Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 20, 2024 1:11



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 423 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 29  Następna strona
 Dlaczego pożegnałem Kościół 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So mar 29, 2014 19:09
Posty: 67
Post Dlaczego pożegnałem Kościół
Dwa tygodnie temu definitywnie pożegnałem kościół, do którego i tak już nie chodziłem. Powodów kilka. Nie wysłuchanie modlitw, obłuda, pazerność kleru, doświadczenia swoje i innych ludzi. Oddałem nic nie wartą pamiątkę komunijną do caritasu. 19 lat chodziłem do kościoła i tak mi się Jezus odpłacił. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. Rzucałem na tacę, chodziłem do spowiedzi, pomagałem w kościele, bawiłem się w wolontariat. Teraz jestem bezrobotny bez żadnych perspektyw. Tymczasem proboszcz zarabia 10 tys. księża kasują za ślub, pogrzeb, a nawet za egzaminy przed bierzmowaniem i komunią i opłatę za użytkowanie grobów. Wszystko stało się biznesem. Kościół też.

Przykładowo w jednej "kochającej się" rodzinie matka musiała sprzedać za grosze obrączki, by kupić jedzenie na kilka dni. Co potem, zainteresuje to jakiegoś księdza nie mówiąc o posłach partii mieniących się jako katolickie ?

A taka modelka, która miała szczęście urodzić się ładną, zarabia dziesiątki tys. za sam wygląd, nie mówiąc już o tym że robi kasę z reklam.

Dalej skatowano czterolatka, i to po Wigilii, chłopiec nie mówi, nie widzi, nie rusza rękami i nogami. Gdyby Bóg istniał, to by przynajmniej pozwolił mu umrzeć. Czy teraz te kilkadziesiąt lat wegetacji nawet nie wegetacji jest lepsze. Do komunii i bierzmowania ani do szkoły i tak nie pójdzie.

Dalej kościół dużo słów poświęca na "rodzinę i miłość". Tyle że jak ktoś nie ma pieniędzy, albo pracuje i ma marną pensję, lub nawet więcej pieniędzy ale mało prestiżowe stanowisko, to i tak jest samotny. Pozostaje mu pić z rozpaczy. Osobom zadowolonym z życia wiele spraw lepiej się układa. Ktoś musi być zadowolony, bogaty, radosny by ktoś był zgorzkniały i smutny. Wszystko poza zdrowiem można kupić. Cały świat to jeden wielki hipermarket. Wszystko jest na sprzedaż.

Pracownik idąc na rozmowę musi się sprzedać. Przyjaźń jak najbardziej można kupić. Potem oczywiście można ją stracić. Ale można ją zdobyć mając pieniądze. Masz pieniądze lubią cię. Nie masz pieniędzy gardzą tobą. Od wizyty w urzędzie, po szpital, przychodnię, kasyno, i na końcu prosektorium. Miłość można też kupić. Nie znam przypadku by dziewczyna z galerii handlowej zakochała się w bezdomnym żulu żebrzącym pod tą galerią. Raz go zobaczyła i zadziałało prawo pierwszych połączeń. Skreślony na wstępie tak jak i ktoś kto "z wyglądu" wygląda na biednego studenta.

Liczy się pozytywna aura. Ludzie z kasą, a co za tym idzie wyglądem, uśmiechem etc. roztaczają wokół siebie aurę sukcesu, prestiżu, bezpieczeństwa. Są wiec pewni siebie, dobrze pachną. A człowiek żyjący z marnej pensji albo z zasiłku jest przestraszony, chory, brudny, albo bezdomny. Wzbudza odrazę a co najwyżej politowanie. Syty, czysty, pachnący, obeznany ze światem, z wydarzeniami kulturalnymi, nie chodzący do kościoła, obracający się w towarzystwie, od razu jest na lepszej pozycji. Poza tym nawet jak ktoś jest samotny, to jednak jako samotny z kasą też może być szczęśliwy. Może pojechać na Safari, w góry, do Australii. Jesteśmy w końcu zwierzętami, wśród zwierząt te osiągają sukces, które są bardziej syte, zaradne, sprytne i zdeterminowane. Ich odpowiednikami w homo sapiens są ci którzy mają pieniądze.

Czy to się komuś podoba, czy nie pieniądze są najważniejsze w życiu. Pieniądze dają wyżywienie, zamieszkanie, znajomości, kontakty, przyjaźń, albo pseudoprzyjaźń (i tak pod względem psychiatryczno-psychologicznym lepsze to niż spanie w przytułku albo biednym domu i nie wychodzenie nigdzie), podróże, zwiedzanie, nawet te pielgrzymki, zaplanowanie czasu, pracę, bezpieczeństwo, niezależność, kontakt z najlepszymi specjalistami, lekarstwa. Można być biznesmenem, pisarzem, publicystą, politykiem. Biedny będzie zawsze nikim. Robotnikiem za minimalną, niewolnikiem, skazanym na zagładę, bez ubezpieczenia, robiącym na czarno, bez opieki zdrowotnej.

Pieniądze dają możliwość rozwijania się, teatr, książki, kino, spotkania, konferencje, podróże, pogadanki, hobby. Nie mając pieniędzy człowiek toczy bój o to, by przeżyć kolejny beznadziejny dzień, nie ma żadnych pasji. Droga do depresji i trumny.

Ludzie którzy mają pieniądze podróżują, zdobywają nowe doświadczenia i wykształcenie. Są atrakcyjni fizycznie i interesujący. I przez to przyciągają do siebie innych.

Nie mając pieniędzy wpadasz w zamknięte koło. Pracując za najniższą żyjesz z dnia na dzień. Wracasz do domu i siedzisz przed komputerem. Łatwiej dwóm osobom wyżyć za dwie pensje, niż jednej za jedną. Ale mając taką wypłatę zostaniesz zawsze sam. Dziś trzeba być adwokatem, lekarzem, architektem, urzędnikiem, albo właścicielem firmy, żeby mieć prestiż i wartość na rynku matrymonialnym. Nie mówię już o kontaktach i znajomościach, przyjaciołach.

Przykładowo nie mając kasy czyli czekając na ubezpieczenie czekasz trzy lata na operację zaćmy i ślepniesz. Ktoś kto ma firmę albo układy i dojścia idzie leczyć się prywatnie. W Biblii napisano nie pracujesz to nie jesz. Powinno być nie pracujesz w budżetówce to nie masz zdrowia.

Jak na przykład dziecko budowlańca i sprzedawczyni skończy prawo, to i tak nie będzie go stać na pracę w zawodzie. Z takim życiorysem, genami i urodzeniem zawsze zostanie odrzucone ze stada. Gołąb jak wejdzie między wrony musi krakać jak i one.

Czytałem na portalu katolickim jak ludzie modlili się po 30 lat, a to nic nie dało. Modlitwa okazała się kłamstwem. Bogaci jak mieli kasę i zdrowie, tak mają tego więcej. A biednemu wiatr zawsze w oczy.

Jakie to łaski, kiedy otrzymuje człowiek za lata modlitw to samo co bez modlitwy, czyli milczenie ? Codzienny strach, depresja. Biskup generał bierze kilkanaście tysięcy emerytury. Zresztą co komu po jakimś posiłku z caritasu. To nie jest żadna pomoc, i ona nie zmieni życia człowieka.

W dzisiejszych czasach nie istnieje żadna miłość. Trzydzieści lat temu, albo tuż po wojnie to coś takiego istniało, bo wszyscy byli jakby równi i się razem trzymali w wiosce albo na podwórku. A teraz przy tym skurczonym i jednocześnie zamerykanizowanym świecie miłość kupuje się za kasę. To takie kontrakty menedżerskie, np. lekarz i lekarka, albo urzędnik i urzędniczka. Kasty i klany. Nie ma żadnego Boga, to Darwin i nauka ma rację. Pochodzimy od małp, a nie od Adama.


Ostatnio edytowano Wt gru 02, 2014 18:52 przez Anonymous, łącznie edytowano 1 raz

zmiana w tytule kościół -> Kościół



So mar 29, 2014 19:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 24, 2013 19:32
Posty: 72
Post Re: Dlaczego pożegnałem kościół
Pieniądze są bardzo ważne, ale nie są najważniejsze. Niestety, niektórzy postępują tak, jakby od pieniędzy wszystko zależało. Ale przecież są rzeczy, których nie można kupić za pieniądze, rzeczy, które nie mają ceny.
Jako chrześcijanie czyli uczniowie Jezusa mamy być uczciwi, nawet jeśli inni oszukują.
Musimy pamiętać, że w niebie nie ma podatków i pieniędzy, Pan Jezus żyjąc na ziemi wybrał ubóstwo, choć mógł mieć bez trudu najwięcej pieniędzy na ziemi. Pan Jezus wypowiada dziś bardzo ważne słowa: „Oddajcie Bogu to, co należy do Boga”. Co to znaczy?
Bóg oczekuje też na jakiś podatek. Mamy Bogu oddać to, co należy do Niego. Własnością Boga jest każdy człowiek. Bóg nie chce naszych pieniędzy, naszego złota i bogactwa. To wszystko kiedyś ulegnie zniszczeniu. Bóg chce i pragnie nas samych i ma do tego prawo! Bóg nas stworzył, jesteśmy Jego własnością. Ale jak oddać Bogu siebie? Najpierw tutaj na ziemi przez miłość do Boga, która polega na wypełnianiu przykazań. A na końcu w pełni będziemy własnością Boga, gdy dostaniemy się do nieba. Tam nie będzie zła, zazdrości, kradzieży, oszustwa. Bóg pragnie od nas tylko tego podatku, byśmy dostali się do nieba. Do nieba wstępuje się przez miłość. Bóg pragnie naszej miłości. To, co człowiek zgromadzi na ziemi – nawet wielkie pieniądze i bogactwa musi w momencie śmierci opuścić. Dom w niebie budujemy sobie poprzez miłość i dobre czyny już na ziemi.
Podatek, który płacimy Bogu nie zginie, nie zardzewieje, nikt go nie ukradnie. Z tego podatku, z tej miłości powstanie drabina, po której dostaniemy się do nieba. Niech ta msza św. i niedziela – każda niedziela przypomina nam, że jesteśmy własnością Boga, że Bóg oczekuje nas w niebie, a naszym podatkiem ważniejszym od pieniędzy jest miłość i dobro. Kto taki podatek zapłaci Bogu, ten z Nim w szczęściu będzie żył bez końca. Miłości do Boga i bliźniego nie da się przeliczyć na pieniądze!


