Nie wiem jaki tytuł wymyślić. [Problemy życiowe a wiara]
Autor |
Wiadomość |
boryss
Dołączył(a): Wt lut 12, 2013 17:01 Posty: 7
|
 Nie wiem jaki tytuł wymyślić. [Problemy życiowe a wiara]
Moj post nie ma głębszego uzasadnienia. Po prostu nie jestem zadowolny z pewnych rzeczy i chciałbym to z siebie wyrzucić. Nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że ostatnio mam z Bogiem mocno na pieńku. Nie rozumiem pewnych rzeczy. Całe moje życie patrząc wstecz jest pasmem udręk, nieszczęść, niepowodzeń. Nie mam prawdziwej, zwartej rodziny, zawsze były w niej kłopoty, czasem naprawdę poważne i wszystko odbiło się na mojej psychice. Odkąd pamiętam nie byłem nigdy akceptowany przez osoby ze swojego środowiska. Czuję się lekceważony, niedoceniony, samotny. Nigdy nikt nie otoczył mnie prawdziwą miłością, ani rodzice, ani te kilka kobiet z którymi związki szybko się zakończyły. Nie mam prawdziwczych przyjaciół, kogoś komu mogę się zwierzyć. Ponadto jestem osobą dosyć wrażliwą, bardzo mocno dotykają mnie nawet małe niepowodzenia, czy niemiłe sytuacje, które mnie w życiu spotykają. Gdzie w tym wszystkim jest Bóg? Moje relacje z nim zawsze były sinusoidą. Czasem gorąco się do niego modliłem i praktykowałem, innym razem zapominałem o nim. Ostatnio przypomniałem sobie o nim znowu. Myślałem, że w nim znajdę w końcu jakieś oparcie. Postanowiłem tym razem umocnić swoją wiarę. Codzienne rozważanie Pisma Świętego, osobista modlitwa, Koronka, Różaniec, Msze, czasami w dni powszednie, post. Od tego momentu czuję, że moje życie toczy się coraz gorzej. Spada na mnie coraz więcej nieszczęść. Ktoś może powiedzieć, że zbliżenie się do Boga nie jest gwarancją łatwego i szczęśliwego życia. Ale ja czuję, że On totalnie mi nie pomaga. Nie neguję jego istnienia, odczytuję jego odpowiedzi na moje pytania, ale dlaczego nie daje mi chociaż trochę szczęścia w życiu? To jest jego miłość? Nie chcę takiej miłości. Wolałbym, żeby odczepił się ode mnie, ja byłym szczęśliwszy bez tak pojmowanej miłości Bożej. Czasami zastanawiam się dlaczego Bóg tak bardzo mnie nienawidzi? Dlaczego ja mam go przepraszać za to co zrobiłem złego, skoro on nie przeprasza mnie, że za jego przyzwoleniem moje życie jest totalnie do d***?
|
Cz mar 21, 2013 0:24 |
|
|
|
 |
tanie_wino
Dołączył(a): Pt paź 14, 2011 15:34 Posty: 973
|
 Re: Nie wiem jaki tytuł wymyślić.
Z pewnością są i tacy, którzy mają gorzej od Ciebie. Ja na szczęście już nie, ale swojego czasu byłem na psychicznym dnie, a to z racji wspomnianej przez ciebie wrażliwości, także ufności... Niestety, ale tak jest, że na tym świecie lepiej mają się ludzie ze stali, którym wojny, istnienie głodu i pedofilia nie przeszkadzają płodzić dzieci i cieszyć się życiem. Ja radzę sobie dzięki dystansowi, którego z wiekiem nabrałem chyba do wszystkiego, z Bogiem włącznie. Zapamiętaj że sam jesteś w stanie zmienić swoje życie wyznaczając sobie cele i wierząc, że je osiągniesz. To się dzieje w moim życiu, więc i Tobie też serdecznie tego życzę. Pozdrawiam
_________________ pajacyk.pl
|
Cz mar 21, 2013 0:55 |
|
 |
Login2
Dołączył(a): N sty 23, 2011 11:09 Posty: 916
|
 Re: Nie wiem jaki tytuł wymyślić.
A co ty tak na prawdę chcesz od Boga boryss? Bo widzisz jeśli widzisz Boga jako kogoś kto ma generalnie cie uszczęśliwić, ale zamierzasz żyć po swojemu to Jego nie interesuje taka relacja. On umarł za ciebie na krzyżu, czyli oddał swoje życie także dla ciebie i tego samego w pewnym sensie oczekuje od ciebie, abyś oddał mu swoje życie, podporządkował swą wolę. To jest jedyna droga aby mieć żywą relacje z Bogiem i wtedy da ci pokój ducha i radość. Prawda taka, że Jezus nie jest zainteresowany ludźmi którzy przychodzą do niego jedynie aby żyć sobie trochę szczęśliwiej.
