Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 15, 2025 10:35



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 36 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 wiara, kościół, Bóg 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt gru 31, 2013 0:16
Posty: 17
Post wiara, kościół, Bóg
Witam wszystkich serdecznie. Zamierzam walnąć długi esej, więc na wstępie zaznaczam, że temat dla tych bardziej cierpliwych, jednak bardzo zależy mi na waszych wypowiedziach. Na początek powiem coś o sobie:

Mam 24 lata i studiuję. Jestem protestantem- no właśnie, jestem?

Wierzę w Boga, wierzę w Jezusa- modlę się. Staram się przestrzegać przykazań, jednak co jest moim problemem? A głównie to, że przestrzegam tych przykazań, no ale BEZ PRZESADY.

Mam dylemat, problem, załamanie. Tak jak moja wiara jest niezmienna- bo naprawdę wierzę, tak nie wiem czy chcę się utożsamiać z całym tym kościołem- nie chodzi tutaj tylko o kościół protestancki, ale jakikolwiek- katolicki w tym samym stopniu.

Nie jestem niedowiarkiem, mam otwarty umysł, ale no kurde. Czytam czasem wypowiedzi osób wierzących na tym forum i się łapię za głowę. Staram się wszystkich szanować, ale no jak czytam te wypowiedzi, to wydaja mi się albo naciągane na maksa, albo po prostu wynikają z niewiedzy wierzących na dany temat. Najczęstszą też zagrywką jest omijanie udowodnionych argumentów i popieranie swoich wypowiedzi ICH interpretacją z biblii. Parę przykładów:

http://www.youtube.com/watch?v=vfT9ccYlcjk

Sam nick mówi wiele: JEZUSNONSTOP

Jak oglądam ten filmik wierzącej to tylko się denerwuję. Próbowałem jej uargumentować, udowodnić że ziemia JEST kulą, ale ona wszystko odparowuje debilnymi kontrargumentami. Mówię jej, że nie czujemy wiatru pod wpływem obrotu ziemi, tak samo jak nie czujemy wiatru w autobusie, to ona odpowiada że ziemia nie jest autobusem. I tak w kółko, każdy argument. Szlag mnie trafił, nie chcę mieć z nią więcej do czynienia, bo mi tylko ciśnienie podnosi.

Drugi przykład to ten:

viewtopic.php?f=51&t=4466

Harry Potter? Serio? Czytałem Harry'ego i dorastałem z nim, popełniłem grzech, jestem satanistą? Nawet bym na to nie wpadł, gdyby nie jakieś wg mnie durne wywody... Ale autorka tematu jest uparta w swoim przekonaniu i kolejna rzecz, którą bym prędzej uznał za dobrą (bo Harry nauczył mnie więcej dobrego niż złego) wrzuca do wora razem z satanistami i sektami.

Kolejny przykład:

Cytuj:
Mama oszalała, oświadczyła, że jest już umówiona na wizytę do bioenergoterapeuty. Podejrzewam, że jest to zasługa jej koleżanek. Razem chodziły na msze o. Witko, a była ze 25 razy, a problemy zdrowotne jakby jeszcze gorzej dają znać i się nasiliły. Ma migotanie przedsionków, powiększoną tarczycę, torbiele na wątrobie i kamienie w obu nerkach. Miała silną wiarę, głęboko się modliła, że Jezus może uzdrowić.
Podjętą decyzję tlumaczy, że do tego bioenergoterapeuty chodzi nawet ksiądz i właśnie mu zeszły kamienie z nerki. Dalej powołuje się na słowa kardynała Dziwisza:



Jejku, wielkie mi rzeczy, niech modli się i idzie... Niektóre rzeczy kiedyś też były uznawane za siły nieczyste, dopiero jak się kościół dokształcił to uznał to po prostu za naukę (przykład- choćby sama teoria heliocentryzmu).

Nie podawałem tych przykładów, aby kogoś wyśmiewać, tylko zobrazować co uważam za grubą przesadę i śmiech. Jestem w kościele protestanckim, więc takich osób w moim kościele jest 90%. Dlaczego wolę protestantyzm? Bo lepiej wg mnie opiera się na biblii. Ale przejdźmy dalej.

Mając do czynienia z takimi przykładami, nie chce mi się mieć do czynienia z podobnymi ludźmi. Nie chcę się z nimi utożsamiać- i to nie z faktu, że ludzie będą na mnie krzywo patrzeć, po prostu JA SAM uważam to za grubą przesadę, a ludzi wierzących podświadomie wrzucam do worka z napisem "Obłąkani" i po prostu "Głupi". Dlaczego głupi? Bo zauważyłem, że im bardziej ktoś ma wyimaginowaną teorię spiskową tym mniejszą ma wiedzę. Widać to po sposobie argumentacji, stylu pisania i wiedzy ogólnej. Nie uważam aby bycie mózgiem było obowiązkiem, ale jak już się coś obala, to wg mnie powinno się znać na tej rzeczy.

