Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz kwi 18, 2024 10:23



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 191 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 13  Następna strona
 Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
Teresse napisał(a):
Co zabiera mi chrześcijaństwo?

1. Czas - na modlitwę - ja się modlę gdzieś ok 1,5 h dziennie...ale to i tak mało - bo np. Matka Boża w Medjugorju mówi, żeby codziennie czytać Biblię, uczestniczyć w Eucharystii, odmawiać cały różaniec - więc wychodzi więcej...
Skoro uważasz to za stratę a nie za zysk to po co to robisz? Mi wychodzi od 20min do 2h medytacji i/lub kontemplacji plus sporo czasu na wzbogacanie wiedzy, bo nie obczajam tylko jednej religii i uważam to za ogromny zysk, do tego non -stop trening uważności - gdybym traktowała to jak stratę to bym tego nie robiła. Skoro się modlisz to znaczy że coś to Ci daje, że po coś to robisz. Pomyśl może co to Ci daje.

Cytuj:
2. Drobne przyjemności których sobie odmawiam...plus $$$ jałmużna to jeden z obowiązków...
Czego sobie odmawiasz i dlaczego?

Cytuj:
3. Wolność myśli, bo myślami też można grzeszyć...
Z pilnowaniem myśli mam spore doświadczenie, choć zwalczałam myśli innego typu, ale zasada jest ta sama - robisz to w jakimś celu, to nie strata a zysk, wiem jak to zabrzmi, ale jak nie odczuwasz zysku to chyba coś robisz nie tak, bo przeprogramowywanie umysłu, głównie podświadomości jak robisz to w dobrym kierunku daje dobre owoce. Jest to trudne, czasem irytujące , ale daje owoce, oczywiście nie od razu, ale po paru miesiącach jest to mega wyraźnie zarówno dla osoby która pracuje z myślami jak i dla otoczenia. Mi najtrudniej jest z wyłapywaniem i stopniowym ograniczaniem wpływu błędów poznawczych, z ocenieniem, z gubieniem 'tu i teraz' - ale nie traktuję tego jako straty, wszystko co robisz powinno Cię przybliżać do celu... Może w tym jest problem? Co jest Twoim celem i czy masz pewność że tego chcesz, że to realne?
Cytuj:
4. Spokój wewnętrzny - bo a nuż ktoś z moich trafi do piekła - pamiętam dręczyłam się tym już jako dziecko... :mad:
Nie pomogę, bo nigdy nie miałam tego problemu, ale uważam że strach przed piekłem to jedna z ciemnych stron chrześcijaństwa.
Cytuj:
5. Miłość - gdy byłam zakochana ostro - to chyba było w Czernej - usłyszałam głos - "Lepiej jest służyć Panu czy słudze? To za mądre żebym to sama wymyśliła... ;-) No i tak służę Panu a nie mojemu "słudze" i już chyba tak zostanie...ehh :p potem doczytałam, że podobne słowa usłyszał św.Franciszek...
Ukochanej osobie się nie służy, w zdrowych związkach nie ma podziału na pana i sługę... Chcesz służyć Bogu - jeśli nie wybierasz drogi zakonnej to nie ma przeszkód aby mieć rodzinę... wręcz katolicyzm do tego zachęca.
Cytuj:
Co daje chrześcijaństwo?

1.Obietnice "marchewki" na tamtym świecie, która jawi mi się w coraz czarniejszych barwach... :-(
[/quote]
Czyli problem z celem...
Bezczelnie polecę to co ja wybrałam - jako cel obrałam zrozumienie, poznanie, doświadczenie oraz wprowadzanie w życie najwyższych idei, wartości które mają dla mnie znaczenie : Miłość, Prawda/Mądrość, Wolność/Suwerenność, Moc, Szczęście, Dobro, Piękno... W praktyce można je razem określić jako Bóg, wystarczy dodać podmiotowość. Do tego celu z założenia powinny prowadzić wszelkie religie i ideologie, dowcip w tym że gdy któraś wartość jest kiepsko rozumiana to zaczyna się kłócić z innymi wartościami. Ja uznaję to za znak że lezę w złym kierunku, bo cel to wszystkie razem, a nie że któraś zostanie z tyłu, zresztą się nie da, bo to jak gra gdzie parametry są od siebie zależne, nie da się budować wyżej Miłości bez odpowiedniego levelu Wolności czy pojmowania Piękna. Bawię się w tą grę od lat, ale dopiero niedawno dotarło do mnie wyraźnie że spokojnie można ten cel określić jako Bóg i ma to kilka dodatkowych zalet, bo Bóg jest bytem podmiotowym, można nawiązać relację dużo ciekawszą niż zwykłe rozpływanie się w wszechogarniającej Miłości.
Jako że celem jest rozumienie, doświadczanie jest to cel ciągły, nie ma poczucia że to gdzieś , kiedyś- to się dzieje tu i teraz, nawet to co oceniamy jako złe doświadczenia prowadzi do celu, bo aby zrozumieć dobro trzeba doświadczyć czym jest zło, tak samo jak nie zrozumiesz w pełni zdrowia, nie docenisz go jeśli nie poznasz choroby, niestety aby dojść do złotego środka trzeba poznać skrajności...
Obecnie uważam że dobrze pojmowane chrześcijaństwo może ładnie prowadzić w tym kierunku, osobiście wolę iść swoją ścieżką, ale liczę się z tym że być może pcham się przez krzaki a obok mam wytyczoną uczęszczaną drogę, z tym że po prostu lubię łazić po krzaczorach, ale dla tego nie polecam mojej drogi, serio nie trzeba podchodzić do każdej przepaści.
Teresse, uważam że jeśli zależy Ci na wierze to na jakiś czas opuść drążenie umysłowe, rozkminianie. Jest piękna pogoda, jutro ma być jeszcze ładniej - spędź sporo czasu w plenerze, na podziwianiu przyrody, po prostu poczuj zamiast myśleć. Myślenie to nic złego, ale potrzeba równowagi. Pozwól Bogu działać, nie szukaj jakiś zewnętrznych znaków, skup się na wnętrzu, na tym co czujesz. Do tego potrzebny jest spokojny umysł a długie spacery pomagają. Wieczorkiem włącz jakąś muzyczkę, poczytaj książkę, taką zwyczajną, coś co lubisz - zresetuj się tak jak czujesz, że będzie dla Ciebie najlepiej, bo każdemu pomaga coś innego, osobiście lubię leżeć w wannie z książką albo audiobookiem, czasem z muzyką - zrób to dla siebie, to nie egoizm, nikomu nic nie zabierasz, nie robisz tego niczyim kosztem, a w praktyce dasz Bogu szansę, bo idziesz w kierunku powrotu do ateizmu, a że masz potrzeby duchowe i równocześnie nie czujesz się w religiach non-teistycznych będzie Ci czegoś brakować i możesz tak sobie krążyć - tam i z powrotem... Od głębokiego zaangażowania, stawiania sobie wygórowanych wymagań do skrajnego zniechęcenia. Prawda nie zawsze leży dokładnie po środku, ale w tym wypadku chyba jest właśnie gdzieś pomiędzy.

Padre77 napisał(a):
Teresse napisał(a):
Ojcze niech mnie ominie ten kielich...

Jest do tego ciąg dalszy: "Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie!"


Cały sekret tkwi w słówku 'ja' , Jezus wiedział kim jest tak naprawdę, ale był także posiadaczem umysłu ludzkiego, z którym też się identyfikował stąd normalne ludzkie obawy. Gdy wie się kim się jest a co się ma, odchodzi dużo zwątpienia, ale jako że to w pewnym sensie przejście na wyższy level to i wymagania stają się wyższe...

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Śr paź 31, 2018 14:02
Zobacz profil
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
Teresse - często przywołujesz Teresę z Avilla, mistrzynię życia codziennego i duchowego, a przeoczyłaś chyba jej rady.
Pierwsza z nich brzmi - Jest takie królestwo, którego Pan nie chce poddanych zaprzęgać do pracy wokół swoich spraw. Jedyną jego sprawą jest bowiem troska o ich szczęście. To królestwo jest w każdym w nas.
Jeśli usiłujesz coś dodać do ofiary Chrystusa, coś co Cię męczy, przygniata, nie sprawiasz tym Bogu radości, a zamykasz swoją duszę przed Bogiem, źródłem Twego szczęścia.


Śr paź 31, 2018 15:38
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
Teresse napisał(a):
@Believing w poniższym wątku opisuje jak to Jezus mną kierował ;-) albo przynajmniej dopuścił te złudzenia... trochę jestem już nieufna wobec takiego kierownictwa..

https://forum.wiara.pl/viewtopic.php?f=46&t=40904


Teresse, Bóg nigdy nie dopuszcza złudzeń. Zawsze daje pewność.
Złudzenia są domeną ciemnej strony mocy.

Byłaś kiedyś na zamkniętych rekolekcjach?


Śr paź 31, 2018 17:15
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
IrciaLilith napisał(a):
Skoro uważasz to za stratę a nie za zysk to po co to robisz? Mi wychodzi od 20min do 2h medytacji i/lub kontemplacji plus sporo czasu na wzbogacanie wiedzy, bo nie obczajam tylko jednej religii i uważam to za ogromny zysk, do tego non -stop trening uważności - gdybym traktowała to jak stratę to bym tego nie robiła. Skoro się modlisz to znaczy że coś to Ci daje, że po coś to robisz. Pomyśl może co to Ci daje.


Z modlitwami związane są pewne obietnice ( dla mnie jest to rodzaj asekuracji przed piekłem) ok czekam na rozjechanie walcem za to co powiedziałam ( :D ) plus modlić się trzeba, bo kto się nie modli ten się potępia, jest to obowiązek chrześcijanina...

IrciaLilith napisał(a):
Czego sobie odmawiasz i dlaczego?


Wzorem św. Teresy z Lisieux chce ofiarować Bogu drobne wyrzeczenia...jest to też obowiązek (post, modlitwa, jałmużna), do postów wzywa też Matka Boża w Medjugorju...do pokut za grzeszników Matka Boża w Fatimie...

IrciaLilith napisał(a):
Z pilnowaniem myśli mam spore doświadczenie, choć zwalczałam myśli innego typu, ale zasada jest ta sama - robisz to w jakimś celu, to nie strata a zysk, wiem jak to zabrzmi, ale jak nie odczuwasz zysku to chyba coś robisz nie tak, bo przeprogramowywanie umysłu, głównie podświadomości jak robisz to w dobrym kierunku daje dobre owoce. Jest to trudne, czasem irytujące , ale daje owoce, oczywiście nie od razu, ale po paru miesiącach jest to mega wyraźnie zarówno dla osoby która pracuje z myślami jak i dla otoczenia. Mi najtrudniej jest z wyłapywaniem i stopniowym ograniczaniem wpływu błędów poznawczych, z ocenieniem, z gubieniem 'tu i teraz' - ale nie traktuję tego jako straty, wszystko co robisz powinno Cię przybliżać do celu... Może w tym jest problem? Co jest Twoim celem i czy masz pewność że tego chcesz, że to realne?


Ponieważ można grzeszyć myślą- więc ponownie postrzegam to jako obowiązek...

IrciaLilith napisał(a):
Ukochanej osobie się nie służy, w zdrowych związkach nie ma podziału na pana i sługę... Chcesz służyć Bogu - jeśli nie wybierasz drogi zakonnej to nie ma przeszkód aby mieć rodzinę... wręcz katolicyzm do tego zachęca


Nie no, wiesz to pytanie to był taki szach - mat- oczywiste, że lepiej jest służyć Panu..."sługa" w sensie sługa Boga ( każdy z nas ma status sługi w porównaniu do Boga) a poza tym tak na marginesie uważam, ze małżeństwo to wzajemna służba...

Jest jeszcze trzecia droga oprócz małżeństwa i zakonu- wzorem może być bł. Aniela Salawa, Rozalia Celakówna, bł.Hanna Chrzanowska itp...
Jak była jeszcze opcja to odpowiadałam "Lepiej jest służyć Panu" - teraz już to nie ma znaczenia...pozamiatane...ale chyba i tak trzeba by odpowiedzieć to samo...

Buahaha...( w sensie smutne buahaha :evil: ) kiedyś pamiętam jak czekał na mnie (mój "sługa") z godzinę, bo miałam natchnienie żeby iść przed spotkaniem na Mszę i udowodnić Bogu, że jest dla mnie ważniejszy...Rozumiem, że to wszystko były złudzenia i mam wrócić do relacji z chrztu świętego... :twisted: czy nie mam prawa być trochę wkurzona???

IrciaLilith napisał(a):
Pozwól Bogu działać, nie szukaj jakiś zewnętrznych znaków, skup się na wnętrzu, na tym co czujesz. Do tego potrzebny jest spokojny umysł a długie spacery pomagają. Wieczorkiem włącz jakąś muzyczkę, poczytaj książkę, taką zwyczajną, coś co lubisz - zresetuj się tak jak czujesz, że będzie dla Ciebie najlepiej, bo każdemu pomaga coś innego, osobiście lubię leżeć w wannie z książką albo audiobookiem, czasem z muzyką - zrób to dla siebie, to nie egoizm, nikomu nic nie zabierasz, nie robisz tego niczyim kosztem, a w praktyce dasz Bogu szansę, bo idziesz w kierunku powrotu do ateizmu,


Książka to chyba Hitchensa na obecnym etapie...jestem chyba wkurzona na Boga...a mogłabym jeszcze duuużo opowiedzieć...część jest śmieszna...na przykład jak otrzymałam "dar języków" :badgrin: część mniej... :?

Alus napisał(a):
Teresse - często przywołujesz Teresę z Avilla, mistrzynię życia codziennego i duchowego, a przeoczyłaś chyba jej rady.
Pierwsza z nich brzmi - Jest takie królestwo, którego Pan nie chce poddanych zaprzęgać do pracy wokół swoich spraw. Jedyną jego sprawą jest bowiem troska o ich szczęście. To królestwo jest w każdym w nas.
Jeśli usiłujesz coś dodać do ofiary Chrystusa, coś co Cię męczy, przygniata, nie sprawiasz tym Bogu radości, a zamykasz swoją duszę przed Bogiem, źródłem Twego szczęścia.


Szczerze to nie za bardzo rozumiem ten cytat...

Believing napisał(a):
Teresse napisał(a):
@Believing w poniższym wątku opisuje jak to Jezus mną kierował ;-) albo przynajmniej dopuścił te złudzenia... trochę jestem już nieufna wobec takiego kierownictwa..

https://forum.wiara.pl/viewtopic.php?f=46&t=40904


Teresse, Bóg nigdy nie dopuszcza złudzeń. Zawsze daje pewność.
Złudzenia są domeną ciemnej strony mocy.

Byłaś kiedyś na zamkniętych rekolekcjach?


Tja, w Medjugorju z franciszkanami...i na rozeznających powołanie x2 ( to chyba też się liczy jako zamknięte)


Śr paź 31, 2018 17:31
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
Teresse napisał(a):
Tja, w Medjugorju z franciszkanami...i na rozeznających powołanie x2 ( to chyba też się liczy jako zamknięte)

Możesz opisać jak wyglądały?


Śr paź 31, 2018 18:03

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
Teresse napisał(a):
IrciaLilith napisał(a):
Skoro uważasz to za stratę a nie za zysk to po co to robisz? Mi wychodzi od 20min do 2h medytacji i/lub kontemplacji plus sporo czasu na wzbogacanie wiedzy, bo nie obczajam tylko jednej religii i uważam to za ogromny zysk, do tego non -stop trening uważności - gdybym traktowała to jak stratę to bym tego nie robiła. Skoro się modlisz to znaczy że coś to Ci daje, że po coś to robisz. Pomyśl może co to Ci daje.


Z modlitwami związane są pewne obietnice ( dla mnie jest to rodzaj asekuracji przed piekłem) ok czekam na rozjechanie walcem za to co powiedziałam ( :D ) plus modlić się trzeba, bo kto się nie modli ten się potępia, jest to obowiązek chrześcijanina...

Wiesz jaka jest różnica miedzy robieniem czegoś ze strachu , z przymusu a z wolnej woli, z chęci?
Jeśli robisz coś bo chcesz nigdy nie nazwiesz tego stratą.

IrciaLilith napisał(a):
Czego sobie odmawiasz i dlaczego?


Wzorem św. Teresy z Lisieux chce ofiarować Bogu drobne wyrzeczenia...jest to też obowiązek (post, modlitwa, jałmużna), do postów wzywa też Matka Boża w Medjugorju...do pokut za grzeszników Matka Boża w Fatimie...[/quote]
I to jakaś strata? Z postami dość długo się bawiłam i to na poziomie hard, ale analizując efekty doszłam do wniosku że to jak narkotyk, szczególnie jak sprawdzasz jak się działa bez jedzenia tylko na wodzie - efekt ketozy jest podobny do ućpania. Natomiast życie bez mięsa, przetworzonych produktów, słodyczy to coś co mi pasuje i dobrze służy- robię to dla siebie - tak z przyczyn czysto egoistycznych. Zresztą chrześcijanin też pości dla siebie, dla swojego zbawnienia.

Cytuj:
Ponieważ można grzeszyć myślą- więc ponownie postrzegam to jako obowiązek...

Można coś robić z wolnej woli, chęci albo traktować jako przykry obowiązek, osobiście tak pokombinowałam że nie mam obowiązków, wszystko co robię robię bo chcę, bo widzę w tym sens - serio łatwiej się żyje.

IrciaLilith napisał(a):
Ukochanej osobie się nie służy, w zdrowych związkach nie ma podziału na pana i sługę... Chcesz służyć Bogu - jeśli nie wybierasz drogi zakonnej to nie ma przeszkód aby mieć rodzinę... wręcz katolicyzm do tego zachęca


Cytuj:
Nie no, wiesz to pytanie to był taki szach - mat- oczywiste, że lepiej jest służyć Panu..."sługa" w sensie sługa Boga ( każdy z nas ma status sługi w porównaniu do Boga) a poza tym tak na marginesie uważam, ze małżeństwo to wzajemna służba...

To kwestia światopoglądu, ja się uparłam że nie będę nikomu służyć, ani nie chcę być niczyim panem - wiesz, takie : mam to gdzieś, ja się w to nie bawię. Bóg dla mnie jest rodzajem mistrza, nauczyciela, światła latarni, przyjaciela, rodzica - nie jestem jego sługą, On mi nie płaci- nie oczekuję zapłaty, ani nie jestem niewolnikiem , to układ partnerski, na zasadzie win-win, bez kompromisów.

Cytuj:
Buahaha...( w sensie smutne buahaha :evil: ) kiedyś pamiętam jak czekał na mnie (mój "sługa") z godzinę, bo miałam natchnienie żeby iść przed spotkaniem na Mszę i udowodnić Bogu, że jest dla mnie ważniejszy...Rozumiem, że to wszystko były złudzenia i mam wrócić do relacji z chrztu świętego... :twisted: czy nie mam prawa być trochę wkurzona???

Komu to udowadniałaś? Bogu czy sobie? Słuchaj to ja jestem egoistką, ok- jedna na forum wystarczy, choć w sumie ja z egoizmu nawet ego zwaliłam z tronu, a co się będzie mną rządzić ;)

Cytuj:
Książka to chyba Hitchensa na obecnym etapie...jestem chyba wkurzona na Boga...a mogłabym jeszcze duuużo opowiedzieć...część jest śmieszna...na przykład jak otrzymałam "dar języków" :badgrin: część mniej... :?
Raczej coś nie mającego nic wspólnego z religią ;) Chodzi o totalne oderwanie świadomości od tych tematów.
Jak jesteś wkurzona na Boga to znaczy że w Niego wierzysz, ale tak serio - na Niego czy na siebie, bo czujesz że się wkręcałaś?

Cytuj:
Alus napisał(a):
Teresse - często przywołujesz Teresę z Avilla, mistrzynię życia codziennego i duchowego, a przeoczyłaś chyba jej rady.
Pierwsza z nich brzmi - Jest takie królestwo, którego Pan nie chce poddanych zaprzęgać do pracy wokół swoich spraw. Jedyną jego sprawą jest bowiem troska o ich szczęście. To królestwo jest w każdym w nas.
Jeśli usiłujesz coś dodać do ofiary Chrystusa, coś co Cię męczy, przygniata, nie sprawiasz tym Bogu radości, a zamykasz swoją duszę przed Bogiem, źródłem Twego szczęścia.


Szczerze to nie za bardzo rozumiem ten cytat...
To się na nim skup- bo serio dużo Ci podpowie. Może przetłumaczę : Bogu zależy na Twoim szczęściu, rozumiesz? Umartwiając się nie sprawiasz Bogu radości, serio zacznij o Nim myśleć jak o dobrym rodzicu, czy rodzic chce aby jego dziecko się umartwiało? Słuchaj to że ktoś czuł że chce się dużo modlić, pościć czy się czegoś wyrzec to znaczy że mu to pasowało, że tego chciał, nie robił tego z poczucia 'muszę, bo', ale 'po porostu chcę' - to zmienia wszystko. Gdyby ktoś mi kazał siedzieć przez 1,5h i medytować, bo jak nie to będzie kara - nienawidziłabym drania, ale gdy robię tak z własnej woli to kocham to co mnie do tego pcha - rozumiesz?

Believing napisał(a):
Teresse, Bóg nigdy nie dopuszcza złudzeń. Zawsze daje pewność.
Złudzenia są domeną ciemnej strony mocy.

Zgadzam się, gdy coś jest od Boga po prostu to wiesz, to rozwiewa zasłony iluzji a nie tworzy kolejne, to nie Bóg Cię wkręca, ale Twój umysł... Zajmij się nim , oswój, aby był dobrym narzędziem a nie twórcą wkrętek ;) Wiem, łatwo powiedzieć, a w praktyce zachęcam do długiej i żmudnej pracy, ale gdy się widzi w tym sens to czysta przyjemność.

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Śr paź 31, 2018 18:35
Zobacz profil
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
Believing napisał(a):
Teresse napisał(a):
Tja, w Medjugorju z franciszkanami...i na rozeznających powołanie x2 ( to chyba też się liczy jako zamknięte)

Możesz opisać jak wyglądały?


1.Na jednych w Czernej usłyszałam ten głos - Lepiej służyć Panu czy słudze?
2. Na drugich chciałam wstąpić do Karmelu i rozeznawałam pod ty kątem...
3. W Medjugorje było dużo modlitw z nałożeniem rąk i konferencje i tyle pamiętam...

IrciaLilith napisał(a):
Może przetłumaczę : Bogu zależy na Twoim szczęściu, rozumiesz?


Tak, ale na szczęściu przede wszystkim na tamtym świecie...I to jest dla mnie nie do pogodzenia, bo na tym świecie trzeba "stracić swoje życie" z powodu Jezusa i osobowość też (już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus; jeśli się nie narodzicie na nowo itp...)

Nie chcę prawić banałów o cierpieniu - ale jeśli Bogu zależy na naszym szczęściu na tym świecie to skąd się ono bierze?

IrciaLilith napisał(a):
Wiesz jaka jest różnica miedzy robieniem czegoś ze strachu , z przymusu a z wolnej woli, z chęci?
Jeśli robisz coś bo chcesz nigdy nie nazwiesz tego stratą.


Wg mnie lepiej robić ze strachu niż nie robić wcale... :mrgreen:

IrciaLilith napisał(a):
Zgadzam się, gdy coś jest od Boga po prostu to wiesz, to rozwiewa zasłony iluzji a nie tworzy kolejne, to nie Bóg Cię wkręca, ale Twój umysł... Zajmij się nim , oswój, aby był dobrym narzędziem a nie twórcą wkrętek Wiem, łatwo powiedzieć, a w praktyce zachęcam do długiej i żmudnej pracy, ale gdy się widzi w tym sens to czysta przyjemność.


No ja też wiedziałam, że to od Boga i co? Ty też nie masz gwarancji, że Twoja pewność co jest od Boga się za jakiś czas nie rozwieje...Jakbyś się mnie zapytała wcześniej to też byłam pewna...


Śr paź 31, 2018 19:50

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
IrciaLilith napisał(a):
Może przetłumaczę : Bogu zależy na Twoim szczęściu, rozumiesz?


Tak, ale na szczęściu przede wszystkim na tamtym świecie...I to jest dla mnie nie do pogodzenia, bo na tym świecie trzeba "stracić swoje życie" z powodu Jezusa i osobowość też (już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus; jeśli się nie narodzicie na nowo itp...)

Nie chcę prawić banałów o cierpieniu - ale jeśli Bogu zależy na naszym szczęściu na tym świecie to skąd się ono bierze?[/quote] Sądzisz że chce abyśmy cierpieli na tym świecie? Czemu robisz z niego sadystę? Przez tą koncentrację na cierpieniu Jezusa zamiast na tym czego nauczał? Skąd się bierze cierpienie? Z umysłu... Ból nie musi być cierpieniem, strach nie musi być cierpieniem, to samo wydarzenie dla jednego będzie ogromnym cierpieniem dla drugiego przygodą, może trudną, może zaburzającą chwilowo równowagę, ale nie cierpieniem. Mogę podpowiedzieć co nie co, ale szanuję Twoją wiarę i uznanie buddyzmu jako niewłaściwego, więc jakby co to może to samo tylko jakby dookoła technikami oficjalnej psychologii? Z tym że właśnie aby zminimalizować ilość cierpienia wymagana jest praca z umysłem i ma to sens tylko gdy ktoś tego szczerze chce, inaczej sama praca z umysłem będzie cierpieniem...
Jezus mówił o tym co wielu współczesnych guru nawiązujących do tradycji wschodu - umiera ego, to z czym się utożsamiasz obecnie, to co nazywasz 'ja' i zostaje 'Chrystus'/prawdziwe ja zjednoczone z Bogiem, określenie tego jako narodzenie na nowo jest jak najbardziej zrozumiałe, z tym że to mega pozytywne.

Cytuj:
IrciaLilith napisał(a):
Wiesz jaka jest różnica miedzy robieniem czegoś ze strachu , z przymusu a z wolnej woli, z chęci?
Jeśli robisz coś bo chcesz nigdy nie nazwiesz tego stratą.


Wg mnie lepiej robić ze strachu niż nie robić wcale... :mrgreen:

Może masz rację, ale jakoś wolę aby moje dzieci swoje działania wykonywały, bo chcą a nie bo boją się kary... Eksperymentalnie wychowuję ich bez kar i nagród materialnych, jest to system wartościujący, po prostu mówię otwarcie o swoich emocjach i uczuciach - to wystarcza, a w gratisie mam to że oni się dzielą swoimi przeżyciami. W praktyce daje to mnóstwo wolnego czasu, bo oni nie muszą na siłę zabiegać o uwagę, wiedzą że dostaną ją zawsze gdy potrzebują ( ew kwestia kilku minut). To doświadczenie zmieniło mój sposób myślenia o motywowaniu metodą kar - to do bani, bo zawsze trzeba pilnować, zawsze kontrolować, no i ma się osobę która żyje w strachu, a mnie to osobiście boli...

Cytuj:
IrciaLilith napisał(a):
Zgadzam się, gdy coś jest od Boga po prostu to wiesz, to rozwiewa zasłony iluzji a nie tworzy kolejne, to nie Bóg Cię wkręca, ale Twój umysł... Zajmij się nim , oswój, aby był dobrym narzędziem a nie twórcą wkrętek Wiem, łatwo powiedzieć, a w praktyce zachęcam do długiej i żmudnej pracy, ale gdy się widzi w tym sens to czysta przyjemność.


No ja też wiedziałam, że to od Boga i co? Ty też nie masz gwarancji, że Twoja pewność co jest od Boga się za jakiś czas nie rozwieje...Jakbyś się mnie zapytała wcześniej to też byłam pewna...
Nie mam 100% pewności , bo jak już mówiłam w kwestii konceptów i ubierania doświadczeń w słowa, modele, systemy nie ma pewności - ale jest doświadczenie. Nawet jeśli to tylko jakaś szczególna część mojego umysłu - to co z tego? Mam ciekawe doświadczenie, a dla mnie doświadczenie to coś co jest prawdziwe - nie ma jak prywatna definicja prawdziwości, bo aby coś było prawdziwe nie musi być realne, ani tym bardziej materialne. Sen jest prawdziwym snem, gorzej jak się go myli z jawą, wyobrażenie jest prawdziwym wyobrażeniem - ale wyobrażeniem,nie rzeczywistością; opinia to prawdziwa opinia, ważne aby wiedzieć że to opinia, a nie fakt. Doświadczenie zawsze jest doświadczeniem a nie doświadczającym.
Doświadczenie jest prawdziwe - nie mam pewności czy je dobrze klasyfikuję, ale lepszego pojęcia, kategorii po prostu nie mam. Pisałam już że mogę to nazwać 'wyższe ja'/Źródło/Prawda/Miłość, ale to tylko zaburzy komunikację, bo mam świadomość że większość utożsamia siebie z umysłami, czasem też z ciałami i ma pewny koncept/obraz Boga i można się do tego odnieść.

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Śr paź 31, 2018 21:30
Zobacz profil
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
IrciaLilith napisał(a):
. Mogę podpowiedzieć co nie co, ale szanuję Twoją wiarę i uznanie buddyzmu jako niewłaściwego, więc jakby co to może to samo tylko jakby dookoła technikami oficjalnej psychologii? Z tym że właśnie aby zminimalizować ilość cierpienia wymagana jest praca z umysłem i ma to sens tylko gdy ktoś tego szczerze chce, inaczej sama praca z umysłem będzie cierpieniem...


No widzisz i tutaj się cele nie zgadzają- bo celem duchowości karmelitańskiej jest maksymalizacja cierpienia...oczywiście nie dla samego cierpienia, ale żeby ratować dusze od piekła...


Śr paź 31, 2018 22:03

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
Serio tego chcesz - czujesz że to Cię autentycznie pociąga, dosłownie czujesz ekscytację i radość myśląc o takiej drodze? Poczucie że to trudne, że to wyzwanie jest ok, liczy się głęboka chęć, pragnienie, ekscytacja i rodzaj radości. Jeśli nie to nie jest ona dla Ciebie. Jeśli tak, to nią idź.

Sądzisz że przez cierpienie możesz komuś pomóc? Niby jak? Przez trud, wysiłek ,działanie - ok, to ma sens, ale jak cierpienie ma uratować kogoś od piekła? Serio nie rozumiem.

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Śr paź 31, 2018 23:48
Zobacz profil
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
Teresse napisał(a):
IrciaLilith napisał(a):
. Mogę podpowiedzieć co nie co, ale szanuję Twoją wiarę i uznanie buddyzmu jako niewłaściwego, więc jakby co to może to samo tylko jakby dookoła technikami oficjalnej psychologii? Z tym że właśnie aby zminimalizować ilość cierpienia wymagana jest praca z umysłem i ma to sens tylko gdy ktoś tego szczerze chce, inaczej sama praca z umysłem będzie cierpieniem...


No widzisz i tutaj się cele nie zgadzają- bo celem duchowości karmelitańskiej jest maksymalizacja cierpienia...oczywiście nie dla samego cierpienia, ale żeby ratować dusze od piekła...

A Ty należysz do karmelu?......
Bo jeśli nie, to Jezus kilkanaście wieków temu dał "receptę" dla wszystkich przez bł. Taidę, zapewniając modlących, iż tą modlitwą skutecznie wypraszać będą dla dusz w czyśćcu ciepiących skrócenie męki, a modlącym sie wysłuchanie ich próśb.
Ja mam sprawdzone - wiele wymodliłam - znalazłam tą modlitwę w modlitewniku mojej babci, rok wydania 1904.
http://www.niedziela.pl/artykul/133948/ ... czysccowym


Cz lis 01, 2018 8:15
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
Alus napisał(a):
Teresse napisał(a):
IrciaLilith napisał(a):
. Mogę podpowiedzieć co nie co, ale szanuję Twoją wiarę i uznanie buddyzmu jako niewłaściwego, więc jakby co to może to samo tylko jakby dookoła technikami oficjalnej psychologii? Z tym że właśnie aby zminimalizować ilość cierpienia wymagana jest praca z umysłem i ma to sens tylko gdy ktoś tego szczerze chce, inaczej sama praca z umysłem będzie cierpieniem...


No widzisz i tutaj się cele nie zgadzają- bo celem duchowości karmelitańskiej jest maksymalizacja cierpienia...oczywiście nie dla samego cierpienia, ale żeby ratować dusze od piekła...

A Ty należysz do karmelu?......
Bo jeśli nie, to Jezus kilkanaście wieków temu dał "receptę" dla wszystkich przez bł. Taidę, zapewniając modlących, iż tą modlitwą skutecznie wypraszać będą dla dusz w czyśćcu ciepiących skrócenie męki, a modlącym sie wysłuchanie ich próśb.
Ja mam sprawdzone - wiele wymodliłam - znalazłam tą modlitwę w modlitewniku mojej babci, rok wydania 1904.
http://www.niedziela.pl/artykul/133948/ ... czysccowym


@Alus - należę w jakimś sensie przez szkaplerz...i chciałabym być duchową karmelitanką skoro nie mogę na razie być prawdziwą...

Nie wiem czy jest jakaś cudowna modlitwa, która może zagwarantować zbawienie wieczne dla wielu osób...Np. taka Rita z Cascia wiele się modliła i umartwiała za męża i dzieci, św.Monika też latała za kapłanami prosząc o modlitwę za syna, tak, że podobno już na jej widok uciekali...

Czy to jest tak, że jedna modlitwa=jeden grzesznik ocalony od piekła...no cóż fajnie by było żeby tak było...ale ja się obawiam, że jest potrzebne wiele modlitw i umartwień...

Czemu tak jest to tajemnica - i ile wynosi cena za "głowę" grzesznika to ustala każdorazowo Bóg...

@Ircia ja nie umiem tak przejść obojętnie wobec zagłady ludzi w piekle...Ty w nie nie wierzysz z tego co piszesz...nie umiem wyjaśnić czemu Bóg potrzebuje naszego cierpienia, żeby zbawiać grzeszników, ale niestety tak jest...więc to nie jest kwestia tego, co mi się podoba tylko "zachowania się jak trzeba" dla mnie...

To jest przesłanie z Fatimy - dusze giną, bo nikt się za nie nie umartwia i nie modli...

św. Faustyna napisał(a):
Cieszę się, że mogę cierpieć dla Boga i dusz, które dostąpiły miłosierdzia Jego w tych dniach. Widząc tak wiele dusz, które w tych dniach dostąpiły miłosierdzia Bożego, niczym sobie poczytuję trud i cierpienie, chociażby największe i chociażby miały trwać do końca świata, ponieważ one mają koniec, a dusze, które się przez to nawróciły, [są uratowane] od mąk nieskończonych.


Cz lis 01, 2018 13:44
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 16, 2016 17:40
Posty: 9097
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
Teresse napisał(a):
To jest przesłanie z Fatimy - dusze giną, bo nikt się za nie nie umartwia i nie modli...

Jak to nikt się nie modli? Wielokrotnie modlimy się za wszystkie dusze cierpiące w czyśćcu np. na różańcu (mamy taką intencję w żywym różańcu internetowym). Ponadto, modlitwy za dusze konkretnych osób, które już są w niebie, ale my przecież o tym nie wiemy, trafiają do banku modlitw, z którego modlitwy przechodzą na dusze, za które nikt się nie modli.

_________________
Pomoc dla UKRAINY https://www.siepomaga.pl/ukraina?utm_medium=email&utm_source=newsletter


Cz lis 01, 2018 14:48
Zobacz profil
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
Chodzi o żywych grzeszników, którzy idą do piekła...Dusze w czyśćcu są już zbawione ( kiedyś, choć to pewnie też złudzenie, miałam wrażenie, że Matka Boża daje mi do zrozumienia, że nabożeństwo za dusze w czyśćcu jest "bardzo szlachetne, ale te dusze są już zbawione"...i że trzeba robić więcej dla żyjących grzeszników...

JP2-homilia napisał(a):
Dlatego (Maryja) wzywa pastuszków: «Módlcie się, wiele się módlcie i umartwiajcie się w intencji grzeszników; wiele dusz idzie do piekła, bo nikt nie modli się za nie ani nie umartwia».


http://christianitas.org/news/wiele-dusz-idzie-do-piekla-bo-nikt-nie-modli-sie-za-nie/


Cz lis 01, 2018 15:29
Post Re: Czy Ewangelia to naprawdę Dobra Nowina?
Teresse napisał(a):
Chodzi o żywych grzeszników, którzy idą do piekła...Dusze w czyśćcu są już zbawione ( kiedyś, choć to pewnie też złudzenie, miałam wrażenie, że Matka Boża daje mi do zrozumienia, że nabożeństwo za dusze w czyśćcu jest "bardzo szlachetne, ale te dusze są już zbawione"...i że trzeba robić więcej dla żyjących grzeszników...

JP2-homilia napisał(a):
Dlatego (Maryja) wzywa pastuszków: «Módlcie się, wiele się módlcie i umartwiajcie się w intencji grzeszników; wiele dusz idzie do piekła, bo nikt nie modli się za nie ani nie umartwia».


http://christianitas.org/news/wiele-dusz-idzie-do-piekla-bo-nikt-nie-modli-sie-za-nie/

Trzeba robić więcej dla żyjących grzeszników, ale nie nawracać ich z kwaśną, cierpiętniczą miną, bo efekt będzie odwrotny od zamierzonego.


Cz lis 01, 2018 16:25
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 191 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 13  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL