Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt maja 17, 2024 17:08



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 187 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 13  Następna strona
 JEZUS ŻYJE - spotkałem Go! 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt lis 19, 2013 21:22
Posty: 751
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
proteom piękne, i wbrew pozorom logiczne to co piszesz.....już gdzieś spotkałam się z podobnym postrzeganiem Boga i też tak to czuję :-)


Śr kwi 16, 2014 16:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz mar 17, 2011 17:36
Posty: 1407
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
proteom napisał(a):
equuleuss napisał(a):
Stałeś się Jezusem?


Dobre pytanie. :brawo: Nic mi o tym nie wiadomo? Wciąż jest grzesznym śmiertelnikiem, i codziennie jest przekonuję, że nie potrafię kochać wszystkich ludzi, tak jak Jezus. Zresztą z akceptacją samego siebie też miewam kłopoty.
Moje doświadczenie to: zamieszkanie Jezusa we mnie. Wiem, że brzmi to szokująco. Wyobrażasz sobie Jezusa i postrzegasz go jako Człowieka, więc trudno zrozumieć, jak On mieszka we mnie. Zminiaturyzował się? Rozumiem Twoje wątpliwości i niedowierzanie, ale ja sam też tego nie rozumiem. Widziałem Jezusa poza mną, a jednocześnie poczułem, że Jego Osoba jest w jakicvhś tajemniczy, niezwykły sposób obecna we mnie. Nie w moim umyśle, ale w mojej osobie. To było chyba jakieś zjednoczenie z Jezusem? Doświadczyłem, że Osoba Syna Bożego, którą przed chwilą widziałem poza sobą, była w pełni cała obecna we mnie. Nie jako jakiś dodatek do mojej osoby, ale jako Ktoś kto zawsze już był we mnie obecny, ale ja nic o tym nie wiedziałem= nie czułem. Obecność Jezusa we mnie to: doświadczenie, jak Jezus we mnie przeżywa swoje życie. Jak je przeżywa? Jak Syn kochany przez Ojca: w pełni, do końca, bezwarunkowo, nieodwołalnie, nieskończenie. Jezus we mnie, to nie jakichś dodatek do mojego życie, ale początek i koniec mego życia. Bez Niego moje życie nie istnieje, tzn. bez Niego nie wypełnia je Miłość. Istnieć dla mnie po tym doświadczeniu, to być wypełniony Miłością.Nie myśleć i nie przeżywać Ją w swoim mózgu, ale: doświadczać Jej tak, jak doświadcza sam Bóg.
Jezus we mnie w tym doświadczeniu odsłonił mi Tajemnicę, uchylił jej rąbek: jak Bóg Go kocha. Jak Bóg kocha swego Syna? Tak Go kocha, jak kocha samego siebie: nieskończenie i w pełni.

Widzisz kiedy czlowiek rodzi sie na nowo to rodzi sie duchowo.
Tak samo Jezus nie przychodzi do naszych serc cielesnie, ale jako DUCH.
Zobacz Slowo Boze
"Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest jego."
Musimy miec wiec Ducha Chrystusa (w naszych sercach) by nalezec do Boga. Dopiero wtedy stajemy sie bozymi dziecmi. Synami Boga.
"Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi."
A to zawsze jest w Duchu nigdy nie w ciele.
"Kto zaś łączy się z Panem, jest z nim jednym duchem. "
"Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest."
Musimy wiec sie narodzic na nowo z Ducha, a nie z ciala.
To wlasnie sie stalo z toba, jak Jezus - jako Duch Bozy - wszedl do twego serca. :-D

equuleuss napisał(a):
Z Twoich słów wynika że Bóg wcale nie kocha człowieka tylko kocha siebie samego w człowieku.

Bóg kocha czlowieka, ale nie moze miec nic wspolnego z grzechem, wiec zeby byc zaakceptwoanym przez Boga, przyjetym, uznanym jako boze dziecko musimy narodzic sie na nowo. I wtedy Bóg na nas patrzy przez Jezusa, ale to nie oznacza, nas nie kocha. Kocha swoje stworzenie, ale nie znosi, nie aprobuje grzechu.
Wiesz, ze jest napisane, ze Bóg kocha nas dokladnie tak samo jak kocha Syna Jezusa? Zobacz:
" Ja w nich, a Ty we mnie, aby byli doskonali w jedności, żeby świat poznał, że Ty mnie posłałeś i że ich umiłowałeś, jak i mnie umiłowałeś."

equuleuss napisał(a):
Czyli Bóg umiera nieskończenie wiele razy bo chce doświadczać każdej śmierci człowieka?

Jezus umarl za nas raz i wiecej to sie nie powtorzy.
"gdyż w takim razie musiałby cierpieć wiele razy od początku świata; ale obecnie objawił się On jeden raz u schyłku wieków dla zgładzenia grzechu przez ofiarowanie samego siebie. (27) A jak postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd, (28) tak i Chrystus, raz ofiarowany, aby zgładzić grzechy wielu, drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tym, którzy go oczekują. "
Kto ma zycie wieczne nie umiera juz, ale jedynie zmienia adres zamieszkania..
No i wbrew pozorom zycie wieczne zaczyna sie juz w momencie nowego narodzenia. A wiec na ziemi. Bo to tu wybieramy z kim chcemy spedzic wiecznosc. Potem gdy juz zobaczymy 'twarza w twarz' na taka decyzje bedzie juz za pozno. Trzeba ja podjac jeszcze tu na ziemi, za tego zycia, bo to za naszego zycia wybieramy sobie Pana, Zbawce, tego komu zaufalismy, kogo przyjelismy.
"Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, (13) którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga."
Boga sie wiec przyjmuje do serca. To jest wlasnie nowe narodzenie.

equuleuss napisał(a):
Nie umniejszaj tak bardzo miłości człowieka.

Sam powinienes wiedziec jak kruche sa emocje czlowieka. Jednej chwili kocha, w drugiej obrazony.. Jak wiec mozna porownac milosc czlowieka do Boga, ktory nigdy sie nie zmienia? On zawsze kocha rowno, tak samo, niezmiennie.
"Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki."
"A zwiastowanie to, które słyszeliśmy od niego i które wam ogłaszamy, jest takie, że Bóg jest światłością, a nie ma w nim żadnej ciemności."


Śr kwi 16, 2014 17:52
Zobacz profil
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
Cytuj:
Moim zdaniem, ludzka miłość jest jak najbardziej śmiertelna, bo uwarunkowana jest przez śmiertelny organ jakim jest mózg.


I dajesz mi do poczytania te pseudonaukowe brednie? Wbrew temu co piszesz niewiele wiesz o miłości i czym jest. Miłość jest nieśmiertelna. I nie ma taka a taka, jest jedna, prawdziwa miłość jest jedna. Miłość jest silniejsza niż śmierć.


Cytuj:
Dobre pytanie. :brawo: Nic mi o tym nie wiadomo? Wciąż jest grzesznym śmiertelnikiem, i codziennie jest przekonuję, że nie potrafię kochać wszystkich ludzi, tak jak Jezus. Zresztą z akceptacją samego siebie też miewam kłopoty.
Moje doświadczenie to: zamieszkanie Jezusa we mnie. Wiem, że brzmi to szokująco. Wyobrażasz sobie Jezusa i postrzegasz go jako Człowieka, więc trudno zrozumieć, jak On mieszka we mnie. Zminiaturyzował się? Rozumiem Twoje wątpliwości i niedowierzanie, ale ja sam też tego nie rozumiem. Widziałem Jezusa poza mną, a jednocześnie poczułem, że Jego Osoba jest w jakicvhś tajemniczy, niezwykły sposób obecna we mnie. Nie w moim umyśle, ale w mojej osobie. To było chyba jakieś zjednoczenie z Jezusem? Doświadczyłem, że Osoba Syna Bożego, którą przed chwilą widziałem poza sobą, była w pełni cała obecna we mnie. Nie jako jakiś dodatek do mojej osoby, ale jako Ktoś kto zawsze już był we mnie obecny, ale ja nic o tym nie wiedziałem= nie czułem. Obecność Jezusa we mnie to: doświadczenie, jak Jezus we mnie przeżywa swoje życie. Jak je przeżywa? Jak Syn kochany przez Ojca: w pełni, do końca, bezwarunkowo, nieodwołalnie, nieskończenie. Jezus we mnie, to nie jakichś dodatek do mojego życie, ale początek i koniec mego życia. Bez Niego moje życie nie istnieje, tzn. bez Niego nie wypełnia je Miłość. Istnieć dla mnie po tym doświadczeniu, to być wypełniony Miłością.Nie myśleć i nie przeżywać Ją w swoim mózgu, ale: doświadczać Jej tak, jak doświadcza sam Bóg.
Jezus we mnie w tym doświadczeniu odsłonił mi Tajemnicę, uchylił jej rąbek: jak Bóg Go kocha. Jak Bóg kocha swego Syna? Tak Go kocha, jak kocha samego siebie: nieskończenie i w pełni.