Ale odłóżmy ludzi na bok, pozostaje sprawa Jezusa. Chcę być dobrym człowiekiem, wierzę w Jezusa jak Boga kocham (ciekawy frazes wyszedł, tzn.nie tylko frazes :D). Chcę pomagać biednym, chcę czynić dobrze, zarabiać uczciwie i zgodnie z własnym sumieniem. Ale nie kupuję całego tego bajzlu- ktoś tutaj na forum się przeraził, bo jakiś ksiądz zauważył na jego palcu pierścień atlantów. Ta osoba nie wiedziała że to ma jakieś znaczenie, ale się przeraziła. Ja bym sprawę olał- bo mam gdzieś atlantów, tylko wzorek mi się podoba- i to ma być grzechem?!

Nie czuję się też dobrze z tym całym modleniem się godzinami, ekstazami duchowymi. Nie bawi mnie ciągłe powtarzanie "Duch święty, Jezus" i inne słowa na każdym kroku- wręcz odpycha. Jednak jeśli rozmowa jest na ten temat- bardzo chętnie. Po prostu, nie mówię o tym w kółko jak wiele wierzących.

Powołania? Sam w kościele protestanckim miałem taki temat i myślałem nad nim, czytałem tutaj i w większości wynika z tego więcej kłopotów niż radości być powinno... Tylko zastanawianie się czy DOBRZE ROBIĘ? Albo czy nie zbłądzę, czy nie to, tamto i inne bzdety. Większość to kobiety, a te to inna bajka w tej sprawie, jednak fakt to fakt, a faceci też się tacy znajdą.

Czytuję pismo święte. Jak widzę ludzi rozdających ulotki o Jezusie, to nie klmę na sam widok, ale sam bym tak NIGDY nie robił. NIe kupuję tego, NIE CHCĘ i NIE BĘDĘ tego robił. A prawda jest taka, że w kościele i katolickim i protestanckim czuję nic innego jak UCISK. Ciągle tylko gadanie o Jezusie, robieniu misji, powołaniach i niczym innym. Ja taki NIE JESTEM. Uwierzcie mi- chciałem, próbowałem ale po prostu NIE CHCĘ.

Sam nie wiem czego od was oczekuję- odpowiedzi, pouczenia? Raczej chyba komentarza, bo mimo wszystko zalezy mi na tym, aby być postrzegany jako osoba wierząca i dobra- ale nie dewot.

Z góry przepraszam za określenia typu "bzdety", "debilne" i inne sformułowania, po prostu chciałem oddać jak najlepiej swoją osobę w tym poście i jak pewne sprawy postrzegam, a inaczej by się nie dało:)


Wt gru 31, 2013 0:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: wiara, kościół, Bóg
Przykro mi to powiedzieć, ale ten temat za chwilę stanie się widownią szeregu dyskusji o tym kto lepiej rozumie Biblię, czy istotnie Kościół jest tym "przygłupem", który walczył z prawdziwą wiedzą itp.

Zanim to jednak nastanie, odnosząc się konkretnie do tematu, a nie wątków poboczny i zbędnych, napiszę że jako katolik rozumiem Cię. Mam podobne odczucia, gdyż nieraz słyszałem, lub czytałem wypowiedzi ludzi wierzących które wprawiają w osłupienie. W kadym rozsądnym człowieku rodzi się wola udowodnienia błędów, pokazania ich innym, aby nie wpadli w pułapkę ignorancji i zabobonu. Takie wysiłki są jednak zbędne. Powiedz co masz do powiedzenia i odejdz, omijaj, nie rozmyślaj, bo tylko się zdenerwujsz a i tak nic nikomu nie udowodnisz, bo gdy religia zaślepia, wtedy nie ma miejsca na argumenty.

Nasza wiara ze swej natury jest nastawiona na wspólnotę. Dziwią mnie tak szczerze ludzie tzw "wolni chrześcijanie". Oni niby są w kościele, ale tak jakby wtedy gdy chcą. To sobie pójdą na spotkanie, to sobie biblię pdyskutują, pośpiewają, ale z nikim się nie będą utozsamiać. A wspolnota ze swej natury jest miejscem dla wielu ludzi, naprawdę różnych. Nie ma problemu w kochaniu idealnych ludzi, takich którzy myślą jak my, nie są podatni na błędy i pomyłki. O to chodzi aby uznać się za słabego i z innymi słabymi razem kierować do Boga. Błędem jest też stawanie się ich sędzią, jako ten idealny, uświadomiony.