A z tobą jak jest? Jesteś skłonny podporządkować się Bogu we wszystkim, czy tylko chcesz aby żyło ci się fajniej?
Ewangelia to coś więcej. Jesteśmy grzeszni, złamaliśmy praktycznie wszystkie prawa jakie Bóg nam dał z tego powodu zasługujemy na karę. Ukarany za nas został Jezus Chrystus i do półki nie jesteśmy z Bogiem pojednani na mocy tej ofiary nie mamy przystępu do Boga. To tak jakby złodziej który mnie okradł przyszedł do mnie i zachowywał się jak gdyby nigdy nic i jeszcze chciał bezczelnie abym mu w czymś tam pomógł. Często tak ludzie podchodzą do Boga. Bóg chce abyśmy pokutowali, czyli żałowali zła które wyrządziliśmy, zerwali z grzechem i prosili aby nam przebaczył. I nie to jest coś co się zrobiło raz kiedyś w życiu ale pewna postawa z relacjach z Bogiem. Zresztą cały plan zbawienia polega na tym, abyśmy powrócili do Boga, to znaczy uznali jego autorytet w swym życiu i byli mu poddani, wtedy On chętnie nam będzie pomagać bo przyjmie cie jako swoje dziecko. Co innego kiedy ktoś przychodzi do Boga bo po prostu coś chce dla siebie, ale nie zamierza się mu tak naprawdę podporządkować. Wtedy nie jesteś dla niego synem, ale kimś obcym.
Z tego co napisałeś wynika, że masz postawę roszczeniową wobec Boga. Uważasz, że coś ci tam się należy i nie wiesz za co masz go przepraszać. Sam sobie odpowiedz czy przypadkiem takim swoim myśleniem i postawą nie zamykasz sobie drogi do tego aby ci pomógł. Chyba znasz już odpowiedź co?
Zresztą skoro masz życie do D*** to tym łatwiej powinno ci być oddać je Jezusowi. Oddaj je jemu, a on powiedział, że nikogo kto do niego przyjdzie nie odrzuci. Wtedy zobaczysz co Bóg, może zrobić z takim życiem jak twoje.
"Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa."
To jak? Podzielisz się swym życiem z Bogiem? Jeśli nie to będziesz miał tylko to które jest tu na ziemi. Jeśli mu je oddasz, zyskasz wieczne. Wybieraj.
|
Cz mar 21, 2013 2:44 |
|
|
|
 |
pella
Dołączył(a): Pt mar 15, 2013 15:04 Posty: 7
|
 Re: Nie wiem jaki tytuł wymyślić.
dobrze to Login2 opisał; ludzie często oczekują, ze dzięki modlitwie okazjonalnej mogą się spodziewać cudów, ale tych cudów zazwyczaj wtedy nie ma, bo Bóg oczekuje od nas właśnie pełnego zaufania, zaangażowania; ludzie najczęściej angazują się na pół gwizdka, czyli brak jest pełnej ufności Bogu, a potem są pretensje, ze Bóg nie działa...skoro Bóg w takim przypadku nie działa, to może w ten sposób wskazuje nam na inną drogę dotarcia do Niego...
_________________ http://lemapaigarow.blogspot.com/
http://testerzwierciadel.blogspot.com/
|
Cz mar 21, 2013 8:26 |
|
 |
boryss
Dołączył(a): Wt lut 12, 2013 17:01 Posty: 7
|
 Re: Nie wiem jaki tytuł wymyślić.
Nie rozumiem skąd przypuszczenie, że była to modlitwa okazjonalna. Od dłuższego czasu staram się na nowo ułożyć swoje relacje z Bogiem, ale nie czuję, żeby mój powrót zmieniał coś w moim życiu. Jest wręcz przeciwnie. I nie chodzi mi tu wcale o kwestie 'cudów', nie proszę go o nowy samochód czy dobrze płatną pracę. Dlatego nie zgodzę się z tym co piszecie. Tu nie chodzi o roszczenia, tylko o sprawiedliwość, z którą Bóg nie ma nic wspólnego.
|
Cz mar 21, 2013 11:03 |
|
|
|
 |
Login2
Dołączył(a): N sty 23, 2011 11:09 Posty: 916
|
 Re: Nie wiem jaki tytuł wymyślić.
Sprawiedliwość? OK. Ukradłeś kiedyś cokolwiek? Tak? To zgodnie z prawem jakie ustanowił Bóg czeka cię potępienie. Jak ci się teraz podoba sprawiedliwość której tak się domagasz? Potrzebujesz litości i miłosierdzia Bożego i o to powinieneś prosić jako grzesznik. Jeśli Bóg miałby z tobą postąpić jedynie sprawiedliwie to zapomnij o zbawieniu. Twój stosunek do Boga jest totalnie zły, z takim podejściem zapomnij o czymkolwiek. Piszesz że rozważasz Pisma, ale nie wiem jakie to Pisma rozważasz. Może kreskówki? Bo takie podejście jak masz do Boga to nie wiem skąd zaczerpnąłeś. Pismo nie jest po to żebyś sobie je czytał, ale po to aby się jemu podporządkował.
|
Cz mar 21, 2013 11:35 |
|
 |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: Nie wiem jaki tytuł wymyślić.
To może zmień religię? Buddyzm wielu daje ukojenie, bo człowiek szuka w nim swojej wewnętrznej harmonii i nie jest zależny od żadnych bóstw tylko od siebie.
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
Cz mar 21, 2013 11:39 |
|
 |
pella
Dołączył(a): Pt mar 15, 2013 15:04 Posty: 7
|
 Re: Nie wiem jaki tytuł wymyślić.
znów sie zgodzę z Loginem 2; przez okazjonalną modlitwę rozumiem uciekanie się do niej wtedy, gdy czegoś się po niej spodziewasz, a nie dla samego przebywania z Bogiem; Bóg jest w tym wszystkim najważniejszy; pomogla mi to zrozumieć, między innymi oczywiście, książka pod tytułem "Medytacja Chrześcijańska" Joela Goldsmitha-zapoznaj się znią, może Ci pomoże
_________________ http://lemapaigarow.blogspot.com/
http://testerzwierciadel.blogspot.com/
|
Cz mar 21, 2013 11:44 |
|
 |
boryss
Dołączył(a): Wt lut 12, 2013 17:01 Posty: 7
|
 Re: Nie wiem jaki tytuł wymyślić.
Login2, śmieszy mnie Twoja stanowczość w ferowaniu wyroków. Nie sądzcie, a nie będziecie sądzeni. To tak leciało? Sprawiedliwość - dlaczego jedni mają wszystko a drudzy nie mają nic, niezależnie od tego czy wierzą w Boga czy nie? Dlaczego jeśli zbliżam się do Boga, staram się żyć zgodnie z jego nauką, nie czuję żadnej różnicy z sytuacją w której kompletnie o nim nie pamiętam? Zaraz mi ktoś napisze, że na pewno źle się do tego zabieram, że nie żyję Ewangelią, czytam ale się do niej nie dostosowuję. Wałkowałem już to, naprawdę. Też kiedyś byłem Bożym dzieciem, starałem się każdy krok dobrze przemyśleć. To nic nie daje. Jeśli nagrodą za cierpienia ma byc życie wieczne - rozumiem to. Ale życie złożone z cierpień, bez żadnej nadziei na poprawę, na lepsze jutro, na szczęście, również to ziemskie (bo nie każdy login2 jest takim cierpiętnikiem jak ty i nie każdemu jest wszystko jedno czy będzie czy nie będzie dostawał tu na ziemi ostro w tyłek) bardziej przybliża do stryczka niż do Boga. Rozumiem cierpienia i to, że przybliżą mnie do zbawienia, ale ja nic takiego nie podpisywałem i nigdy na nic takiego się nie godziłem. Gdzie w tym wszysytkim moja wolna wola i możliwość wyboru? Jeśli życie bez Boga da mi chociaż trochę spokoju, więcej niż mam go teraz, to z chęcią skorzystam. Najgorsze jest to, że "on nigdy o mnie nie zapomina i zawsze jest przy mnie". To mnie najbardziej przeraża.
|
Cz mar 21, 2013 11:54 |
|
 |
biznes-info
Dołączył(a): Pn wrz 24, 2012 11:32 Posty: 318
|
 Re: Nie wiem jaki tytuł wymyślić.
Problem w tym że najczęściej to co pochodzi od Szatana przypisuje się Bogu, a to co od Boga Szatanowi. Sam mimo że myślę że Bóg mi wiele pomaga, to nigdy ta pomoc nie wygląda tak jakbym sobie tego życzył. Wiesz jak prawdopodobnie jest w niebie? Prawdopodobnie tam każdy jest sługą wszystkich. I tak samo jak jest tam, tu na Ziemi Bóg przekształca człowieka w sługę. Mówi się że uczy pokory. Jednak tutaj królem jest Szatan, który wynosi się ponad wszystko. I dlatego w królestwie szatana króluje pycha. Można powiedzieć że Ziemia nie do końca jest królestwem szatana, jest raczej terenem łowów. I co się dziwić człowiekowi, że czuje się czasem jak zwierzyna łowna? boryss napisał(a): Jeśli życie bez Boga da mi chociaż trochę spokoju, więcej niż mam go teraz, to z chęcią skorzystam. Najgorsze jest to, że "on nigdy o mnie nie zapomina i zawsze jest przy mnie". To mnie najbardziej przeraża. Wytrzymać parę dni dłużej jest receptą na sukces. Pozdrawiam serdecznie 
_________________ Zawiłe problemy wymagają gruntownego omówienia, a zasoby mam ograniczone. Polecam moje dzieło: https://melancholia.xyz
|
Cz mar 21, 2013 12:08 |
|
 |
pella
Dołączył(a): Pt mar 15, 2013 15:04 Posty: 7
|
 Re: Nie wiem jaki tytuł wymyślić.
wiesz co...wydaje mi się, ze nie ma przymusu życia wiecznego, i jeśli chcesz spokoju tu, na tym swiecie, na swoich zasadach, to żyj tak jak chcesz, i nie przejmuj się Bogiem...myślę, że On to zrozumie, w tym właśnie wyraża sie Twoja wolna wola, którą od Niego dostałeś...
_________________ http://lemapaigarow.blogspot.com/
http://testerzwierciadel.blogspot.com/
|
Cz mar 21, 2013 12:11 |
|
 |
bojanowska
Dołączył(a): Wt sie 31, 2010 14:55 Posty: 185
|
 Re: Nie wiem jaki tytuł wymyślić.
A skąd wiesz, że jeszcze Ci tego szczęścia w życiu nie da? Nie rozumiesz, że w s z y s t k o może się nagle, totalnie odwrócić, na tak lepsze, jak tylko się da, bo nie chcesz Mu zaufać. Który ze świętych miał piękne i radosne życie? Bóg Cię nienawidzi... kiepski żart. Tak Cię nienawidzi, że teraz, w tym momencie, czeka na Twoją ufność i zawierzenie, żeby Cię obsypać masą łask. Nie wyobrażasz sobie, czym jest życie na Ziemi wobec wieczności? Bóg Cię nie "przeprasza", bo najzwyklej nie ma, za co  Mimo, że teraz tego nie rozumiesz. Nie rozumiesz, że Chrystus, dźwigając krzyż, dał poznać, że człowiek musi robić to samo, a krzyż ten doprowadzi go do wiecznej szczęśliwości. Zmartwychwstanie ukazuje, że wszystkie trudy kiedyś się skończą. Bóg zszedł na Ziemię, przyjmując masę krzyży... No dobrze, byłbyś szczęśliwszy, miałbyś same radości w życiu... a potem życie to kończy się i kogo potrzebujesz po śmierci? Nie tych radości, których pragnąłeś w życiu kosztem odrzucenia Boga, a Jego właśnie. Jego, bo On jest tym życiem. Ktoś kiedyś stwierdził, że gdyby ludzie potępieni mogli oglądać Boga, piekło, w którym są, zamieniłoby się w niebo. Nie wiesz, że może On nagle dokonać cudu, który Twoje życie odmieni i zbliży do Niego trzy razy bardziej.
