiłam na te forum, bo miałam dziś kolędę. Sama nie wiem czemu ją przyjęłam, tłumaczę sobie, że z powodu wierzącej mamy, która niedawno się wyprowadziła i głupio było powiedzieć: ja nie chcę. Sama nie wiem z resztą, czy nie chcę. Boga opuściłam dawno. Już do bierzmowania szłam z zachwianą wiarą, nie chodząc regularnie do kościoła. Odkąd tylko pamiętam - chodziłam, bo musiałam, bo mama kazała i krzywo patrzyła na dąsy, że nie chcę. Bojaźń przed jej krytyką - czynnik zmuszający. W końcu przestałam chodzić do kościoła. Nudziły mnie msze, nic nie wnoszące, ciągle te same, odklepanie i do domu. Jednak do dziś mam wyrzuty sumienia i ciężko mi się mówi o swojej niewierze mojej rodzinie, która wierzy. Prawda jest taka, że boję się piekła, mam w głowie myśli typu: jeśli jednak Bóg istnieje, tą będę potępiona, a nie chcę być. To pycha i wyrachowanie? Staram się być dobrym, moralnym człowiekiem. W dodatku mam niewierzącego narzeczonego. Mnie to nie przeszkadza. Chyba. Mamie tak, marudzi, że powinnam go nawracać.On mówi, że sam się od Boga odwrócił, mimo tego, że w niego wierzy. Czytał Biblię, tłumaczył mi, że obrazki świętych na ścianach to tak na prawdę bałwochwalstwo. To samo komercyjna choinka zapożyczona z wierzeń w boga słońca. Sama już nie wiem. Czuję, że nie wierzę. Nie podoba mi się nauka kościoła, zakazy i nakazy. Nie zgadzam się co do seksu bez małżeństwa (nie mówię o seksie frywolnym z kim popadnie - bo to mnie razi) czy antykoncepcji. Mdli na myśl o spowiedzi, bo nie czuję i nigdy nie czułam by z czegokolwiek mnie oczyszczała.
A mimo to czuję, że w moim życiu czegoś brakuje. Nie wiem czy to kwestia przyzwyczajenia do życia w wierze z dzieciństwa. A może po prostu jestem leniwa teraz, by podporządkować się wierze i pracować nad sobą. A może tylko boję się piekła. To głupie, męczy mnie i czuję, że całe to rozmyślanie mnie unieszczęśliwia. Mam tyle pytań, zahaczających o naukę i wiedzę a wiarę. I wciąż mam nieodparte wrażenie, że religia to sposób kontrolowania ludzi. Zrzeszania ich w celu trzymania ich w ryzach. Z drugiej strony boję się potępienia. Nie cieszę się już rzeczy małych, nie kocham jak kiedyś. W moim życiu jest chaos, choć pozornie jest ład.
Co o tym myślicie, co robić? Chcę być szczęśliwa. Znaleźć swoje miejsce i przestać się bać.
|
Wt sty 11, 2011 19:57 |
|
|
|
 |
greg(R)
Dołączył(a): Pn gru 29, 2008 1:36 Posty: 845
|
 Re: Nowa - kim ja właściwie jestem?
Nie chciałbym aby to niegrzecznie zabrzmiało ale to jest Twoje życie. Dlatego nikt Ci nie powie co masz robić. Bo nikt nie jest Tobą. A wszelkie rady są w takich przypadkach psu na budę.
_________________ Radio Italia, solo musica italiana
|
Wt sty 11, 2011 20:40 |
|
 |
Soul33
Moderator
Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17 Posty: 8674
|
 Re: Nowa - kim ja właściwie jestem?
Jeśli starasz się być dobrym człowiekiem, to dlaczego miałabyś zostać potępiona? Kościół nie ma wątpliwości, że niewierzący lub wierzący w inne religie też mogą zostać zbawieni. W innym wypadku byłoby to chyba niesprawiedliwe, nie sądzisz? Nie bardzo rozumiem, co z Twoim chłopakiem. Piszesz, że jest niewierzący, a potem, że wierzy, tylko się od Boga odwrócił. To jak to jest? I co to znaczy, że odwrócił się od Boga? Bóg jest miłością. Choinka to tradycja, nie bałwochwalstwo. Natomiast kwestia próśb o wstawiennictwo świętych są, moim zdaniem, najmniejszym problemem, jaki można znaleźć. Oczywiście, że chcesz być szczęśliwa. Każdy normalny człowiek chce być szczęśliwy. Czyli podstawy już masz opanowane 
_________________ Don't tell me there's no hope at all Together we stand, divided we fall ~ Pink Floyd, "Hey you"
|
Wt sty 11, 2011 20:53 |
|
|
|
 |
zsoborniki
Dołączył(a): N lut 07, 2010 11:42 Posty: 728
|
 Re: Nowa - kim ja właściwie jestem?
eileene
Św. Augustyn przed wiekami napisał słowa: „Stworzyłeś mnie, Boże, dla siebie i niespokojne jest serce moje, dopóki nie spocznie w Tobie”. I to jest też prawda.
Ja osobiście zawsze będę skłonny przychylić się do stwierdzenia, że niebo i piekło to pewien stan mojej duszy. Niebo i piekło (może ich przedsmak) mogę przeżywać już tu na ziemi.
Spróbuj odpowiedzieć, co może być tutaj na ziemi moim (każdego z nas) piekłem a co niebem? Czy nie przeżywam dotychczas jednego z tych stanów?
A gdy człowiek umiera, to w godzinę śmierci w jakim może być stanie - ten stan może więc pozostać na wieki w nieskończoność... Warto więc zabiegać o niebo (piszę jak ja to rozumiem z chrześcijańskiego punktu widzenia).
Zdaję sobie sprawę, że Bóg obdarza każdego jego indywidualną pełnią na swój sposób, i napełni każdego człowieka ponad wszelkie wyobrażenie.
Ku niebu, temu co "w górze" (określa tradycja chrześcijańska), kieruje zawsze człowieka spełniona miłość, ku której prowadzi w ciągu ziemskiego życia wiara.
W chrześcijaństwie zalążek wiary otrzymaliśmy w sakramencie chrztu św. jeszcze jako nieświadomi. Brak wtajemniczenia chrześcijańskiego powoduje wiele rozterek duchowych. Moja rada jest taka, by rozpocząć drogę wtajemniczenia chrześcijańskiego, drogę odkrywania na nowo wartości płynących z sakramentu chrztu św.
Jedną z wielu takich dróg w Kościele jest neo-katechumenat, gdzie podstawą życia chrześcijańskiego jest tzw. "trójnóg": Słowo Boże, Liturgia i Wspólnota. Warto spróbować razem z narzeczonym tej drogi szukając parafii, gdzie głoszone są katechezy neokatechumenalne i starać się ich wysłuchać do końca...może pomogą w Twoich rozterkach!
Pozdrawiam serdecznie zsoborniki
_________________ Pozdrawiam! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
zsoborniki
|
Wt sty 11, 2011 20:58 |
|
 |
AniaJ
Dołączył(a): Cz sty 06, 2011 14:40 Posty: 4
|
 Re: Nowa - kim ja właściwie jestem?
Ja mam jedną radę - nie odwracaj się nigdy od Boga. Ja sama kiedyś odeszłam od Niego i było mi bardzo źle teraz wiem że bez Pana Boga nic się nie da że trzeba mu ufać całym sercem nawet kiedy jest bardzo źle. Bóg jest Samą Miłością nie czyni nam nigdy źle zawsze chce dla nas najlepiej przecież jest Naszym Ojcem!
|
Wt sty 11, 2011 21:47 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Nowa - kim ja właściwie jestem?
~eileene, skoro już zrobiłaś ten krok i nazwałaś swój niepokój, to nie daj się teraz zwieść uspokajającym tekstom które więcej mają wspólnego z modną propagandą, niż z wiarą.
Bo jest Bóg i jest szatan, jest zbawienie i jest potępienie.I jest wieczność tak długa, że warto się nad nią zastanowić. I jest Boże prawo oraz możliwość wyboru pomiędzy posłuszeństwem i buntem. I nie ma wielkiego znaczenia, co sobie na ten temat wyobrażają młodzi ludzie, najważniejsze jest, co sądzi o tym Bóg. Myślę, że Bóg dotknął Twoją duszę niepokojem, bo upomina się o Ciebie. Z doświadczenia wiem, że lepiej jest posłuchać. Jak zbyt długo zwlekamy, to możemy stracić swoją szansę, albo zmuszamy Boga do użycia bardziej"drastycznych" środków (a mówię to nie na podstawie kazań rekolekcyjnych, tylko na podstawie własnego doświadczenia).
I nie bój się, że jak wybierzesz Boga, to On ogołoci Twoje życie z całej jego urody i ze szczęścia. Bóg niczego nie zabiera, bo On jest Tym, który daje.I nie zmusza nas, byśmy działali wbrew sobie.
|
Wt sty 11, 2011 22:06 |
|
 |
eileene
Dołączył(a): Wt sty 11, 2011 19:40 Posty: 22
|
 Re: Nowa - kim ja właściwie jestem?
greg(R) napisał(a): Nie chciałbym aby to niegrzecznie zabrzmiało ale to jest Twoje życie. Dlatego nikt Ci nie powie co masz robić. Bo nikt nie jest Tobą. A wszelkie rady są w takich przypadkach psu na budę. Rozumiem, po prostu nie mam z kim o tym porozmawiać. Moja mama, uznająca się za katoliczkę praktykującą, jest skrajnie uduchowiona. Nie chcę jej obrażać, chcę tylko powiedzieć, że ona nie próbuje mi pomóc, wyraża jedynie opinie, czasem bardzo twarde i przykre. Soul33 napisał(a): Jeśli starasz się być dobrym człowiekiem, to dlaczego miałabyś zostać potępiona? Kościół nie ma wątpliwości, że niewierzący lub wierzący w inne religie też mogą zostać zbawieni. W innym wypadku byłoby to chyba niesprawiedliwe, nie sądzisz? Wiesz, bycie dobrym, a postępowanie wg nauk KK i Boga to dwie różne rzeczy. Nikogo nie krzywdzę, jestem pacyfistą, kocham ludzi, staram się przezwyciężać moje słabości i wady, jak lenistwo. Niestety - wg Boga żyję w grzechu - nie przyjmuję komunii św., bo nie przystępuję do spowiedzi - przestałam to robić z powody seksu, który w moim sumieniu oddaję jako część mojej miłości, dopełnienie jej, a w moim przypadku jest to seks przedmałżeński - czyli cudzołóstwo. To samo tyczy się antykoncepcji hormonalnej. Z powodów zdrowotnych muszę ją przyjmować. Z powodów finansowych - chcę ją przyjmować. To grzechy ciężkie jak pamiętam? Soul33 napisał(a): Nie bardzo rozumiem, co z Twoim chłopakiem. Piszesz, że jest niewierzący, a potem, że wierzy, tylko się od Boga odwrócił. To jak to jest? I co to znaczy, że odwrócił się od Boga? Bóg jest miłością. Odwrócił się od Boga i odrzucił jego nauki. Nie umiem tego wytłumaczyć, myślę iż on też nie umie. Nie ma przyjętych sakramentów innych niż chrzest. Pochodzi z rodziny patologicznej, sam nie był zbyt dobrym człowiekiem, choć wiem, że moja osoba jakoś go załagodziła, otworzyła mu oczy na innych, poszerzyło pole widzenia. Mimo to, nie akceptuje KK, Boga chyba też. Soul33 napisał(a): Choinka to tradycja, nie bałwochwalstwo. Natomiast kwestia próśb o wstawiennictwo świętych są, moim zdaniem, najmniejszym problemem, jaki można znaleźć. Otóż właśnie nie wiem, jak to z tą choinką jest. Z tworzeniem obrazów i wyobrażeń Bożych. Niby człowiek nie powinien dążyć do rozumienia Boga, bo nigdy mu się to nie uda, z drugiej tworzymy wszystko czarno na białym. Nie rozumiem tego. zsoborniki napisał(a): Ku niebu, temu co "w górze" (określa tradycja chrześcijańska), kieruje zawsze człowieka spełniona miłość, ku której prowadzi w ciągu ziemskiego życia wiara. Tylko, że nie wiem czy wierzę. Nigdy tego nie wiedziałam. Zawsze, nawet jako dziecko miałam wątpliwości, czy to dotyczące Boga, czy mnie - czy chcę za nim iść. zsoborniki napisał(a): Jedną z wielu takich dróg w Kościele jest neo-katechumenat, gdzie podstawą życia chrześcijańskiego jest tzw. "trójnóg": Słowo Boże, Liturgia i Wspólnota. Warto spróbować razem z narzeczonym tej drogi szukając parafii, gdzie głoszone są katechezy neokatechumenalne i starać się ich wysłuchać do końca...może pomogą w Twoich rozterkach! Jak już to sama - bo mój narzeczony nie chce. On ma w sobie mało pokory. Potrafić mówić przykre rzeczy. Ale czy to go dyskredytuje? Kocham go jakim jest. Boję się zrobić pierwszy krok. AniaJ napisał(a): Ja mam jedną radę - nie odwracaj się nigdy od Boga. Ja sama kiedyś odeszłam od Niego i było mi bardzo źle teraz wiem że bez Pana Boga nic się nie da że trzeba mu ufać całym sercem nawet kiedy jest bardzo źle. Bóg jest Samą Miłością nie czyni nam nigdy źle zawsze chce dla nas najlepiej przecież jest Naszym Ojcem! Staram się go odnaleźć. Nigdy mi się nie udało. Nie wiem dlaczego, może z lenistwa, którego nie mogę pokonać? Modlenie się mnie męczy, mam mało silnej woli.
|
Wt sty 11, 2011 22:17 |
|
 |
eileene
Dołączył(a): Wt sty 11, 2011 19:40 Posty: 22
|
 Re: Nowa - kim ja właściwie jestem?
oleksa57 napisał(a): I jest Boże prawo oraz możliwość wyboru pomiędzy posłuszeństwem i buntem. A jeśli nie wierzę a się poddam, to czy Bóg mnie sam odnajdzie i natchnie? Nie chcę poczuć się wypalona, zawierzyć i się zawieść. oleksa57 napisał(a): Myślę, że Bóg dotknął Twoją duszę niepokojem, bo upomina się o Ciebie. Im częściej myślę o Bogu, tym częściej myślę, dlaczego o nim tak myślę. Czasem mam wrażenie, że tracę zmysły z powodu rozważań tego typu. oleksa57 napisał(a): I nie bój się, że jak wybierzesz Boga, to On ogołoci Twoje życie z całej jego urody i ze szczęścia. Bóg niczego nie zabiera, bo On jest Tym, który daje.I nie zmusza nas, byśmy działali wbrew sobie. Nie chcę utknąć między zakazami i nakazami. Boję się stracić radość życia. Z drugiej strony, żadnej radości nie odczuwam większej. Może poza tą, która wywodzi się z miłości.
|
Wt sty 11, 2011 22:22 |
|
 |
merkaba
Dołączył(a): Wt sty 04, 2011 12:01 Posty: 1123
|
 Re: Nowa - kim ja właściwie jestem?
wyjaśnienie zarzuty o bałwochwalstwo nie rozumieją co czytająca albo powtarzają Jako sztandarowy zarzut przytacza się tekst z Dekalogu z Księgi Wyjścia 20,4: „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu” i zarzuca się chrześcijanom (katolikom i prawosławnym), że umieszczając w swoich kościołach obrazy i rzeźby przedstawiające Boga, Matkę Boską i Świętych. W takich dyskusjach proszę, by odczytano dalszą część tego zdania, która mówi czyich obrazów nie można czynić i im się kłaniać. Jest tam mowa o tym, „co jest na niebie (...) na ziemi (...) w wodach (...)”. Nie jest tam napisane: „w niebie” tylko „na niebie”. A ma to duże znaczenie. Termin „na niebie” – dotyczy słońca, gwiazd itp. (por. Pwt 4,19), które są utożsamiane z bożkami (por. Ez 8,16). To samo dotyczy określenia „na ziemi” (Pwt 4,39), co można wiązać z wszelkimi czczonymi zwierzętami, czy ubóstwianiem niektórych ludzi, sił przyrody itp. (por. Ez 8,10; Mdr 13,10;15,18; Ps 106,20). A przecież nikt z katolików nie czci gwiazd, zwierząt, czy potworów morskich, tylko Chrystusa, Maryję czy świętych, którzy są w niebie.
. Bowiem ten sam Jahwe, który zabronił czynić podobizny tego, co „na niebie” polecił wyrzeźbić – i umieścić w świątyni (!) – podobizny dwóch aniołów cherubów: „dwa zaś cheruby wykujesz ze złota” (Wj 25,18).
Co więcej, Jahwe nakazuje poprzez materialne przedmioty kultu religijnego oddawać sobie cześć: „czcić będziecie mój święty przybytek” (Kpł 26,2)!!! Jak więc to możliwe, żeby ten sam Bóg, który zakazuje czynić rzeźby, obrazy czy podobizny wszystkiego, co – obojętnie czy w niebie czy na niebie – później nakazywał wykonywać te podobizny, co więcej oddawać cześć materialnemu przybytkowi?!!! Widać więc, że Pan Bóg w tym nakazie zabrania oddawania czci bożkom, obcym bogom. Występuje przeciw bałwochwalstwu.
Przypomnijmy raz jeszcze: bałwochwalstwem jest oddawanie czci boskiej, temu wszystkiemu, co Bogiem nie jest. Jako, że nikt z katolików nie uważa samego obrazu, czy rzeźby za Boga, więc nie można tu mówić o żadnym bałwochwalstwie. W Kościele przecież Maryja i święci nigdy nie odbierali i nie odbierają czci boskiej – wówczas byłoby to bałwochwalstwo
Izraelici też modlili się przed Arką Przymierza, która znajdowała się w świątyni (por. Ps 5,8), a świątynię uważali za świętą i przed nią kłaniali się, upadali na twarz (por. Ps 5,8), choć były one wykonane z ziemskiego materiału. Jakub, protoplasta Izraela, kamień nazwał „domem Boga” (Rdz 28,22). Na Arce Przymierza były umieszczone figury cherubów (por. Wj 25,18; 37,7; Lb 21,8), a w świątyni płaskorzeźby (por. 1 Krl 7,31). Jozue oddał też pokłon Arce, pozostając w tej pozycji aż do wieczora i nie przeszkadzały mu w tym figury cherubów (por. Joz 7,6). Bóg nakazał Izraelitom uczynić węża miedzianego i z wiarą na niego spoglądać (por. Lb 21,8n). Ezechiel widząc „Nową Świątynię” mówił o cherubach w niej (por. Ez 41,18). Jezus zaś nazwał ołtarz „świętym” (Mt 23,19). Jak relikwie przechowywano w Arce Przymierza mannę i laskę Aarona (por. Hbr 9,4). Izraelitom nie był obcy kult przedmiotów związanych z uwielbianiem Boga. Naród Wybrany na polecenie Boga namaszczał ołtarze (por. Wj 29,36; Kpł 8,11; Lb 7,10), ołtarz całopalenia (por. Wj 40,10), święty namiot (por. Wj 30,26), Arkę Przymierza (por. Wj 40,9, Kpł 8,10, Lb 7,1), stelle (por. Rdz 28,18, 31,13) i tarcze (por. Iz 21,5, 2 Sm 1,21). Izraelici mieli też czcić Przybytek (por. Kpł 26,2) i posiadali chorągwie (por. Lb 2,2; 10,17). Wielu pyta: czy Biblia pozwala czcić jakieś materialne przedmioty? Przypomnijmy więc: Kpł 26,2 mówi, aby czcić święty przybytek Pana. Widać więc, że choć Bóg zakazywał czcić przedmioty kultów pogańskich, to jednak pozwalał czcić to, co jest związane z Jego Osobą, z Jego chwałą. Jeśli czczono świątynię (wszystko, co się w niej znajdowało – Wj 40,9), przez którą ukazywała się chwała Pańska, to czemu nie można czcić innych relikwii, przez które też ona się ukazuje?
|
Wt sty 11, 2011 22:50 |
|
 |
Metanoia/Freedom
Dołączył(a): Wt sie 11, 2009 12:34 Posty: 837 Lokalizacja: mazowsze
|
 Re: Nowa - kim ja właściwie jestem?
wiara to relacja z Bogiem, praktyki religijne i uczynki są drogą do jej realizacji z Bogiem trzeba wziąc ślub jak zakonice wiara to bycie kapłanem, królem i misjonarzem Arcykapłana- Jezusa Chrystusa
_________________ 1 KOR 13
|
Wt sty 11, 2011 22:56 |
|
 |
eileene
Dołączył(a): Wt sty 11, 2011 19:40 Posty: 22
|
 Re: Nowa - kim ja właściwie jestem?
merkaba napisał(a): merkaba Bardzo dziękuję za to wyjaśnienie. Przemówiło do mnie i już teraz wiem, że Bóg nie zabrania posągów i innych obrazów, pod warunkiem, że służą czci Jego. Dziękuję jeszcze raz. Przynajmniej jedno już wiem na pewno. Metanoia napisał(a): wiara to relacja z Bogiem, praktyki religijne i uczynki są drogą do jej realizacji z Bogiem trzeba wziąc ślub jak zakonice wiara to bycie kapłanem, królem i misjonarzem Arcykapłana- Jezusa Chrystusa Za trudne dla mnie to, co napisałeś/aś...
|
Wt sty 11, 2011 23:06 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Nowa - kim ja właściwie jestem?
eileene napisał(a): A jeśli nie wierzę a się poddam, to czy Bóg mnie sam odnajdzie i natchnie? Nie chcę poczuć się wypalona, zawierzyć i się zawieść. Im częściej myślę o Bogu, tym częściej myślę, dlaczego o nim tak myślę. Czasem mam wrażenie, że tracę zmysły z powodu rozważań tego typu.
Nie chcę utknąć między zakazami i nakazami. Boję się stracić radość życia. Z drugiej strony, żadnej radości nie odczuwam większej. Może poza tą, która wywodzi się z miłości. ~eileen, w jakimś sensie Twoja droga jest powtórzeniem mojej, oczywiście w ogólnym zarysie, bo nie dotyczy to szczegółów.Nie oznacza to jednak, że potrafię przewidzieć, jak Bóg postąpi z Tobą, bo On ma wiele sposobów. Tak naprawdę z całym przekonaniem mogę mówić tylko o tym, czego sama doświadczyłam. Wydawało mi się, że mam jeszcze czas myśleć o Bogu. A okazało się, że nie należało zwlekać. Nie należy Boga zmuszać, żeby bez końca nas szukał i zapraszał, bo zawsze może nie być następnego razu. Albo przyjdzie i potrząśnie, ale lepiej Go do tego nie prowokować. To jest bolesna ostateczność. Ten przymus myślenia o Bogu to dobry znak. Poproś Go, żeby Ci pomógł coś z tym zrobić, bo tylko On wie, gdzie są te drzwi. Życie pogodzone z Bogiem wcale nie jest mniej ciekawe, a w dodatku jest o wiele bezpieczniejsze, uwierz mi, bo wiem, o czym mówię.
|
Wt sty 11, 2011 23:14 |
|
 |
eileene
Dołączył(a): Wt sty 11, 2011 19:40 Posty: 22
|
 Re: Nowa - kim ja właściwie jestem?
oleksa57 napisał(a): Życie pogodzone z Bogiem wcale nie jest mniej ciekawe, a w dodatku jest o wiele bezpieczniejsze, uwierz mi, bo wiem, o czym mówię. Od czego zacząć? Od modlitwy? Czy to Boga nie obraża, że się modlę, choć nie wierzę do końca?
|
Wt sty 11, 2011 23:18 |
|
 |
ArturP
Dołączył(a): Pn sty 03, 2011 12:33 Posty: 142
|
 Re: Nowa - kim ja właściwie jestem?
No właśnie, ludziom żyjący bez Boga czegoś brakuje. Wiem, to bo też żyłem bez Boga - pustka, gubiłem się, szukałem prawdy i pomocy tam gdzie jej niema i tam gdzie bym jej nie dostał...
Ciężko jest powiedzieć jak Pan działa, czasami jest to miejsce, wydarzenie, obrazek... czy myśl w głowie albo kolęda jak w Twoim przypadku. Pomodliłaś się, ksiądz pokropił i coś się ruszyło w sercu.
Bóg walczy o każdego z nasz wysyła do nas swoją pomocną dłoń - DAJE ODCZUĆ SWOJĄ OBECNOŚĆ I TROSKĘ
Wierzę w modlitwę ale taką głęboką i z całego serca.
Pan Jezus Powiedział: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam (Mt 7, 7); Otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie (Mt 21, 22); Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie (Mt 26, 41).
Brak codziennego kontaktu z Bogiem na modlitwie staje się głównym powodem wszystkich życiowych dramatów, nieszczęść i tragedii ludzkich - daje Ci na to moje świadectwo
Trzeba na modlitwie rozmawiać z Bogiem tak, jak się rozmawia z najbliższym przyjacielem - mówić Mu o swoich radościach, kłopotach, wątpliwościach, lękach
Pozdrawiam Artur
_________________ "Aż do śmierci stawaj do zapasów o prawdę, a Pan Bóg będzie walczył o ciebie" (Syr 4,28) "na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów swoich będziesz potępiony” (Mt 12, 34-37).
|
Wt sty 11, 2011 23:19 |
|
 |
eileene
Dołączył(a): Wt sty 11, 2011 19:40 Posty: 22
|
 Re: Nowa - kim ja właściwie jestem?
ArturP napisał(a): Trzeba na modlitwie rozmawiać z Bogiem tak, jak się rozmawia z najbliższym przyjacielem - mówić Mu o swoich radościach, kłopotach, wątpliwościach, lękach Kiedyś rozmawiałam tak z aniołem stróżem, nawet dałam mu imię  Mój problem polega na tym, że ja nie wiem czy chcę. A może moja obecność tutaj już świadczy o tym, że chcę? Czego ja właściwie chcę?
|
Wt sty 11, 2011 23:27 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|