Zastanawiam się czy robisz dobrze czy źle. Z jednej strony Cię rozumiem, szukasz własnej duchowości. To co zastałeś nie wystarcza, nie wyraża Ciebie w modlitwie do Boga. Z drugiej mam takie wrażenie że pewne rzeczy, szczególnie będące istotą wiary i praktyki religijne, uznajesz za jakieś zbędne, zabobonne, nienowoczesne i wolałbyś wizję wiary takiej właśnie nowoczesnej, choć w Twoim wydaniu. Sfera wiary pozostawiać powinna wiele wolności do bycia sobą, ale są sprawy co do których powinniśmy jednak się zmusić, podjąć trud. Zgadzam się zatem z tym że możesz szukać swojej duchowości, ale obyś nie wyrzucił z niej rzeczy istotnych i ważnych. Rozdawanie ulotek, czy chodzenie po domach to metoda, nie jest przez Boga nakazana. Co innego jeśli widzisz, że te metody są mało efektywne, lub Ty się do tego nie nadajesz, a co innego jeśli masz poczucie, że to zwyczajnie siara, a może nawet w pewnym sensie wstydzisz się Boga, lub współbraci.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Wt gru 31, 2013 1:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt gru 31, 2013 0:16
Posty: 17
Post Re: wiara, kościół, Bóg
WIST bardzo dziękuję że odpowiedziałeś :) Nie chciałem wszczynać prowokacji odnośnie znajomości biblii, temat poświęciłem sobie o swoim odczuciom a nie ogólnej znajomości tej księgi.

Cytuj:
Nasza wiara ze swej natury jest nastawiona na wspólnotę. Dziwią mnie tak szczerze ludzie tzw "wolni chrześcijanie". Oni niby są w kościele, ale tak jakby wtedy gdy chcą. To sobie pójdą na spotkanie, to sobie biblię pdyskutują, pośpiewają, ale z nikim się nie będą utozsamiać. A wspolnota ze swej natury jest miejscem dla wielu ludzi, naprawdę różnych. Nie ma problemu w kochaniu idealnych ludzi, takich którzy myślą jak my, nie są podatni na błędy i pomyłki. O to chodzi aby uznać się za słabego i z innymi słabymi razem kierować do Boga. Błędem jest też stawanie się ich sędzią, jako ten idealny, uświadomiony.


U nas w kościele właśnie każdy każdego zna, wspiera się i rozmawia. Jednak często jest tak, że jak ktoś coś wspomni o kościele katolickim to od razu pojawiają się negatywne komentarze- źle mi wtedy. Niestety protestantów takich jest wiele, choć katolików nie mniej... I to mnie trochę frustruje, bo w każdej mniejszości należę do... mniejszości


Cytuj:
Zastanawiam się czy robisz dobrze czy źle. Z jednej strony Cię rozumiem, szukasz własnej duchowości. To co zastałeś nie wystarcza, nie wyraża Ciebie w modlitwie do Boga. Z drugiej mam takie wrażenie że pewne rzeczy, szczególnie będące istotą wiary i praktyki religijne, uznajesz za jakieś zbędne, zabobonne, nienowoczesne i wolałbyś wizję wiary takiej właśnie nowoczesnej, choć w Twoim wydaniu. Sfera wiary pozostawiać powinna wiele wolności do bycia sobą, ale są sprawy co do których powinniśmy jednak się zmusić, podjąć trud. Zgadzam się zatem z tym że możesz szukać swojej duchowości, ale obyś nie wyrzucił z niej rzeczy istotnych i ważnych. Rozdawanie ulotek, czy chodzenie po domach to metoda, nie jest przez Boga nakazana. Co innego jeśli widzisz, że te metody są mało efektywne, lub Ty się do tego nie nadajesz, a co innego jeśli masz poczucie, że to zwyczajnie siara, a może nawet w pewnym sensie wstydzisz się Boga, lub współbraci.


Sam się nad tym zastanawiam. Jedno jest pewne: chcę... chcieć. Ale nie chcę... To skomplikowane. Z jednej strony chcę iść za Jezusem, ale pewnych wyrzeczeń po prostu nie jestem w stanie zaakceptować. A może pewne rzeczy wyolbrzymiam przez wpływ zapalonych do granic bólu wierzących? Nie chcę zabijać, gwałcić, wyzywać, obrażać. Ale chcę się wieczorem napić piwa bez zastanawiania czy mogę czy nie, chcę sobie czasem zapalić papierosa, wyskoczyć ze znajomymi do baru i rozmawiać o najgłupszych rzeczach. To są właśnie widoczne u mnie kontrasty- na co dzień myślący student kierunku ścisłego, odpowiedzialny i punktualny, z rozterkami duchowymi który czasem chce zrobić coś głupiego. Czasem zwalam to na swój jeszcze młody wiek, ale czy to usprawiedliwienie? Z jednej strony tak, bo chcę aby chęci były szczere, a z drugiej sam nie wiem czy to co robię jest złe.

Problemem jest też to, że czytając często wypowiedzi takich osób, które wszędzie się doszukują mocy nieczystych, zła i szatana tylko dlatego że nie ma wielkiego banera z napisem "TO JEST SŁOWO BOŻE" widzę jak bardzo są bezkrytyczni wobec swoich poglądów, które (podobno) mają swe źródła w biblii- wtedy im więcej tego czytam, tym bardziej wydaje mi się jak złym człowiekiem jestem.


Cytuj:
Co innego jeśli widzisz, że te metody są mało efektywne, lub Ty się do tego nie nadajesz, a co innego jeśli masz poczucie, że to zwyczajnie siara, a może nawet w pewnym sensie wstydzisz się Boga, lub współbraci.


Nie uważam tego za siarę, a wręcz podziwiam tych ludzi co jest kolejnym fenomenem- bo sam bym tego nie zrobił. Nie dlatego że się wstydzę, nie dlatego że mi się nie chcę bo wolę oglądać śmieszne koty w internecie- ale dlatego że uważam to za mało efektywną metodę, a nawet szkodliwą- przez społeczeństwo ludzie Ci są wrzucani do szufladki z napisem "Jehowi- ZŁE, NIE OTWIERAĆ". Często jednak planuję przyszłość i wiem, że jak będę miał mnóstwo pieniędzy (tak, wierzę w to i wszystko na to wskazuje) nie zamierzam pokazywać swojej wyższości, chełpić się, tylko pomagać. Nie oddam może połowy mojego majątku, ale z racji na wydarzenie z przeszłości wiem, że na pewno wybiorę się na oddział onkologiczny aby spełnić marzenie jakiegoś dziecka, pokrzepić rodziców i zaoferować... MODLITWĘ.

Cytuj:
Sfera wiary pozostawiać powinna wiele wolności do bycia sobą, ale są sprawy co do których powinniśmy jednak się zmusić, podjąć trud.


Jak wyżej już wspomniałem. To jest o tyle skomplikowane, że nie jest tak że chcę a nie mogę. Ja chcę chcieć, a na razie nie odczuwam takiej potrzeby, choć wydaje mi się, że powinienem. Po prostu godzina modlenia się dla mnie to za wiele, nie przeżywam ekstazy podczas chrześcijańskich piosenek czy zesłania Ducha Św. (może czasem tak, ale wydaje mi się jakbym sobie wmawiał).

A wolność to słowo klucz- ale co ona dla mnie właściwie oznacza? Lubię np. sporty ekstremalne, które mogą się okazać niebezpieczne- czy grzeszę? Mam w planach skoczyć ze spadochronem, na bungee- to nie do końca są ogólnie przyjęte rzeczy w kategorii bezpiecznych. Ale uparłem się i koniec- na niesczęście przez wyczynowy sport stałem się uparty jak osioł i czasem jak na coś się uprę, to nie ma mocnego...


Wt gru 31, 2013 1:37
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: wiara, kościół, Bóg
Cytuj:
U nas w kościele właśnie każdy każdego zna, wspiera się i rozmawia. Jednak często jest tak, że jak ktoś coś wspomni o kościele katolickim to od razu pojawiają się negatywne komentarze- źle mi wtedy. Niestety protestantów takich jest wiele, choć katolików nie mniej... I to mnie trochę frustruje, bo w każdej mniejszości należę do... mniejszości

Jest to bardzo interesujące, bo sam do tej pory mając do czynienia z protestantami, odczuwałem jakąś dziwną wojowniczość, takie wmawianie mi wręcz na siłę że ja muszę wszystko zmienić, wyrzucić swoją wiarę, że ja tylko błądze, nic nie rozumiem. Owi protestanci wiedzieli lepiej odemnie w co ja wierzę i często nie potrafili zrozumieć że wcale nie jest tak jak oni myślą, że ja wcale tak nie wierzę. Być może wielu z was czuje się skrzywdzonych, aczkolwiek możesz spokojnie przekazać braciom i siositrom że my najczęściej ani nie rozumiemy tej wrogości, ani nawet nie za bardzo rozumiemy co niektórzy z was próbują na nas wymóc, raczej zniechęcają do siebie i do zasadności rozmawiania.

Cytuj:
Ale chcę się wieczorem napić piwa bez zastanawiania czy mogę czy nie, chcę sobie czasem zapalić papierosa, wyskoczyć ze znajomymi do baru i rozmawiać o najgłupszych rzeczach.

Wszędzie znajdziesz ludzi którzy w puszcze piwa dostrzegają piekło ze wszystkimi demonami i takich, którzy sami chętnie to "piekło" z Tobą wypiją. Być może to po prostu kwestia towarzystwa, znalezienia tych którzy myślą podobnie. Problem będzie wtedy gdy to przekonanie okarze się słuszne w przypadku większośći protestantów. Cóż, ja Cię za puszkę piwa i nie koniecznie super ambitne tematy w barze nie potępiam :) Nie wiem jakie to są te inne głupie rzeczy, ale rozumiem Twój dylemat i wydaje mi się że masz prawo zrobić jak zechcesz, tzn bar nie musi być dla Ciebie miejscem gdzie zdradzasz Boga.

Nie wiem jak braci i siostry, ale ja też nie uważam aby godzina modlenia się była przymusem. To może być piękna potrzeba we wnętrzu Ciebie, czasem może sytuacje które wymagają takiej gorliwości, ale dla mnie modlitwa obok tego czasu kiedy siadasz i po prostu gadasz, słuchasz, czytasz Pismo, to też cały dzień działania, chwile gdy po prostu mówisz Bogu że dziękujesz, że jest ciężko, modlisz się w dwóch zdaniach za obcego człowieka bo widzisz że coś nie gra itp. Modlić można się 24 godziny na dobę bez przymusu, ale z potrzeby serca. I chyba to jest klucz - Ty chcesz chcieć mieć życie duchowe które nie będzie wyuczone i według instrukcji, ale szczere.

Co do sportów ekstremalnych, najlepiej sam zdecyduj, bo jak sam dobrze wiesz, znajdą się gorliwcy którzy nazwa to grzechem bo coś tam. Lubisz, chcesz, masz pewność że złożony spadochron się otworzy, lub liczysz na zapasowy, to skacz. Dla mnie życie to sport ekstermalny, chrześcijaństwo to idea ekstremalna, jak się zabierasz za nie to spokojnie możesz skakać, eksplorować bunkry, byle wszystko z głową.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Wt gru 31, 2013 2:19
Zobacz profil
Post Re: wiara, kościół, Bóg
Rozumiem że Twój nick to trochę taka prowokacja. Piszesz że ktoś krytykował Cię za Harrego, wrzuca to do wora satanizmu itd., po czym można se pomyśleć.... zło, złe moce, więc na przekór będę na forum Harym. Może nie takie Twoje podejście, ale to już pokazuje pewną pułapkę w którą człowiek wpada niczego nie świadomy.

Oczywiście nie utożsamiam wielbicieli Harego z satanizmem, ale widzę pewne zagrożenie. Ten film jest o czarach, czarownikach, mocach które są zaprzeczeniem chrześcijaństwa i w istocie te rzeczy pochodzą od szatana, nie od Jezusa. Wiadomo, ładnie opakowane, Hary staje po dobrej stronie mocy, film jest tak nagrany aby się podobał i przyciągał.

Włączając telewizor widzę że jest coraz więcej, cała masa filmów i bajek puszczanych ludziom właśnie o czarach, czarodziejach, mocach, rozmaitych bożkach. Widzę że to działa na dużą, coraz większą skalę. To owszem jest zagrożenie i to duże.

Na świecie jest coraz więcej opętań, szatan działa w naszym świecie coraz intensywniej. O tym mówią egzorcyści. Ludzie podchodzą do wielu rzeczy myśląc że to niewinna zabawa nieświadomi zagrożeń. Okultyzm, horoskopy, wrózki, te wszystkie filmy i bajki nam serwowane z telewizora o czarach i mocach, wywoływanie duchów, figurki bożków itd itd to wyszystko są zagrożenia duchowe mimo że wielu traktuje to jako zabawę, coś niewinnego.

W Wielkiej Brytanii na ulice miast wychodzą tacy właśnie Harry Poterzy, lewitują w powietrzu, chodzą po rzece a ludzie cykają se fotki na fejsa, podziwiają tłumnie w zachwycie i mówią jak on to robi, to jakieś czary, fajnie było by tak umieć, ale super. Większość nie zdaje sobie sprawy jakie to niebezpieczne i w czym uczestniczy, bo patrzą na fajnego pana który lata, to nic choćby był przebrany za samego diabła.


Wt gru 31, 2013 13:30
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34
Posty: 10131
Lokalizacja: Pierdzisłąwice
Post Re: wiara, kościół, Bóg
A nie fajnie by było umieć latać? Co w tym niebezpiecznego (bo rozumiem, że nie chodzi Ci o to, że można spaść i się potłuc albo i gorzej)?

_________________
Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam...
no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek


Wt gru 31, 2013 13:34
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: wiara, kościół, Bóg
Dlatego Quasie nie rozumiem czemu tani Władca Pierścieni jest ok, choć od magii i czarowania tam aż kipi, a taki Harry Poter już jest zły.

Natomiast totalnie mnie dziwi że taka afera jest z Harrym Poterem, a nie wiem czy ktokolwiek słyszał jak potępia się takie seriale jak "Czarodziejki", czy "Supernatural". W szczególności ten ostatni to jest dopiero okultystyczny worek, przy którym jakiś Potter wymięka. Problem w tym że ja wszystko oglądałem i nadal jestem normalny.

Natomiast co do ogółu to myślę że przesadzasz. Dziś o wszystkim jest dużo kręconych filmów i seriali. Nie tylko o czarach nagle ktoś zaczął dużo kręcić filmów. Więc to coś zupełnie normalnego i nie ma co w tym upatrywać celowych działań.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Wt gru 31, 2013 13:39
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lis 19, 2013 21:22
Posty: 751
Post Re: wiara, kościół, Bóg
quas choć to portal dla ludzi wierzących(tak bynajmniej wnioskuję z nazwy) to twoje i moje zdanie bardzo ludzi bulwersuje i widzę, że podobnie jak i ja przez większość będziesz co najmniej znielubiany i niewygodny. Nie znajdziesz tu wbrew pozorom wielu ludzi, którzy się z tobą zgodzą, choć uważają się za bardzo wierzących. Zastanawia mnie o co w tym wszystkim chodzi? To być wierzącym i kochającym Boga czy nie? Wyznawać Jego zasady i głosić Słowo Boże czy nie? Trzeba być albo gorącym, albo zimnym-nigdy nie letnim(jak to jest napisane w Biblii)


Wt gru 31, 2013 13:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34
Posty: 10131
Lokalizacja: Pierdzisłąwice
Post Re: wiara, kościół, Bóg
bynajmniej to nie to samo co przynajmniej
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=7222

_________________
Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam...
no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek


Wt gru 31, 2013 13:45
Zobacz profil

Dołączył(a): N sty 15, 2012 20:52
Posty: 646
Post Re: wiara, kościół, Bóg
Quas
o Potterze masz takie pojecie jak o Frankensteinie. Jak sie chcesz wypowiadac na jakis temat - najpierw przeczytaj. Niekoniecznie o orginale - choc tak lepiej.
Moze faktycznie lepiej po polsku, bedziesz wiedzial jak odmieniac.
Ksiazeczka Mary Shelley jest krociutka, nie zajmie to duzo czasu.


Wt gru 31, 2013 13:47
Zobacz profil
Post Re: wiara, kościół, Bóg
Wist, Władca Pierścieni to ta sama kategoria co Harry. A czemu o Harrym bardziej się mówi. Może dlatego że został wykreowany na najwiekszą skalę i najbardziej uderza w młodych ludzi. Wokół tej książki i filmu został wytworzony pewien kult, w młodych ludzi zaszczepiono pewne uwielbienie i fascynację. Młodych ludzi w EU odsuwa się od chrześcijaństwa które się niszczy, a zaszczepia się w nich uwielbienie i fascynację mogące graniczyć z kultem właśnie do takich celowo propagowanych przez media bohaterów, herosów, a wszystko w głębokiej okultystycznej otoczce.

Co do filmów i bajek puszczanych ludziom w telewizorach myślę że nie przesadzam. Widzę ogromną ilość filmów w otoczce okultystycznej, coraz mocniej i głebiej osadzonych w okultyzmie. Pełno czarów, czarnokśieżników, nadprzyrodzonych mocy, pełno bożków, mitycznych istot.....pełno okultyzmu. To jest celowo ludziom podsuwane pod nos i kreowane.

Olijula :-)


Wt gru 31, 2013 14:07

Dołączył(a): Wt lis 19, 2013 21:22
Posty: 751
Post Re: wiara, kościół, Bóg
jajko dziękuję za zwrócenie uwagi na ważną kwestię słownictwa :-)


Wt gru 31, 2013 14:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: wiara, kościół, Bóg
Fajnie byłoby żebyśmy się trzymali tematu, a nie rozpoczynali nowy wątek o Harrym Potterze. Autor ma ważniejszy problem.

Ale na to ostatnie odpowiem.
Quas napisał(a):
Wist, Władca Pierścieni to ta sama kategoria co Harry.

Zgadzam się, ale wielu wierzących z którymi rozmawiam uważa inaczej, że to właśnie Władca Pierścieni jest ten dobry, że to ma przesłanie chrześcijańskie. Jak dla mnie ok, tak samo chrześcijańskie jak Harry, są tam wszakże wartości jako przyjaźń, wierność, nadzieja.

Natomiast z żadnym kultem się nie spotkałem. Najbardziej zaszkodziło nam robienie z tej książki Szatana w czystej postaci.

Ja nie widzę owego nadmiaru filmów tylko o okultyzmie i z tymi treściami. Tak samo dużo jest sf, horrorów, komedii i innych. Ale zawsze możesz przytoczyć jakieś statystyki dowody celowego spisku.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Wt gru 31, 2013 14:12
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lis 19, 2013 21:22
Posty: 751
Post Re: wiara, kościół, Bóg
Władca Pierścieni, Harry Potter to nie ma wielkiej różnicy. Wiadomo, że nie możemy popadać w paranoję, ale otwieranie się na tego typu tematykę nie jest do końca bezpieczne i gdy zagłębimy się w to zbyt mocno wbrew pozorom może się to dla nas źle skończyć.
Szatan wykorzystuje wiele dziedzin życia by nas do siebie przybliżyć. To, że nie wierzymy w jego moc nie znaczy, że on jej nie ma. A ma baaardzo wielką


Wt gru 31, 2013 14:15
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt gru 31, 2013 0:16
Posty: 17
Post Re: wiara, kościół, Bóg
mój nick nie jest prowokacją- po prostu afera z potterem najbardziej mnie rozśmieszyła


Cytuj:
W Wielkiej Brytanii na ulice miast wychodzą tacy właśnie Harry Poterzy, lewitują w powietrzu, chodzą po rzece a ludzie cykają se fotki na fejsa, podziwiają tłumnie w zachwycie i mówią jak on to robi, to jakieś czary, fajnie było by tak umieć, ale super. Większość nie zdaje sobie sprawy jakie to niebezpieczne i w czym uczestniczy, bo patrzą na fajnego pana który lata, to nic choćby był przebrany za samego diabła.


Ludzie to mówią, a nie wierzą że to czary- po prostu iluzjonista tak zadziwił publiczność i wg ciebie staje się on bogiem w oczach innych? Trochę to na wyrost

Cytuj:
Włączając telewizor widzę że jest coraz więcej, cała masa filmów i bajek puszczanych ludziom właśnie o czarach, czarodziejach, mocach, rozmaitych bożkach. Widzę że to działa na dużą, coraz większą skalę. To owszem jest zagrożenie i to duże.


Bardzo duże... Ja oglądałem Dragon Balla, nawet kamehame próbowałem puścić. Będę się smażył w piekle? Dodam, że wyrosłem i już nie próbuję. Zagrożenie? Wg mnie jeśli ktoś jest zdrowy psychicznie nie ma z tym problemu...

Cytuj:
quas choć to portal dla ludzi wierzących(tak bynajmniej wnioskuję z nazwy) to twoje i moje zdanie bardzo ludzi bulwersuje i widzę, że podobnie jak i ja przez większość będziesz co najmniej znielubiany i niewygodny. Nie znajdziesz tu wbrew pozorom wielu ludzi, którzy się z tobą zgodzą, choć uważają się za bardzo wierzących. Zastanawia mnie o co w tym wszystkim chodzi? To być wierzącym i kochającym Boga czy nie? Wyznawać Jego zasady i głosić Słowo Boże czy nie? Trzeba być albo gorącym, albo zimnym-nigdy nie letnim(jak to jest napisane w Biblii)


No właśnie. O to mi chodzi, JA JA JA JESTEM WIERZĄCA I UWAŻAM TAK- TY MYŚLISZ INACZEJ TO JAK MOŻESZ NAZYWAĆ SIEBIE WIERZĄCYCM- stara śpiewka, od której mnie bierze na wymioty. Wg mnie można być wierzącym i nie zapalonym- może nie jestem do tego gotów? Przecież wiara nie ciągnie od razu za sobą nie wiadomo czego... Rozumiem działanie elektryczności, a jednak się nią nie fascynuję, wierzę że to dzięki prądowi mam światło, a nie stał się moim pępkiem świata.


Dodam jeszcze, że nie chcę przebywać wśród ludzi, którzy uważają że padaczka to opętanie przez szatana :x Bierze mnie wtedy przerażenie i staram się trzymać z dala od takich osób- a tak właśnie większość ludzi tłumaczy tą chorobę... Rozumiem, że wierząc i starając się być gorliwym człowiek próbuje działać tam, gdzie tego nie trzeba lub nie powinno się ale no kurde, czy Biblia zabrania mieć zdrowy rozsądek?

Dlaczego też wierzę, a nie jestem "gorący"? Jak już mówiłem, może to nie ten czas? Jak się modlę, to są dni gdy naprawdę chcę, ale rano mi przechodzi. Często kłócę się z Bogiem i nazywam go w myślach po prostu dupkiem- no cóż, nie zapanuję nad myślami. Dlaczego mam być od urodzenia niewolnikiem? Mam składać ofiary, robić co zechce, tam gdzie mnie pośle nawet jak nie będę chciał i już? Jest fragment, który mówi że każdemu Bóg włożył w serce tyle wiary ile uznał za potrzebne- może mam być taki jaki jestem? W dodatku czy ja tylko zastanawiałem się nad wielkością tej ofiary? Często wierzący bezkrytycznie powtarzają w kółko "bo on za nas umarł" "ukrzyżowali go"- kurde, na świecie jest miliony osób, które oddałyby życie za najbliższych, są tacy którzy dają się ukrzyżować w imię ofiary (z wbijaniem gwoździ, koroną cierniową) więc czy takie wywyższanie ofiary krzyżowej nie jest trochę na wyrost?

Co z nielogicznymi argumentami gorliwie wierzących? Już pomijam ich niewiedzę- bo ci często sami nie myślą, tylko kierują się swoim autorytetem, nieważne czy wie o czym mówi czy nie- argument "Bóg mi powiedział" załatwia wszystko. W ten sposób można udowodnić wszystko i... skutecznie wyprać mózg.

Często też jest tak, że ludzie ci mówią, że właśnie nami kieruje szatan i próbuje oddalić od Boga kłamstwami na temat rzeczy. Od kiedy nauka jest wrogiem Boga- trzeba by spytać. Nasunęło mi się pewne kontrowersyjne stwierdzenie- a co jeśli to szatan wykorzystuje gorliwie wierzących, aby ci uchodzili za głupich aby wszyscy zrazili się do środowiska chrześcijańskiego? Bo logicznie rzecz biorąc taka wersja byłaby dla diabła najskuteczniejsza...

Koniec końców, co do Supernatural- oglądam na bieżąco i ten serial jest dla mnie rozrywką, niczym więcej. Jakie może mieć dla mnie zagrożenie? Nie znam nikogo NORMALNEGO który by stał się satanistą, okultystą czy magiem po obejrzeniu tego serialu. Żeby stwierdzać takie rzeczy, trzeba być ignorantem. Większość rzeczy pokazywana w telewizji jest zła, a wierzący widzą same złe rzeczy- bo tego chcą. Nie chcą być bierni, to widzą zło tam gdzie go nie ma, byleby walczyć i uważać siebie za oświeconego i bliskiego Boga. Nie dostrzegają tego, co jest dobre- a to jest NAJWAŻNIEJSZE. Myśląc ciągle o złych rzeczach przyciąga się je do siebie... Wierzący widzą tylko magię i okultyzm, nie widzą promocji dobrego człowieka- program "zwykły bohater", fundacje, które rzeczywiście coś robią (w szpitalu onkologicznym cały sprzęt pochodzi od polsatu), program "mam marzenie" itp. itd. ale lepiej skupić się na tym co złe i wszystko jest szatanem.

Denerwuje mnie to tylko i jak widzę kim mają być moi bracia i siostry to mnie mdli! Nic z tym nie zrobię, ale nie chcę po prostu mieć wypranego mózgu- bo tak o tych osobach uważam. Wiem oczywiście o osobach, które mają w sobie więcej Boga i miłości niż teorii spiskowych, ale jednak jest ich o wiele mniej....

Boli mnie też hipokryzja! Co z przypowieścią o faryzeuszu i celniku, co z mądrością "drzazgę w oku bliżniego dostrzegasz, belki we własnym nie widzisz?" ?


olijula

Twoje tezy, stwierdzenia- nawet jak nie są poparte to są tymi JEDYNYMI słusznymi bo tak uważasz- to jest właśnie dla was charakterystyczne i najbardziej frustrujące zarazem.

Chcę być wiernym, chcę się poświęcać- ale z ludźmi, których będę mógł szczerze lubić, kochać i szanować. Chcę się rozwijać i chcę zobaczyć, że wiara to nie tylko walka z szatanem, wyzywanie telewizji od piekielnego narzędzia... Skupiam się na ludziach, bo uważam że to oni są dla mnie największym problemem. Jak widzę kogoś zapalonego myślę że dobrze, bądź taki jak jesteś szczęśliwy w ten sposób- ale dlaczego ZAWSZE próbują mnie omamić swoimi przekonaniami czy tym co mają w sercu kiedy ja tego nie mam? Aa jak ja nie uważam tak samo jak oni, to znaczy że mniej wierzę w Boga, czy mam niższy LEVEL w duchu świętym? paranoja...


Przejdźmy więc do meritum mojego problemu

Co wg was powinienem zrobić? Wiecie, że NIGDY (wiem że tak się nie mówi, ale ja to wiem) nie będę fanem teorii spiskowych, choć w wielu rzeczach istotnie dostrzegam działanie szatana. Wierzę i chcę chcieć działać, ale tego nie czuję. Nie czuję największej przyjemności na świecie z wielbienia Boga, nie odczułem nigdy nie wiadomo jak wielkiego pragnienia aby go poznawać... Szanuję to, wierzę że ktoś tak ma, ale nie rozumiem tego, jak można tego PRAGNĄĆ? Co jest takiego fantastycznego w wielbieniu? Mogę go czcić i na jego, a nie swoją chwałę pomagać bliźniemu, ale klaskanie, śpiewanie i przeżywanie duchowej ekstazy- to nie dla mnie, a powinno być?


Ostatnio edytowano Wt gru 31, 2013 14:27 przez harrypotter1989, łącznie edytowano 1 raz



Wt gru 31, 2013 14:18
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 36 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL