Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
| Autor |
Wiadomość |
|
gdzie_ja_jestem
Dołączył(a): Wt wrz 17, 2013 20:05 Posty: 2
|
 Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
Już nawet nie pamiętam kiedy zapomniałem o Panu Bogu, przestałem się modlić i chodzić do Kościoła. Kiedyś miałem w Nim prawdziwe wsparcie całe moje życie bardzo dobrze się układało... szkołę ukończyłem bez większych problemów, pracę znalazłem po wysłaniu zaledwie jednego CV, miałem mnóstwo znajomych i bardzo fajne życie towarzyskie (tzn mnóstwo pomysłów na miłe i inspirujące spędzanie wolnego czasu). Wtedy chyba powoli odchodziłem coraz dalej z każdym dniem od Pana Boga proces ten trwał dość długo 6 może więcej lat.... kiedy ostatni raz byłem u spowiedzi  Szczerze powiem że nie pamiętam. Dawna radość ze Świąt ...yyy... znikła całkowicie, nie mam jej ani trochę dzień jak co dzień. Straszne ale prawdziwe. Obecnie widzę Jego brak w moim życiu wszystko idzie tak strasznie pod górę: znajomych nie ma już prawie nikogo wszyscy wyjechali albo wogóle nie utrzymują kontaktu..... Życie zawodowe to też totalna porażka..... Nastrój codziennie chyba gorszy i ta staszna niechęć do czegokolwiek brak entuzjazmu i jak by to powiedzieć totalny brak ''Życiowej Weny', lub inaczej mówiąc stagnacja z której nie potrafię się wyplątać. Powiem tak chciałbym zrobić coś by znowu mieć w sobie ten entuzjazm do wiary w Pana Boga czuć potrzebę spotkań z nim w Kościele, odzyskać chęć wyspowiadania się z tego wszystkiego co mnie przytłacza co źle robiłem przez ten cały okres, a było tego bardzo dużo. Lecz przyznam szczerze że czuję to tylko czasami i są to takie małe przebłyski, które nie potrafią wygrać z tą codzienna stagnacją. Czy uważacie że mam jeszcze szansę odnaleźć Pana Boga, czy jest on w stanie mi jeszcze pomóc ? Pewnie usłyszę że 'tak On Cie kocha i nigdy Cie nie odrzuci", ale czy Ja będę potrafił na nowo go odnaleźć w swoim życiu ?
|
| Wt wrz 17, 2013 20:27 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
gdzie_ja_jestem napisał(a): . Czy uważacie że mam jeszcze szansę odnaleźć Pana Boga, czy jest on w stanie mi jeszcze pomóc ? Pewnie usłyszę że 'tak On Cie kocha i nigdy Cie nie odrzuci", ale czy Ja będę potrafił na nowo go odnaleźć w swoim życiu ? Jeżeli tylko zechcesz....tak. Skoro chcesz wrócić, zacznij od spowiedzi generalnej, poszukaj opiekuna duchowego, jakiejś wspólnoty. No po prostu weź się za siebie, przestań się nad sobą użalać, wyznacz sobie cel: nigdy nie poddawać się, nawet jak życie jest do d**y. Siedzenie i pisanie o tym jak jest źle pomoże rozładować napięcie, ale brak aktywnego działania pomoże Ci najwyżej utwierdzić się w przekonaniu, że nic nie ma sensu. Pytasz co na to Bóg i czy Ci pomoże. Poniżej "Oto słowo Boże": Łk 15,11-32 Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: "Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada". Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem". Lecz ojciec rzekł do swoich sług: "Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: "Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego". Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę". Lecz on mu odpowiedział: "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się"ť. kilka lat balowałeś, bez Boga było Ci dobrze, a teraz pojawiła się trwoga i jak to w przysłowiu: trzeba zapi*****ć do Boga na kolanach. Wiem, jest jesień, jest zimno, leje jak z cebra, a wiatr niemiłosiernie mocno wieje, a więc jest najlepszy czas na wszelkie kace, depresje i inne smutki, ale kto powiedział, że nie można ich zostawić na dworze, gdy wyjdzie się z domu szukać pomocy?? Nikt Cię na dłużej tu nie pocieszy, na chusteczki jest limit, jak za PRLu 
|
| Wt wrz 17, 2013 20:46 |
|
 |
|
gdzie_ja_jestem
Dołączył(a): Wt wrz 17, 2013 20:05 Posty: 2
|
 Re: Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
Mądrze piszesz... i masz dużo racji, ale płacz ani użalanie się nad sobą nie o to mi chodziło gdy to pisałem. A wspólnoty... co konkretnie masz na myśli ?... Duchowy opiekun... chyba ciężko o taką osobę 
|
| Wt wrz 17, 2013 20:56 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
W ramach KK działa wiele wspólnot:Ruch - Światło - Życie, Chrześcijańska Wspólnota Wychowania, Ruch - Kościół-Świat, Ruch Odnowy w Duchu Świętym itp.. Info o wspólnotach w Twojej okolicy posiada Twoja parafia, więc byś się musiał tam dowiedzieć. A co do opiekuna duchowego: może nim być każdy ksiądz. Tak jak stałym spowiednikiem. Nie byłeś kilka lat w kościele. Może CI się poszczęści i nie będziesz musiał długo szukać? Czasem sami duchowni polecają kogoś wśród nich. Trzeba się popytać. Sam się nie wygrzebiesz z tego, gdzie się znalazłeś, potrzeba Ci pomocy innych ludzi, którzy będą Cię wspierali. To z chusteczkami i użalaniem, to była taka "poezja literacka"  . Nic osobistego.
|
| Wt wrz 17, 2013 21:06 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
Kiedy idziemy złą drogą i w nią coraz bardziej brniemy, prowadzimy życie bez Boga i coraz bardziej Go wypychamy ze swojego życia otwierając się przy tym na coraz większe działanie szatana w naszym życiu, ten proces może trwać latami. Każdy z nas upada. Widzę że doszedłeś do świadomości że trzeba coś zmienić, że droga którą szedłeś nie prowadziła do niczego dobrego, że to nie to, że jednak brakuje Ci Boga w Twoim życiu. Ta świadomość i chęć zmiany to dobry początek, takie światełko. W pewnym momencie kiedy dłużej i bardziej oddalamy się od Boga pojawia się ta tęsknota za Bogiem, to światełko w duszy i od nas zależy czy na to odpowiemy czy nie. Tutaj potrzeba Twojej inicjatywy której nikt za Ciebie nie podejmie. Bóg wyciąga do Ciebie na nowo ręke, woła za Tobą i chce Cię obijąć. Czujesz potrzebę i pragnienie nawrócenia, zapaliło się po latach w Tobie to Boże światełko nawrócenia, ale pamiętaj że jeżeli przez lata oddalałeś się coraz bardziej od Boga to jest ktoś kto będzie Cię do podjęcia inicjatywy i nawrócenia za wszelką cenę chciał zniechęcić, oddalić jak najdalej w czasie, będzie starał się podkładać rozmaite pokusy abyś nie wrócił do Boga. Jeżeli przez lata idzie się drogą gdzie prowadzi nas szatan i coraz bardziej wypychamy Boga z naszego życia, to wiedz że ten który prowadził Cię złą drogą, będzie teraz kiedy Twoja dusza zatęskniła za Bogiem podkładał rozmaite przeszkody abyś tylko się nie nawrócił. Stąd w Tobie to niezdecydowanie, serce i dusza zatęskniły do Boga, a szatan bez walki nie pozwala odejść komuś kogo przez lata sprowadzał na manowce. Dlatego musisz zdecydowanie postawić na swoim, podjąć konkretną inicjatywę w nawróceniu. Kiedyś miałem sytuację że też pragnąłem nawrócenia, byłem już gotowy, rachunek sumienia, pragnienie spowiedzi itd., a szatan nawet pod Kościołem mnie odciągnął od spowiedzi. Kiedy w tym celu szedłem do Kościoła, będąc już wewnątrz powiedziałem sobie, a może jednak innym razem, może za tydzień. Tak więc bez inicjatywy i walki nikt za Ciebie tego nie zrobi. Nie zrażaj się tym że ileś tam lat nie byłeś u spowiedzi, szatan lubi to wypominać kiedy chcemy wrócić do Boga aby nas złamać i zniechęcić. To że Bóg Cie kocha i nie odrzuci to wiesz  . Przygotuj się odpowiednio do spowiedzi, z żalem za grzechy, rozważ je w sercu robiąc szczery rachunek sumienia, można se na kartce napisać no i modlitwa. Modlitwa jest bardzo ważna przed nawróceniem i kiedy się nawrócimy. Zaproś w niej Boga do swojego serca, przeproś za grzechy z których Pan Jezus oczyści Cię w konfesjonale. Tutaj szatan stara się nakłonić nas aby ukryć pewne grzechy, nie wyznać w konfesjonale, ale Pan Jezus wybaczy nam wszystkie grzechy i oczyści nas z każdego kiedy jesteśmy otwarci, pokorni, uniżeni i żałujemy, ale kiedy staramy się ukryć te niewygodne, choćby był tylko jeden, wtedy taką spowiedzią wbijamy Panu Jezusowi kolejne ciernie. Tak więc powodzenia w nawróceniu i drodze ku Bogu. 
