Bardzo często słyszę żarty typu "W piekle będzie wesoło" czy "Przynajmniej będzie ciepło" czy "Spotkam kumpli". Niby żarty, ale prawda jest taka, że ani autorzy tych słów, ani wielu innych ludzi łącznie z katolikami, nie obawia się ani trochę tego, że mogą znaleźć się w tym "miejscu".

Uważam, że przyczyną tego jest postrzeganie sprawy w typowo ludzki sposób.

Tutaj, na ziemi zwykle zasady są takie, że jeżeli ktoś jest przestępcą i należy jakiejś tego typu grupy, to jest przez nią akceptowany i nieraz posiada poważanie i szacunek wśród innych członków. Im bardziej udowadnia i sprawdza się w swoich działaniach, tym zyskuje większy respekt. Nawet w więzieniu często osoby, które mają na sumieniu pewnego typu ciężkie przestępstwa zyskują szacunek i czasami są traktowane w szczególny sposób.

Dlatego ludzie, którzy wybierają drogę zła nie boją się, ponieważ są przekonani, że za swoje czyny, szatan przyjmie ich z otwartymi rękoma i w piekle spotka ich nagroda za to, jak wiernymi sługami diabła byli na ziemi.

Czyli dobry człowiek otrzyma nagrodę w niebie, a zły w piekle. Troszkę inne miejsca, ale i tu i tu będzie mi dobrze.

Niestety nic podobnego...

Wiesz co – generalnie pomysł, żeby budować kulturę na strachu, jest.. no, to przerabiają Murzyni, którzy piekło na ziemi gotują sobie nawzajem od pokoleń i jako żywo, cywilizacji wyższej od "zagońmy stado debili, żeby nam złoto kopali" to oni na tym patencie nie zbudowali. Taki sułtan Mali zorganizował sobie kiedyś pielgrzymkę do Mekki z tysiącem, jak nie więcej, niewolników, co nieśli po jednej sztabce każdy. Ani jeden nie uciekł po drodze. Ciekawe, nie?

Cywilizację buduje się na zaufaniu wzajemnym, że jeden drugiemu świni nie podłoży, tylko będzie fakturował uczciwie i terminowo płacił. Taki stan w polskiej tzw. cywilizacji życia na razie nie występuje, więc pytanie, czy chcesz tych kombinatorów wszystkich strachem przed karą poganiać, czy raczej uczyć ich dzieci uczciwości (bo ich samych już nie nauczysz). Jedna z tych dróg rokuje na przyszłość – druga, niestety, nie.

W ogóle, to jest rachunek, już ze dwieście lat ma, który przy założeniu skądinąd biblijnym (starohebrajskim), że w Zaświatach panuje taka sama fizyka, co w doczesności, pokazuje czarno na białym, że w Niebie panuje temperatura coś ponad 600 stopni, jako że słońce z księżycem, dając siedmiokrotnie silniejsze światło, odpowiednio mocniej grzeją, podczas gdy w piekle musi być najwyżej 300-coś stopni, żeby siarka pozostała w stanie płynnym i się nie ulotniła. No i teraz pytanie, czy to jest iluzja głupstwa, ten rachunek.

Nie tylko murzyni tak czynią. Muzułmanie również. W islamie najcięższy grzech to sprzeciwić się woli Allaha tzn. Zostać apostatą/zwątpić w Islam. Dlatego coraz więcej osób przechodzi z islamu na chrześcijaństwo

[edytowano 1 x... ort. M]

Kłamstwo szatana

Jako jeden z ludzi, którzy lubią takie żarty - zaprzeczam. Wcale nie oczekuję, że jeśli piekło istnieje to Lucyfer okaże się dobrym kumplem, który poklepie mnie po ramieniu i będzie zaśmiewał się z moich grzechów niczym z zabawnych pijackich wyskoków (zresztą, sporo zabawnych pijackich wyskoków to właśnie grzechy).
Po prostu... nie wierzę w piekło. Tyle. Nie mogę się bać się czegoś, w co nie wierzę. Rozmyślanie o tym nie wywołuje we mnie nawet cienia niepokoju. Żarty z piekła to zwykły czarny humor i jeśli chcesz je zrozumieć, zainteresuj się czym jest czarny humor. Przede wszystkim, nie traktuj tego jako przejawu ignorancji czy satanizmu. Czarny humor i nic więcej.
Oczywiście jako tako wiem czym jest chrześcijańskie piekło. Choć nie jestem pewny szczegółów, bo religia w szkole strasznie namąciła mi w głowie i potrzeba dużo wysiłku by zapomnieć brednie katechetów i poznać prawdziwe nauczanie Kościoła Katolickiego. Największym współczesnym błędem Kościoła Katolickiego jest dopuszczenie nawiedzonych fanatyków do nauczania w szkole, powiadam. Ale to swoją drogą.
Piekło to miała być "śmierć druga", czyli spalenie w ogniu i niebyt? Czy może wieczyste (trwające dokładnie 100 lat) cierpienie i a później niebyt? A może po prostu nieskończone tortury? Muszę sobie powtórzyć czym jest piekło według KK.

Dlaczego nie wierzę w piekło? Nie licząc oczywistego powodu, przede wszystkim nie wierzę w to że miłosierdzie Boga jest ograniczone. Świętym nie będę, to na pewno. Ale też nie jestem beznadziejnym przypadkiem, gdzie rozwiązaniem są tylko nieskończone tortury. Wobec tego spodziewam się że najgorsze co może się zdarzyć, to całkowite zniszczenie (niebyt), jeśli nie mogę być zbawiony.
... aż się zastanawiam, czy taka postawa życiowa (Mam to w nosie, Bóg jest miłosierny) to nie jest niewybaczalny grzech przeciw Duchowi Świętemu.

Zamiast na piekle, mógłbyś pomyśleć o Niebie, jakie jest wspaniałe i wielkie. I czy to coś tak wspaniałego należy się jak psu kiełbasa?

Ale przecież „śmierć” nie oznacza w Piśmie Świętym zawsze niebytu. Np. Adam miał przez Boga przyrzeczone, że umrze w dniu, w którym spożyje owoc. Spożył, ale biologicznie od tego nie umarł.
Pismo Święte było pisane po polsku?
Jeśli nie jesteś, to „ocalejesz przez ogień”. Ale twierdzenie, że nie jesteś to przejaw pychy i nieuświadomienia sobie swojej grzeszności. Święty Antoni Wielki twierdził, że będzie jedyną osobą, która zostanie potępiona.

Czy rzeczywiście zostało napisane, że Adam umrze w dniu, kiedy spożyje owoc? W moim, napisanym po polsku Piśmie Świętym zostało stwierdzone, że umrze. No i umarł - tyle że wiele lat po zjedzeniu owocu.
No i to jest śmierć pierwsza, czyli śmierć ciała. Śmierć druga (opisywana w Apokalipsie) to śmierć duszy - zgodnie z wieloma cytatami, m. in:
"Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle" Mt 10, 28

Niestety, nie czytałem Biblii czy Apokalipsy Św. Jana w oryginale. Nie jestem językoznawcą ani historykiem by wiedzieć jakiego słowa użyto i jakie było jego znaczenie w tamtych czasach. Kilka lat temu czytałem artykuł o interpretacjach piekła w różnych odłamach chrześcijaństwa i jedna z nich była właśnie taka.
Jeśli jesteś w stanie przytoczyć oryginalny tekst i wskazać wszystkie znaczenia każdego ze słów - nie krępuj się. Jeśli zaś zostało to zrobione w innym temacie, możesz przesłać link do konkretnej wypowiedzi.

Co do pychy i grzeszności - jak uważasz. Własnych przekonań nie jestem zdolny zmienić.

Czyżbyś był krową?

Rozumiem, że nie jesteś świadom wielu różnych tłumaczeń Biblii. Zapoznam cię z innym:
«Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać do woli, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz». Rdz 2 16-17, Biblia Tysiąclecia.

Krową, jak musisz, nazywaj sam siebie. Powiedzenie brzmi "Tylko krowa nie zmienia zdania" i jest ona niezwiązana z tym tematem. Zmianę poglądów można rozważać w dwóch wariantach - zmienić przekonania samemu z siebie i zmienić przekonania z powodu czynnika zewnętrznego.
Sam z siebie własnych poglądów zmienić nie jestem, bo uznaję je za dostatecznie przemyślane i to właśnie napisałem. Nie oznacza to że moje poglądy są niezmienne, tylko że nie zmienię ich od wewnątrz. To istotna różnica, której najwyraźniej nie dostrzegłeś.

A jak rozumiesz słowa Jezusa: "ci pójdą w ogień wieczny"?

Jestem świadom. Przedstawiłem Ci polskie tłumaczenie tak, jak Ty mi przedstawiłeś polskie tłumaczenie. Tutaj masz wersję masorecką z interlinearnym tekstem angielskim:
http://www.scripture4all.org/OnlineInte ... f/gen2.pdf

A tu jest LXX:


W obu wersjach pojawia się słowo „dzień”.
Nie nazwałem Cię krową, a wręcz przeciwnie – zapytałem retorycznie, czy nią jesteś, sugerując, że nie jesteś i możesz zmienić swoje przekonania.
Nigdzie nie precyzowałeś, że „od wewnątrz” (cokolwiek to znaczy). Polecam w takim razie „z zewnątrz” poczytać sobie o świętych i o tym, jak oni postrzegali koncepcję swojej własnej nadziei na zbawienie.

@Andy72
Ogień jest wieczny. Tak rozumiem ten cytat.
@zefciu
Cóż. Możesz mieć rację odnośnie dnia śmierci Adama. Musiałbym dokładnie przeanalizować oryginalną wypowiedź.
Przy tym dokładne słowa mogą mieć znaczenie tylko dla kreacjonistów, którzy zakładają że Ziemia ma kilka tysięcy lat, a Biblia przekazuje tylko i wyłącznie prawdę historyczną. Z tego co mi wiadomo, zdecydowana większość chrześcijan - z Kościołem Katolickim na czele - Księgę Rodzaju traktuje jako metaforyczną opowieść, a Biblia nie przekazuje historycznych danych o początku świata - przypowieści zaś są prawdą wiary i znaczenie ma tylko wynikające z nich przesłanie.

No właśnie, nikt nie wytrzyma pieczenia w takim ogniu, największy twardziel się załamie.
Tylko nie rozmywaj tego jak to czynią Świadkowie Jehowy typu ogień się przez wieczność pali, ktoś wrzucony do niego spali się krótko a ogień będzie nadal płonął wiecznie

Ogień jest wieczny. Nic nie pisałem o tym, co się dzieje z wrzuconymi do niego ludźmi. Skoro jest napisane że ogień jest wieczny, to rozumiem że ogień jest wieczny - ani słowo mniej, ani słowo więcej. Dlatego też ten cytat nic nie mówi o tym, co się dzieje z ciałem/duszą potępionych.
Zwłaszcza że pierw trzeba zdefiniować znaczenie słowa "wieczność". Nieskończoność czy okres 100 lat? Trzeba do tego historyka - językoznawcy, by znał wszystkie znaczenia oryginalnych słów.