Jak to jest z tą Twoją wiarą?
Jak to jest z tą Twoją wiarą?
Autor |
Wiadomość |
Lurker
Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23 Posty: 3341
|
 Jak to jest z tą Twoją wiarą?
Ponieważ Jajko i Moderacja licytują się na upierdliwości jedno względem drugiego (wiadomo z góry, kto wygra ; ), zakładam niniejszym ten wątek. W nadziei, że trochę sobie pożyje.
Ja przeszedłem drogę: katolicyzm - flirt z satanizmem - dyskordiaństwo (czyli religia Bogini Karnawału z akcentami buddyjskimi). Co będzie dalej, nie wiem, możliwe że rodzimowierstwo zinterpretowane na moją własną modłę. Jakby ktoś się dziwował, mogę rozwinąć, ale bez przesady.
_________________ In my spirit lies my faith Stronger than love and with me it will be For always. Orkiestra!
|
Śr lip 03, 2013 5:11 |
|
|
|
 |
Login2
Dołączył(a): N sty 23, 2011 11:09 Posty: 916
|
 Re: Jak to jest z tą Twoją wiarą?
A ja byłem wychowywany po katolicku od małego. Chodziłem do kościoła i robiłem generalnie to co zwykły katolik powinien robić(święta, inne obrzędy itp.). Gdzieś w szkole średniej olałem już to zupełnie. I traktowałem generalnie tą religię jako jedno wielkie kłamstwo. I tak do 23 roku życia gdzie, postanowiłem przyjrzeć się się temu Chrześcijaństwu bliżej, a konkretnie interesowała mnie osoba Jezusa. No i zacząłem czytać nowy testament i nie mogę tego wytłumaczyć ale czułem się mocno poruszony ze względu na życie jakie prowadziłem do tej pory.
Postanowiłem, że jeśli rzeczywiście, to co tam jest napisane jest prawdą (że Bóg stał się człowiekiem i umarł za moje grzechy, żebym mógł żyć), to podporządkuje tej prawdzie swoje życie. Ale potrzebowałem dowodu, że to jest rzeczywiście prawda, więc zdałem się na Boga po prostu. Modliłem się, żeby Bóg mi to udowodnił w jakiś sposób bo nie mam zamiaru żyć własnymi urojeniami. Wyznałem Bogu swoje grzechy i tyle... Jaki był rezultat? Wstałem następnego ranka jako inny człowiek, coś czym nigdy nie zawracałem sobie głowy naglę zaczęło być dla mnie najważniejsze, zmieniły się priorytety, zaczął mi przeszkadzać grzech, chciałem żyć dla Boga. Wtedy dopiero naprawdę zostałem Chrześcijaninem, osobą wierzącą, nie wtedy kiedy za dzieciaka do kościoła biegałem.
To jest trwała zmiana i na całe życie, minęło już ileś lat a ja mam to dalej od Boga. Nie tyle ja się nawróciłem, ale Bóg mnie nawrócił i w ciągu tego czasu Bóg dał mi tyle dowodów, że w zasadzie to ja wiem, że Bóg jest.
|
Śr lip 03, 2013 12:54 |
|
 |
Qwerty2011
Dołączył(a): Pn lut 21, 2011 22:52 Posty: 1365
|
 Re: Jak to jest z tą Twoją wiarą?
Chyba nie ma czegoś takiego jak w ankiecie: "Wierzę <od kołyski> i doskonalę moją wiarę". Może jeśli przyjmiemy, że upadki i spadki intensywności wiary są elementem doskonalenia.
Ja miałem parę takich w życiu, ale nie mogę powiedzieć, że wtedy przestawałem wierzyć. Raczej przesuwałem sprawy wiary na dalszy plan, czego skutkiem było stopniowe odchodzenie od Boga. Ale zgadzam się z przedmówcą, że do wiary potrzebna jest nasza wola. Najpierw muszę chcieć i dopiero później łaska Boże może we mnie działać (choć oczywiście dla Boga nie ma nic niemożliwego).
Wiara dla mnie musi być prawdziwa, przekonująca, uniwersalna, dlatego nie mógł bym, jak autor tematu, wierzyć w coś wymyślonego przez siebie dla siebie i na własne, ściśle egocentrycznie skrojone potrzeby. To po prostu strata czasu, którego nie mamy na tym świecie zbyt wiele. Sama ankieta w żaden sposób nie dotyka nawet tematu, który brzmi przecież: Jak to jest z Twoją wiarą? (musiała by mieć z milion pytań) a sam rozwój mojej wiary nie musi jeszcze wiele mówić o tym jak to z nią jest.
Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że ważne jest, jeśli ma się już wiarę, to żeby nią w pełni żyć. Wszelkie półśrodki, udawania, czyli przysłowiowy ogarek dla diabła, powodują, że wiara z każdym dniem w nas topnieje i przybiera karykaturalny wygląd.
_________________ "Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas" (2 Kor 4)
|
Śr lip 03, 2013 14:44 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Jak to jest z tą Twoją wiarą?
Qwerty2011 napisał(a): Chyba nie ma czegoś takiego jak w ankiecie: "Wierzę <od kołyski> i doskonalę moją wiarę". Może jeśli przyjmiemy, że upadki i spadki intensywności wiary są elementem doskonalenia.
Ja miałem parę takich w życiu, ale nie mogę powiedzieć, że wtedy przestawałem wierzyć. Raczej przesuwałem sprawy wiary na dalszy plan, czego skutkiem było stopniowe odchodzenie od Boga. Ale zgadzam się z przedmówcą, że do wiary potrzebna jest nasza wola. Najpierw muszę chcieć i dopiero później łaska Boże może we mnie działać (choć oczywiście dla Boga nie ma nic niemożliwego).
Wiara dla mnie musi być prawdziwa, przekonująca, uniwersalna, dlatego nie mógł bym, jak autor tematu, wierzyć w coś wymyślonego przez siebie dla siebie i na własne, ściśle egocentrycznie skrojone potrzeby. To po prostu strata czasu, którego nie mamy na tym świecie zbyt wiele. Sama ankieta w żaden sposób nie dotyka nawet tematu, który brzmi przecież: Jak to jest z Twoją wiarą? (musiała by mieć z milion pytań) a sam rozwój mojej wiary nie musi jeszcze wiele mówić o tym jak to z nią jest.
Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że ważne jest, jeśli ma się już wiarę, to żeby nią w pełni żyć. Wszelkie półśrodki, udawania, czyli przysłowiowy ogarek dla diabła, powodują, że wiara z każdym dniem w nas topnieje i przybiera karykaturalny wygląd. Aby nie powielać świadectw, dokładnie podpisuję się pod Twoim. Wiara to także niestety upadki, ale zawsze po upadkach, podnosiłam się i coraz bardziej lgnęłam do Boga, bez Niego życie nie miałby dla mnie sensu.
|
Śr lip 03, 2013 14:48 |
|
 |
Panna_Funia
Dołączył(a): So gru 29, 2012 23:16 Posty: 876
|
 Re: Jak to jest z tą Twoją wiarą?
Lurker->Cytuj: (wiadomo z góry, kto wygra ; ) Wiadomo. Ten kto ma władzę, niekoniecznie rację. Cytuj: Co będzie dalej, nie wiem, możliwe że rodzimowierstwo zinterpretowane na moją własną modłę. Jakby ktoś się dziwował, mogę rozwinąć, ale bez przesady. Ja poproszę o rozwinięcie. Z przesadą Waham się między dwiema opcjami: -Wypadło mi odejść od wiary i teraz wierzę w co innego -Moja Droga jest zupełnie inna, chętnie opowiem Obie w sumie po trosze do mnie pasują. Zaznaczę jak się zastanowię.
_________________ 'I jak tu nie być optymistą. Moi wrogowie okazali się takimi świniami, jak przewidywałem.' Stanisław Jerzy Lec
...to be who I am
|
Śr lip 03, 2013 17:14 |
|
|
|
 |
bma
Dołączył(a): Pt gru 17, 2010 1:38 Posty: 366
|
 Re: Jak to jest z tą Twoją wiarą?
Moja droga: katolicyzm - ateizm - hinduizm i pokrewne - katolicyzm. Chwała Panu za łaskę nawrócenia i Jego miłosierdzie - zbyt długo byłem poza domem!
|
Śr lip 03, 2013 18:11 |
|
 |
merkaba
Dołączył(a): Wt sty 04, 2011 12:01 Posty: 1123
|
 Re: Jak to jest z tą Twoją wiarą?
zrobiłem błąd powino byc Wypadło mi odejść od wiary, ale obecnie znów wierzę i doskonale wiare a jest Wierzę "od kołyski" i doskonalę moją wiarę
|
Śr lip 03, 2013 18:41 |
|
 |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: Jak to jest z tą Twoją wiarą?
Wierzyłem jako dziecko. Tak jak w św. Mikołaja. W podstawówce zacząłem wątpić zarówno w św. Mikołaja jak i w Jahwe. Istnienie św, Mikołaja odrzuciłem dość szybko, z Jahwe zeszło mi się nieco dłużej, ale pod koniec podstawówki byłem już zdecydowanie niewierzący w żadne istotny nadprzyrodzone.
A Wy kiedy porzuciliście wiarę w istoty nadnaturalne?*
pytanie do osób, które porzuciły wiarę [ciach - s33]
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
Śr lip 03, 2013 20:47 |
|
 |
ARHIZ
Dołączył(a): Cz cze 21, 2012 22:01 Posty: 1342
|
 Re: Jak to jest z tą Twoją wiarą?
Jajo, wyluzuj, bo znowu będzie  Lurker napisał(a): Ponieważ Jajko i Moderacja licytują się na upierdliwości jedno względem drugiego (wiadomo z góry, kto wygra ; ), zakładam niniejszym ten wątek. W nadziei, że trochę sobie pożyje. Nosz siło nieczysta, byłeś pierwszy  Zaznaczyłem, że moja droga była inna... chętnie opowiem  Wierzący byłem od zawsze, z doktryną katolicką spotkałem się na lekcjach religii. Pomijając parę incydentów, jak kłótnia z katechetką w zerówce (ignorantka i manipulantka swoją drogą), byłem wierzącym katolikiem nie mającym większego pojęcia, na czym polega katolicyzm. Z hinduizmem spotkałem się najpóźniej w podstawówce - przy czym głównie była to filozofia jogiczna. Po pierwszej komunii (wcześniej byłem zatwardziałym naturalistą) zacząłem interesować się kulturą i religią (wcześniej ograniczało się to jedynie do starożytnego Egiptu, później Meksyku). Poznając chrześcijaństwo, od początku wydawało mi się niespójne i nie zgadzałem się z wieloma kwestiami - dlatego też przestałem uważać się za katolika. Z kolei hinduistyczne przykazania i opisy jogiczne były dla mnie oczywiste. Potem zaś dopadła mnie depresja (od którejś z późniejszej klasy podstawówki) i ostatecznie puściła w liceum, gdzie poszedłem już jako zdeklarowany śiwaista. Gdyby nie oparcie w wierze, zapewne skończyłoby się to inaczej. Nie było oczywiście tak, że "hehe, będę śiwaistą" ->depresja ucieka. Zdeklarowanym hinduistą byłem od 12 lub 13 roku życia, a depresję ostatecznie zwalczyłem co najmniej po osiemnastce. Nigdy nie czułem, żebym kiedykolwiek "zmieniał" lub "porzucał wiarę" - od zawsze postrzegam Boga w ten sam sposób, jednak z biegiem czasu owo postrzeganie jest coraz bardziej dojrzałe. To chyba tyle - mogę coś doprecyzować jak chcecie.
_________________ ॐ नमः शिवाय
"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction: http://wachlarzemoaloes.blogspot.com - blog https://www.facebook.com/Wachlarzem-o-aloes-1499129103717492/ - fanpage
|
Śr lip 03, 2013 21:56 |
|
 |
Lurker
Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23 Posty: 3341
|
 Re: Jak to jest z tą Twoją wiarą?
To się mieści w przedostatnim punkcie ankiety... Zresztą, opowiedzieć o swojej drodze może każdy, niezależnie od zaznaczonej opcji (nie doprecyzowałem tego, a powinienem był).
Ciekawe, że jak na razie niie zgłosiła się żadna osoba, nazwijmy to, wahająca się. Żadnych niedowiarków, same zdecydowane i dobrze określone postawy.
BTW korzystając z okazji ja bym bardzo prosił o wrzucenie na luz i przeniesienie wzajemnych uwag między użytkownikami do wątku "Wzajemne uwagi między użytkownikami". Sam już bowiem nie wiem, czy Jajko prowokuje, czy też jest prowokowany. >: (
_________________ In my spirit lies my faith Stronger than love and with me it will be For always. Orkiestra!
|
Śr lip 03, 2013 22:24 |
|
 |
Soul33
Moderator
Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17 Posty: 8674
|
 Re: Jak to jest z tą Twoją wiarą?
Offtop usunięty.
_________________ Don't tell me there's no hope at all Together we stand, divided we fall ~ Pink Floyd, "Hey you"
|
Śr lip 03, 2013 23:20 |
|
 |
Lurker
Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23 Posty: 3341
|
 Re: Jak to jest z tą Twoją wiarą?
Panna Funia napisał(a): Ja poproszę o rozwinięcie. Z przesadą. Bez przesady. : P Zaczęło się nauki pacierza, który sumiennie odmawiałem co wieczór, i dyrdania do kościoła co niedziela, w którym nudziłem się jak mops, nic a nic o doktrynie katolickiej nie wiedząc. Potem miałem małą przerwę aż do Pierwszej Komunii. Podobało mi się, nawet nie dlatego, że dostałem zegarek elektroniczny, ale że miałem takie bajeranckie białe wdzianko z krawatem. W Boga wierzyłem bardzo na serio (kiedyś nawet próbowałem regularnie odmawiać różaniec) i byłem niezwykle rozczarowany, że mi w ogóle nie odpowiada. Żeby chociaż sen jakiś, ale - nic. Zapomniałem dodać w poście otwierającym, że otarłem się o zielonoświątkowców, kiedy mój stary ostatecznie rozczarował się do pomniejszej roli świeckich w kościele katolickim i zaczął szukać miejsca, w którym mógłby rozwinąć skrzydła. Jedyny efekt tego otarcia się był taki, że zostałem kreacjonistą. A powód mojego odwrotu spod Krzyża był taki: w podstawówce miałem krzyż Pański z tzw. kolegami. Nie, żebym był kompanienidiotą (pół klasy zrzynało ode mnie zadania), ale był jeden taki, z wierną publicznością, który upatrzył mnie sobie na ofiarę. Traktowałem to jak krzyż właśnie - nadstawianie drugiego policzka i tak dalej - hodując w sobie niejaki kompleks wyższości. Dopiero pod koniec podstawówki zdałem sobie sprawę, że problem leży po mojej stronie, a Jezus mnie, poniekąd, oszukuje, twierdząc że nic nie da się z tym zrobić. No ale było już za późno, żeby się odkuć. Na serio buntem zająłem się na studiach, kiedy wyszedł "Czas ludzi cienia"; piosenka na "S" stała się moją modlitwą przeciw Panu Bogu. Po cholerę mi to było potrzebne: ano nasiąkłem chrześcijańską pi..watością jak gąbka kocim moczem, w dodatku bałem się Boga (z bojaźnią bożą nie miało to nic wspólnego) i dojrzałem do wniosku, że muszę się jakoś z tego oczyścić. Stąd flirt z satanizmem. Dojście znalazłem przypadkiem: ktoś na pracowni zostawił otwartą stronę satana na kompie. Trafiłem na hasła satanizm i dyskordiaństwo; dyskordiaństwo odhaczyłem, satanizm zacząłem, ze względu na jego reputację, badać ostrożnie. Rozczarowałem się dosyć szybko do ludzi; mimo zapewnień o elitarności nurtu dyskusje, jakie prowadzili na tym satanie, były bardzo płytkie. Doktryna wciągnęła mnie na dłużej (nawet w końcu powiesiłem sobie w pokoju krzyżyk taki odwrócony), ale też nie zdołałem znaleźć obiecanej głębi. Ostatecznie dobiła mnie pewna kobieta, stwierdzając: "nie jesteś satanistą mimo że tak się z tym obnosisz". Uczciwie przyznałem jej rację i przerzuciłem się na dyskordiaństwo. A z dyskordiaństwem sprawa była taka: nie mogłem znaleźć polskiego tłumaczenia Principiów, więc zacząłem je tłumaczyć na własną rękę (tłumaczenie to wcięło mi przy kolejnym formatowaniu dysku) i wsiąkłem. Przypasowało mi szczególnie poczucie humoru tych dwóch łajdaków. Nad zaprezentowanymi powiastkami zen przesiedziałem ładnych parę lat, zanim je w końcu rozgryzłem. Sprawa okazała się względnie prosta: przypatrz się dziecku. Czy zajmuje się ono problemami zaświatów? Nie, dziecko chodzi na grandę, żeby objeść się papierówkami. Dziecko wie, o co kaman, w przeciwieństwie do dorosłych, którzy już żyją w cieniu śmierci i nie potrafiąc temu zaradzić komplikują sobie życie stawiając kolejne nierozstrzygalne problemy. Żeby się zapomnieć. A dlaczego rodzimowierstwo: ano dlatego, że czegoś mi jednak w tym dyskordiaństwie brakuje. Nie potrafię powiedzieć, czego; może jest za bardzo buddyjskie, a za mało pogańskie. A może po prostu jest religią obcą, podobnie jak chrześcijaństwo, tyle że nie bliskowschodnią, a anglosaską, a ja potrzebuję czegoś w rodzaju dobrej bajki na dobranoc (wszystkim chrześcijanom w tym momencie opadają ręce ^_^). Bajki słowiańskie mi zawsze pasowały najbardziej. Ten sam krąg kulturowy, pewnie to dlatego... A poza tym w rodzimowierstwie jest tyle rzeczy do wymyślenia. Nie, nie w sensie Prawdy. Prawda jest jedna: są Jasza, Nyja, Marzanna. I jeszcze parę innych Osób. Natomiast (omalże) całą mitologię i obrzędowość diabli wzięli i nie ma jej skąd zrekonstruować. Trzeba wszystko robić od nowa, ale z wyczuciem słowiańskiego ducha i ze słowiańskim smakiem. I to w taki sposób, żeby to nowe pogaństwo było w stanie asymilować chrześcijańskie wątki pozostając sobą. Konia z rzędem temu, kto znajdzie rodzimowiercę, który to rozumie. : P
_________________ In my spirit lies my faith Stronger than love and with me it will be For always. Orkiestra!
|
Cz lip 04, 2013 12:05 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Jak to jest z tą Twoją wiarą?
Nie zrozumiałeś przesłania Chrystusa dlatego bujasz się od kilku lat, szukasz, odkrywasz na nowo że ta wersja wiary Ci nie dostaje, i możesz tak jeszcze przez lata. Dopóki nie odnajdziesz Boga człowieka....Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu(Hbr 4,15).
|
Cz lip 04, 2013 12:18 |
|
 |
Lurker
Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23 Posty: 3341
|
 Re: Jak to jest z tą Twoją wiarą?
Nie, zrozumiałem w końcu doskonale, o co chodziło temu Nauczycielowi: ja się ujmuję za takimi, za jakimi nie chce się ująć nikt - a jestem Bogiem. (W dodatku - jedynym Bogiem.) Tylko że ja takiego wsparcia po prostu nie potrzebuję. Już. Dorosłem na tyle, żeby stać pewnie na własnych nogach. Teraz potrzeba mi czegoś, czego nie jestem jeszcze w stanie sformułować dokładnie (bo nie wiem nawet, jakie pytania sobie stawiać...), jedno jednak wiem na pewno: chrześcijaństwo nie jest skrojone na potrzeby każdego człowieka, jakkolwiek rości sobie takie pretensje. Owszem, można się do chrzescijaństwa nagiąć. Ale można też chodzić w szpilkach (nigdy nie zrozumiem kobiet, które to robią).
_________________ In my spirit lies my faith Stronger than love and with me it will be For always. Orkiestra!
|
Cz lip 04, 2013 12:27 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Jak to jest z tą Twoją wiarą?
Lurker napisał(a): Nie, zrozumiałem w końcu doskonale, o co chodziło temu Nauczycielowi: ja się ujmuję za takimi, za jakimi nie chce się ująć nikt - a jestem Bogiem. (W dodatku - jedynym Bogiem.) Tylko że ja takiego wsparcia po prostu nie potrzebuję. Już. Dorosłem na tyle, żeby stać pewnie na własnych nogach. Teraz potrzeba mi czegoś, czego nie jestem jeszcze w stanie sformułować dokładnie (bo nie wiem nawet, jakie pytania sobie stawiać...), jedno jednak wiem na pewno: chrześcijaństwo nie jest skrojone na potrzeby każdego człowieka, jakkolwiek rości sobie takie pretensje. Owszem, można się do chrzescijaństwa nagiąć. Ale można też chodzić w szpilkach (nigdy nie zrozumiem kobiet, które to robią). Klasycznie pasujesz do recepty św Augustyna niespokojne jest serce człowieka póki nie spocznie w Panu.Nigdy człowiek nie "dorośnie" na tyle, aby bezproblemowo funkcjonować jako samo wystarczająca jednostka.
|
Cz lip 04, 2013 12:40 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|