|
| Śr wrz 18, 2013 19:32 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
Bóg Jest w tym miejscu w którym Ty stoisz w danej chwili - " tu i teraz" Każda sekunda Twojej myśli , każda minuta Twojego słowa , każdy krok który stawiasz jest odpowiedzią na Twoje pytanie - " gdzie ja jestem " Z miliona sekund zatrzymaj tę jedną w której usłyszysz odpowiedz od Boga - " Jestem z Tobą" " Zawsze , wszędzie aż do skończenia świata "
" Jestem z Tobą " - gdy odchodzisz ode mnie " Jestem z Tobą " - gdy zapominasz że Istnieje " Jestem z Tobą " - gdy życie jest dla Ciebie przygodą " Jestem z Tobą " - gdy po omacku szukasz drogi " Jestem z Tobą " - gdy czujesz się winny, potargany i przegrany " Jestem z Tobą " - gdziekolwiek Ty jesteś tam Ja stoję obok Ciebie. Bóg nigdy nie opuszcza człowieka ponieważ zna jego słabości i niedoskonałości .Dlatego zawsze trwa przy człowieku pomimo wszystko i bez względu na wszystko. Musisz tylko uwierzyć , że Jest zawsze tam gdzie Ty Jesteś a to czy otworzysz się na Niego zależy wyłącznie od Ciebie .Wystarczy , że powiesz - CHCĘ
|
| Pt wrz 20, 2013 2:38 |
|
 |
|
Qwerty2011
Dołączył(a): Pn lut 21, 2011 22:52 Posty: 1365
|
 Re: Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
gdzie_ja_jestemOj jak ja Cię rozumiem... Życie bez Boga jest jak papier toaletowy czyli długie, szare a przede wszystkim BEZ SENSU. Ja też nie umiem żyć bez sensu - to takie dołujące - nic nie cieszy, bo na końcu zawsze jest pustka. Cóż, co można doradzić? Jeśli chcesz, to wszystko przed Tobą. Spowiedź, Eucharystia i wytrwałość czynią cuda. A potem, to i w najgorszym widzi się sens, cel. Powodzenia 
_________________ "Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas" (2 Kor 4)
|
| Pt wrz 20, 2013 17:06 |
|
 |
|
SavantDream
Dołączył(a): Śr sty 23, 2013 6:10 Posty: 37
|
 Re: Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
Myślę, że powinieneś zastanowić się nad powodem swojego stopniowego odchodzenia od wiary podczas trwania szczęśliwego okresu w życiu. Czy nagle przestałeś wierzyć w niepokalane poczęcie, zmartwychwstanie, grzech pierworodny i inne katolickie dogmaty ? A może tak naprawdę nigdy w to nie wierzyłeś, a religia po prostu dawała Ci jakiegoś rodzaju psychiczny komfort, który w końcu okazał się być zbędnym ? Cytuj: Obecnie widzę Jego brak w moim życiu wszystko idzie tak strasznie pod górę: znajomych nie ma już prawie nikogo wszyscy wyjechali albo wogóle nie utrzymują kontaktu..... Życie zawodowe to też totalna porażka..... Nastrój codziennie chyba gorszy i ta staszna niechęć do czegokolwiek brak entuzjazmu i jak by to powiedzieć totalny brak ''Życiowej Weny', lub inaczej mówiąc stagnacja z której nie potrafię się wyplątać. Jaki związek ma "Jego brak" z : wyjazdami znajomych, porażkami w życiu zawodowym, prokrastynacją ? Twój stosunek do wiary w bogów nie powinien mieć raczej większego wpływu na działania Twoich znajomych  . Kto jest odpowiedzialny za Twój brak chęci do działania ? Szatan ? Na Twoim miejscu poświęciłbym kilka dni na przemyślenia i zlokalizowanie konkretnych przyczyn obecnej