Proszę o podanie w tym temacie choć jednego dowodu na to, że Bóg nie istnieje. Dowód ma być w pełni racjonalny, wytłumaczalny i udowodniony naukowo. Proszę, aby osoba, która nie ma pojęcia o czym pisze, nie wypowiadała się w tym temacie.

Gdy otrzymam taki dowód, odpowiem.

Śmierć jest bramą dla nas wszystkich. Wtedy każdy pozna prawdę o sobie i o rzeczywistości życia i świata. Nikt sie nie wywinie od tego, śmierć przchodzi po każdego. Tymczasem możemy mnożyć dyskusje z których nic nie wyniknie.
Aby ktoś uwierzył musi być dotknięty przez Boga, i musi tego chcieć i odpowiedzieć na to. Żadne racjonalne i naukowe dowody nie skłonią nikogo do wiary.

nie ma chyba takiego dowodu

Ty się dobrze czujesz ?

Od kiedy to nauka zajmuje się udowadnianiem nieistnienia obiektów które nie istnieją ?

Jak chcesz żeby nauka obaliła jakąś teorię to najpierw ją przedstaw bo Bozia to nie naukowa teoria tylko filozoficzny koncept.

Ludzie często sobie wmawiaja hulaj dusza piekła nie ma i to niby jest dla nich dowód że Bóg ich nigdy nie skarci w życiu.

A spotkałeś się kiedyś, tym bardziej tu na forum, z twierdzeniem, że taki dowód istnieje/jest możliwy?

Czy może oczekujesz, by ktoś podał Ci coś, co sobie wymyśliłeś?

Ja się z takimi spotkałam. W sensie, że niektórych ateistów one przekonują i są wg nich naukowe, ale jak dla mnie ich dowody są nieprzekonujące, jak i nie wiem, co w nich naukowego, bo ja nic takiego nie zauważyłam.

JedenPost tak dla zasady udaje, że ateiści takich dowodów nie przedstawiali na tutejszym forum, żeby nie psuć im reputacji ?

Ciekawa kwestia, czy w ogóle da się podać dowód na to że coś nie istnieje? Można dysponując wiedzą w zakresie różnych nauk dowodzić że coś jest niemożliwe, więc tego nie ma, ale w przypadku nieuchwytnego instrumentami naukowymi Boga, wydaje się to niemożliwe. Każda ze stron podaje pewne przesłanki, natomiast dowodów nie ma bo i to nie ta sfera.

Nieno, nie dla zasady, po prostu sobie takich prób nie przypominam. Obalanie rzekomych dowodów istnienia Boga, które w sporej ilości konstruują lub przytaczają teiści - tak, ale naukowe dowodzenie, że Bóg nie istnieje - ? Chyba każdy zdaje sobie sprawę, że to niemożliwe.

Proszę bardzo. Wielkie mi rzeczy. Bóg, jak wiadomo, jest stwórcą świata, jest także największą wyobrażalną mocą, a raczej nieskończoną mocą. Świat jednak jest skończony, chociaż spory, a do jego stworzenia, a potem dokładnego nadzorowania, wystarczy pewna skończona, chociaż niewyobrażalna dla człowieka, ilość energii i informacji, oznaczmy tę ilość X. Potężny, ale skończony duch o mocy X mógłby stworzyć świat, wysilając się maksymalnie. Duch o mocy 2X zużyłby na to jedynie połowę swojej mocy, 100X tylko jedną setną, a taki o mocy 1000000X nawet by nie zauważył wysiłku. Ale Bóg ma moc NIESKOŃCZONĄ, co oznacza, że stworzenie świata, pełna wiedza o nim, a także w ogóle wszystkie działania przypisywane Bogu zużywają ZEROWĄ część jego mocy. Czyli Bóg jest leniem doskonałym, istotą, która nic, ale to ABSOLUTNIE NIC nie robi. Wszystko, co istnieje, coś robi, choćby zajmuje miejsce w czasoprzestrzeni, co też jest czymś. Nierobienie w ogóle niczego jest nieistnieniem, a więc Bóg nie istnieje, C.B.D.U.

Błąd zaczyna się od zdania o lenistwie Boga. Skoro Bóg coś robi, to nie jest leniem i nie ma tu znaczenia, czy się przy tym napracuje czy nie. Po to ludzkość dokonuje wynalazków aby ułatwić sobie życie, ale to nie znaczy że nic nie robimy, a tym bardziej że nie istniejemy.

No, ale właśnie okazało się, że nic nie robi. No ale dobra, jak tego mało, to proszę następny dowód, inspirowany dowodem na istnienie Boga Anzelma z Canterbury, świętego zresztą.

ogona ontologiczny dowód na nieistnienie Boga

Niezależnie, czy wierzymy w Boga, czy nie, rozumiemy jego pojęcie. Każdy rozumie, co oznacza„coś, ponad co nic większego nie może być pomyślane”, a jeśli rozumie, to ma to w intelekcie. Jak wiadomo, wszystko, co istnieje tylko w wyobraźni, jest większe i doskonalsze niż to, co jest naprawdę. Wymarzona praca jest lepsza niż ta, którą wykonujemy, wymarzony dom, jeśli go już zbudujemy, okazuje się jednak trochę niefunkcjonalny, wymarzona dziewczyna, jak już ją znajdziemy, okazuje się jednak mieć jakąś paskudną wadę, ogólnie jest w porządku, ale jednak... Tak więc, jeśli założymy, że Bóg istnieje naprawdę, to znaczy, że możemy sobie wyobrazić lepszego, a więc istniejący Bóg nie jest tym, ponad co nic większego nie może być pomyślane, więc nie jest Bogiem, co jest sprzecznością. A więc Boga nie ma, C.B.D.U.

A tak na poważnie, mam nadzieję że nikt nie doznał kryzysu wiary i nie popełnił samobójstwa po przeczytaniu tych dowodów. No, ale autor wątku też chyba nie był poważny, skoro udaje, że nie wie, że dowodzi się istnienia czegoś, a nie nieistnienia. Zawsze możemy tak skonstruować definicję Boga, żeby przeprowadzić mniej lub bardziej udany dowód jego istnienia lub niemożliwości istnienia. Pytanie tylko, czy tak zdefiniowane pojęcie to rzeczywiście Bóg, i czy przypadkiem nie dowodzimy nieistnienia perpetuum mobile bądź istnienia pana Józka z piętra wyżej. Najzwyklejsze przedmioty nie poddają się łatwo naszym językowym definicjom i złośliwie się wymykają z praw logiki. ("To siekiera mego dziadka. Ojciec zrobił nowe ostrze, a ja nowy trzonek.") A co dopiero mówić o Bogu, który jest znacznie sprytniejszy.

Od zawsze. Udowadnia się np nieistnienie największej liczby pierwszej, albo czwartej generacji cząstek elementarnych...

Nikt nie poda takiego dowodu, bo Bóg istnieje. Za to dowodów na Jego istnienie jest baaardzo dużo. Polecam książkę " Dowód" Eben Alexander. Książka warta przeczytania dla wierzących i niewierzących( jeśli mają odwagę zmierzyć się z prawdą i dowodami)

Ciekawe zatem, że nikt dotąd takowego (trzymającego się kupy) nie przedstawił. No, ale nie o tym - zgodnie z wolą autora - temat.