_________________ Powtarzanie rzeczy oczywistych jest obowiązkiem inteligentnych ludzi - G. Orwell
|
Cz mar 21, 2013 13:49 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Nie wiem jaki tytuł wymyślić. [Problemy życiowe a wiara]
boryss napisał(a): Odkąd pamiętam nie byłem nigdy akceptowany przez osoby ze swojego środowiska. Czuję się lekceważony, niedoceniony, samotny. Mógłbyś rozwinąć? Jakie są wg Ciebie przyczyny braku akceptacji?? boryss napisał(a): Nigdy nikt nie otoczył mnie prawdziwą miłością, ani rodzice, ani te kilka kobiet z którymi związki szybko się zakończyły. Rodzice nie zawsze potrafią być dobrym rodzicami. Natomiast Ty sam biorąc odpowiedzialność za swoje życie możesz sprawić, że będziesz miał cudowny związek z kobietą. Tak jak rodzice próbowali otoczyć Cię miłością po swojemu, tak Ty próbujesz ułożyć sobie z kimś życie po swojemu. Sztuką jest wyciągnięcie wniosków z porażek i praca nad swoimi wadami. Czasem problem tkwi w niewłaściwym doborze partnerki, ale bywa i tak, że ktoś jest tak skoncentrowany na sobie, że nie dostrzega potrzeb swojej połówki. Ponadto wiele związków nie wytrzymuje próby czasu z winy obojga. Nie jesteś sam. boryss napisał(a): Nie mam prawdziwych przyjaciół, kogoś komu mogę się zwierzyć. Bo takich "do rany przyłóż" ludzi ciężko znaleźć. Często nie błyszczą z oddali, bo to takie nieoszlifowane diamenty. Nie znaczy to, że trzeba się zniechęcać trudnościami. Szukałeś ich wśród wolontariuszy?? Może sam się zgłosisz do wolontariatu, aby pomagać nie tylko innym, ale i sobie?? boryss napisał(a): Ponadto jestem osobą dosyć wrażliwą, bardzo mocno dotykają mnie nawet małe niepowodzenia, czy niemiłe sytuacje, które mnie w życiu spotykają. Skupiasz się na niepowodzeniach, a przez to wyolbrzymiasz ich znaczenie. Aby uzyskać komfort psychiczny trzeba skupiać się na pozytywach, choćby były niewielkie, na tym co masz i co możesz wykorzystać, aby Twoje życie było lepsze. I pracować nad tym. W takim przypadku może być tak, że pielęgnujesz "ogródek nieszczęść", regularnie go nawozisz, podlewasz, dbasz o niego. Prosta droga do depresji. A później pretensje do Boga, że milczy. Bóg dał Ci określony zestaw na Ziemi. Nie urodziłeś się w Afrykańskim buszu, ani w Xlll wieku w stanie niższym, ani nawet nie w systemie kastowym w Indiach, gdzie Twoja pozycja jest z góry określona. Żyjesz tu i teraz, masz narzędzia, które możesz wykorzystać. Choć jest trudno, choć możesz się utożsamiać z biblijnym Hiobem, to jednak może potrzebujesz oświecenia, abyś wiedział w jakim kierunku masz iść. Póki oświecenia brak, pozostaje metoda prób i błędów. boryss napisał(a): ale dlaczego nie daje mi chociaż trochę szczęścia w życiu? To, gdzie znajdujesz się obecnie, jest taką marchewką, abyś sam sobie to szczęście zapewnił. Bóg nie ingeruje w wolną wolę. Możesz swoją sytuację pogorszyć na własną odpowiedzialność, a możesz poprawić- to Twoja działka. Bóg obiecał zapewnić wikt i opierunek po śmierci. A tu na Ziemi dał Ci wolność decydowania o sobie. boryss napisał(a): Wolałbym, żeby odczepił się ode mnie, ja byłym szczęśliwszy bez tak pojmowanej miłości Bożej. Jeżeli bez boskiej miłości będziesz szczęśliwszy, to uczyń ten krok. Bóg Ci daje wybór dróg życiowych. boryss napisał(a): czasami zastanawiam się dlaczego Bóg tak bardzo mnie nienawidzi? Dlaczego ja mam go przepraszać za to co zrobiłem złego, skoro on nie przeprasza mnie, że za jego przyzwoleniem moje życie jest totalnie do d***? To emocje. Jesteś zły, że Twoje życie jest jakie jest, więc uczyniłeś z Boga worek treningowy, aby dać upust swym emocjom.
|
Cz mar 21, 2013 15:52 |
|
 |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: Nie wiem jaki tytuł wymyślić.
boryss napisał(a): Jeśli życie bez Boga da mi chociaż trochę spokoju, więcej niż mam go teraz, to z chęcią skorzystam. Najgorsze jest to, że "on nigdy o mnie nie zapomina i zawsze jest przy mnie". To mnie najbardziej przeraża. Nie rozumiem dlaczego nigdy o Tobie nie zapomina? Jak się to objawia?
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
Cz mar 21, 2013 16:13 |
|
 |
mareta
Dołączył(a): Pt cze 03, 2011 8:17 Posty: 3468
|
 Re: Nie wiem jaki tytuł wymyślić.
Jajko napisał(a): boryss napisał(a): Jeśli życie bez Boga da mi chociaż trochę spokoju, więcej niż mam go teraz, to z chęcią skorzystam. Najgorsze jest to, że "on nigdy o mnie nie zapomina i zawsze jest przy mnie". To mnie najbardziej przeraża. Nie rozumiem dlaczego nigdy o Tobie nie zapomina? Jak się to objawia? Podobnie jak Ojciec pamięta o dziecku mimo,że ono krzyczy : zostaw mnie! To się nie objawia,jeżeli ma się twarde serce...
|
Cz mar 21, 2013 21:33 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|