Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt mar 19, 2024 11:58



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 44 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So lip 14, 2018 21:55
Posty: 34
Post Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
Szczęść Boże,

W jaki sposób człowiek wierzący powinien się zachować w sytuacji, gdy jego modlitwa przyjmuje postać wołania o cud i pomimo wytrwałości nie przynosi ani spełnienia intencji ani nawet ukojenia i pogodzenia się z losem?
Chodzi tu głównie o ten drugi wariant wyniku, w którym nie spełniają się pokładane przez nas w Bogu nadzieje i jednocześnie sama modlitwa nie tylko nie uspokaja i nie daje ulgi, ale wręcz przeciwnie, oddala człowieka od Boga.


Powyższe pytanie jest bardzo ogólne i abstarkcyjne, więc pozwolę sobie naszkicować moją sytuację na przykładzie jednej dość kuriozalnej intencji, ale dla mnie ten problem jest istotny i nie jestem w stanie wytłumaczyć sobie dlaczego ten nasz kochany Wszechmogący Bóg nie chce nawet podnieść człowieka na duchu tak, aby pogodził się jakoś z losem.

Na wstępie zastrzegam, że w pełni zdaję sobie sprawę z faktu, iż Bóg nie jest maszynką do spełniania naszych zachcianek oraz, że tego mojego problemu nie można nawet zestawiać z prawdziwymi problemami i tragediami innych ludzi. Jednakże oczekiwałbym jakiejkolwiek ingerencji Najwyższego, nawet w postaci przyniesienia ulgi i pogodzenia się z losem. Przecież odmawiając "Wyznanie wiary" każdorazowo manifestujemy Jego omnipotencję:
"Wierzę w jednego Boga, Ojca Wszechmogącego..."

  • Jestem Katolikiem i wydaje mi się, że osobą dość głęboko / świadomie wierzącą i chyba nawet dość dobrą, oddaną innym (podkreślam tu brak egocentryzmu).
  • Jednocześnie jestem trzydziestoletnim mężczyzną mierzącym jedynie 162 cm wzrostu, co muszę przyznać sprawia mi dużą przykrość, ponieważ w kontaktach z dziewczynami na starcie jestem spisywany na straty właśnie z powodu wzrostu.
    Nie mam na tym punkcie żadnego kompleksu, ale nie zmienia to faktu, że kobiety preferują mężczyzn wysokich i bardzo często w sposób otwarty potrafią to powiedzieć. Pomino podejmowanych przez mnie wielu prób jestem coraz bardziej samotny.
  • Z racjonalnego medycznego punktu widzenia nie mam żadnych szans na urościęcie nawet o centymetr, ponieważ jak miałem 19 lat endokrynolog na podstawie badania RTG nadgarstka stwierdził całkowite skostnienie chrząstek tworzących płytki nasadowe / wzrostu. Z racjonalnego punktu widzenia nie mam szans, ale przecież wyznajemy, że Bóg może zupełnie wszystko.
  • W Piśmie Świętym w wielu miejscach jest mowa o modlitwie, która potrafi zdziałać cuda i jako czytelnicy jesteśmy wprost zachęcani do zanoszenia Panu Bogu wszystkich naszych trosk i zmartwień: Mt 7, 7-11; Mk 11,22-25; J 15,7; 1 J 3,21-23; 1 J 5, 14-15; Jr 29, 12-13; Jk 5, 15-18; Flp 4, 6-7; Iz 59, 1-2.
    Podkreślam, że w wielu tych fragmentach nie ma mowy o jakimkolwiek ograniczeniu co do przedmiotu modlitwy, np. tylko tyczące się spraw wiary, po prostu wszystko i już.
    Może tylko w jednym liście św. Jana (1 J 5, 14-15) występuje jedyne obostrzenie co do zgodności naszych próśb z Jego wolą, ale trudno o tym mówić skoro nie znamy wprost Jego woli.
  • Zgodnie z duchem tych wersetów biblijnych zanoszę moje gorące modlitwy do Boga, aby pozwolił mi uporać się z tym problemem i co najważniejsze nie ograniczam moich oczekiwań względem Jego działań jedynie do cudownej interwencji, która pozwoliłaby mi jeszcze urosnąć, ale w sumie chciałbym przynajmniej móc pogodzić się z losem i moją samotnością.
  • Pomimo moich usilnych starań nie jest mi dane nawet pogodzić się z tą sytuacją. Ponieważ przy okazji cierpię na depresję kliniczną (z zupełnie innego powodu), więc podczas psychoterapii próbowałem pracować nad tą kwestią i nawet cały czas mocno wspomagany farmakologicznie - nic z tego.
  • Może dla większości z Was zabrzmi to trochę obrazoburczo, ale z przykrością muszę stwierdzić, że trochę się zawiodłem, jeżeli nie na samym Bogu, to przynajmniej na poziomie mojej własnej wiary. Coraz częściej dopadają mnie wątpliwości, czy rzeczywiście możliwa jest jakaś bezpośrednia ingerencja nawet w naszą duszę, nie mówiąc już o fizycznych cudach. Pomimo takich przemyśleń przez bardzo długi czas niejako "na siłę" próbowałem wierzyć i przede wszystkim praktykować (Msze Św. i Pierwsze Piątki). Teraz niestety nawet codzienna modlitwa rano i wieczorem wydaje mi się bardzo frustrująca, ze względu na brak jakiejkolwiek odpowiedzi z samej góry.
    Mam jakieś przemożne odczucie, że wiele osób nawet uznających się za głęboko wierzące, bardzo sceptycznie odnosi się do możliwości modlitwy w takich intencjach, tak jakby sami powątpiewali w ich skuteczność.

Teraz bardzo konkretne pytania:
  1. Jak radzić sobie z frustracją podczas modlitwy wynikającą z braku jakiejkolwiek odpowiedzi?
  2. Czy wiara Katolicka bez wiary w cuda / bezpośrednią ingerencję Boga w dzisiejszych czasach (cuda z czasów Jezusa tak, obecnie nie), jest w ogóle możliwa? Czy nie byłaby łatwiejsza do zaakceptowania i nie tworzyła iluzji?
  3. Tak z czystej ciekawości, czy Ty sam wierzysz, że Bóg mógłby dokonać takiego cudu całkowicie sprzecznego z wiedzą medyczną?


Pozdrawiam i z Bogiem


N lip 15, 2018 17:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
Bazyli_Imparato napisał(a):
W jaki sposób człowiek wierzący powinien się zachować w sytuacji, gdy jego modlitwa przyjmuje postać wołania o cud i pomimo wytrwałości nie przynosi ani spełnienia intencji ani nawet ukojenia i pogodzenia się z losem?
Chodzi tu głównie o ten drugi wariant wyniku, w którym nie spełniają się pokładane przez nas w Bogu nadzieje i jednocześnie sama modlitwa nie tylko nie uspokaja i nie daje ulgi, ale wręcz przeciwnie, oddala człowieka od Boga.



Skąd pomysł że modlitwy o cud, mogą przynieść jakikolwiek efekt?

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


N lip 15, 2018 17:40
Zobacz profil
Post Re: Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
Bóg wysłuchuje każdą modlitwę, jedynie nie na zasadzie "wrzuć monetę do szafy grającej".


N lip 15, 2018 18:07
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
Alus napisał(a):
Bóg wysłuchuje każdą modlitwę, jedynie nie na zasadzie "wrzuć monetę do szafy grającej".



To że słucha jest nieistotne, bo "Bazyli_Imparato" chce żeby Bóg mu pomagał spełniał wszelkie jego zachcianki, a przecież to tak nie działa.

Nie wiem ile "Bazyli_Imparato" ma lat, może nie ogrania, więc dla jego informacji powiem, że jeśli pomodlisz się o to by spadł na ciebie deszcz pieniędzy :mrgreen: to tak się nie stanie, Bóg nie zacznie w ciebie rzucać kasą.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


N lip 15, 2018 18:22
Zobacz profil

Dołączył(a): So lip 14, 2018 21:55
Posty: 34
Post Re: Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
:? Mam nieodparte wrażenie, że mój post został odebrany zupełnie odwrotnie niż w pierwotnym założeniu.

Co najważniejsze, w moim pytaniu chodziło o to jak w obliczu niespełnionej modlitwy zachować wyjściowy poziom wiary i zawierzenia Bogu.
Jak w obliczu bardzo negatywnej sytuacji, której nie można zmienić zachować optymizm i iść dalej.
Absolutnie nie miałem na myśli, że wszystkie moje modlitwy muszą być spełnione w jeden sposób zgodny z moimi pragnieniami.


Chyba napisałem za długi post i jego pierwotny, a przynajmniej zamierzony, wydźwięk gdzieś się zgubił. Widzę to po pierwszych odpowiedziach:

  • Quote Alus:
    Cytuj:
    Bóg wysłuchuje każdą modlitwę, jedynie nie na zasadzie "wrzuć monetę do szafy grającej".

    Na początku trzeciego paragrafu napisałem przecież:
    Cytuj:
    Na wstępie zastrzegam, że w pełni zdaję sobie sprawę z faktu, iż Bóg nie jest maszynką do spełniania naszych zachcianek...

  • Quote Robek:
    Cytuj:
    Nie wiem ile "Bazyli_Imparato" ma lat...

    Drugi punkt / kropka na mojej liście:
    Cytuj:
    Jednocześnie jestem trzydziestoletnim mężczyzną...

Z całym szacunkiem, ale mam dziwne wrażenie, że ludzie bardzo pobieżnie czytają nieco dłuższe pytania.

Nie mniej jednak, dziękuję użytkownikom Alus i Robek za rozpoczęcie odpowiedzi i liczę na kolejne.


N lip 15, 2018 19:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 25, 2007 1:31
Posty: 2730
Post Re: Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
Bazyli_Imparato napisał(a):
ze względu na brak jakiejkolwiek odpowiedzi z samej góry

Jakis facet juz dawno stwierdzil, ze ten swiat jest najlepszym z mozliwych.
Tak sobie mysle, czy jest prawda, ze Bog prowadzi kazdego z nas w najlepszy mozliwy sposob?

Jak myslisz Bazyli - czy dysponujesz taka wiedza aby ocenic czy akurat Twoje sciezka nie jest najlepsza? Moze gdyby spelnily sie Twoje plany i marzenia wyszedl bys na tym jak Zablocki na mydle?
Skad wiesz czy Twoje "brak jakiejkolwiek ... " jest prawdziwe? Moze nie potrafisz odebrac transmisji? Moze sprobuj sie doksztalcic na temat czestotliwosci lub wzmacniania sygnalu. Nie wiem - rozgladaj sie.


N lip 15, 2018 19:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
Bazyli_Imparato napisał(a):
:? Mam nieodparte wrażenie, że mój post został odebrany zupełnie odwrotnie niż w pierwotnym założeniu.

Co najważniejsze, w moim pytaniu chodziło o to jak w obliczu niespełnionej modlitwy zachować wyjściowy poziom wiary i zawierzenia Bogu.
Jak w obliczu bardzo negatywnej sytuacji, której nie można zmienić zachować optymizm i iść dalej.
Absolutnie nie miałem na myśli, że wszystkie moje modlitwy muszą być spełnione w jeden sposób zgodny z moimi pragnieniami.


Skąd u ciebie pojawiła sie myśl, że jakiekolwiek modlitwy sie spełniają?


robaczek2 napisał(a):
Tak sobie mysle, czy jest prawda, ze Bog prowadzi kazdego z nas w najlepszy mozliwy sposob?


Miliony Afrykańskich dzieci które przymierają głodem, mogą mieć inne zdanie na ten temat.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


N lip 15, 2018 20:10
Zobacz profil

Dołączył(a): So lip 14, 2018 21:55
Posty: 34
Post Re: Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
robaczek2 napisał(a):
Tak sobie mysle, czy jest prawda, ze Bog prowadzi kazdego z nas w najlepszy mozliwy sposob?

Jak myslisz Bazyli - czy dysponujesz taka wiedza aby ocenic czy akurat Twoje sciezka nie jest najlepsza? Moze gdyby spelnily sie Twoje plany i marzenia wyszedl bys na tym jak Zablocki na mydle?


Jeżeli prowadzi w najlepszy możliwy sposób, to musiałby w tym istnieć jakiś głębszy sens i po tylu latach smutku powinien się już ujawnić. Niestety nic takiego nie miało miejsca.
Kiedyś próbowałem to sobie wyjaśniać, że jest to pewnego rodzaju próba i Bóg mnie sprawdza, czy będę Mu wierny nawet w obliczu spotykających mnie przykrości. Niestety nie widać końca tej próby.

Swoją drogą, co dobrego może wynikać z tego, że już do końca życia będę samotny i nie założę rodziny. Przecież Kościół tak mocno optuje za rodziną jako podstawową komórką społeczną. Jakbym był wyższy i silny, to po założeniu rodziny lepiej bym się nimi opiekował i nawet przysłużył społeczności Kościoła poprzez dawanie dobrego przykładu wychowywania w naszej wierze. A jeżeli nie, to pozostanie ze mną zgorzknienie i smutek, którym będę nie najlepsze świadectwo jak na wyznawcę Chrystusa. Nic z tego dobrego nie wyniknie.


N lip 15, 2018 20:13
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 30, 2018 19:45
Posty: 1269
Post Re: Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
Bazyli_Imparato napisał(a):
Swoją drogą, co dobrego może wynikać z tego, że już do końca życia będę samotny i nie założę rodziny.
[/quote]

Bóg pomaga tylko tym, którzy aktywnie go wspierają w spełnianiu modlitw.

Jeśli będziesz swoje poczucie własnej wartości uzależniać od wzrostu, to zawsze będzie Cię otaczać aura odstręczająca potencjalne partnerki.

Kobiety na ogół oglądają się za mężczyznami, którzy są pewni siebie, ponieważ taki mężczyzna może im dać poczucie bezpieczeństwa.

Zastanów się nad wszystkimi swoimi zaletami, które mogą Cię czynić wartościowym w oczach potencjalnej partnerki i na nich zbuduj swoją samoocenę. Kiedy naprawdę w siebie uwierzysz, ktoś się koło Ciebie na pewno zakręci.

_________________
Nie będzie mason pluł nam w twarz, ni dzieci nam tumanił!


N lip 15, 2018 20:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 25, 2007 1:31
Posty: 2730
Post Re: Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
Bazyli_Imparato napisał(a):
powinien się już ujawnić.....................................co dobrego może wynikać z tego........................... Nic z tego dobrego nie wyniknie.

Raczej nie przypisuj sobie prawa do oceny co jest dobre a co zle. Niedawno cytowalem opowiesc o wiesniaku ktoremu uciekl kon.


N lip 15, 2018 20:26
Zobacz profil
Post Re: Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
Bazyli napisał(a):
Swoją drogą, co dobrego może wynikać z tego, że już do końca życia będę samotny i nie założę rodziny. Przecież Kościół tak mocno optuje za rodziną jako podstawową komórką społeczną. Jakbym był wyższy i silny, to po założeniu rodziny lepiej bym się nimi opiekował i nawet przysłużył społeczności Kościoła poprzez dawanie dobrego przykładu wychowywania w naszej wierze. A jeżeli nie, to pozostanie ze mną zgorzknienie i smutek, którym będę nie najlepsze świadectwo jak na wyznawcę Chrystusa


Czemu się tym przejmujesz? Skoro naprawdę wierzysz w to co głosi chrześcijaństwo nie powinieneś się tym tak przejmować. Biblia mówi iż "Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. Czy życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie?" Ewangelia Łukasza


N lip 15, 2018 22:23

Dołączył(a): So lip 14, 2018 21:55
Posty: 34
Post Re: Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
towarzyski_pelikan napisał(a):
Bóg pomaga tylko tym, którzy aktywnie go wspierają w spełnianiu modlitw.

Zapewniam Cię, że przez wiele lat na prawdę próbowałem poznawać dziewczyny, ale dokładnie w każdym przypadku doznawałem odrzucenia i kilka razy nawet usłyszałem wprost, że chodzi właśnie o wzrost. Prawdę powiedziawszy chyba już nie chcę dalej próbować, tak przynajmniej nie będzie bolało.
Inaczej nie mogę aktywnie Go wspierać, ponieważ nie mam żadnego wpływu na zakończony wzrost.

towarzyski_pelikan napisał(a):
Jeśli będziesz swoje poczucie własnej wartości uzależniać od wzrostu...
&
Zastanów się nad wszystkimi swoimi zaletami, które mogą Cię czynić wartościowym w oczach potencjalnej partnerki i na nich zbuduj swoją samoocenę. Kiedy naprawdę w siebie uwierzysz, ktoś się koło Ciebie na pewno zakręci.

Aktualnie absolutnie nie ma żadnego problemu z poczuciem własnej wartości. Może rzeczywiście kiedyś miałem, ale dzięki terapii akurat z tego zupełnie się wyleczyłem, a swoją drogą ten problem z niską samooceną nie wynikał z niskiego wzrostu tylko był związany z inną moją chorobą Leśniowskiego-Crohna i wpływem dużej dawki sterydów na psychikę, które muszę przyjmować podczas zaostrzeń.

towarzyski_pelikan napisał(a):
Zastanów się nad wszystkimi swoimi zaletami, które mogą Cię czynić wartościowym w oczach potencjalnej partnerki i na nich zbuduj swoją samoocenę.
&
Kobiety na ogół oglądają się za mężczyznami, którzy są pewni siebie, ponieważ taki mężczyzna może im dać poczucie bezpieczeństwa.

Idąc tym tokiem myślenia, może nawet mógłbym związać się z jakąś dziewczyną, która już dobrze by mnie znała i wynikałoby to jedynie z tego, że szanuje parę cech mojego charakteru, ale byłby to bardzo stateczny układ wynikający z chłodnej kalkulacji a nie prawdziwe gorące uczucie. Nie wyobrażam sobie i nie widzę przyszłości dla jakiegokolwiek związku, w którym nie ma fizycznego pożądania. Takie coś może przetrwać najwyżej kilka lat a przy nadarzającej się okazji kobieta nie widząca atrakcyjności w swoim mężu opuści go dla innego. W jakiej sytuacji zostanie postawiony opuszczony mąż, szczególnie jak wyznaje chrześcijańskie zasady o nierozerwalności małżeństwa.

robaczek2 napisał(a):
Raczej nie przypisuj sobie prawa do oceny co jest dobre a co zle.

Nie uzurpuję sobie prawa do oceny co jest dobre a co złe, natomiast to ja i tylko ja określam z czym się dobrze czuję a z czym źle. Człowiek nie jest przecież Pierrotem/pajacykiem u kogoś w cyrku, który tylko usłużnie wykonuje polecenie autora tego widowiska; ma przynajmniej prawo suwerennie reagować emocjami na to co mu się przydarza.
Chyba tutaj przez przypadek zbliżasz się do mojego pytania, jak mam klękać do modlitwy z pozytywnym nastawieniem i szczerze uwielbiając Stwórcę, skoro nie dzieje się dobrze. Udawać przed Nim, że wszystko jest w porządku i w pełni Mu ufam, kiedy nie widzę, że to wszystko zmierza w dobrym kierunku?
Bardzo dalekie porównanie, ale przypomina to trochę kwestię "jak zachwyca, kiedy nie zachwyca" z "Ferdydurke" Gombrowicza.

(Tak przy okazji tego wspomnianego Pierrota, przypomniał mi się kawałek Guano Apes - You can't stop me. W sumie sam nie za bardzo lubię metal, ale teledysk ładnie ilustruje ten cyrk :-D , szczególnie ten Scapino z początku teledysku.)


N lip 15, 2018 22:27
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
Bazyli_Imparato napisał(a):
Jak radzić sobie z frustracją podczas modlitwy wynikającą z braku jakiejkolwiek odpowiedzi?

Przypomnij sobie jaka była reakcja Hioba, to lekcja dla każdego z nas. Osobiście lubię psalmy, tam mamy całe spektrum ludzkich postaw względem Boga, nietrudno znaleźć taki z którym się w danym momencie identyfikujemy.
Nie ma jednej recepty na radzenie sobie z frustracją. Pewna kobieta wyjechała na rekolekcje do malutkiej wsi, gdzie było kilka domów na krzyż. Przeżywała głęboki kryzys duchowy i szukała odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Ksiądz, który miał służyć wsparciem i pomocą, gdy zdołowana wyżaliła mu się z swoich problemów, powiedział jej prosto z mostu, że ona w Boga nie wierzy. Była oburzona-jak opowiadała- że nie dość, że rekolekcje to jakaś porażka, to jeszcze ksiądz nie ma żadnego wyczucia taktu i człowieka dodatkowo dobije. Na koniec rekolekcji właściwie już w nich nie uczestniczyła, doszła do wniosku, że pójdzie do kościoła tylko po to, aby oświadczyć Bogu oficjalnie, że porzuca wiarę. Spóźniła się na mszę, w myślach przekazywała Bogu swoją wolę, ale dodała jeszcze parę słów, które pozostawiały maleńką furtkę działania dla Boga, jeżeli zechce. Pomimo dramatycznych okoliczności to była msza, na której doświadczyła uzdrowienia wewnętrznego. Uzdrowienie fizyczne przyszło później, gdy przyszła w intencji podziękowania Bogu za to, co uczynił podczas rekolekcji. Nie zależało jej już na uzdrowieniu fizycznym, była gotowa przyjąć to, co ma się wydarzyć, ważniejsze dla niej było to, że ciemności, które przesłaniały jej dostrzeżenie miłosiernego Boga, zostały usunięte.
Również i Ty możesz wyjechać na rekolekcje, seminarium odnowy wiary, wstąpić do wspólnoty itp. Bóg jednak nie jest schematyczny i zaufanie schematom, które zadziałały w przypadku historii, którą Ci opisałam, mogą nie powtórzyć się w Twoim przypadku, gdyż za Tobą stoi inna przeszłość, zatem i Ty potrzebujesz znaleźć swoją drogę do budowania relacji z Bogiem.
W ciężkich sytuacjach możesz zacząć -wiem, że to zabrzmi absurdalnie- uwielbiać Boga, jest wiele modlitw i psalmów wielbiących, także na YouTube bez problemów znajdziesz, polecam TGD, Bethel Music, United Pursuit (dodatkowo możesz zajrzeć na kanał DotykBoga). To bardzo pomocna forma modlitwy, gdy czujesz, że stoisz w miejscu, nic-się-nie-dzieje i nie wiesz co dalej. Walka z negatywnymi myślami jest trudna, ale wiarę buduje się czasem w sytuacjach, gdy tkwi się w kompletnych ciemnościach.
To oczywiście kilka propozycji ogólnych, trudno coś komuś doradzić w ciemno.

Cytuj:
Czy wiara Katolicka bez wiary w cuda / bezpośrednią ingerencję Boga w dzisiejszych czasach (cuda z czasów Jezusa tak, obecnie nie), jest w ogóle możliwa? Czy nie byłaby łatwiejsza do zaakceptowania i nie tworzyła iluzji?

Obawiam się, że większość osób taką ma właśnie wiarę, która wprawdzie dopuszcza, że pewnie Bóg uzdrawia, ale samego zainteresowanego to nie dotyczy.

Cytuj:
Tak z czystej ciekawości, czy Ty sam wierzysz, że Bóg mógłby dokonać takiego cudu całkowicie sprzecznego z wiedzą medyczną?

Nie definiowałabym cudu jako czegoś, co jest sprzeczne z wiedzą medyczną, raczej jako coś, co trudno wyjaśnić. Istnieją prawa natury, których jeszcze nie poznaliśmy, wierzymy (dzięki Ewangelii), że do zmian potrzebna jest wiara człowieka, że Bóg w ramach tych praw jest w stanie dokonać rzeczy niezwykłych. Zresztą Bóg nie działa tylko przez uzdrowienia fizyczne, lecz również przez drugiego człowieka, a konkretniej przez nasze relacje z innymi. Człowiek, którego przypadkiem spotkasz, z którym zamienisz ledwie kilka słów, może być Bożym narzędziem, te parę słów, które wtedy usłyszysz mogą być odpowiedzią, której szukasz.

Cytuj:
Swoją drogą, co dobrego może wynikać z tego, że już do końca życia będę samotny i nie założę rodziny.

Moment, czy Ty uważasz, że niski wzrost dyskwalifikuje Cię jako męża i ojca, skazując na forever alone??

Cytuj:
Jakbym był wyższy i silny, to po założeniu rodziny lepiej bym się nimi opiekował i nawet przysłużył społeczności Kościoła poprzez dawanie dobrego przykładu wychowywania w naszej wierze.

Ech, gdyby wszyscy byli piękni, zdrowi i wiecznie młodzi, to by każdy był w związku małżeńskim?
Gdybyś był wysoki i silny, pewnie łatwiej byłoby Ci zdobyć kobietę, ale jeżeli tego Ci brak, to trzeba znaleźć inne atuty, przykładowo życiowa zaradność, charakter, osobowość, inteligencja.
Spotkałam już w swoim życiu mężczyzn niższych niż Ty, którzy mieli żony. Może to przypadek, a może nie, ale każdy z nich był towarzyski, człowiek czuł się komfortowo w ich towarzystwie. Daję dolary przeciw orzechom, że ich żony pokochały ich właśnie za to.
Poszukaj swoich atutów i na nich zacznij budować swoją samoocenę. Rozwijaj i pielęgnuj w sobie to, co jest dobre, a nie skupiaj się na tym czego Ci brak, bo chyba zależy Ci na tym, aby kobieta widziała w Tobie fajnego gościa, a nie masę kompleksów? Poszukaj w google par w których to ona jest wyższa np. Danny deVito (147 cm) czy Jacek Braciak (163 cm). Drugą osobę można ująć na wiele sposobów, nie tylko na wzrost, na pewno masz talenty, które mogą zauroczyć Twoją potencjalną żonę, choćby sposób w jaki formułujesz swoje wypowiedzi świadczy o tym, że jesteś nietuzinkową osobą :).

Cytuj:
Idąc tym tokiem myślenia, może nawet mógłbym związać się z jakąś dziewczyną, która już dobrze by mnie znała i wynikałoby to jedynie z tego, że szanuje parę cech mojego charakteru, ale byłby to bardzo stateczny układ wynikający z chłodnej kalkulacji a nie prawdziwe gorące uczucie.

To nie działa w ten sposób. W filmach mamy wielki bum i miłość od pierwszego spotkania, ale w normalnym życiu uczucie pojawia się często dopiero po czasie, przypadkiem.
Gdy kobieta pokocha Cię takim jakim jesteś, nie będzie dla niej miało znaczenia, że nie masz wzrostu koszykarza i nie trenujesz boksu. Tak samo jak facetom nie przeszkadza, że kobieta ma cellulit, rozstępy, blizny potrądzikowe, płaskie pośladki, grube nogi, czy oponka na brzuchu. Ciało człowieka nie jest idealne, ma różne mankamenty i jeżeli się tak rozejrzeć, również mało który mężczyzna na ulicy ma atletyczną sylwetkę bez skazy. Sporo z nich ma nadwagę, duży brzuch, łysieją, mają zmarszczki, grube dłonie, krzywe nogi, sylwetkę daleką od ideału.
A jednak ludzie pomimo niedoskonałości ciała kochają drugiego człowieka, choć i on ideałem nie jest. Dla Ciebie pewnie rozstępy u kobiety to drobnostka niewarta uwagi, a wiesz ile kobiet ma na tym punkcie kompleksy i czują się przez to nieatrakcyjne? A panowie z "ciążą spożywczą"? Oni też są świadomi, że to nie jest atrakcyjne seksualnie, ale gdy pojawia się uczucie, to nie ma znaczenia.

Idealnym ciałem bez skazy nie zatrzymasz przy sobie kobiety, co więcej nie będziesz mieć pewności, czy ona nie kocha tylko za to ciało. Są ludzie, którzy kalkulują zdatność żony do użytku i po x latach wymieniają ją na nowszy model. To jest chłodna kalkulacja mój drogi.
Jeżeli to Cię nie przekonuje, to zajrzyj do statystyk powodów z jakich ludzie się rozwodzą i zastanów się, czy Twoja perspektywa wynika-jednak!- z niskiej samooceny, a nie z racjonalnej analizy sytuacji.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


N lip 15, 2018 22:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lip 13, 2018 10:07
Posty: 54
Post Re: Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
Obczaj https://tall.life/height-percentile-cal ... e-country/
Jesteś wyższy od 33% dziewczyn w Polsce. Jakaś się znajdzie, możesz klepnąć pacierz po ślubie ;)
Btw jeśli nie możesz urosnąć wzwyż, to spróbuj wszerz. Siłka ponoć dobrze robi, ale jeszcze jestem za młody :roll:


Pn lip 16, 2018 12:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Gdy modlitwa nie przynosi ani cudu ani ulgi i ukojenia
Bazyli_Imparato napisał(a):
Jeżeli prowadzi w najlepszy możliwy sposób, to musiałby w tym istnieć jakiś głębszy sens i po tylu latach smutku powinien się już ujawnić. Niestety nic takiego nie miało miejsca.
Kiedyś próbowałem to sobie wyjaśniać, że jest to pewnego rodzaju próba i Bóg mnie sprawdza, czy będę Mu wierny nawet w obliczu spotykających mnie przykrości. Niestety nie widać końca tej próby.



W jaki sposób miałby Bóg ci pomóc w tej kwestii?

Miałby zmusić jakąś dziewczyne do tego żeby się z tobą ożeniła?

Znasz jakieś przypadki kiedy ktoś sobie wymodlił żone?


Bazyli_Imparato napisał(a):
Zapewniam Cię, że przez wiele lat na prawdę próbowałem poznawać dziewczyny, ale dokładnie w każdym przypadku doznawałem odrzucenia i kilka razy nawet usłyszałem wprost, że chodzi właśnie o wzrost.



To ile ty masz tego wzrostu?

Bazyli_Imparato napisał(a):
Nie wyobrażam sobie i nie widzę przyszłości dla jakiegokolwiek związku, w którym nie ma fizycznego pożądania. Takie coś może przetrwać najwyżej kilka lat a przy nadarzającej się okazji kobieta nie widząca atrakcyjności w swoim mężu opuści go dla innego. W jakiej sytuacji zostanie postawiony opuszczony mąż, szczególnie jak wyznaje chrześcijańskie zasady o nierozerwalności małżeństwa.



Przejmowanie się rozpadem małżeństwa którego jeszcze nie masz, nie jest najlepszym pomysłem.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Pn lip 16, 2018 16:43
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 44 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL