Re: Dlaczego pożegnałem Kościół
Odkurzam ten wątek, aby podzielić się nowymi przemyśleniami na temat społeczeństwa i KK.
tomek99 napisał(a):
Internet mam od 3 lat dopiero. Mimo że siedziałem już w necie za czasów TPsy. Wcześniej chodziłem do biblioteki na godzinkę, dwie. Ale to były czasy kiedy internet był czysto "naukowy". Strony edukacyjne, informacyjne. Teraz doszedł FB, youtube, mogę sobie posłuchać muzyki, obejrzeć film.
Mam internet od 14 lat. Kiedyś było łatwiej dotrzeć do artykułów naukowych, fachowych porad i rzetelnych wiadomości. Odkąd stał się dostępny dla szerokich mas, jest zasypany śmieciowymi treściami. Powstało pełno portali obrazkami i filmikami dla gimnazjalistów. Studenci budują na nich swój światopogląd. Zamiast opinii wstawiają memy. Dziś miejscem spotkań jest FB. Niedawno odkryłem, jak bawią się młodsi od nas. Nie wiem, czy wszyscy, czy tylko fani pewnego amerykańskiego piosenkarza. Oglądają "Szkoła TVN", tworzą wykreślanki, głosowania łapka lub komentarzy i żebrzą o polubienia, ponieważ liczba łapek jest miarą popularności. I tak cały dzień FB, Snapchat, Instagram. Cała sytuacja wygląda na spisek, aby utrzymać lud w przeciętności, ale tak naprawdę lud dostał to, co chciał. Szukając porad lekarzy i specjalistów z różnych dziedzin, trzeba przekopać się przez setki portali społecznościowych i for, gdzie osoby mniejszą wiedzą poplotkują z sąsiadkami i udzielają o jakże fachowych rad "a ja używam", "a ja daję", "a mi się wydaje", "nie znam się, ale się wypowiem".
tomek99 napisał(a):
Nie rozumiem ludzi którzy wałęsają się po takim przybytku przez 3 godziny.
Ostatecznie galeriosceptycy polegli i sami tam biegają kupować modne ciuchy. Nie wygramy z okrągłostołową sitwą. Wykończyli lokalne biznesy i zawładnęli handlem w całej Europie.
tomek99 napisał(a):
Wszystko jest dobrze jak rozmawiamy o czymś fajnym, ale jak przyjdzie do dyskusji o polityce, zaczynam nawijać o złodziejach, i ludzie się odsuwają. Wszyscy lubią tematy "optymistyczne".
Dyskutowaliśmy w autobusie i przeszliśmy do polityki. Wymiana zdań nam wychodziła, ale zacząłem nawijać o inwestycjach w samorządzie i obietnicach prezydenta. Współpasażer nieomal zasnął. A o czym miałbym z nim rozmawiać, jak nie o polityce?
tomek99 napisał(a):
Bez układów nie założysz firmy, bez dużej kasy nie uciekniesz.
Bez układów też da się założyć firmę, ale o tym potem. Oczywiście mając układy jest łatwiej. Politycy biją się o stołki w swoich strukturach. Dlaczego? Co im to da? Podobno większe wpływy i łatwiej zdefraudować pieniądze. Wróćmy do firm. Sukcesy osiągają ludzie przedsiębiorczy, którzy zdobędą uznanie w środowisku. Nie są orłami w szkole, a znajdą pomysł i umieją go zrealizować przy pomocy już istniejących narzędzi. Jest jeszcze jeden wspólny mianownik. Czas sweterków przeminął i liczy się medialność, a więc wygląd, ubiór, gadżety. Społeczeństwo jest obłudne i nie ma prawdziwych przyjaźni. Jest gra interesów. Kiedy kończą się interesy, ludzie nie utrzymują z wami dłużej kontaktów lub znacznie je ograniczają.
Każdy ma swoje miejsce na ziemi, ale nie zostało nam ono przypisane na stałe. Czy chcemy coś zmienić w życiu, zależy od nas. Nie wiem, co studiował autor tematu. Moja sytuacja zawodowa jest stabilna, nie mogę narzekać, ale nie wykorzystałem w pełni potencjału, jaki dawała mi uczelnia, a wcześniej szkoła średnia. Coś poszło nie tak. Istnieje wiele przeszkód w osiągnięciu sukcesu i może część uda mi się usunąć. Inaczej całe życie spędzę za murami korporacji. Czy to optymistyczna wizja? Codziennie ta sama ścieżka, ci sami ludzie niewyżyci seksualnie, kolejne zadania i zmagania, a kiedy odbębnię 8h, powrót do domu - wciąż studenckiego - choć kiedy kupię własne 4 kąty, tak naprawdę nic się nie zmieni. Jeśli kiedyś osiągnę sukces, może któraś się obejrzy, ale czy rzeczywiście tego chcę? Kto ma rodzinę, powtarza "Nie żeńcie się". PiS opodatkował banki i będzie trudno o kredyt, a dopłaty MDM na ten rok skończone. Czy wszyscy przeczuli, że ceny nieruchomości wzrosną?
Popełniłem błędy, ale dostrzegłem je dopiero wtedy, gdy przestałem ślepo wierzyć w manipulacje KK. Religia jest dla słabych. Chodzi o to, aby utrzymać motłoch w przeciętności i wiecznym poczuciu winy, aby nim sterować. Dziś istnieją lepsze techniki manipulacji, dlatego konkurencja zwalcza religię. Ty wierzysz, że przechodząc cierpienia, będąc człowiekiem 3 kategorii (najgorszego sortu), prześladowanym, poniżanym, wyśmiewanym, pokładając całą ufność w Bogu, otrzymasz po śmierci nagrodę w Niebie, kiedy inni szczęśliwi korzystają z życia tu na Ziemi, łącznie z prokościelnymi politykami i zwierzchnikami KK. A jeśli po śmierci nic nie ma? A jeśli coś jest, ale całkiem inaczej niż w piśmie zapisano? Czy warto iść i sprzedać wszystko (Mk 10), żyć w nędzy (Łk 6), nie kształcić się i nie rozwijać, bo i tak skończymy 2 metry pod ziemią (Koh 2)? Tak jak zauważył autor tematu, dziś bez pieniędzy lub układów nic nie da się osiągnąć. Za pieniądze można kupić wszystko. Do założenia firmy też są potrzebne pieniądze. Aby znaleźć dziewczynę i założyć rodzinę - albo pieniądze, albo atrakcyjność fizyczna.
Najczęściej przytaczany argument - nigdy nie wiesz, kiedy umrzesz, bo jutro możesz mieć wypadek lub potrąci się samochód na przejściu dla pieszych - wściekły atak na wątpiących lub odchodzących od KK. A może zaraz walnie w Ziemię meteoryt - lepiej biegnij szybko do spowiedzi, a może nie dobiegniesz, bo potrąci cię auto.
Młodzi ludzie odchodzą od Kościoła. Warto przypomnieć sobie początki wierzeń i chrześcijaństwa. Wykorzystano sytuację polityczną Żydów. A wcześniej religie politeistyczne, które w starożytnym Egipcie, Grecji i Rzymie były obowiązkowe. Już nie da się ograniczyć dostępu do wiedzy i utrzymać wszystkich w ciemnocie.