Z objawień wiadomo jest że w człowieku mieszka Duch Św. Przecież mówimy że ciało jest Jego światynią. Mówisz jakieś dziwne dla mnie rzeczy, jakbyś został przemieniony w Jezusa, któraś ze świętych modliła się takimi słowami aby Jezus przemienił ja w siebie ale tutaj chodziło o coś innego. Aby ona mogła kochać tak jak on i była dla innych na wzór swojego Mistrza.

Daj spokój z tym powiedzeniem że miłość przeżywa się w mózgu, wierzysz w taką sieczkę którą podają pseudonaukowcy? Z jednej strony wiele mówisz o miłości a nie wierzysz i nie pojmujesz czym ona jest.

Cytuj:
Bóg nie pozwala na zło, ale je dopuszcza. Czemu, to nie wiem? Może to jest cena wolności i grzeszności człowieka? Bóg tak kocha człowieka, że nie zostawia go samego, ale w człowieku w pełni przeżywa w nim wszystko. Jak Jezus przeżywa swoje życie we mnie? Nie wiem, bo nie jestem Jezusem, ale wiem, że w pełni je przeżywa i w pełni je kocha, ze wszystkimi tego konsekwencjami.



Wyjaśnij dokładnie skąd o tym wiesz, bo teraz to jest tylko na zasadzie Twojego osobistego odczucia i czegoś w rodzaju a bo tak jest i już.


Cytuj:
Bóg nie umiera, bo jest nieśmiertelny, ale Bóg w pełni doświadcza śmierci człowieka. Nie pojmiesz tego, bo nie jesteś Bogiem i nie wiesz co to znaczy: być w pełni w człowieku i w pełni przeżywać jego życie. Jeśli Jezus jest w pełni w moim życiu, to również jest obecny w jego końcu. Koniec mojego życia, to nie koniec mojej osoby, ale początek Jego Osoby. Ja umrę, po to, aby On już w pełni na zawsze żył, jako Syn kochany przez Ojca.



Zaznaczasz iż nie jestem w stanie pojąć tego a Ty jesteś? Skąd wiesz i mówisz z takim przekonaniem że wiesz jak to jest? Umrzesz aby Jezus w pełni żył? Wybacz ale to dziwne słowa...



Cytuj:
Nic na to nie poradzę, że po tym doświadczeniu ludzka miłość to dla mnie mgła. Mgła jest realna, ale jak krucha i skończona.



A ja Ci coś powiem jeśli mogę... uważaj... trzeba nieco ostrożnie podchodzić do takiego rodzaju rewelacji bo widzę w Tobie tą uporczywą chęć pomniejszania miłości człowieka jako coś co jest nic nie warte jak śmieci, a tak nie jest. Uważaj żeby nie być zwiedzionym na tym polu i przestać kochać a także przestać wierzyć w potęgę miłości, także tej która człowiek czuje w swoim sercu i duszy, tak w sercu i duszy a nie w mózgu.


Śr kwi 16, 2014 20:13
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
I jeszcze jedno, są ludzie którzą mogą oddać swoje życie za kogoś kogo kochają, a Jezus powiedział - nie ma większej miłości od tej kiedy ktoś oddaje swoje życie za kogoś. A Ty mówisz że to śmieci.


Śr kwi 16, 2014 20:26
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
Cytuj:
Sam powinienes wiedziec jak kruche sa emocje czlowieka. Jednej chwili kocha, w drugiej obrazony.. Jak wiec mozna porownac milosc czlowieka do Boga, ktory nigdy sie nie zmienia? On zawsze kocha rowno, tak samo, niezmiennie.
"Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki."
"A zwiastowanie to, które słyszeliśmy od niego i które wam ogłaszamy, jest takie, że Bóg jest światłością, a nie ma w nim żadnej ciemności."



Maju, miłość to nie tylko emocje i uczucia, to coś o wiele więcej. Nie umniejszaj miłości człowieka bo tylko miłość może Ci otworzyć bramy Nieba, nic innego, nic więcej. Bog zapyta - pokaż mi swoją miłość, nie będzie Cię przepytywał na wyrywki z pisma ale powie - pokaż jak kochałaś.


Śr kwi 16, 2014 20:32
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 22, 2009 8:40
Posty: 2151
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
equuleuss napisał(a):
I dajesz mi do poczytania te pseudonaukowe brednie?


Rozumiem, że trudno Ci zaakceptować, że miłość można wyjaśnić naukowo, bo ma podstawy chemiczne. To są fakty naukowe, opublikowane w Journal of Sexual Medicine. Wyniki zespołu Ortigue wykazały, że u osoba zakochanej, aktywacja 12 obszarów pracy mózgu prowadzi uwolnienia substancji chemicznych wywołujących euforię, takich jak dopamina, oksytocyna, adrenalina i wazopresyna. http://psychcentral.com/news/2010/10/25 ... 20103.html

equuleuss napisał(a):
Wbrew temu co piszesz niewiele wiesz o miłości i czym jest.


To proponuję, że Ty jako ekspert zechcesz mnie oświecisz . :)

equuleuss napisał(a):
Miłość jest nieśmiertelna. I nie ma taka a taka, jest jedna, prawdziwa miłość jest jedna. Miłość jest silniejsza niż śmierć.


Masz prawo wierzyć w co chcesz, ale wolałbym abyśmy racjonalnie, naukowo podeszli do kwestii, czym jest miłość ludzka. Skąd wiesz, że miłość ludzka jest nieśmiertelna, skoro ludzki mózg, gdzie wiadomo, jest generowana, to organ śmiertelny? Proponuję, abyś mi zdefiniował, czym jest dla Ciebie: prawdziwa miłość i spróbował racjonalnie to potwierdzić.


Cz kwi 17, 2014 15:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 22, 2009 8:40
Posty: 2151
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
equuleuss napisał(a):

Mówisz jakieś dziwne dla mnie rzeczy, jakbyś został przemieniony w Jezusa,


Gdzie tak piszę?


equuleuss napisał(a):


Z objawień wiadomo jest że w człowieku mieszka Duch Św. Przecież mówimy że ciało jest Jego światynią.


Tylko, co to konkretnie oznacza, najlepiej jak mi wyjaśnisz i opiszesz, w Twoim życiu. Bez weryfikacji empirycznej, czyli doświadczenia, są to tylko tezy teologiczne.


equuleuss napisał(a):

A ja Ci coś powiem jeśli mogę... uważaj... trzeba nieco ostrożnie podchodzić do takiego rodzaju rewelacji bo widzę w Tobie tą uporczywą chęć pomniejszania miłości człowieka jako coś co jest nic nie warte jak śmieci, a tak nie jest. Uważaj żeby nie być zwiedzionym na tym polu i przestać kochać a także przestać wierzyć w potęgę miłości, także tej która człowiek czuje w swoim sercu i duszy, tak w sercu i duszy a nie w mózgu.


Idealizujesz ludzką miłość i opisujesz ją poetycką terminologią. Uczucie miłości człowiek przeżywa w mózgu i takie są fakty naukowe. Co to jest serce, dusza? To nie są pojęcia naukowe. Antytezą braku przeżywania milości, a przynajmniej jej zredukowania są choroby psychiczne np. depresja, zwłaszcza głęboka. Przy pomocy leków często udaje się ją wyleczyć, czyli zmienić chemię mózgu, która uruchamia neuroprzekaźniki i hormony warunkujace jej przeżywanie. Ergo: chemia mózgu wpływa na przezywanie miłości.


Cz kwi 17, 2014 15:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 22, 2009 8:40
Posty: 2151
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
equuleuss napisał(a):
Daj spokój z tym powiedzeniem że miłość przeżywa się w mózgu, wierzysz w taką sieczkę którą podają pseudonaukowcy? Z jednej strony wiele mówisz o miłości a nie wierzysz i nie pojmujesz czym ona jest.


Jeśli uważasz, że metaanaliza profesor Stephanie Ortigue jest błędna, to się do niej racjonalnie odnieś, a nie stosuj sofistyki.


equuleuss napisał(a):
Wyjaśnij dokładnie skąd o tym wiesz, bo teraz to jest tylko na zasadzie Twojego osobistego odczucia i czegoś w rodzaju a bo tak jest i już.


To jest moja próba wyjaśnienie problemu zła, oparta na moim doświadczeniu. Bez akceptacji tego doświadczenia, trudno będzie Ci zrozumieć moje rozumowanie.

equuleuss napisał(a):
Z jednej strony wiele mówisz o miłości a nie wierzysz i nie pojmujesz czym ona jest.


Na podstawie czego tak twierdzisz?


Cz kwi 17, 2014 15:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 22, 2009 8:40
Posty: 2151
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
equuleuss napisał(a):

Zaznaczasz iż nie jestem w stanie pojąć tego a Ty jesteś? Skąd wiesz i mówisz z takim przekonaniem że wiesz jak to jest? Umrzesz aby Jezus w pełni żył? Wybacz ale to dziwne słowa...


Nie twierdzę, że jestem w stanie pojąc czym jest Miłość Boga, gdyż nikt nie jest w stanie Jej pojąć, bo natura Boga jest niepojmowalna. Jedynie twierdzę, że jej doświadczyłem w spotkaniu z Jezusem. Po tym doświadczeniu wiem, że ludzka miłość nie istnieje, bo istnieje tylko to, co: bezwarunkowe, nieśmiertelne, nieskończone= czyli sam Bóg. Moje doświadczenie jest niepojęte dla ludzkiego rozumu. To prawda. To nie znaczy, że nieprawdziwe. Po mojej śmierci, czyli śmierci natury ludzkiej, przejawi się natura Boga we mnie, czyli Jezusa, który będzie w pełni żył, czyli w pełni przejawi się Jego Miłość w moim życiu, i nie


Cz kwi 17, 2014 15:13
Zobacz profil
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
Cytuj:
Rozumiem, że trudno Ci zaakceptować, że miłość można wyjaśnić naukowo, bo ma podstawy chemiczne. To są fakty naukowe, opublikowane w Journal of Sexual Medicine. Wyniki zespołu Ortigue wykazały, że u osoba zakochanej, aktywacja 12 obszarów pracy mózgu prowadzi uwolnienia substancji chemicznych wywołujących euforię, takich jak dopamina, oksytocyna, adrenalina i wazopresyna.


Dla mnie to jest i pozostanie jako pseudonaukowy bełkot. Teraz modne powiedzenie - chemia, bzdura. Miłość to coś wiele więcej i nie ma nic wspólnego z chemią czy biologią. Dziwne jest że tak wiele mówisz o miłości i wierzysz w takiego typu badania. Miłości nie można wyjaśnić.

Nietrudno jest sobie wyobrazić że wierząc w takie coś jesteś przekonany że miłość umiera wraz ze śmiercią mózgu skoro dla Ciebie ośrodkiem miłości jest mózg. W takim razie nie wiesz czym jest miłość.

Poza tym, jak panowie naukowcy zastosowali te badania? Dali elektrody wszczepione prosto do mózgu zakochanym osobom?


Cytuj:
To proponuję, że Ty jako ekspert zechcesz mnie oświecisz



To proste, pokochaj prawdziwe a będziesz wiedział czym jest miłość.


Cytuj:
Masz prawo wierzyć w co chcesz, ale wolałbym abyśmy racjonalnie, naukowo podeszli do kwestii, czym jest miłość ludzka. Skąd wiesz, że miłość ludzka jest nieśmiertelna, skoro ludzki mózg, gdzie wiadomo, jest generowana, to organ śmiertelny? Proponuję, abyś mi zdefiniował, czym jest dla Ciebie: prawdziwa miłość i spróbował racjonalnie to potwierdzić.



To co mówisz jest, przepraszam ale lekko niedorzeczne. Miłość wyjaśnić naukowo? A może Boga też chcesz wyjaśnić naukowo? Miłość nie jest do wyjaśnienia. Tak jak Bóg który jest miłością. Źródłem miłości jest Bóg i wszelka miłość, także ta którą człowiek czuje do człowieka, mąż do żony, mężczyzna do kobiety, etc... jeśli jest prawdziwa ma swoje źrodło w Bogu. Również ta miłość o zabarwieniu eros.
Naprawdę wierzysz w to że mózg generuje miłość? To w takim razie o czym rozmawiamy?
Szukasz racjonalnego potwierdzenia czym jest miłość? Żartujesz?

Miłość jest nieśmiertelna i nie ginie wraz ze śmiercią mózgu, gdyby tak było to znaczy że miłość nie istnieje. A to nie jest prawdą.


Cytuj:
Gdzie tak piszę?



Cały czas o tym piszesz, chociażby te promienie które wychodziły z Ciebie tak jak na obrazie Jezusa. Więc stałeś się Jezusem bo tylko on tak może.



Cytuj:
Tylko, co to konkretnie oznacza, najlepiej jak mi wyjaśnisz i opiszesz, w Twoim życiu. Bez weryfikacji empirycznej, czyli doświadczenia, są to tylko tezy teologiczne.




Nie wierzysz w to że Duch Św mieszka w człowieku? Jesteś chrześcijaninem? Mieszka w każdym, nawet w niewierzącym ponieważ ateista też jest istostą ludzką.




Cytuj:
Idealizujesz ludzką miłość i opisujesz ją poetycką terminologią. Uczucie miłości człowiek przeżywa w mózgu i takie są fakty naukowe. Co to jest serce, dusza? To nie są pojęcia naukowe. Antytezą braku przeżywania milości, a przynajmniej jej zredukowania są choroby psychiczne np. depresja, zwłaszcza głęboka. Przy pomocy leków często udaje się ją wyleczyć, czyli zmienić chemię mózgu, która uruchamia neuroprzekaźniki i hormony warunkujace jej przeżywanie. Ergo: chemia mózgu wpływa na przezywanie miłości.




To nie są żadne fakty naukowe. Wierzysz w naukę czy wierzysz w prawdziwą miłość? Mówisz jak ktoś kto nie wie czym jest miłość i chyba tak jest w istocie, Twoje słowa o tym świadczą.
Twoja wizja także nie jest naukowo potwierdzona, dlaczego mam Ci wierzyć, przecież możesz mieć halucynacje i omamy. To mógł być zwykły sen. Nie wierzysz w istnienie duszy? Miłość chcesz wyjaśnić naukowo? To niedorzeczne.


Cytuj:
Jeśli uważasz, że metaanaliza profesor Stephanie Ortigue jest błędna, to się do niej racjonalnie odnieś, a nie stosuj sofistyki.




Tak, uważam że jest błędna.



Cytuj:
To jest moja próba wyjaśnienie problemu zła, oparta na moim doświadczeniu. Bez akceptacji tego doświadczenia, trudno będzie Ci zrozumieć moje rozumowanie.




Owszem, to jest tylko Twoja próba interpretacji, niekoniecznie prawdziwa. Dlaczego mam zaakceptować Twoje doświadczenie? Nie mam żadnego naukowego dowodu na to że to było coś prawdziwego.



Cytuj:
Nie twierdzę, że jestem w stanie pojąc czym jest Miłość Boga, gdyż nikt nie jest w stanie Jej pojąć, bo natura Boga jest niepojmowalna. Jedynie twierdzę, że jej doświadczyłem w spotkaniu z Jezusem. Po tym doświadczeniu wiem, że ludzka miłość nie istnieje, bo istnieje tylko to, co: bezwarunkowe, nieśmiertelne, nieskończone= czyli sam Bóg. Moje doświadczenie jest niepojęte dla ludzkiego rozumu. To prawda. To nie znaczy, że nieprawdziwe. Po mojej śmierci, czyli śmierci natury ludzkiej, przejawi się natura Boga we mnie, czyli Jezusa, który będzie w pełni żył, czyli w pełni przejawi się Jego Miłość w moim życiu, i nie




A ja Ci mówię że jesteś w wielkim błędzie mówiąc że miłość ludzka nie istnieje. Powiedz to ludziom którzy są w stanie i oddali swoje życie za kogoś kogo kochali. I nie tylko. Karmisz się pseudonaukowymi bredniami, a miłość przechodzi obok niezauważona przez Ciebie bo w nią nie wierzysz. Negujesz miłość, a tylko miłość jest w stanie otworzyć Ci bramy Raju. Ta miłość którą odczuwa się w sercu i w duszy.

Nie ufam w Twoje doświadczenie ponieważ dziwnie brzmią Twoje słowa. Po Twojej śmierci będziesz sobą. I Bóg będzie sądził nas z miłości, z tego jak i czy kochaliśmy w naszym życiu.


Cz kwi 17, 2014 19:52
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
equuleuss napisał(a):
... Miłość jest nieśmiertelna. I nie ma taka a taka, jest jedna, prawdziwa miłość jest jedna. Miłość jest silniejsza niż śmierć...


Oto czym jest Miłość.
https://www.youtube.com/watch?v=-40Qsi3qKC0


Śr maja 07, 2014 21:44
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 07, 2014 18:18
Posty: 106
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
proteom napisał(a):
Witajcie kochani :)
Chciałbym złożyć świadectwo, że Jezus prawdziwie zmartwychwstał i Żyje.

Chciałbym ze smutkiem zauważyć, że jeśli w Twoim świadectwie zastąpimy słowo Jezus słowem Tatuś Muminka, to uzyskamy identycznie wiarygodne, uzasadnione i wartościowe "świadectwo" :(

Chodzi o to, aby zademonstrować argument za istnieniem boga, który nie działałby w identycznej formie i sile względem Tatusia Muminka, krasnoludków albo Odyna. Dopiero wtedy warto się tym dzielić z innymi.

Nie możesz przyjąć istnienia Jahwe za prawdę, lecz odrzucić istnienie Muminków albo krasnoludków, skoro Twój argument w identyczny sposób uzasadnia wierzenie w istnienie ich wszystkich. To byłoby hipokryzją, wybitną intelektualną niekonsekwencją.

A nie chciałbyś chyba, aby Twoje wierzenie w Jahwe opierało się na argumentach i dowodach nieodróżnialnych od tych, na których opiera się wierzenie w krasnoludki, prawda?

_________________
Czy istnieją dobre podstawy by wierzyć w istnienie jakiegokolwiek boga (np. judeo-chrześcijańskiego Jahwe)?
Sprawdźmy: http://czywierzyc.ml


Cz maja 08, 2014 16:45
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17
Posty: 11383
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
impactor napisał(a):

Chodzi o to, aby zademonstrować argument za istnieniem boga


Nie, nie o to chodzi w tym temacie. Na przyszłość - powinieneś raczej rozeznać o co biega, zanim się wypowiesz.

_________________
Lubię Starego czasem, to też sprawia
że się wystrzegam otwartej z nim wojny
Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny
Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.


Cz maja 08, 2014 17:15
Zobacz profil
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
equuleuss napisał(a):
Miłość to coś wiele więcej i nie ma nic wspólnego z chemią czy biologią.


Dokładnie.
Miłość to wybory, których dokonujemy.


Pt maja 09, 2014 20:13
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 22, 2009 8:40
Posty: 2151
Post Re: JEZUS ŻYJE - spotkałem Go!
impactor napisał(a):
proteom napisał(a):
Witajcie kochani :)
Chciałbym złożyć świadectwo, że Jezus prawdziwie zmartwychwstał i Żyje.

Chciałbym ze smutkiem zauważyć, że jeśli w Twoim świadectwie zastąpimy słowo Jezus słowem Tatuś Muminka, to uzyskamy identycznie wiarygodne, uzasadnione i wartościowe "świadectwo" :(

Chodzi o to, aby zademonstrować argument za istnieniem boga, który nie działałby w identycznej formie i sile względem Tatusia Muminka, krasnoludków albo Odyna. Dopiero wtedy warto się tym dzielić z innymi.




Tatuś Muminka nie zmartwychwstał i nie jest Absolutną Miłością. Ja tą Miłość spotkałem. To, że Ty jej nie doświadczyłeś, nie znaczy, że ona nie istnieje.


Pn cze 02, 2014 10:56
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 187 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 13  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL