Każdy ma prawo szukać. Nie odmawiaj tego prawa nawet tym, z którymi się nie zgadzasz.

W jaki sposób ateiści poszukują prawdy? Opierają się tylko na tym, czego sami doświadczą czy opierają się na jakichś autorytetach?

Prawda jest niezbywalna, nikt nie może ci jej dać.

Tak sobie myślę, że szatan musi być bardzo inteligentną siłą, jeżeli potrafi ściągnąć na manowce wielu inteligentnych ludzi. Diabeł raczej udaje, że się obraża w dyskusji na chrześcijańskim portalu i dyskutował będzie do końca i zawsze. Idzie mu dobrze, bo zło jest bardziej pociągające - przynajmniej na początku. Tu może być jego największe pole do popisu. Będzie powoływał się na KKK, Biblię, małpki bonobo..., ciągle szukał nieścisłości, udawał świętego, zatroskanego i poszukującego. Człowiek wierzący dzieli się wiarą, poszukujący szuka i chłonie. Diabeł ciągle wywraca, wątpi i podpuszcza.

A to wielce chwalebne, że myślisz, ale to tak na pierwszy rzut oka. Jak tak spojrzę na to myślenie, to dochodzę do wniosku, że umysł ma wszystko podzielone na dwa, w sercu jest jedność. Jedynie poza umysłem jesteś niepodzielny, jesteś jeden.

Ja bym powiedział, że raczej wiara dzieli wierzących.

Ja bym powiedział, że raczej forma w jakiej dzieli wiarą, dzieli wszystkich, wierzących i niewierzących.

Tyle, że niewierzący raczej nie spierają się między sobą o wiarę, a nawet jeśli, to są to spory indywidualne, nie grupowe.

Wierzący tymczasem trwają w sporach o wiarę z innymi wierzącymi notorycznie. Są to spory długotrwałe, często niosące ze sobą dotliwe konsekwencje dla zaangażowanych stron i na ogół nierozwiązywalne, ponieważ dotyczą pola, na którym niemal niczego obiektywnie dowieść się nie da.

No tak, a wasze wypowiedzi łączą wszystkich bez względu na poglądy
Tak przy okazji to ateizm też jest swego rodzaju wiarą. Jest wiarą w to, że nie ma czegoś takiego jak Bóg, a co za tym idzie wiara w to, że wszystko na świecie dzieje się samoistnie, można by rzec że dzieje się przypadkiem.

"Niewiara jest wiarą" - czyli w jaki sposób nazwać prawdę fałszem, a fałsz prawdą. To naprawdę poziom przepychanek na piaskownicy. Dlatego na cios łopatką odpowiem klasycznymi grabkami:
Każdy człowiek jest ateistą, bo nie wierzy w Zeusa albo Ra. Nie wierzysz w jakiekolwiek pogańskie bóstwo? Jesteś ateistą.

Tylko, czy naprawdę trzeba sprowadzać dyskusję na tak żenująco niski poziom?

A małpki bonobo już nie są istotne?

Jesteś w absolutnym błędzie. Stwierdzenie: nie wierzę w Boga jest całkowicie równoznaczne stwierdzeniu: wierzę że Bóg nie istnieje. Nie ma tutaj mowy o nazywaniu prawdy fałszem i na odwrót. Tak jak ja przyjmuję na wiarę, że Bóg istnieje tak samo ty przyjmujesz na wiarę że go nie ma.

Proponuję, żebyś zastanowił się raz jeszcze nad tym, co napisałeś...

Dla sprecyzowania miało być stwierdzenie: wierzę w istnienie Boga. Poza tym nie widzę nieścisłości.
Reasumując stwierdzenie: nie wierzę. że Bóg istnieje jest równoważne ze stwierdzeniem: wierzę, że Bóg nie istnieje.

Nic podobnego. Nie słyszałeś o agnostykach?

Brak wiary nie jest wiarą w coś przeciwnego, tylko brakiem wiary.
Jak nazwiesz kogoś, kto po prostu nie wierzy? Nie ma wiary?