So mar 29, 2014 19:33
Zobacz profil

Dołączył(a): So sty 04, 2014 22:42
Posty: 396
Post Re: Dlaczego pożegnałem kościół
tomek99

Ja rozumiem, że pieniądze ważne są ale czy ich brak można uznać za sensowny powód odejścia od kościoła/wiary (sam nie wiem czy odstąpiłeś od kościoła czy porzuciłeś wiarę).
Dla mnie jako ateisty odpowiedź jest prosta, żaden z bogów nie istnieje (no chyba, że poruszamy kwestię jego makaronowatości, tutaj się waham :), a to co mamy zawdzięczamy sobie samym (+ oddziaływanie środowiska).
W takiej sytuacji widziałbym dwie drogi: Pozostać bezrobotnym lub zaryzykować i próbować się sprzedać.
Jeżeli ci się nie chce, zagranica jest za daleko to znaczy, że opcja pierwsza jest dla ciebie. W innym przypadku praca za morzem/oceanem cię wita.

<Jeżeli chcesz szczerej relacji z jakąś istotą która będzie przy tobie bez względu na wszystko to kup psa (kota lub co innego). W obecnych czasach jedynie zwierzęta można uznać za wierne>


So mar 29, 2014 20:21
Zobacz profil

Dołączył(a): So mar 29, 2014 19:09
Posty: 67
Post Re: Dlaczego pożegnałem kościół
Cierpię na depresję kliniczną, kilkakrotnie próbowałem popełnić samobójstwo. Nie muszę dodawać, że wszyscy się ode mnie odsunęli, i vice versa. Jak miałem kasę, miałem znajomych.

Okazało się że psycholog z Caritasu jest oszustem jakich mało. Zarabia szkoląc białe kołnierzyki technik manipulacji w nowoczesnym biznesie.

Trochę żyję na tym świecie i wiem że większość ludzi to szuje. Niedługo pozażeramy się nie o pieniądze, lecz o kawałek chleba.

Byłem dziś w jednym miejscu szukać pracy. 4 zł za godzinę, 200 h w miesiącu. Nie zapłacili ludziom za luty, a i tak ci co są, trzymają się tej "posady".

Mój kolega niedawno się powiesił. Miał 26 lat, żył bez matki, był na rencie, oczywiście nie miał pracy, ani znajomych, przyjaciół, nie chodził na imprezy, praktycznie wegetował. W końcu pękł i się powiesił na placu zabaw.

Co jest najśmieszniejsze. Że poucza mnie pani z Caritasu, że będzie lepiej, albo że trzeba wierzyć. Sama pracuje dodatkowo w poradni rodzinnej, w ośrodku diecezjalnym, w ośrodku wsparcia, ma własną firmę, razem kilka etatów a doba ma 24 godziny. Takim łatwo tak mówić. Podobnie księżom, którzy mają pewny do końca życia etat za w sumie nic nie robienie.


So mar 29, 2014 21:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 24, 2013 19:32
Posty: 72
Post Re: Dlaczego pożegnałem kościół
Jak to odsunęli się wszyscy? Dużo jest miejsc gdzie można pomoc otrzymać. Dużo jest osób które na pewno chciałyby Ci w jakiś sposób pomoc. Nie załamuj się chłopie. Walcz do końca puki starczy Ci sil i nigdy nawet nie próbuj sobie samemu życia odbierać.


So mar 29, 2014 21:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 04, 2013 21:36
Posty: 62
Post Re: Dlaczego pożegnałem kościół
@tomek99
Wiesz; co opisałeś jest rzeczywistością do napotkania przez nas na każdym kroku. Tak możemy się rzeczywiście załamać.

Ale o tym co opisujesz; to jeszcze przed stworzeniem świata Panu Bogu zapowiedział Lucyfer, zaraz po zbuntowaniu się przeciw Miłości Boga. Ta zapowiedź dotyczyła właśnie człowieka. Zły przyobiecał; że tak otoczy człowieka mamoną, aż ten także odwróci się od Miłości Boga. Tak aby Bóg; to swoje Królestwo przygotowane człowiekowi miał całkowicie puste.

Wtedy Lucyfer otrzymał odpowiedź od Boga; że człowiekowi zostanie posłane Słowo, Syn Boga Jezus. By człowiek zrozumiał i uwierzył w prawdziwą Miłość Boga. Aby człowiek uwierzywszy żył tym Słowem i bez względu na okoliczności Ufał Bogu.
A kiedy czas wypełni się przyjdzie znów Syn Boga Jako Sędzia Jedyny i rozdzieli dobro od zła; tak by zło zostało "zakorkowane" na wieczność.

My tutaj w obecnych czasach często zostajemy "omotani" mamoną. Ale to nie my indywidualnie jesteśmy sędziami innych. Zły kusi nas abyśmy sądzili, abyśmy dostrzegali tych innych w "złych pozach". I abyśmy sami stawali się powoli Jego; Lucyfera wyznawcami.
Polska niestety jest krajem co to właśnie cały swój system oparty ma o zło czyli nienawiść. Lucyferowi tutaj bardzo łatwo działać. A my stanowimy swoją: dwulicowością, brakiem otwartości, brakiem miłości, brakiem wiary Bogu, brakiem dobrej woli, brakiem dobrych intencji, brakiem wstrzemięźliwości brakiem szczerości oraz braku chęci ofiarności; czyli duchem doskonały materiał dla Złego właśnie.

Pamiętać powinniśmy; że Pan Bóg każdemu z nas dał Wolna wolę. I nic przeciw tej naszej wolnej woli; czyli naszemu wyborowi nie Uczyni. Jak dokonamy wyboru Złego; to ten przed Panem Bogiem upomina się o swoją własność(o nas, co to Go wybraliśmy). Wpadamy jak "śliwka w kompot"; czasem nie rozumiejąc naszej sytuacji, że to z naszego wyboru.
To są sprawy dotyczące oczywiście naszego ducha działania, naszej duszy; do której dostęp posiada tylko Bóg. I tylko On wie, zna przyczyny.
Tak długo będzie czekał aż zrozumiemy swój błąd, zmienimy wybór sami wyłącznie. Ale to chodzi o dogłębną Ufność Bogu z całej duszy; tylko wtedy Bóg może nam pomóc w tych naszych realnych ziemskich problemach. I Zło odstąpi.

Kiedyś myślałem podobnie do Ciebie,też błądziłem. Swoją wiarę rozumiałem jak handel z Panem Bogiem. Traktując Jego niczym bankomat. Ale nic nie dostałem, przeciwnie utraciłem wszystko. Dopiero wtedy do mnie dotarło Słowo. I dzisiaj już rozumuję inaczej; tak jak powyżej.
Pozdrawiam;


So mar 29, 2014 21:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: Dlaczego pożegnałem kościół
Widzę Tomku że masz za sobą wiele trudnych przeżyć. I nie zamierzam Ci pisać że się mylisz, bo Ty sam najlepiej znasz swoją sytuację, wiesz co Cię frustruje i najgorsze jest to że być może Cięzko Ci to zmienić, lub nawet w tą zmianę nie wierzysz. Współczuję. Jedyne co chce Ci napisać że zmieszałem kilka rzeczy ze sobą. Emocje połączyłeś z rozgoryczeniem i zawiedzeniem się na życiu i na Kościele. To są trzy zagadnienia, które stworzyły mieszankę wybuchową. Emocje zastąpiły u Ciebie też trochę rozsądek. Piszę to nie aby Ci dopiec, lecz zwrócić Twoją uwagę na to że Twoja trudna sytuacja sprawia że oceniasz wszystko dookoła negatywnie i winisz innych. Nie sądzę abyś Ty był winien swojej sytuacji, ale nie jest winien również Kościół. Pisałeś o spowiedzi, ale w takim sensie że chodziłeś do niej, a teraz nic nie masz w zamian. Przez 19 lat nikt nie wyjaśnił Ci że spowiedz już sama w sobie jest dla Ciebie darem? Podobnie i inne rzeczy. Twoja wiara wydaje się opierać na przekonaniu że to Ty coś Bogu dajesz, a On że nic nie oddał, to nie jest wart uwagi. Taka wiara musiała runąć bo jest to kompletna bzdura. Źle Ci to pokazano, źle dawano Ci przykład, Ty sam też chyba zaniedbałeś sprawę i w końcu efekt musiał być właśnie taki. Nie mam potrzeby Ciebie teraz przekonywać do niczego, chcę Ci jedynie pokazać inną perspektywę i wskazać że Ty też popełniłeś błędy. Po części nieświadomie, a po części jednak też nie wykazałeś się dostateczną refleksją.
Łatwo jest zrzucać winę na innych. Łatwo mieć za złe że ktoś za nic zarabia miliony, a przeciętny człowiek za wiele pracy głodowe pensje. Ale nie jest winą milionera że Ty masz złe warunki. Nawet jeśli jakiś ksiądz ma do własnej dyspozycji 10 000 zł, nawet jeśli umiesz to udowodnić, to nie może rzutować na opinii o wszystkich księżach.

_________________
Pozdrawiam
WIST


So mar 29, 2014 21:59
Zobacz profil

Dołączył(a): So mar 29, 2014 21:24
Posty: 4
Post Re: Dlaczego pożegnałem kościół
Na starcie powiem Ci, że jesteś wyjątkowy, bo specjalnie, żeby odpisać na Twój post założyłem konto na tym forum, z którym niniejszym się witam ;-)

Z tego co widzę, to masz kilka problemów i nie powiedziałbym, że wiara, czy też jej brak, jest największym z nich. Przede wszystkim musisz pokonać depresję. Wiem, że "łatwo powiedzieć", sam przechodziłem przez coś podobnego, ale z pewnością masz w sobie siłę, żeby tego dokonać. Depresja to taki samo nakręcający się mechanizm, trzeba go w którymś miejscu przerwać. Zdobyć się na ten wysiłek i spotkać się ze znajomymi, uśmiechnąć się, spróbować dostać pracę w jeszcze 1 zakładzie pracy, itp. ("Fake it will you make it" - że tak pozwolę sobie na angielską wstawkę) Mi np. pomogli znajomi ze studiów, więc na pewno polecam nie zamykać się na kontakt z innymi ludźmi, nawet jeśli początkowo wydaje Ci się on bez sensu.

Odniosę się też do kwestii bezrobocia, gdyż jest to poważny problem. Rzecz jasna jest on powiązany z depresją. Nie wiem gdzie mieszkasz (wszyscy wiemy, że perspektywy zawodowe w Polsce zależą od regionu), ale po przytoczonej stawce obstawiam ścianę wschodnią. Narzekasz, że pracodawcy trzeba umieć się sprzedać. Cóż, to jest naturalne. Pracodawca mając do wyboru kilku kandydatów o podobnych kwalifikacjach wybierze tego, o którym sądzi, że lepiej będzie mu się z nim współpracowało. Ludziom cierpiącym na depresję niestety ciężko jest zrobić pozytywne wrażenie na innych, stąd może być problem z przebrnięciem rozmowy kwalifikacyjnej. Domyślam się, że ciężko będzie Ci się zdobyć na wesołość, ale możesz spróbować wytworzyć wokół siebie aurę rzetelności, sumienności, pracowitości. Przede wszystkim zaś nie poddawaj się! Aha, jeśli faktycznie pochodzisz ze ściany wschodniej, to jeśli możesz (nie masz chorych rodziców, którymi trzeba się opiekować itp.) spróbuj wyjechać - za granicę albo i do Warszawy.

To tyle kiepskich porad życiowych :)

Powiedziałbym też, że przeceniasz znaczenie pieniędzy. Ja zgadzam się, że pieniądze są potrzebne do życia, ale powyżej pewnego poziomu w ogóle nie wpływają na poziom szczęścia (czytałem niedawno o takim badaniu, niestety nie jestem w stanie podać źródła, za co przepraszam), także nie przesadzajmy. Niestety kobiety są zaprogramowane na poszukiwanie bezpieczeństwa, więc szukają raczej mężczyzn, którzy to bezpieczeństwo, także finansowe, będą im w stanie zapewnić. Niemniej nie jest to ścisła reguła, mam kilku znajomych, którzy wyglądają jak biedni studenci, są biednymi studentami, a mają dziewczyny. Żadna sytuacja nie jest beznadziejna.
Natomiast co do przyjaźni mylisz się i to bardzo. Prawdziwa przyjaźń, choć jest dość rzadka, istnieje i nie ma nic wspólnego z pieniędzmi.

Teraz przejdę do kwestii wiary, wszakże tego dotyczy to forum.
Masz jakieś dziwne pojmowanie Boga i swojej z nim relacji. To nie działa tak, że Ty chodzisz do Kościoła, modlisz się, itd. i dostajesz za to dostatnie i bezproblemowe życie. W zasadzie to trochę z Tobą sympatyzuję, sam też długo zastanawiałem się po co wierzyć. Bo przecież na pierwszy rzut oka widać, że duża część modlitw nie jest spełniana, już pomijając fakt, że taka wiara byłaby całkiem płytka. Podobnie jak wiara jedynie ze względu na obietnicę życia wiecznego. Jak dla mnie wiara może mieć sens jedynie wtedy, kiedy rzeczywiście nas zmienia, sprawia, że stajemy się lepsi. Ale czy naprawdę zmieniamy się na lepsze, gdy czynimy "co Pan Bóg przykazał" oczekując z racji tego zysku?

I rzeczywiście wydaje się, że szczera wiara daje coś więcej, coś niemierzalnego, ale co można zaobserwować już na ziemi. Sam tego nie doświadczyłem, gdyż nadal jestem bardziej agnostykiem niż wierzącym, ale z moich obserwacji wynika, że ludzie szczerze wierzący są szczęśliwsi za sprawą jakiegoś wewnętrznego spokoju, swego rodzaju harmonii. Szczerze życzę Ci poznania takich właśnie ludzi, jak i dobrych księży, gdyż chyba niestety nie miałeś ku temu okazji.


So mar 29, 2014 22:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz mar 27, 2014 0:17
Posty: 3
Post Re: Dlaczego pożegnałem kościół
Tytuł intrygujący, ale argumentacja już niekoniecznie. Pieniądze, pieniądze, pieniądze... Odmieniłeś to słowo przez chyba wszystkie przypadki ale nie wiem czemu. Czyżbyś chciał powiedzieć "modliłem się do Boga o pieniądze a ich nie dostałem". Mam nadzieję, że źle to zrozumiałem bo czymże są uciechy w życiu doczesnym...


N mar 30, 2014 0:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 13, 2013 4:33
Posty: 1633
Post Re: Dlaczego pożegnałem kościół
Cytuj:
, ale z moich obserwacji wynika, że ludzie szczerze wierzący są szczęśliwsi za sprawą jakiegoś wewnętrznego spokoju,

Nie tylko z twoich. Z tym, ze wiara moze byc infantylna, glupia, grozna wreszcie. To, ze kretyn chce mnie zabic krzyzem, nie przyczyni sie do glaskania "bo wierzacy-chrystusowy". I sa ludzie zbulwersowani podobnymi zachowaniami, czesto bez oddzwieku ze strony KrK, ktorzy maja dosc. Ja sie temu nie dziwie.
Cytuj:
Tytuł intrygujący, ale argumentacja już niekoniecznie.

Nie przesadzaj, nie tylko o pieniadzach mowa. Swoja droga jaka postawe duszpasterzy uwazasz za zasadnicza?


N mar 30, 2014 0:45
Zobacz profil

Dołączył(a): So mar 29, 2014 19:09
Posty: 67
Post Re: Dlaczego pożegnałem kościół
Zaraz będą się babcie szykować do kościoła. Kiedyś bywałem na mszach wieczornych. Przychodziło może z 30 osób, z tego 20 babć po 60-tce i 70-tce, kilkoro dziadków, i jakieś dwa małżeństwa. Nudziło mnie takie towarzystwo. Kiedyś ktoś powiedział mi że są spotkania młodych. Ale co tam ciekawego. Jezus, pogadanki z księżmi, śpiewanie przy gitarze. Ani z tego kasy, ani normalnych znajomości.

Depresji nie da się pokonać. To trwa i trwa. Jest coraz gorzej. Studiów nie skończyłem przez depresję. Potem był deprim, psycholog, jakieś prochy, potem kilka miesięcy "spokoju", jakaś załamka, i znów nawrót, i tak w kółko. Każdy nawrót coraz gorszy. Dostawałem leki które nic nie pomagały, tylko zamulały. Efekt końcowy, jeszcze gorzej niż było na początku. Ale służba zdrowia nie ma sobie nic do zarzucenia. Zrobili swoje, machinka się kręciła.

Nie jestem gwiazdą tv czy aktorem, który ma najlepsze ośrodki, leki, specjalistów, i wychodzi z tego po miesiącu. Poza tym trafiłem też do szpitala, i już wszyscy wiedzą że byłem w "wariatkowie". Nt. leczenia tam mógłbym napisać książkę. Rytm życia określony sztywnymi godzinami. Pobudka, o 9 śniadanie, leki, potem jakieś malowanie, klejenie domków, granie w pingponga, o 13 obiad, spacer, o 17 kolacja, leki. Poza tym jakaś rozmowa z panią psycholog, i leżenie i gapienie się w ścianę. I za to wszystko podatnik płaci 120 zł za osobę dziennie. Więcej jak w więzieniu. Można tylko domyślać się ile zarabiać będą psychiatrzy i psychologowie za kilka lat, jak liczba ludzi bez pracy, emerytury, renty, perspektyw, wzrośnie o połowę.

Ten kraj jest przegrany. To przeklęta ziemia. Kilka lat temu miałem pieniądze żeby wyjechać, specjalnie uczyłem się angielskiego. Nie podjąłem decyzji, przestraszyłem się, m.in. różnych oszustów "oferujących" pracę. Zostałem bez pieniędzy, i bez perspektyw.

Byłem szukać pracy, wysyłałem cv, ale to nic nie daje. Ja idę jak na ścięcie, i wiem że nic z tego nie wyjdzie. Poza tym teraz przyjmują już tylko niepełnosprawnych do sprzątania, poza tym fotogeniczne dziewczyny do jakichś sklepów i punktów obsługi klienta, gdzie trzeba ładnie wyglądać, być komunikatywnym, uśmiechać się. Ja już zapomniałem jak to się robi.

Przestałem już kilka lat temu wychodzić na imprezy, w kinie byłem chyba z trzy lata temu, znajomych nie mam, albo przyjeżdżają raz na rok z zagranicy. Zostały "moherowe" babcie, emeryci robiący na ogródku, czasem przejedzie po podwórku jakaś pani z wózkiem.

Tysiące ludzi nie chodzi do kościoła, mają fury, mieszkania, interesy, firmy, i żyją. Będą starzy pewnie zaczną chodzić, ale przynajmniej żyją i oddychają. Nie martwią się o jutro.

Po prostu kasa i wygląd są najważniejsze. Przyciągają kasę i wygląd.

Przeczytałem setki historii ludzi z depresją. Każda brzmi tak samo, tylko wiek inny, lat 20,26,30,36,50. Ludzie nie wychodzą, siedzą w domu, mają myśli samobójcze, gapią się w ścianę, słyszą idź do psychologa, weź się w garść, znajdź sobie hobby, pasję, wyjdź do ludzi. Za co i po co?

Właśnie najbardziej wkurza mnie to wysyłanie do psychologa. Ludziom się tak utarło w głowach że to taki "lekarz" jak ten co do niego się idzie z bólem gardła albo głowy. A guzik prawda. To zwykły hochsztapler, który najczęściej nie dostał się na medycynę, albo miał problemy ze sobą, więc poszedł na psychologię. Wszędzie teraz psycholog. Badania do pracy, do policji, na prawo jazdy psycholog. Badanie dziecka do szkoły psycholog. W caritasie psycholog. Samobójstwo, katastrofa, wypadek zaraz pojawia się psycholog. W opiece społecznej psycholog, w ośrodku opiekuńczym psycholog, w szpitalu psycholog, w urzędzie pracy psycholog. Dla mnie to kasta zawodowa gorsza nawet od urzędników.


N mar 30, 2014 10:48
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 30, 2014 11:22
Posty: 5
Post Re: Dlaczego pożegnałem kościół
Jestem w identycznej sytuacji co Ty i ze wszystkim co napisałeś zgadzam się dokumentnie ,dla mnie również pieniądze są bardzo ważne w życiu ale oczywiście nie tylko one ,jednak doskonale zdaje sobie sprawe że świat w tej chwili opiera się na pieniądzu ,też mam zamiar odejść od Kościoła na zawsze bo jego właściciel że tak powiem mam na myśli Boga Ojca niebieskiego nigdy mi w życiu nie pomógł ,mało tego jeszcze mi zaszkodził ,modliłem sie dużo w życiu nigdy Bóg nie wysłuchał mojej modlitwy w takim stopniu żeby było to dla mnie odczuwalne ,do Kościoła tez czasami chodziłem ale nic to nie dawało więc mam zamiar przestać nawet od dzisiaj.Mam problem z pełną emocjonalnością ,nie mam depresji jak ty ale mam problem z emocjami ne zalyszaj cy dlia nas


N mar 30, 2014 11:28
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 30, 2014 11:22
Posty: 5
Post Re: Dlaczego pożegnałem kościół
mówienie że Bóg jest właścicielem każdego człowieka jest dla mnie kompletnym idiotyzmem a jeżeli nawet jest tak naprawde i faktycznie kazdy człowiek jest własnością Boga to jest to bardzo nie w porządku ,a jaka jest pewność że Bóg czasami nie jest jakimś katem i wszystkich nas wsadzi do piekła niezależnie od postępowania na ziemi ,od grzechów ,a jaka jest pewność tego że mi np będzie dobrze w niebie ,a może ja wolałbym żyć wiecznie na ziemi ,takie pytania mnie dręczą ,odpowiem sobie sam ,nie ma żadnej pewności niczego ,Bóg oprócz życia nie dał człowiekowi życia ,trzeba na to spojrzeć obiektywnie ,człowiek od zarania dziejów cierpi i nic się w tej kwestii nie zmienia


N mar 30, 2014 11:33
Zobacz profil

Dołączył(a): So mar 29, 2014 21:24
Posty: 4
Post Re: Dlaczego pożegnałem kościół
@lokis
Cytuj:
Z tym, ze wiara moze byc infantylna, glupia

Zgoda, ale czego innego się spodziewać, jeśli sam wierzący jest głupi? ;-)
Wydaje mi się, że problemem jest to, że ci najgłupsi ludzie (i cała patologia) zazwyczaj są "wierzący", co wynika jedynie z tradycji. Z takimi ludźmi jest związana taka kwestia, że sami mają kłopoty z myśleniem i w końcu zapewne pójdą za kimś, kto będzie myślał za nich. Szczerze mówiąc chyba wolę, żeby był to Kościół niż ikony kultury masowej...

Cytuj:
grozna wreszcie.

Tak na dobrą sprawę, to rzadko kiedy wiara jest powodem zła. Problemem znowu są ludzie. Z jednej strony ci, którzy chcą osiągnąć jakieś swoje cele i szukają wymówki. Często znajdą ją w religii, ale czy powoduje to, że sama religia jest zła? Z drugiej strony mamy tych, którzy w religii widzą okazję do zarobienia, "ustawienia się". Pod tę kategorię podpadają ci wszyscy bogaci księża, często biskupi. I tutaj rzeczywiście można co nieco Kościołowi zarzucić. Należałoby pewnie wprowadzić jakieś zmiany, które utrudniłyby możliwości zarobkowe księży. I niekoniecznie trzeba tu iść drogą mnichów buddyjskich (choć takie rozwiązanie z pewnością byłoby skuteczne :-) ).

Cytuj:
To, ze kretyn chce mnie zabic krzyzem

Coś mam wrażenie, że przesadzasz w tym momencie. Nigdy nie widziałem żadnego chrześcijanina, który chciałby "zabijać krzyżem". To już nie te czasy.

@tomek99
Cytuj:
Kiedyś ktoś powiedział mi że są spotkania młodych. Ale co tam ciekawego. Jezus, pogadanki z księżmi, śpiewanie przy gitarze. Ani z tego kasy, ani normalnych znajomości.

Mogę się do tego odnieść. Miesiąc temu zostałem namówiony na tego typu spotkanie (bardziej rekolekcje). Może rzeczywiście mnie nie porwało (akurat to nie była moja bajka, za dużo śpiewania itp. - ale są różnego rodzaju grupy), ale co do ludzi to mylisz się. W życiu w tak krótkim czasie nie miałem okazji poznać tylu ciekawych ludzi. Jest też taki plus, że zazwyczaj jest tam więcej przedstawicielek płci pięknej, także tych urodziwych ;-)

Cytuj:
znajdź sobie hobby, pasję, wyjdź do ludzi. Za co i po co?

Na pytanie po co nie mogę Ci, rzecz jasna, odpowiedzieć. Jeśli chodzi o "za co", to postaram się po prostu podać listę hobby, do których nie trzeba mieć pieniędzy:

Całkowicie darmowe:
- bieganie (jeśli możesz to się ciesz - ja chcę i nie mogę :|)
- czytanie (biblioteki)
- programowanie (zakładam, że masz stały dostęp do internetu)
- szachy
- brydż
- go
- gra w kapsle
- pisanie (blog, dziennik, wiersze, proza)
- zbieranie grzybów (te emocje :D )
- nauka języka obcego (korzystając z darmowych zasobów internetu - jeśli umiesz angielski polecam duolingo)
- penspinning

Wymagające drobnych, jednorazowych, bądź sezonowych wydatków
- pływanie (latem darmo, jeśli masz jezioro w pobliżu)
- jazda na rowerze
- fotografia
- rysowanie, malowanie
- gra na instrumencie (zależy od instrumentu, ale niektóre są tanie)
- nauka wybranej dziedziny - np. matematyki (mało porywające, fakt ;-) )
- gry rpg
- ćwiczenia fizyczne (np. coś jak tu - http://www.wykop.pl/ramka/1853726/98-ze ... rzyrzadow/ - daję to przy drobnych wydatkach, bo może będziesz chciał sobie kupić jakiś drążek albo coś)
- gotowanie
- żonglowanie
- sztuczki "magiczne", np. z kartami
- uprawa ogródka (jeśli masz możliwość)

Jak widać trochę tego jest. Mam nadzieję, że znajdziesz coś ciekawszego niż patrzenie w ścianę.

Cytuj:
Tysiące ludzi nie chodzi do kościoła, mają fury, mieszkania, interesy, firmy, i żyją.

Żałujesz im? Po co w ogóle patrzysz na to jak żyją inni? Czy to ważne? Porównywanie się do innych zawsze pogorszy nam humor, bo zawsze znajdziesz kogoś, kto umiejąc nie więcej niż Ty w jakiś magiczny sposób zdołał się lepiej ustawić, zawsze znajdziesz kogoś, kto w wybranej dziedzinie jest lepszy niż Ty. A oprócz tego ludzie pokazują jedynie pozytywną stronę swojego życia, a problemy chowają, tak żeby inni ich nie widzieli, więc zazwyczaj nie widzisz całej prawdy o nich.

Cytuj:
Właśnie najbardziej wkurza mnie to wysyłanie do psychologa.

Hmm, jakbyś chciał pogadać z ludźmi w podobnym stanie, to może tu:
http://www.reddit.com/r/depression


N mar 30, 2014 11:36
Zobacz profil

Dołączył(a): So mar 29, 2014 19:09
Posty: 67
Post Re: Dlaczego pożegnałem kościół
Poza tym dobiło mnie towarzystwo osiedlowo-postrobotnicze że tak powiem. Większość życia oglądam bloki, puste boisko (nie ma "nowych" dzieci), sklep spożywczy i szroty na parkingu. Na tym osiedlu poza ucieczką operatywnych i młodych, i zbudowaniem nowego kościoła, nie zmieniło się dosłownie nic. Chyba że postawienie Biedronki i Netta w miejsce Jadwigi i Karoliny można uznać za zmianę. Łatwo powiedzieć wyjdź, wyjedź.

Ogólnie nikt mnie nie lubi, mówią że narzekam i zrzędzę. Że szukam dziury w całym. Taki już jestem i tego nie zmienię. Mam zbyt ścisły umysł. Wkurza mnie jak widzę gościa lat 22 z furą za 200 tysięcy. Albo jak się słyszy o kontraktach, przetargach, układach i układzikach. Ręka rękę myję. Nawet w banku żywności w kościele pracują sami swoi. Jak ja mam popierać taką "wiarę". Jeden drugiemu dzisiaj zabiera chleb, bo na tym polega kapitalizm, albo zjesz innych, albo oni zjedzą ciebie.

Przecież gdybym dziś stanął pod kościołem żebrać, to by pogonili mnie ci właśnie umiłowani synowie i córki Jezusa. Cała pomoc państwa kończy się na wysyłaniu od urzędu do urzędu bo taka jest prawda. Kiedy studiowałem, udzielałem korepetycji, dziś już tego nie mam jak robić, bo nie ma u nas studentów.

Pracowałem w paru miejscach, wszędzie mieli dosyć moich "humorów". Co miałem mówić że mam depresję.

Kiedyś też biegałem, stare baby z osiedla patrzyły się i pukały w czoło, ale wariat, biega z rana. Teraz same łażą z kijkami do nordic walking. Poza tym każde "odstępstwo" jest piętnowane. Tu mieszka sama zbieranina z czasów Gierka. Krawcowa, szwaczka, elektryk, mechanik, paru rolników, milicjanci, i jakaś emerytowana nauczycielka. Jeden na drugiego krzywo patrzy. Potem połowa leci w niedzielę na mszę, bo tak kazali.

Do biblioteki nie pójdę, bo jestem zadłużony. Wypożyczałem tak dużo książek, że nie pamiętałem że trzeba oddawać. Programowanie miałem w szkole i na studiach. Ogólnie wszystkie pasje straciłem jak skończyła się moja edukacja. W mieście mogę tylko studiować filologię, marketing i zarządzanie a to mnie nie kręci.

Przecież nie pójdę na ryby jak podstarzały emeryt, nawet roweru nie mam. Ogólnie jestem dość wysportowany i młodo wyglądam, niestety nie stać mnie na rozrywki typu basen, tenis, spa, sauna, siłownia. Nie ma poza tym w moim otoczeniu jakichś klubów zainteresowań, wszystko polikwidowali, nie ma z kim pogadać o czymś interesującym. Co najwyżej z emerytami o polityce, młodzież się do tego nie garnie. Generalnie nie pasuję nigdzie. Młodzi żyją w świecie elektronicznym, a starsi ode mnie albo w moim wieku mają rodziny i mają swój świat.

Ogólnie posiadanie kasy, przede wszystkim pracy od poniedziałku do piątku, daje możliwość pojechania sobie gdzieś, można kupić bilet turystyczny PKP i gdzieś w dużym mieście się pobawić. Ostatnio pracowałem po 200-250 godzin nie mając ani dnia praktycznie wolnego. Wycisnęli mnie jak cytrynę i wypad radź sobie dalej sam.


N mar 30, 2014 12:01
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 423 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 29  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL