Skąd wiadomo, że ten, z kim rozmawiał Mojżesz, i od którego dostał 10 przykazań, to faktycznie był Bóg, a nie np. jakiś zły demon, który udawał Boga po to, żeby docelowo stworzyć na Ziemi dwa będące ze sobą w konflikcie systemy religijne (chrześcijaństwo i islam)?

Na jakiej podstawie można przyjmować, że Bóg (a może jedynie "Bóg"?) mówi prawdę?

Abstrahując od ogólnej części pytania przyczepię się do jednego wniosku:



Co ma piernik do wiatraka? Mojżesz jest uważany za twórcę trzeciego pod tym względem systemu religijnego, w różnych okresach czasu skonfliktowanego z wyżej wymienionymi przez Ciebie, jednakże z palemką pierwszeństwa jeżeli idzie o ustanowienie systemu.

No dobrze - dla Twojej wygody może być "...po to, żeby stworzyć na Ziemi trzy systemy religijne, w różnych okresach czasu ze sobą mniej lub bardziej skonfliktowane".

Teraz już dopsz...?

Możemy przejść do meritum, czyli skąd wiesz, że to, co natchęło do napisania PŚ, to aby na pewno był prawdziwy Bóg?

Dobre pytanie. Przecież na dobrą sprawę wystarczą na zaawansowani technologicznie kosmici, którzy byli w stanie przekonać o swoim bóstwie każdego człowieka dawnych czasów, a i dziś nieraz nie potrzeba żywych kosmitów do tego. Pewności jako takiej mieć nie możemy nigdy, bo zawsze da się podać kontrargument. Pozostaje jedynie ufność w logice. Po co Bóg, lub kosmita miałby konfliktować kogokolwiek? Gdzie z tego korzyść? Komu jak komu, ale Bogu, rozumianemu po chrześcijańsku, jest totalnie zbędne babranie się z małym prochem tego świata. Jakikolwiek zresztą by on nie był, nawet jakiś bożek, skoro zakładamy że kogoś konfliktuje, to ma zatem wpływ i w sensie bycia stwórcą, jak i w sensie bycia władcą. Znów pytanie po co? Taka istota nie umie wymyślić sobie lepszej zabawy?
A kosmici jak to kosmici, pewnie nie chcieli żeby ludzkość podbiła kosmos. I pewnie dlatego w 1969 r. pozwoliła na lądowanie człowieka na księżycu.

Kosmici mogą np. prowadzić długoterminowe badania ewolucji zachowań agresywnych u istot rozumnych.

Ale ja nie o kosmitach tutaj chciałem...

Pytasz: Po co Bóg miałby kogokolwiek konfliktować?
Ale jaki Bóg? Przecież napisałem: zły demon.
Czerpie on przyjemność z tego, że był przyczyną powstania wielkiego zła.
Nie mieszamy w to Boga.

Skoro wierzysz w to, że Bóg pozwala opętać demonowi człowieka, to dlaczego miałbyś nie wierzyć w to, że Bóg, szanując wolność demona, byłby nawet w stanie pozwolić mu na podszywanie się pod Niego i to pod różnymi mutacjami, których przedstawiciele będą się później w imię tych mutacji (w ich rozeznaniu: jedynie prawdziwych) wzajemnie wyrzynać.

Wydaje mi się, że problem podobny, choć pytanie w innej formie, omawialiśmy już poniżej:

viewtopic.php?f=46&t=36422

Są lub były religie, które twierdzą coś podobnego. W gnozie (przynajmniej w jednej odmianie) IHWH był demiurgiem. A buddyści pewnie by powiedzieli coś w stylu, że wszyscy bogowie objawiający się ludziom to i tak złudzenia. Kwestia sprowadza się więc nie do tego, czy można matematycznie udowodnić prawdziwość przekazu X. Ale o to, czy przekaz X przekonuje nas bardziej, niż przekaz konkurencji.

(Wliczając tu również tych, którzy bojkotują te religijne wybory, nie wierzą w istnienie demonów, ale mimo to stawiają tego typu pytania )



PS: Czy tylko ja mam wrażenie, że mnożą się podobne tematy? Czy to może lokalny standard?

W tym wątku, który przytaczasz, zagadnienie to zostało przekombinowane. Ja proponuję o wiele prostszą wersję: każda "emanacja" Boga, która spowodowała na Ziemi powstanie jakiegoś kultu religijnego, to tak naprawdę jeden demon, który czerpie przyjemność ze skłócania ludzi na tle religijnym. Bóg - o ile istnieje (co jest w tym ujęciu na dobrą sprawę zupełnie nieistotne) w ogóle się nie wtrąca, ponieważ szanuje wolność każdej istoty. Skoro nie interweniuje, gdy pedofil gwałci dziecko, to tym bardziej dlaczego miałby interweniować, jeśli jakiś demon udaje Jego w celu wyrządzenia zła?

Albo, co chyba interesujące w kontekście tematu, istoty ulegające złudzeniom. Wówczas taki bóg mógłby i w dobrej wierze przekonywać, że potrafi człowieka zbawić/uszczęśliwić... niestety -błędnie.

Właściwie dałoby się to podciągnąć pod flooding, zwłaszcza biorąc pod uwagę ten post:
viewtopic.php?p=836481#p836481

I o tym właśnie pisałem. Istota zdolna do tego typu tworzenia i manipulacji, taki demon czy też bożek, nie zadowoli się byle dręczeniem. To jakby sugerować ze bez duszy morderca depcze w parku mrówki. Postawiłem bardzo teoretyczna tezę i to jest moja odpowiedź. Kierujemy się też logika. Jeśli stawiamy Bogu zarzut to trzeba go udowodnić. Czy Bóg przyzwala? Niewątpliwie ale demon ma też przyzwolenie człowieka.

Wielu ludzi chciałoby pewnie doradzić Bogu, jak powinien urządzić świat. Ciekawe, czy umieliby także rozwiązać takie palące problemy, jak wmontowywanie przez ludzi koncepcji nadprzyrodzonego poparcia do swoich poronionych pomysłów? Może piorun z nieba? Ciekawe ilu z owych krytyków Boga liczy się z takim piorunem? Pewnie żaden. A z owych spryciarzy, wycierających sobie gębę Bogiem na przestrzeni wieków? Też pewnie mało który.

Gdyby zaś wszyscy bogowie byli tym samym demonem, to nasze życie byłoby znacznie gorsze, niż sobie możemy wyobrazić. I na pewno gorsze od tego co mamy obecnie. Byłobyż w interesie demona istnienie rozwiniętej cywilizacji technologicznej? A gdzie tam. Sądzę, że onemu wystarczyłoby, aby się ludzie tłukli gołymi rękami. No, może z użyciem znalezionych kamieni i gałęzi.

Tyle że ja w tym wątku nie stawiam Bogu żadnych zarzutów.

Stwierdzam fakt: Bóg pozwala pedofilowi gwałcić dziecko, czyli nie ingeruje, szanuje wolną wolę.
Bóg pozwala Ahmedowi oderżnąć głowę dziennikarzowi, którego porwał jako zakładnika, czyli nie ingeruje, szanuje wolną wolę.

Więc na podstawie tych faktów wyciągam wniosek, że nie można wykluczyć takiej sytuacji, iż prawdziwy Bóg (o ile istnieje) uszanował wolną wolę złego demona, który zabawia się z nami udając np. przed jednymi z nas, że jest Bogiem chrześcijan, a przed innymi, że jest Allahem...

Skąd Ty, WIST, możesz wiedzieć, czym się zadowoli demon, a czym się nie zadowoli?
Uważasz, że oberżnięcie głowy nożem przez jednego fanatyka religijnego innemu fanatykowi religijnemu, to jest za mało, żeby zadowolić demona? Wbicie na pal albo spalenie żywcem w imię Boga to jest za mało, żeby zadowolić demona? Rozcięcie ciężarnej brzucha i wyciągnięcie dziecka po to, żeby je przybić gwoździem do drzewa, to jest za mało, żeby zadowolić demona? Wlanie rozgrzanego ołowiu do gardła to jest za mało, żeby zadowolić demona? Wyrwanie serca żyjącej ofierze po to, żeby je zjeść, to jest za mało, żeby zadowolić demona?
Mam wymieniać dalej, czy już wystarczy?

O proszę... Kolejny znawca, który wie, co rajcuje demony i co leży w ich interesie...

Jak najbardziej, jeśli tylko ów demon byłby swoistym koneserem cierpień zróżnicowanych, a nie tylko w kółko tego samego.

Dzięki postępowi technologicznemu mamy np. takie atrakcje, jak zabijanie dzieci nienarodzonych.
To który chętny teraz ogłosi, że takie drobiazgi jak aborcja czy to na życzenie czy to ze względu na wady wrodzone płodu - czyli również na życzenie, demonów nie zadowalają?