sytuacji. Następnie zastanowiłbym się nad możliwymi opcjami ich rozwiązania i postarałbym się stworzyć jakiś plan działania. Powrót do wiary w moc opłatka i oczyszczającą spowiedź, czy klękania przed gestykulującymi mężczyznami w sukienkach, to niepotrzebne cofanie się oraz strata czasu i szacunku do własnej osoby. Prawdopodobnie równie kuszące byłoby ponowne ukrycie się pod skrzydłami rodziców i pozwolenie by to oni zajęli się rozwiązaniem największych problemów. Teraz musisz jednak polegać tylko na sobie. Zrób wszystko co możesz by samodzielnie wyjść na prostą i udowodnij sam sobie jak silny jesteś. http://www.youtube.com/watch?v=JmpW204X-C0Man The Fuck Up. Good Luck.
|
| So wrz 21, 2013 5:36 |
|
 |
|
atheist
Dołączył(a): So kwi 07, 2012 20:58 Posty: 575
|
 Re: Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
gdzie_ja_jestem napisał(a): Kiedyś miałem w Nim prawdziwe wsparcie całe moje życie bardzo dobrze się układało... szkołę ukończyłem bez większych problemów, pracę znalazłem po wysłaniu zaledwie jednego CV, miałem mnóstwo znajomych i bardzo fajne życie towarzyskie (tzn mnóstwo pomysłów na miłe i inspirujące spędzanie wolnego czasu). (...)
Dawna radość ze Świąt ...yyy... znikła całkowicie, nie mam jej ani trochę dzień jak co dzień. Straszne ale prawdziwe. Obecnie widzę Jego brak w moim życiu wszystko idzie tak strasznie pod górę: znajomych nie ma już prawie nikogo wszyscy wyjechali albo wogóle nie utrzymują kontaktu..... Życie zawodowe to też totalna porażka..... Nastrój codziennie chyba gorszy i ta staszna niechęć do czegokolwiek brak entuzjazmu i jak by to powiedzieć totalny brak ''Życiowej Weny'(...)
chciałbym zrobić coś by znowu mieć w sobie ten entuzjazm do wiary w Pana Boga czuć potrzebę spotkań z nim w Kościele, odzyskać chęć wyspowiadania się z tego wszystkiego co mnie przytłacza co źle robiłem przez ten cały okres, a było tego bardzo dużo. Kiedy czytam Twoje użalanie się nad sobą a szczególnie niebywale płytkie odpowiedzi katolików pt. "Bóg Cię kocha, nawróć się", to aż mnie - ateistę (!) - korci, aby Wam wszystkim odpowiedzieć: "Odnaleźć Boga to znaczy czynić dobro!"Większość ludzi religijnych rzeczywiście postrzega religię jako balsam na swoje problemy, choć z tak jaskrawym przykładem bezrefleksyjnosci jak Twój dawno się nie spotkałem. Bóg według Ciebie to środek na "fajne życie towarzystkie", "mnóstwo pomysłów na inspirujące spędzanie wolnego czasu" i ... "radość ze Świąt", której biedny miś przestał doświadczać. Jest to, nawiasem mówiąc, doskonała ilustracja tego dlaczego religie robią taką furorę. Działają jak narkotyk - dają tę ułudę kontaktu z czymś tajemniczym, ten, jak piszesz, "entuzjazm do wiary w Pana Boga (...)potrzebę spotkań z nim w Kościele". Pozwalają wierzyć, że rzeczy układają się pomyślnie, bo ktoś czuwa (łącznie z tak prozaicznym sprawami jak skuteczność CV!) i wreszcie dają mrzonkę nieśmiertelności. Miło więc naćpać się spowiedzią i komunią i zapomnieć, że spie...ło się swoje życie towarzyskie i zawodowe, jak piszesz. A w razie czego zrzucić swoje lenistwo na Szatana...
|
| So wrz 21, 2013 14:25 |
|
 |
|
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
Jakie lepsze rozwiązanie ateiści proponują? Zamieniam się w słuch.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
| So wrz 21, 2013 14:37 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
Ale Johnny...Czyni dobro tylko ten, kto odnalazł Boga. Kto Go nie odnalazł ten nie potrafi czynić dobra. Mnie tu wszystko gra. Czy nie miło zgodzić się w czymś z ateistami, a niechby nawet przytaczali tylko czyjeś słowa 
|
| So wrz 21, 2013 15:08 |
|
 |
|
Qwerty2011
Dołączył(a): Pn lut 21, 2011 22:52 Posty: 1365
|
 Re: Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
atheist Miłość do Boga może być jak narkotyk. Tak "naćpany", nafaszerowany empatią wobec świata człowiek może zrobić wiele dobrego dla siebie i innych. To chyba nic złego odczuwać entuzjazm wobec swojej wiary i wobec tego, co z niej wynika. Ja tam wolę iść z entuzjazmem (jak wolisz "naćpaniem") do przodu zamiast wciąż się zastanawiać co w życiu (jak to sam ująłeś) "sp...łem". Swoją drogą nie słyszałem, żeby ktoś zrzucał winę za swoje błędy na szatana...
_________________ "Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas" (2 Kor 4)
|
| So wrz 21, 2013 20:51 |
|
 |
|
atheist
Dołączył(a): So kwi 07, 2012 20:58 Posty: 575
|
 Re: Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
Qwerty2011 napisał(a): atheist Ja tam wolę iść z entuzjazmem (jak wolisz "naćpaniem") do przodu zamiast wciąż się zastanawiać co w życiu (jak to sam ująłeś) "sp...łem".
Miałem kolegę, który wyznawał podobną logikę i twierdził, że woli na amfie zdać egzamin niż nie zdać go w ogóle. Mnóstwo alkoholików uważa, że "idzie do przodu" dzięki tym dwum piwkom dziennie, bo dzięki nim nie zastanawia się co sp...yli.. Jeżeli, jak sam przyznajesz, uzależniasz to, że coś osiągasz od stanów emocjonalnych wywołanych jakimś środkiem, to jest to objaw nałogu. Życie według mnie polega właśnie na tym, żeby umieć zastanowić się co się sp...yło, wyciągać wnioski, podnosić się i iść dalej a nie "sztachać" się drugami, Jezusem czy hazardem i w narkotykowej euforii - pozwól, że Cię zacytuję: " iść z entuzjazmem do przodu zamiast wciąż się zastanawiać co w życiu sp...łem" Qwerty2011 napisał(a): Swoją drogą nie słyszałem, żeby ktoś zrzucał winę za swoje błędy na szatana... Przeczytaj posty katolików, nawet w tym wątku.
|
| N wrz 22, 2013 0:53 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
atheist napisał(a): gdzie_ja_jestem napisał(a): Kiedyś miałem w Nim prawdziwe wsparcie całe moje życie bardzo dobrze się układało... szkołę ukończyłem bez większych problemów, pracę znalazłem po wysłaniu zaledwie jednego CV, miałem mnóstwo znajomych i bardzo fajne życie towarzyskie (tzn mnóstwo pomysłów na miłe i inspirujące spędzanie wolnego czasu). (...)
Dawna radość ze Świąt ...yyy... znikła całkowicie, nie mam jej ani trochę dzień jak co dzień. Straszne ale prawdziwe. Obecnie widzę Jego brak w moim życiu wszystko idzie tak strasznie pod górę: znajomych nie ma już prawie nikogo wszyscy wyjechali albo wogóle nie utrzymują kontaktu..... Życie zawodowe to też totalna porażka..... Nastrój codziennie chyba gorszy i ta staszna niechęć do czegokolwiek brak entuzjazmu i jak by to powiedzieć totalny brak ''Życiowej Weny'(...)
chciałbym zrobić coś by znowu mieć w sobie ten entuzjazm do wiary w Pana Boga czuć potrzebę spotkań z nim w Kościele, odzyskać chęć wyspowiadania się z tego wszystkiego co mnie przytłacza co źle robiłem przez ten cały okres, a było tego bardzo dużo. Kiedy czytam Twoje użalanie się nad sobą a szczególnie niebywale płytkie odpowiedzi katolików pt. "Bóg Cię kocha, nawróć się", to aż mnie - ateistę (!) - korci, aby Wam wszystkim odpowiedzieć: "Odnaleźć Boga to znaczy czynić dobro!"Większość ludzi religijnych rzeczywiście postrzega religię jako balsam na swoje problemy, choć z tak jaskrawym przykładem bezrefleksyjnosci jak Twój dawno się nie spotkałem. Bóg według Ciebie to środek na "fajne życie towarzystkie", "mnóstwo pomysłów na inspirujące spędzanie wolnego czasu" i ... "radość ze Świąt", której biedny miś przestał doświadczać. Jest to, nawiasem mówiąc, doskonała ilustracja tego dlaczego religie robią taką furorę. Działają jak narkotyk - dają tę ułudę kontaktu z czymś tajemniczym, ten, jak piszesz, "entuzjazm do wiary w Pana Boga (...)potrzebę spotkań z nim w Kościele". Pozwalają wierzyć, że rzeczy układają się pomyślnie, bo ktoś czuwa (łącznie z tak prozaicznym sprawami jak skuteczność CV!) i wreszcie dają mrzonkę nieśmiertelności. Miło więc naćpać się spowiedzią i komunią i zapomnieć, że spie...ło się swoje życie towarzyskie i zawodowe, jak piszesz. A w razie czego zrzucić swoje lenistwo na Szatana... Super odpowiedź atheisty ! Podoba mi się - " Odnaleźć Boga to znaczy czynić dobro "
|
| N wrz 22, 2013 1:01 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Zapomniałem o Panu Bogu i nie potrafię go odnaleźć...
atheist napisał(a): Qwerty2011 napisał(a): atheist Ja tam wolę iść z entuzjazmem (jak wolisz "naćpaniem") do przodu zamiast wciąż się zastanawiać co w życiu (jak to sam ująłeś) "sp...łem".
Miałem kolegę, który wyznawał podobną logikę i twierdził, że woli na amfie zdać egzamin niż nie zdać go w ogóle. Mnóstwo alkoholików uważa, że "idzie do przodu" dzięki tym dwum piwkom dziennie, bo dzięki nim nie zastanawia się co sp...yli.. Jeżeli, jak sam przyznajesz, uzależniasz to, że coś osiągasz od stanów emocjonalnych wywołanych jakimś środkiem, to jest to objaw nałogu. Życie według mnie polega właśnie na tym, żeby umieć zastanowić się co się sp...yło, wyciągać wnioski, podnosić się i iść dalej a nie "sztachać" się drugami, Jezusem czy hazardem i w narkotykowej euforii - pozwól, że Cię zacytuję: " iść z entuzjazmem do przodu zamiast wciąż się zastanawiać co w życiu sp...łem" Ale można powiedzieć do Boga i do siebie - dałem plamę. Czasem wiara wręcz może pomóc ujrzeć siebie takim jakim jest się naprawdę. I że jak najbardziej jest się w stanie coś spie....ćQwerty2011 napisał(a): Swoją drogą nie słyszałem, żeby ktoś zrzucał winę za swoje błędy na szatana... Przeczytaj posty katolików, nawet w tym wątku. Zły może kusić ale to czy ktoś za tym pójdzie i ulegnie to już jest jego wola.Za własne błędy trzeba odpowiadać samemu i po pierwsze trzeba umieć je dostrzegać i przyznać się do nich. I wielka racja że kto wierzy to powinien czynić dobro, ludzka natura jest także skłonna do zła ale mamy coś takiego że potrafimy to powstrzymać jeśli chcemy. Autor postu rzeczywiście trochę jakby szukał tej wiary tylko po to aby znów było fajnie i lekko w życiu. Bynajmniej takie wrażenie.
|
| N wrz 22, 2013 3:34 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|