Bo zgodnie ze znaczeniem słów w języku to pytanie jest idiotyczne, świadczy o nierozumieniu języka, z którego korzystasz. Inaczej mówiąc: formułując to pytanie, nie wiesz, co mówisz. Jak powiedział felek27, jest ono tak samo sensowne jak pytanie "dlaczego ciepło jest cieplejsze od zimna?". Bo takie są znaczenia tych słów. Nic tu nie jest ukryte.

Pytanie "dlaczego dobro jest lepsze od zła?" bynajmniej nie jest podobne do pytania "dlaczego audi jest lepsze od bmw?". Ponieważ audi i bmw to są przedmioty, byty, a nie tylko abstrakty językowe wyrażające ocenę; bo słowa "audi" i "bwm" nie są antonimami (wyrazami o przeciwnym znaczeniu); zaś "lepszy" w zdaniu dotyczącym samochodu dotyczy jakiejś niesprecyzowanej cechy lub zestawu cech, lecz bynajmniej nie jest przymiotnikiem, który oznacza "bardziej audi" ani "bardziej bmw". Oznacza "bardziej dobry".

Tymczasem "dobro" i zło" to w ogóle nie są byty, ale -- pomimo swojej formy gramatycznej -- określenia oceniające. Mają przeciwne znaczenia, zaś "lepszy" to stopnień wyższy od "dobry", i nic więcej. Ze znaczeń języka wynika, że dobro jest lepsze od zła, ciepło cieplejsze od zimna, a wysoki jest wyższy od niskiego. Tu nie ma nic ukrytego -- zaplątałeś się w języku i tyle.

Bzdury kolego gadasz...
Nie ma czegoś takiego, jak prawo do małżeństwa i założenia rodziny (adopcji), z czego wynika również m.in. problem ze spadkiem po partnerze, wspólna własność, rozliczanie się podatkowego.

Te wszystkie rzeczy są przywilejami udzielanymi przez aparat państwowy dla heteroseksualistów, jako dających potencjalnie szanse na płodność, a przez to wzmocnienie struktury państwowej\.

Tak więc rozsądne państwa udzielają takich przywilejów heteroseksualistom, a już homoseksualistom - nie.
Mowa wiec o przywilejach, a nie o prawach.

Też nie. Dostęp do małżeństwa jest identyczny zarówno dla heteroseksualistów jak i homoseksualistów.

Nie rozdzielajmy włosa na czworo.
Tak: homoseksualiści też mogą zawierać związki małżeńskie. Ale nie między sobą i nie jednopłciowe. Prawda?

W takim razie stawiam pytanie w innej formie, dlaczego czynienie dobra jest lepsze od czynienia zła, dlaczego jest bardziej pożądane.

Homoseksualiści jak najbardziej mogą zawierać związki małżeńskie między sobą. Natomiast osoby heteroseksualne także nie mogą zawierać związków jednopłciwych. Ich prawa w tym przypadku są identyczne.

Rozdzielanie włosa na czworo.
Nie o to chodziło autorowi pytania.

Równie dobrze można twierdzić, że heteroseksualni mężczyźni w Polsce są dyskryminowani bo nie mogą mieć np. kilku żon.

Tautologia. Z definicji.
To tak jakbyś stawiał pytanie dlaczego jasny jest jaśniejszy od ciemnego

To pytanie jest tak idiotyczne, że w ogóle – ewentualnie – ma sens tylko wtedy, kiedy zdefiniujemy dobro jako to, czego chce Bóg. Możemy wtedy pytać, czy jest rzeczą moralną bronić się przed Bogiem, tj. czy poglądy Boga i człowieka na to, co jest dobre, nie rozjeżdżają się przypadkiem i czy słusznie jest przedkładać osąd Boga nad osąd własnego, ludzkiego sumienia.

Można wtedy ważyć konsekwencje ulegania tzw. palcowi Bożemu (szczególnie ulegania w ciemno) dla człowieka jako jednostki i dla ludzkiego społeczeństwa w ogóle. Przy czym opór wobec Bożego zamysłu nie musi oznaczac automatycznego afiliowania się pod sztandarami piekieł, tak jak polskie powstania przeciwko Rosji nie oznaczały złożenia hołdu cesarzowi Rzeszy.

To zależy kto co rozumiem przez pojęcie dobra a co przez pojęcie zła, w chrześcijaństwie przyjęło się, że powinno się czynić dobro "Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza a za złe karze" - ten cytat dobitnie pokazuje, że Bóg oczekuje czynienia dobra stąd można wysnuć wniosek, że dobro jest tym do czego powinno się dążyć co powinno się czynić a zła powinno się unikać. Tylko czym jest dobro w zamyśle Boga?

Jeśli chodzi o Chrześcijaństwo to Jezus wyraźnie powiedział jakie postępowanie jest dobre w zamyśle Boga.

Ręce opadają. No to ja będę przez dobro rozumiał różniczkowanie, a przez zło -- substancję. A teraz mi powiedz, że tak nie mogę czy że to niewłaściwe lub nonsensowne. Kumasz już?

BREDNIE bez śladu rozumienia własnego języka. Żadne "w chrześcijaństwie przyjęło się, że powinno się czynić dobro" tylko ze znaczenia słowa "dobro" w języku to wynika. "Dobro" to jest językowo to, do czego powinno się dążyć -- ponieważ takie znaczenie w języku, do cholery, ma słowo "dobro", że jest czymś pożądanym. Religia, chrześcijaństwo, Biblia nie mają tu nic do rzeczy, żeby z nich o tym wnioskować.

Nie rozumiesz języka, którym się posługujesz, a filozować chcesz?

Co nas chyba kieruje przy okazji do starego pytania z Eutyfrona: Czy miłe bogom jest to, co zbożne (dobre i sprawiedliwe), czy też to jest zbożne, co jest miłe bogom?

Uch, niepamięć przeszłych ortodoksji prosiła, żebyś mnie w rzyć kopnął. : ) Ja to znam z Lodu Dukaja i wcale nie uważałem za kwestię przewijającą się w naszej kulturze od jej zarania... na dodatek Lodu nie rozumiem i tylko komentarze czytelników bardziej obytych filozoficznie kierują mnie ku jakiemuś wariantowi idealizmu platońskiego.