Witam,

mam 24 lata. Od prawie dwóch lat nie byłem w kościele. Po prostu olewałem to i zwyczajnie nie chciało mi się. Boga jednak cały czas uznawałem i wierzyłem, tylko zaniedbałem kościół, modlitwę.

Jednak, od jakiegoś czasu coś się we mnie zmieniło... Zacząłem czytać Pismo Święte (nawet niektóre wersety znam na pamięć), zacząłem bronić wiary katolickiej ukazując w Piśmie Świętym prawdziwość wyznań, zastanawiam się nawet nad założeniem kanału na YouTube. Po prostu chyba spłynęła na mnie łaska, bo poczułem więź z Bogiem tak silną, jak jeszcze nigdy przez całe moje życie. W końcu się też przełamałem i w niedzielę chcę przystąpić do sakramentu pokuty i zacząć chodzić też regularnie na mszę św, pamiętać o modlitwie.

Chyba spłynęła na mnie jakaś łaska, bo nagle zdałem sobie sprawę, że Bóg jest niesamowicie ważny. Zacząłem coraz więcej czytać o naszej wierze, o Bogu, oglądać filmy biblijne, a w planach mam nawet przeczytanie całego Pisma Św... Wcześniej nie wiedząc nawet jakie mamy w naszej Biblii księgi, teraz umiem wiele wersetów na pamięć.

Ostatnio nawet mamy sny w których rozmawiam z Bogiem, śnią mi się wersety biblijne, mówię też przez sen wersetami biblijnymi, np. ostatnio: "Beze mnie nic uczynić nie możecie". Zacząłem też przywiązywać coraz większą wagę do symboliki (np. mam w portfelu obrazek Jana Pawła II, nad łóżkiem powiesiłem obraz Jana Pawła II z pielgrzymki (obraz ten znalazłem na śmietniku i go zabrałem, ktoś wyrzucił)).

Teraz pytanie, czy jeszcze nie jest za późno na zmianę? Czy wobec tego, że przez tyle lat grzeszyłem, teraz nie jest jeszcze za późno na zmianę i w przyszłości znajdzie się dla mnie miejsce u raju? Myślę, że tak ogólnie, to chyba nie jestem złym człowiekiem..

Pozdrawiam.

Nigdy nie jest zbyt późno na zmianę. Jeśli masz serce, możesz być zbawiony. Jedynie z tym kanałem na yt bym się trochę wstrzymał.

Masz tylko 24 lata i uważasz to za "za późno"? Ja mam 44 lata i wciąż nie mogę zaskoczyć.

Człowiek każdego dnia się nawraca i stara się przypodobać Panu Bogu, zatem głowa do góry. Pan Bóg nikogo nie odrzuca, jest litościwy i łaskawy dla każdego, kto z pokorą uznaje swoją grzeszność i stara się do Niego wrócić

Miałem taki samo okres jak Ty i w sumie to jeszcze częściowo trwa we mnie jednak przestałem chodzić do Kościoła w ogóle ,już nie było mnie tam jakiś rok ,a to dlatego ,że obraziłem się na Boga ,że daje mi za mało szczęścia ,za mało profitów w życiu .
Na razie staram się tylko nie grzeszyć prawie w ogóle przynajmniej nie dokonywać tych grzechów które wiem ,że są grzechami ,czasami się modlę ale nie widze prawie żadnych modlitw moich żeby były wysłuchiwane .

Bóg nie jest po to aby spełniał życzenia

Doskonale o tym wiem, jednak czasami fajnie by było żeby chociaż pomógł w ich realizacji .żeby chociaż dał mi jakiś odsetek profitów o które często w modltwie proszę .

Dał odsetek? A co byś powiedział gdyby wysłuchał Twoich modlitw i spełnił je dokładnie na odwrót?

Czy zastanowiles sie czego chcesz?
Zadasz zaplaty juz tu na ziemi?

Co w takim razie ze słowami Jezusa - proście a będzie wam dane?

Przede wszystkim wiara.

Dane w ramach codziennych deklaracji bądź wola Twoja.

Czy na pewno przede wszystkim wiara ?A czy nie zostało powiedziane wiara bez uczynków jest martwa ,a czy nie jest powiedziane ,że nic nie dzieje się bez woli Boga ?A gdzie jeszcze jest posłuszeństwo ?Sprawa jest bardziej zagmatwana niż to się wydaje .

Nigdzie nie napisalem ze wylacznie wiara, tylko" przede wszystkim wiara".

Heh, skoro tak to spróbuj modlić się za dusze w czyśćcu. Nawet możesz prosić je żeby wstawiały się za Tobą. Albo tak po prostu, aby im pomóc. Podziękujesz później...