Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
Autor |
Wiadomość |
gadkaszmatka
Dołączył(a): N lis 07, 2010 13:35 Posty: 128
|
 Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
“Co w twoim życiu robisz inaczej, niż robiłbyś jako niewierzący?” bl. Kardynal Newman
i ja dodam : Czy będąc niewierzącym, żyłbyś inaczej?
|
Wt lut 01, 2011 19:38 |
|
|
|
 |
Metanoia/Freedom
Dołączył(a): Wt sie 11, 2009 12:34 Posty: 837 Lokalizacja: mazowsze
|
 Re: Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
pytanie jak dla mnie bez sensu
_________________ 1 KOR 13
|
Wt lut 01, 2011 20:24 |
|
 |
gadkaszmatka
Dołączył(a): N lis 07, 2010 13:35 Posty: 128
|
 Re: Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
Nie jest bez sensu, przy glebokim przemysleniu to pytanie Kardynala zawiera w sobie caly rachunek sumienia. Bo jego pytanie zawiera w sobie 'czy zyje tak, ze po moich uczynkach (a nie slowach) ludzie moga mnie odroznic od przecietnej osoby niewierzacej? I nie chodzi tu o chodzenie do Kosciola.
A moje pytanie nawiazywalo raczej do tego, co gdzies kiedys uslyszalam, ze gdyby nie bylo przykazan, 'to zaczalbym krasc i zabijac', oraz do tego- czy jestesmy dobrymi ludzmi sami z siebie (przez rodzicow itd), czy tylko przez wiare?
|
Wt lut 01, 2011 20:30 |
|
|
|
 |
Metanoia/Freedom
Dołączył(a): Wt sie 11, 2009 12:34 Posty: 837 Lokalizacja: mazowsze
|
 Re: Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
nadal uważam , ze pytanie jest totalnie bez sensu
_________________ 1 KOR 13
|
Wt lut 01, 2011 20:32 |
|
 |
Dural
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34 Posty: 3243
|
 Re: Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
Wychodzi na to, ze jednak sens ma. Poruszylo Cie! Na poczatku bylo bez sensu, teraz juz uwazasz, ze jest totalnie bez sensu. Zdanie, jak widac po glebokim zastanowieniu, zmieniles. 
_________________ Lecz początki, potem i leki nie pomogą. Owidiusz
|
Wt lut 01, 2011 20:52 |
|
|
|
 |
gadkaszmatka
Dołączył(a): N lis 07, 2010 13:35 Posty: 128
|
 Re: Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
Znalazlam je na pewnym forum. Kobieta napisala, ze w pewnym momencie zycia spotkala sie z tym pytaniem i byla w szoku. Praktykujaca katoliczka, mezatka, ale doszla do wniosku, ze stosujac NPR niczym sie nie roznila od niewierzacych stosujacych antykoncepcje. Od tego czasu calkowicie powierzyla sie Bogu i 'otwarla na zycie'. Zaznaczam, ze nie chce tworzyc kolejnego watku o antykoncepcji, tylko moze bardziej ogolnie o radykalizmie chrzescijanskim. Mozna tak naprawde 'plynac pod prad'? To jest takie modne ostatnio zdanie w srodowiskach chrzescijanskich... po czym poznac, ze ktos 'plynie pod prad'?
Pytanie Kardynala jest zacytowane doslownie. Jest syntaktycznie i semantycznie poprawne. Ale kryje sie w nim radykalizm. Moze dlatego nie chcesz go rozumiec...
|
Wt lut 01, 2011 20:55 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
A ja uważam, że to bardzo ciekawe pytanie. Tylko że wymaga osobistej refleksji. Myślę, że bez Boga byłbym bardziej impulsywny. Większość bojów, jakie toczę w moim życiu z Bogiem, to boje o jakieś tam moje racje, moje prawa. Często w modlitwie jest obecny taki wątek, nie wiem, czy umiem to dobrze opisać... Bywa tak, że w pierwszym odruchu myślę "nie pomogę," czy też "nie wybaczę." Bo "niby dlaczego" i "z jakiej racji." Czy ja wiem? Jakoś tak to bym sformułował. A potem przychodzi refleksja, Bóg skłania mnie do pokory, całkowicie wbrew właśnie tym moim impulsom. I w końcu zdobywam się na jakieś przebaczenie, czasem własne przeprosiny, jakieś zadośćuczynienie, jakąś pomoc - to w różnych sferach życia się dzieje. I jest bardzo wyraźne. Nawet do tego stopnia, że czasem oczami wywracam. Bo klękając do modlitwy już się spodziewam, czego On będzie oczekiwał. A ja przecież tak bardzo nie chcę i mam tyle argumentów na swoje racje... Albo wręcz przeciwnie, zaskakuje mnie: "no tego przecież nie można ode mnie w tej sytuacji wymagać." Ale wymaga. I nawet nie miewam po czymś takim lepszego samopoczucia.  Nie wiem, czy to akurat po mnie widać. Może i nie, bo to bardzo relatywna sprawa. Może i tak jestem draniem. Ale wiem, i bardzo głęboko to czuję, że bez Niego byłbym jeszcze większym.
|
Wt lut 01, 2011 21:57 |
|
 |
Soul33
Moderator
Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17 Posty: 8674
|
 Re: Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
To chyba możliwe, że ktoś w żadnym wypadku nie jest w stanie wyobrazić sobie siebie jako niewierzącego. Zastanawiam się tylko, czy wtedy wiara nadal jest decyzją i wyborem, czy też już wewnętrznym przymusem.
Osobiście staram się zawsze rozumieć, dlaczego coś jest dobre lub złe. Nie przyjmuję poglądów "bo tak" (albo "bo taka jest oficjalna interpretacja słów Pisma w dniu dzisiejszym"). Zatem - pomijając niemożliwy do określenia wpływ wiary na rozwój człowieka - nie sądzę, aby fakt czy wierzę, czy nie, miał wyraźny wpływ na to, co dziś robię.
_________________ Don't tell me there's no hope at all Together we stand, divided we fall ~ Pink Floyd, "Hey you"
|
Wt lut 01, 2011 22:34 |
|
 |
naturalwoman
Dołączył(a): Wt lis 23, 2010 16:37 Posty: 151
|
 Re: Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
gadkaszmatka napisał(a): A moje pytanie nawiazywalo raczej do tego, co gdzies kiedys uslyszalam, ze gdyby nie bylo przykazan, 'to zaczalbym krasc i zabijac' Kiedy byłam newierząca, nie kradłam, nie zabijałam, dobrze mi się żyło - byłam spostrzegana jako osoba dobra raczej. W zasadzie niespecjalnie znałam przykazania. One w naszej kulturze są tak oczywiste, że stanowią pewne ramy w których znajdują się normy prawne czy po prostu normy dobrego życia między ludźmi. Ale.... ale.... przecież nie o uczynki chodzi w naszej wierze. Bóg nie przychodzi do człowieka z obietnicą, że będzie robić dobre uczynki, tylko z obietnicą, że będzie szczęśliwy. I o tym pisze Liam - jak wiara wpływa na zmianę serca. Oczywiście, że teraz żyję inaczej. Nie z powodu tego, że robię coś innego (choć robię), ale z powodu tego, że pomimo faktu, że nieraz jest bardzo ciężko, czuję się szczęsliwa. Jest łatwiej dźwigać codzienność. Więc odpowiadając na postawione pytanie - żyłabym o 180 stopni inaczej. Wiara to cud ukryty w sercu przez pryzmat którego zmienia się wszystko - spojrzenie na siebie. Na innych. Na trudności. Na to, co przeraża. Na to, co zbyt trudne. Na to, co cieszy. Na to, co martwi. Na to, czego się pragnie, o czym się marzy, do czego się dąży.
_________________ To, co wiem jest kroplą. Czego nie wiem - oceanem.
|
Wt lut 01, 2011 23:03 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
Metanoia - dla ciebie chyba wszystko jest bez sensu. Normalne pytanie, prosto zadane i prosta odpowiedź. Co do mnie to napewno bym troche sobie pozwalał w poszczególnych sprawach. Aktualnie wiem, że Bóg na mnie patrzy i pewne kwestie staram sie załatwiać tak jakby on sobie tego życzył. Gybym był niewierzący napewno załatwiał bym je po swojemu, czyli zapewne często grzeszył.
|
Wt lut 01, 2011 23:47 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
Bardzo dobre pytanie - skłania do refleksji, czy wiara = etyka, czy to jednak coś znacznie więcej.
|
Śr lut 02, 2011 11:36 |
|
 |
Rojza Genendel
Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46 Posty: 2030
|
 Re: Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
Owszem, dobre pytanie i dające do myślenia, chyba właśnie o to chodzi.
_________________ Jestem panteistką. "Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną." (Carl Sagan)
|
Śr lut 02, 2011 12:20 |
|
 |
gadkaszmatka
Dołączył(a): N lis 07, 2010 13:35 Posty: 128
|
 Re: Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
I jest to w pewnym sensie pytanie bardzo intymne...
Kojarzy mi sie taki fragment z Biblii, w ktorym jest napisane cos w stylu: 'czynicie dobrze, aby i wam dobrze czyniono, ale i bezboznicy tez tak czynia....' Jesli cos pomylilam, poprawcie mnie.
|
Śr lut 02, 2011 12:33 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
Pewnie mój stosunek do ludzi by się zmienił.Sens życia też raczej.
|
Śr lut 02, 2011 12:39 |
|
 |
Elbrus
Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07 Posty: 8229
|
 Re: Czy będąc niewierzącym żyłbyś inaczej?
gadkaszmatka napisał(a): Kojarzy mi sie taki fragment z Biblii, w ktorym jest napisane cos w stylu: 'czynicie dobrze, aby i wam dobrze czyniono, ale i bezboznicy tez tak czynia....' Jesli cos pomylilam, poprawcie mnie. Sens jest zachowany: Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. (Mt 5:46-48) A w innym miejscu: Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6:31-34)
_________________ The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him. (Proverbs 18:17)
Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna. (Weatherby Swann)
Ciemny lut to skupi. (Bardzo Wielki Elektronik)
|
Śr lut 02, 2011 13:17 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|