podjalem decyzje o nawroceniu dopiero przed smiercia czy sluszna ocen sam

Odpowiedziałeś sobie. Czego oczekujesz? Gromów, że nie zdążysz i argumentowania dlaczego? To Twój wybór. Nawrócenie się poprzedza łaska uprzedzająca. Mam jedynie nadzieję, że ją otrzymasz. Sam się nie nawrócisz.

Pytanie rzeczywiście jak prowokacja
ale odpowiem, takie podejście to drwienie z Boga i grzech przeciwko Duchowi Świętemu.


Grzechy przeciw Duchowi Świętemu:

1. Grzeszyć zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego.
2. Rozpaczać albo wątpić o łasce Bożej.
3. Sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej.
4. Zazdrościć lub nie życzyć bliźniemu łaski Bożej.
5. Mieć zatwardziałe serce na zbawienne natchnienia.
6. Umyślnie zaniedbywać pokutę aż do śmierci.


Grzech przeciwko Duchowi Świętemu – w teologii chrześcijańskiej jedyny grzech, o którym Jezus powiedział, że nie będzie odpuszczony.

Potrafisz odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego tak jest?

niestety nie

Dziś podejmujesz decyzję o życiu na własny rachunek. Nie będzie ci żaden kościół mówił co dobre/złe, co wolno/nie wolno. Sam będziesz decydował. Może na starość się nawrócisz, przecież mówią, że Bóg taki miłosierny.
I tu zaczyna się równia pochyła, początkowo to przyjemne a może nawet do końca życia? W końcu odzyskałem wolność i mogę żyć jak chcę. Wchodzisz w zło, to magia, która wciąga. Grzech zniekształca jednak duszę. Możesz potem posiadać wiedzę teoretyczną pozwalającą odróżnić dobro od zła...wybory dokonywane przez lata są jednak nawykami, które zapamiętał mózg. Fobicy, którzy boją się ludzi wiedzą, że to irracjonalny lęk. Teoretycznie wiedzą jak powinni się zachować, ale nie porafią. Boją się ludzi chociaż wiedzą, że nie wszyscy ludzie krzywdzą. Możesz bać się na starość Boga. Strach i racjonalne argumenty nie wystarczą, by się nawrócić. Zdezorientowne sumienie nie będzie potrafiło wybrać.
Jedyne na co możesz liczyć to na nadzwyczajną łaskę żalu za grzechy. Tylko, że Bóg ostrzegł Cię wcześniej, że w tym przypadku może zostawić Cię samemu sobie. Jesteś stracony...Nie zapominaj, że zły czuwa nad tym byś nie nawrócił się, zna Cię na wylot i wie, gdzie ma zaatakować. Z dwóch ukrzyżowanych łotrów tylko jeden wzbudził w sobie żal za grzechy. Co z drugim?
Nie będziesz myślał kiedyś jak dziś...

Bóg nie dopowiadając na modlitwy pozostawia ludzi samych, więc niech się nie dziwi, że co silniejsze jednostki porzucają tą ułudę. Jeżeli chce ludzi osądzać, to niech najpierw da ludziom wyrazne przesłanki za tym, że istnieje, i że mu na ludziach zależy. Gadanie księdza, czy pisanie Lizy to za mało.

Wszystko masz w Biblii. Tam czerpiesz u źródła. Ja piszę w swoim imieniu, nie reprezentuję Kościoła. Wiara to osobisty wybór a nie ślepe podążanie za księdzem czy Lizą, której nawet nie znasz. Czy Bóg obiecał, że Cię przekona? On pozostawił tyle śladów po sobie, że można to zobaczyć i uwierzyć lub zignorować zadowalając się odpowiedzią: na razie nauka nie odpowiedziała...W mojej opinii ludzie, którzy zadowalają się takim unikiem są właśnie słabi i nieodpowiedzialni. Silni wierzą mimo wątpliwości. Można definiować to samo przyjmując zupełnie inne założenia. Toleruję światopogląd inny niż mój, bo każdy ma prawo do swej prawdy i odpowiada za swoje wybory. Toleruję w imię dobrych relacji z drugiem człowiekiem.

Ja tam śladów Boga nie dostrzegam. Obiektywnie patrząc to mało wskazuje za tym, żeby jakiś osobowy, wszechmogący, dobry Bóg istniał. Bo niby czemu miałby istnieć i skąd by się wziął? A Biblia jest za długa, niespójna, pogmatwana, krótko pisząc - nie wygląda mi ona na nieomylne słowo boże.

Biblia jest bardzo trudną lekturą, zwłaszcza Stary Testament. A czy nie dostrzegasz śladów? Czy widzisz że jesteś samowystarczalny czy też widzisz swoją ograniczoność, że skoro nie wiem co byś robił to siebie nie przeskoczysz?

Raczej nikt z grobu nie wstanie i nie oceni czy ci sie to oplaci czy nie.. forumowicze mogą sie tylko na zapiski w biblii powoływać, a jak wiadomo biblie też pisali ludzie a nie Bóg więc to jest twoja osobista sprawa i od ciebie zależy czy zaryzykować czy jednak uwierzyć^^.Ciekawi mnie to czy ludzie żyjący w dżungli oderwani od cywilizacji którzy nie mają pojęcia o bogu i czczą zjawiska przyrodnicze czy trafiają do piekła czy do nieba ale na to pytanie też mi nikt nie może odpowiedzieć

Co innego gdy się nie wie

Moim zdaniem nie podjełeś decyzji o nawróceniu. Tak to wygląda. Podjołeś decyzje o tym że przez resztę życia będziesz Boga świadomie odrzucał a przed samą śmiercią spróbujesz wypowiedzieć jakaś magiczną formułę która może Ci pomoże tak na wszelki wypadek gdyby się okazało że Bóg jednak istnieje. Robisz sobie tym wielką szkodę i sam siebie oszukujesz.

nie powiedzialem ze jest mi lekko ale dobrze praktycznie byloby nawrocic sie "na wszelki wypadek"

Człowiek nie nawróci się sam. Marzysz i ryzykujesz.