Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt kwi 16, 2024 14:17



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 141 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następna strona
 Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
Teresse - jest uleczalna na takiej samej zasadzie jak nałogi są uleczalne, można nie mieć objawów, być zdrowym w sensie dobrego funkcjonowania,z tym że to nie wyleczenie a remisja czyli uleczenie - niech tylko taka osoba zapomni, że ma zwichrowany układ nagrody, to albo wróci do starego nałogu albo się wpakuje w kolejny.

Do tego dobrze wiesz co się dzieje gdy w stanie takiego pozornego zdrowia chory na schizofrenię uzna że nie potrzebuje leków , bo w końcu od dłuższego czasu 'jest zdrowy'.
Uleczalne są epizody chorobowe, nie sama choroba - to wyraźnie wynika z tekstu który podałaś, autorka wyjaśnia że mitem jest to że jak ktoś ma schizofrenię to ciągle będzie miał objawy, bo one są uleczalne.
Wiesz jaka jest różnica między słowami uleczalne a wyleczalne?
Właśnie taka , że schizofrenia i uzależnienia są uleczalne, ale nie wyleczalne... Uleczyć można i to całkowicie objawy schizofrenii, ale nikt nie mówi o jej całkowitym wyleczeniu.

Na marginesie - objawy schizofrenii to w dużej mierze całkowite przeciwieństwo zaburzeń ze spektrum autyzmu. Tam osoby myślą zbyt liniowo, zbyt sztywno, zbyt dosłownie, mają ogromne problemy z symboliką, zbyt mało odnoszą do siebie, patrzą na świat praktycznie 3osobowo, wręcz przedmiotowo. Schizofrenicy nawet podczas remisji myślą wielowątkowo, zbyt szeroko, zbyt płynnie, często wszędzie widzą symbole, znaki, wzorce, nawet tam gdzie ich nie ma, zbyt wiele odnoszą do siebie, traktują siebie jako podmiot i cel wszystkiego... To oczywiście potworne uogólnienie, bo mamy całe spektrum autyzmu i całe spektrum zaburzeń schizofrenicznych, nabiera to sensu jak się dołoży kolejny wymiar zaburzeń afektywnych oraz kolejne wymiary cech osobowości.
Osoby autystyczne prawie nigdy nie są religijne,żyją bardzo materialistycznie, metafizyka nie ma znaczenia. Osoby z schizofrenią są na ogół bardzo religijne, jak nie religia to teorie spiskowe, koncentrują się na metafizyce, ale raczej bez systematyki dociekań filozoficznych...
Te cechy w większości przypadków nie znikają, i na ich podstawie można dość łatwo dojść do tego co poza lekami pomaga chronić się przed nawrotami a co może je wywoływać.

Działania psychiczne mają bezpośrednie odwzorowanie w neuroprzekaźnictwie.

Kapral - jak chcesz tłumaczyć to sobie demonami to powiem Ci w sekrecie, że mieszkają w niektórych substancjach, które tylko przez przypadek oddziałują na układy głównie dopaminy i serotoniny, których to praca jest zaburzona podczas różnych zaburzeń psychicznych i od rodzaju tego zaburzenia zależy jaka to choroba i jak ją leczyć. Ale oczywiście receptory i ich ligandy to mity, bo to wszystko sprawka demonów ;)

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Śr lis 14, 2018 18:52
Zobacz profil
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
IrciaLilith napisał(a):
Teresse - jest uleczalna na takiej samej zasadzie jak nałogi są uleczalne, można nie mieć objawów, być zdrowym w sensie dobrego funkcjonowania,z tym że to nie wyleczenie a remisja czyli uleczenie - niech tylko taka osoba zapomni, że ma zwichrowany układ nagrody, to albo wróci do starego nałogu albo się wpakuje w kolejny.

Do tego dobrze wiesz co się dzieje gdy w stanie takiego pozornego zdrowia chory na schizofrenię uzna że nie potrzebuje leków , bo w końcu od dłuższego czasu 'jest zdrowy'.
Uleczalne są epizody chorobowe, nie sama choroba - to wyraźnie wynika z tekstu który podałaś, autorka wyjaśnia że mitem jest to że jak ktoś ma schizofrenię to ciągle będzie miał objawy, bo one są uleczalne


Wiem, czyli w praktyce jet nieuleczalna... :twisted:

Leki, leki...są przeraźliwe tanie... nawet Państwo polskie uznaje, że nie chce naszych urojeń.... :-)

a są takie fajne... :-)

IrciaLilith napisał(a):
Osoby z schizofrenią są na ogół bardzo religijne,


Czyli co mam uznać, że ciągnie mnie do Boga, bo mam schize?


Śr lis 14, 2018 19:01

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
Tak definitywna bym nie była, ale fakt faktem osoby ze spektrum autyzmu są bardzo niereligijne, często wręcz antyreligijne. To nie ich wina że świat abstrakcji w ich modelu jeśli istnieje to jest tam miejsce na wzory matematyczne i jeśli już uznają Boga to właśnie jako super wzór... Co jest moim zdaniem ciekawą koncepcją.

Czymś innym jest duchowość a czym innym religijność, jak dla mnie cała obrzędowość ma w sobie coś z schizofrenii z kompulsami... Może więc w pewnym sensie przed nimi ratować wiele osób, bo zaspokaja tego typu ciągotki, bo i tak sobie jakieś objawienia i rytuały zrobią a tak mają gotowe i przemyślane, są zakreślone pewne ramy i gdy polecisz za mocno inni wyznawcy mogą ściągnąć Cię na ziemię, no i inaczej się traktuje człowieka religijnego niż wierzącego w reptilian... Znasz to - gdy jedna osoba ma urojenia to choroba, gdy duża grupa to religia. Z tym że osoby traktujące wszystko czego nie da się zmierzyć i zbadać aparaturą naukową ani wyliczyć za urojenia też nie są zdrowe psychicznie, bo znajdowanie doznań duchowych w wzorach matematycznych z perspektywy otoczenia normalne nie jest ;)

Osobiście uważam że dla osób z zaburzeniami religia zazwyczaj jest czymś dobrym, z tym że należy się wystrzegać skrajnych nurtów czyli Kościołów gdzie się zachwycają 'charyzmatami' typu mówienie językami, w znaczeniu wyrzucania z siebie bezsensownych głosek i w drugą stronę ruchy ascetyczne też uważam za ryzykowne, bo zauważ że masz skłonność do totalnego angażowania się i dlatego warto angażować się tylko w to gdzie są jakieś bufory bezpieczeństwa. Podobnie z nałogowcami - sport tak, ale nie wyczynowy , bo stanie się kolejnym destrukcyjnym nałogiem zajmującym 90% czasu, religia tak , ale musi być też czas na życie, jakaś równowaga...

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Śr lis 14, 2018 19:55
Zobacz profil
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
IrciaLilith napisał(a):

Osobiście uważam że dla osób z zaburzeniami religia zazwyczaj jest czymś dobrym, z tym że należy się wystrzegać skrajnych nurtów czyli Kościołów gdzie się zachwycają 'charyzmatami' typu mówienie językami, w znaczeniu wyrzucania z siebie bezsensownych głosek i w drugą stronę ruchy ascetyczne też uważam za ryzykowne, bo zauważ że masz skłonność do totalnego angażowania się i dlatego warto angażować się tylko w to gdzie są jakieś bufory bezpieczeństwa. Podobnie z nałogowcami - sport tak, ale nie wyczynowy , bo stanie się kolejnym destrukcyjnym nałogiem zajmującym 90% czasu, religia tak , ale musi być też czas na życie, jakaś równowaga...


Ja mówiłam sanskrytem i Bóg to był "om"..hehe akurat się zgadza... nie wiem skąd mój umysł to wytrzasnął...Ja uważam że trzeba iść w skrajność...jak mówił Wyszyński "Postawiłem wszystko na Maryję".... :-)


Śr lis 14, 2018 20:03
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
Św.Teresa napisał(a):
Podczas Komunii św. powtarzałam często te słowa Naśladowania: ,,O Jezu! słodyczy niewysłowiona, zmień dla mnie w gorycz wszystkie pociechy ziemi!...”


http://parafiapruszcz.x.pl/mistyka/tl/04a-ter.htm


Śr lis 14, 2018 20:25

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
Twoje życie, Twoje decyzje, po prostu z wszelkimi skrajnościami trzeba uważać, bo prowadzą do przepaści że tak to ujmę. Pełne zaangażowanie w coś nie musi iść w parze z wpadaniem w destrukcyjne skrajności.

Po prostu przez swoją chorobę pewne rzeczy, zachowania, sytuacje wywierają na Twój mózg większy wpływ niż przeciętnie, na pewne sprawy jesteś wrażliwsza, ma to swoje wady, ale może mieć też plusy, zauważ że chyba nie ma wybitnego artysty, który swojej niezwykłej wrażliwości estetycznej, kreatywności, nie przypłacił takimi lub innymi problemami psychicznymi...

Do tego: proście a będzie wam dane, prosisz o gorycz to nie dziw się że ją otrzymujesz... Jednorazowe prośby ,sprzeczne z innymi myślami mogą nie zadziałać, ale wielokrotne powtarzanie plus wrażliwy i kreatywny umysł może Ci zaserwować sporo tej goryczy, tylko pytanie czy tego chcesz, a jeśli tak to niby po co?

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Śr lis 14, 2018 21:11
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2002
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
IrciaLilith napisał(a):
Osoby z schizofrenią są na ogół bardzo religijne

Niewiele badań poświęcono na analizę religijności osób chorujących na schizofrenię, a te które są, nie ferują tak jednoznacznych wniosków, jak ten, który zaprezentowałaś powyżej. Jeżeli są badania, gdzie można znaleźć wniosek na którym bazujesz, będę wdzięczna za wskazanie źródeł.
Z badań wynika, że religijność osób chorych na schizofrenię jest porównywalna z rozkładem statystycznym w społeczeństwie. Wskazuje się ogólnie pozytywny wpływ religii w radzeniu sobie z chorobą, zwłaszcza gdy chory jest zaangażowany w praktyki religijne, ale dotyczy to objawów negatywnych, w przypadku objawów pozytywnych taka zależność nie zachodzi. Ogólnie rzecz biorąc, praktykujący wierzący lepiej funkcjonuje w życiu, łatwiej mu się zaadaptować psychospołecznie, cieszy się ogólnie lepszym zdrowiem. Badania były jednak przeprowadzanie na pacjentach stabilnych klinicznie, wśród których nie występowały współistniejące choroby.

@Teresse, rozumiem że masz potrzebę poczuć się wyjątkowo jak święci i wziąć krzyż, który nie jest Twój. Tylko cała sztuka polega na tym, że trzeba poddać swe wizje i pomysły pod osąd Kościoła, choćby w osobie księdza. O dobrego stałego spowiednika warto się modlić, ale to nie oznacza samowolki w rozeznawaniu różnych głosów w głowie, bo istotna jest pokora, a więc posłuszeństwo. Nawet średni spowiednik jest lepszy od żadnego i jeżeli powie, że droga św. Tereski nie jest dla Ciebie, wtedy Twoja postawa wobec tych słów odsłoni prawdę.
Ludzie przychodzili do o.Dolindo, do o.Pio, a oni nieraz mówili im, że droga którą podążają nie jest dobra dla nich. Do o.Dolindo przyszła jedna z jego duchowych córek, która miała silne pragnienie, by wstąpić do Karmelu. Na drodze do szczęścia stanąć jej ojciec, który uparł się, że do żadnego zakonu nie pójdzie. Duchowa córka wiedziała, jak ważny jest o.Dolindo dla ojca, więc udała się do niego, aby ją pocieszył i wsparł w jej wyborze. Duchowny po wysłuchaniu jej historii powiedział jej, że ojciec ma rację i kiedyś mu za to podziękuje. Dziewczyna nie była pocieszona, tylko zła, ale ostatecznie nie poszła do zakonu. Czy Twoją drogą są umartwienia, jakie brali na siebie święci? Bóg nie zmusza do podjęcia wyrzeczeń, osoba która się ich podejmuje, zbliża się do Boga, a Ty jesteś tak nieszczęśliwa z powodu swoich decyzji, że nawet rzucasz przekleństwami względem Boga, jawnie mówisz o swoim kryzysie wiary. Nie takie były owoce umartwień świętych, dlatego trudno zrozumieć Twój upór. Skup się na swoim dobrostanie pscyhozdrowotnym, odstaw okultystyczne ciągoty na bok, bo wciąż traktujesz znaki jak jakąś magię, zdaje się, że nie jesteś do końca świadoma swojej choroby, a to również utrudnia Ci odnalezienie swojej drogi do Boga. Może poznaj siebie, zgłąb tematy z zakresu swojej choroby (tylko takie, pod którymi podpisują się lekarze lub inne specjalistyczne strony poświęcone Twojej jednostce chorobowej), naucz się żyć sama ze sobą, reszta spraw poukłada się z czasem.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


Śr lis 14, 2018 21:13
Zobacz profil
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
Co do tych umartwień to bardziej chciałabym je robić niż je robię...Obecnie jestem w sytuacji, że odsunięcie tych dobrowolnych umartwień nie zmieni wiele mojego życia...Także przekleństwa do Boga to raczej lecą za tą psychozę, bo naprawdę, to co opisałam to tylko czubek góry lodowej tego co przeżyłam... :-o

Mrs_Hadley napisał(a):
a Ty jesteś tak nieszczęśliwa z powodu swoich decyzji,


No właśnie niezbyt ze swoich...tylko Boga...Nawet najmniejsza rzecz się nie dzieje bez Jego woli...

Chociaż w sumie powierzyłam się tym aktem św. Tereski, to mogłam się spodziewać niespodzianek...Krzyż to prezencik od Boga...

Cytat z "Dzienniczka" nr 343 napisał(a):

Jezu, dziękuję Ci za codzienne drobne krzyżyki, za przeciwności w moich zamiarach, za trud życia wspólnego, za złe tłumaczenie intencji, za poniżanie przez innych, za cierpkie się obchodzenie z nami, za posądzenia niewinne, za słabe zdrowie i wyczerpanie sił, za zaparcie się własnej woli, za wyniszczenie swego ja, za nieuznanie w niczym, za pokrzyżowanie wszystkich planów. Dziękuję Ci, Jezu, za cierpienia wewnętrzne, za oschłości ducha, za trwogi, lęki i niepewności, za ciemność i gęsty mrok wewnętrzny, za pokusy i różne doświadczenia, za udręki, które wypowiedzieć trudno, a zwłaszcza za te, w których nas nikt nie zrozumie, za godzinę śmierci, za ciężkość walki w niej, za całą jej gorycz. (...) W Tobie, Panie, wszystko dobre jest, co daje ojcowskie Twe serce; nie przenoszę pociech nad gorycze ani goryczy nad pociechy, ale za wszystko dziękuję Ci, Jezu.


IrciaLilith napisał(a):
Do tego: proście a będzie wam dane, prosisz o gorycz to nie dziw się że ją otrzymujesz... Jednorazowe prośby ,sprzeczne z innymi myślami mogą nie zadziałać, ale wielokrotne powtarzanie plus wrażliwy i kreatywny umysł może Ci zaserwować sporo tej goryczy, tylko pytanie czy tego chcesz, a jeśli tak to niby po co?


Nie wierzę, że to się wydarzy poza Wolą Boga...jeśli moja prośba o gorycz była zła np. zbyt wielka na moje siły, to nie została przyjęta przez Boga...Nie powtarzam tego aktu często...raz go wypowiedziałam chyba...


Cz lis 15, 2018 11:38
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2002
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
Cytuj:
Także przekleństwa do Boga to raczej lecą za tą psychozę, bo naprawdę, to co opisałam to tylko czubek góry lodowej tego co przeżyłam... :-o

Zastanów się nad motywami swoich umartwień. Święci również chorowali i przyjmowali choroby jako krzyż. Jedna z córek duchowych o.Dolindo, Elena Montelli chorowała od dzieciństwa, rodzice dbali o nią, chcąc uczynić jej życie bardziej znośnym, jednak po nawróceniu ich córka nie pozwalała już na chronienie jej przed światem, ofiarowywała bóle fizyczne Chrystusowi. To z myślą o niej o.Dolindo pisał akt oddania się Jezu, Ty się tym zajmij. Przesłanie tego aktu jest jasne: jeżeli kogoś coś dręczy, przeżywa dramat, niech zamknie oczy i odda Bogu wszystko. Warunkiem jest, aby osoba, która w ten sposób się modli, nie kombinowała, ani nie obmyślała własnych rozwiązań. W kontekście choroby, o.Dolindo wyjaśniał znaczenie bądź wola Twoja, jako w Niebie, tak i na ziemi, aby oddać sprawy w ręce Boga. Jeżeli choroba postępuje zamiast zanikać, nie należy się burzyć, niepokoić, ani zamartwiać, tylko zawierzyć się Bogu. Nawet jeżeli oznacza to pójście na krzyż. Krzyża się nie wybiera, tak jak nie wybiera się choroby. Cierpienia spowodowane przez chorobę, nie pochodzą od Boga, ból jest częścią życia człowieka, jak każda istota biologiczna jesteśmy niedoskonali i podlegamy prawom natury. Wciąż nie możesz pogodzić się z tym, że trafiło na Ciebie, ale czy chciałabyś, aby trafiło na kogoś z Twoich bliskich?

Cytuj:
No właśnie niezbyt ze swoich...tylko Boga...Nawet najmniejsza rzecz się nie dzieje bez Jego woli...

Czyli człowiek nie grzeszy? Ukradnie coś w sklepie, zamorduje dziecko, skrzywdzi sąsiada, odczytasz wolę Boga zgodną ze złem? Bóg chciał, abyś rzucała przekleństwami w jego kierunku, potrzebuje takiej napiętej relacji? I nie ma już decyzji Teresse, Mrs_Hadley czy IrciLilith, wszyscy jesteśmy marionetkami Boga? Kupy się to nie trzyma, chyba że wyznajesz, jakoby wszyscy byliśmy bogami.
Wola Boża przejawia się w dobru, w dążeniach zmierzających w kierunku poznania prawdy i zbawienia. Czyniąc zło, nie mogę przypisać tego aktu woli Bożej, bo zło oddala mnie od Boga. Cóż więc znaczy, że nic nie dzieje się bez Jego woli?
Nic nie dzieje się na próżno, i żadna sytuacja, w której pogrążony jest chrześcijanin, nie jest całkowicie odporna na miłość. Żadna noc nie jest taka długa, by można było zapomnieć o radości poranka. I im ciemniejsza jest noc, tym bliższy jest brzask poranka. Jeśli pozostajemy zjednoczeni z Jezusem, nie paraliżuje nas zimno trudnych momentów; i gdyby nawet cały świat przemawiał przeciwko nadziei, gdyby głosił, że przyszłość przyniesie tylko czarne chmury, chrześcijanin wie, że w tej właśnie przyszłości powróci Chrystus. Nikt nie wie, kiedy to nastąpi, ale myśl, że na końcu naszej historii jest Jezus miłosierny, wystarcza, by ufać i nie przeklinać życia. Wszystko zostanie zbawione. Wszystko. Będziemy cierpieli, będą chwile budzące gniew i oburzenie, ale słodka i przemożna pamięć o Chrystusie oddali pokusę myślenia, że to życie jest niewłaściwe.

Gdy poznaliśmy Jezusa, możemy jedynie obserwować historię z ufnością i nadzieją. Jezus jest jak dom, a my jesteśmy w środku i przez okna tego domu patrzymy na świat. Dlatego nie zamykajmy się w sobie, nie opłakujmy melancholijnie przeszłości, myśląc, że była złota, lecz patrzmy zawsze przed siebie, na przyszłość, która nie jest wyłącznie dziełem naszych rąk, lecz przede wszystkim stanowi przedmiot stałej troski Bożej opatrzności. Wszystko, co jest nieprzejrzyste, pewnego dnia stanie się światłem.

I myślmy, że Bóg sam sobie nie zaprzecza. Nigdy. Bóg nigdy nie zawodzi. Jego wola w stosunku do nas nie jest mglista, lecz jest wyraźnie określonym planem zbawienia: Bóg «pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy» (1 Tm 2, 4). Dlatego nie zdawajmy się na bieg wydarzeń z pesymizmem, jak gdyby historia była pociągiem, nad którym została utracona kontrola. Rezygnacja nie jest cnotą chrześcijańską. Tak jak nie jest postawą chrześcijańską wzruszanie ramionami czy pochylanie głowy w obliczu losu, który się nam wydaje nieunikniony.

https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/fr ... 02017.html

Bóg ma plan względem każdego człowieka, ale nie jest to absolutna kontrola nad naszym życiem. Dał człowiekowi wolną wolę, by decydował o sobie, wybierając pomiędzy złem a dobrem. Komu więcej dano, od tego się więcej wymaga, zatem odpowiedzialność za wolność osoby zdrowej będzie się różnić od odpowiedzialności chorego, zwłaszcza psychicznie. Bóg szanuje wolność człowieka, dlatego nawet jeżeli jego stworzenie wybierze zło, nie znaczy to, że taka była wola Boga, ale że Opatrzność czuwa cały czas, nie ma takiego zła, z którego Bóg nie mógłby wyprowadzić większego dobra. Trzeba tylko naszego zaufania, zawierzenia siebie Jemu, by On mógł działać nie tak, jak my chcemy, ale zgodnie z Jego planem, który zakłada dobro.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


Cz lis 15, 2018 21:32
Zobacz profil
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
Mrs_Hadley napisał(a):
Cierpienia spowodowane przez chorobę, nie pochodzą od Boga, ból jest częścią życia człowieka, jak każda istota biologiczna jesteśmy niedoskonali i podlegamy prawom natury. Wciąż nie możesz pogodzić się z tym, że trafiło na Ciebie, ale czy chciałabyś, aby trafiło na kogoś z Twoich bliskich?



A od kogo pochodzą? "Dzienniczek" wyraźnie mówi, że nic najmniejszego się nie dzieje bez woli Boga...oraz Faustyna dziękuje Bogu za cierpienia...przytaczałam wcześniej te cytaty...więc sorki jak mam Dzienniczek vs Twoja opinia to wybieram wiarę w Dzienniczek...

Nie kupuję tego, że to Bóg w końcu powstrzymał psychozę i Jemu mam za to dziękować, zanim stały się jakieś naprawdę wielkie szkody ( nie licząc utraty prac i mieszkania :twisted: oraz mojego roweru, który był moim przyjacielem, tyle razem przeszliśmy :-X ) - ale za samą psychozę nie odpowiada...Czyli co dobre to od Boga, a zło nie wiadomo skąd...

Mogę się z tym pogodzić...w sensie z chorobą...ja patrzę przez pryzmat wieczności..jak moi najbliżsi uniknęli choroby a mają na tym stracić w wieczności - to co za zysk?

Jeszcze powiem, że to nie jest tak, ze przed diagnozą moje życie było usłane różami...może lepiej bo jeszcze trudniej byłoby stracić to wszystko....a tak mogę oczekiwać na ulgę po śmierci..może tak a może nie... :evil: ...choć jak myślę, że jeszcze z jakieś 40 lat w "postach i modlitwie"...to ta myśl powoduje chęć napicia się... :?

Mrs_Hadley napisał(a):
Nic nie dzieje się na próżno, i żadna sytuacja, w której pogrążony jest chrześcijanin, nie jest całkowicie odporna na miłość. Żadna noc nie jest taka długa, by można było zapomnieć o radości poranka. I im ciemniejsza jest noc, tym bliższy jest brzask poranka. Jeśli pozostajemy zjednoczeni z Jezusem, nie paraliżuje nas zimno trudnych momentów; i gdyby nawet cały świat przemawiał przeciwko nadziei, gdyby głosił, że przyszłość przyniesie tylko czarne chmury, chrześcijanin wie, że w tej właśnie przyszłości powróci Chrystus. Nikt nie wie, kiedy to nastąpi, ale myśl, że na końcu naszej historii jest Jezus miłosierny, wystarcza, by ufać i nie przeklinać życia. Wszystko zostanie zbawione. Wszystko. Będziemy cierpieli, będą chwile budzące gniew i oburzenie, ale słodka i przemożna pamięć o Chrystusie oddali pokusę myślenia, że to życie jest niewłaściwe.


Tylko ten brzask jest niepewny, bo rozumiem chodzi o życie po śmierci...Jestem uwikłana w grzech "kradzieży" spadku...jak rozumiem grzech ciężki...bo okazało się, że wujek sobie zachowek ze spadku życzy, jak już pieniążki zostały wydane...Teraz jestem na rencie i teoretycznie mogłabym go spłacać z renty, ale sorki nie będę odbierać sobie ostatniej przyjemności z życia...jaką są zakupy...tak więc pewnie do Komunii w Boże Narodzenie nie pójdę, ani Wielkanoc...do momentu jak moja sytuacja finansowa się poprawi... :evil: Także mów mi o "brzasku"... :evil: Po życiu pełnym cierpień obudzę się w piekle... :| Tak wiem i będzie to moja wina...Cóż za Dobra Nowina... :evil:

Mrs_Hadley napisał(a):
Dlatego nie zdawajmy się na bieg wydarzeń z pesymizmem, jak gdyby historia była pociągiem, nad którym została utracona kontrola.


No nie wiem mój pociąg odzyskał kontrolę po tym jak sama poprosiłam o wezwanie do mnie karetki, rozumiem, że tutaj to też zasługa Boga a nie moja, i nie ślepy traf...i wylądowałam w psychiatryku w mieście związanym z jedną ze świętych Karmelu...o patrzcie, znak ukazał się na niebie :badgrin: Tyle tych znaków w moim życiu...Że doprawdy jestem jak Kafarnaum...Więc jeszcze niżej do piekła... :| Lepiej być Sodomą i Gomorą...


Pt lis 16, 2018 11:32

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
Próbowałam odnaleźć badania dotyczące korelacji wiary religijnej szczególni głębokiej wiary religijnej z zaburzeniami ze spektrum autyzmu oraz spektrum zaburzeń schizoafektywnych, ale gdzieś się zawieruszyły, prawie tak samo jak potrafią znikać ciekawe badania dotyczące różnic płciowych, inteligencji oraz ras ( to nie cenzura, jak się zapisze link to się ma, po prostu są odpowiednio olewane przez wyszukiwarki, ale to taka moja prywatna opinia.
Natomiast to bez większego znaczenia, bo spokojnie mogę uznać że oparłam się na być może nierzetelnych badaniach z Czech i Holandii, bo w krajach gdzie wierzących jest znaczna większość oczywiście korelacji nie będzie. Pamiętam także że autorzy wiele uwagi poświęcili także korelacji z 'typem artysty', oraz bardzo wyraźnie podkreślali że istnienie korelacji nic nie mówi o związku przyczynowo- skutkowym i że absolutnie nie sugerują że religijność jest przyczyną zaburzeń psychicznych lub jej wynikiem.
Przy okazji znalazłam dwa mega ciekawe opracowania, może długie, ale uważam że osoby zainteresowane tematyką rozpoznawania co jest o Boga a co jest zaburzeniem psychicznym mogą na tym wiele skorzystać. Sama nie jestem nawet w połowie, ale wiele spraw stało się dla mnie znacznie jaśniejszych.
https://www.peakstates.pl/resources/DSM-IV_Religijne_Duchowe_Problemy_SE_online_course.pdf
https://www.researchgate.net/profile/Ja ... ublication[url][url]/317041575_Jaka_religia_jaka_schizofrenia/links/59229bf60f7e9b99794452b9/Jaka-religia-jaka-schizofrenia.pdf[/url]

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Pt lis 16, 2018 20:46
Zobacz profil
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
Dzięki @Ircia, ale nie wiem kiedy przeczytam...bo ciężko mi się czyta teraz takie naukowe teksty...

Ty jesteś z branży?? :)

Poza tym wątpię, że ktoś na tym świecie mi powie co z tego było znakiem a co nie...


So lis 17, 2018 18:36
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2002
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
Teresse napisał(a):
A od kogo pochodzą? "Dzienniczek" wyraźnie mówi, że nic najmniejszego się nie dzieje bez woli Boga...oraz Faustyna dziękuje Bogu za cierpienia...przytaczałam wcześniej te cytaty...więc sorki jak mam Dzienniczek vs Twoja opinia to wybieram wiarę w Dzienniczek...

Czytałam wywiad z pewną kobietą, której córka choruje na raka. Mówiła, że inni ludzie mieli do nich różny stosunek, ale bolało ich, gdy inni mówili, że choroba córki jest karą boską, że Bóg jej nie kocha, że się od nich odwrócił i tak dalej. Czy faktycznie rak toczący jej córkę był znakiem od Boga? Karą za grzechy? To ludzka złośliwość, czasem lęki, bo każdego mogło to spotkać. Tylko ten obraz Boga jest obrazem mrocznym, złym, prowadzącym do niewiary. Taki obraz Boga mieli żydzi, którzy nie uwierzyli uzdrowionemu ze ślepoty człowiekowi, którego wezwali na przesłuchanie.
Co znaczy, że nic najmniejszego się nie dzieje bez woli Boga? W kontekście ewangelii i historii niewidomego od urodzenia, Jezus wskazał uczniom mylne pojmowanie istoty grzechu i Boga. Oni widząc chorego, zadali pytanie: «Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?»Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże. Potrzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. 5 Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata».J 9, 3-5.
Mieszkańcy Jerozolimy wierzyli, że skoro człowiek od urodzenia jest niewidomy, oznacza to, że taka była Wola Boga, że Bóg go pokarał za grzech własny lub jego rodziców, że przez grzech musi pokutować. Jezus nie potwierdził ich racji, zrobił coś, co zszokowało nie tylko uczniów, ale i znawców Pisma, uzdrowił chorego. Nie obdarzał ludzi chorobami, lecz przyszedł do nich, jako lekarz, zdejmował z nich piętno chorób, robił to wielokrotnie. Modlimy się przecież w modlitwie Ojcze Nasz: bądź Wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi, zatem gdyby wolą Boga w niebie było, aby @Teresse był chora w Jego Królestwie, to i na ziemi Teresse modliłaby się, aby jej choroba trwała na wieczność, skoro w żywocie ziemskim cierpi z tego powodu. W niebie nie będzie zła, zatem nie będzie żadnej choroby, a my w Ojcze Nasz modlimy się, aby przybliżyło się do nas Jego królestwo, a więc by już w ziemskim żywocie doświadczać Jego Królestwa. Pytanie o niezawinione cierpienie jest tajemnicą, nie znamy odpowiedzi, dlaczego cierpimy, ale nie możemy popadać w faryzeizm jak żydzi, którzy odrzucili uzdrowienie niewidomego, bo mieli obraz Boga, który jest surowy, który karze chorobami i niedolą, ten obraz zamykał ich na prawdę o Bogu, który pragnie zbawienia wszystkich ludzi, przychodzi do złamanego przez zło człowieka, by rozjaśnić ciemności życia, pocieszyć, uleczyć udręczoną przez zło duszę: Jezus rzekł: «Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą stali się niewidomymi». Usłyszeli to niektórzy faryzeusze, którzy z Nim byli i rzekli do Niego: «Czyż i my jesteśmy niewidomi?» Jezus powiedział do nich: «Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: "Widzimy", grzech wasz trwa nadal.
Problem tych, którzy uważają siebie za widzących polega na grzechu pychy. Są przekonani, że znają Prawo, które odczytują literalnie (inna perspektywa spoglądania na Prawo powoduje rozbieżność interpretacyjną między nimi a Jezusem), nakładali na innych ciężary, nękali, uczyli o surowości Boga. Dlatego gdy pojawił się ktoś, kto zaczął głosić miłość Boga, nie rozpoznali w nim Mesjasza, uznali Go za wywrotowca i chcieli go ukarać. Pycha ich zaślepiła, czyniąc ich niewidomymi i głuchymi wobec Boga. Jezus przyszedł, by świadczyć prawdę o tym kim jest Bóg. Dawał świadectwo, a tym świadectwem były liczne uzdrowienia, nawrócenia, wyrzucanie złych duchów. Wszystkim znakom towarzyszyła nauka o miłości Boga, który pragnie zbawienia wszystkich grzeszników, którego Wolą jest przestrzeganie przykazania Miłości.

Dopuszczenie do tego, by coś się wydarzyło a spowodowanie by coś się wydarzyło, to dwie zupełnie inne rzeczy. Bóg z sobie znanych powodów dopuścił, by Adam i Ewa dokonali wyboru i sprzeciwili się Jego Woli, ale ich nie potępił za wybór zła. Uszył im nawet ubrania, aby nie zmarzli.
Dlaczego jednak Bóg nie powstrzymał pierwszego człowieka od grzechu? KKK tłumaczy, że Bóg dopuścił zło, aby wyprowadzić z niego jeszcze większego dobro. Czym zatem jest zło w planie Boga i czy jest Jego Wolą, by je czynić?
KKK 385 Bóg jest nieskończenie dobry i wszystkie Jego dzieła są dobre. Nikogo jednak nie omija doświadczenie cierpienia i zła obecnego w naturze, które jawią się jako związane z ograniczeniami właściwymi dla stworzeń, a przede wszystkim zagadnienie zła moralnego. Skąd pochodzi zło? "Zmagałem się z zagadnieniem pochodzenia zła. I nie znajdowałem rozwiązania" – mówi św. Augustyn (Św. Augustyn, Confessiones, VII, 7, 11.; jego bolesne poszukiwanie zakończy się dopiero wraz z nawróceniem do Boga żywego. "Tajemnica bezbożności" (2 Tes 2, 7) wyjaśnia się bowiem tylko w "tajemnicy pobożności" (1 Tm 3, 16). Objawienie miłości Bożej w Chrystusie pokazało równocześnie zasięg zła i nadzwyczajną obfitość łaski (Por. Rz 5, 20). Musimy więc rozważać zagadnienie początku zła, kierując spojrzenie naszej wiary na Tego, który sam jest jego Zwycięzcą (Por. Łk 11, 21-22; J 16, 11; 1 J 3, 8).

KKK 418 Na skutek grzechu pierworodnego natura ludzka została osłabiona w swoich władzach, poddana niewiedzy, cierpieniu i panowaniu śmierci; jest ona skłonna do grzechu (tę skłonność nazywa się "pożądliwością").

Człowiek jest niedoskonały, a jego wiedza o Bogu jest ograniczona, wiemy tylko tyle, ile Bóg nam Objawił. Przez naturę skażoną grzechem, mamy skłonność do zła, jesteśmy jednak wolni i mamy wybór. Wolą Boga jest, aby wybierać dobro, przezwyciężać w sobie złe skłonności i podążać ku coraz wyższym wartościom. Zatem, gdy w naszym życiu pojawia się zło, walczymy z nim za pomocą dobra. Chorując, idziemy do lekarza, by nas zdiagnozowano, podejmujemy leczenie, wracając do zdrowia lub hamując jej szkodliwy na nas wpływ. Gdy leczenie nie pomaga, stan zdrowia się pogarsza, oddajemy trudne sprawy Bogu, by On się tym zajął zgodnie z Jego Wolą. Walczymy ze złem do końca naszych dni, śmierć nie jest końcem, zatem zło ostatecznie nie będzie triumfować, choroba będzie miała kres, jeżeli nie w tym, to w przyszłym życiu.

Teresse napisał(a):
Mogę się z tym pogodzić...w sensie z chorobą...ja patrzę przez pryzmat wieczności..jak moi najbliżsi uniknęli choroby a mają na tym stracić w wieczności - to co za zysk?

Wciąż piszesz z innej perspektywy, tej w której nie możesz się pogodzić ze stratą i oskarżasz Boga o zło, traktując jako znaki wszystko, co pasuje do Twojego wyobrażenia o Bogu, jako tym, który Cię pokarał i zmuszał do czynienia zła. Być może nie takie były Twoje intencje, ale na forum przedstawiasz swoje zmagania w taki sposób, że trudno dostrzec potwierdzenie deklaracji o których piszesz.
Psycholodzy wyróżniają 5 etapów żałoby po stracie (nie dotyczy tylko zmarłych osób, które w jakiś sposób były dla nas ważne, ale również straty części siebie, czegoś dla nas istotnego):

I faza – zaprzeczenie i niedowierzanie
W chwili, gdy stajemy oko w oko z trudną sytuacją doświadczamy silnych emocji: niepokoju, napięcia, czy nawet szoku. Uruchamiają się wtedy różnego rodzaju mechanizmy obronne:
- wyparcie – utrzymujemy, że nic się nie dzieje,
- racjonalizacja – mówimy, że to przecież nic takiego,
- zaprzeczanie – stwierdzamy, że nas to nie obchodzi i nie jest nam przykro,
- myślenie życzeniowe – przekonujemy samych siebie, że to szybko minie lub musiała zajść pomyłka.
Gdy po jakimś czasie jesteśmy w stanie przyjąć do wiadomości, co się stało, przechodzimy do kolejnej fazy.

II faza – gniew, złość i bunt
Złość, gniew i agresja skierowana przeciwko światu i samemu sobie to całkowicie naturalna reakcja w obliczu trudności, które nas spotykają. W momencie gdy dopuścimy do siebie te uczucia, szybciej będziemy w stanie się z nimi uporać.

III faza – targowanie
Na tym etapie negocjujemy sami ze sobą, co mogliśmy zrobić inaczej lub co jeszcze możemy zrobić, żeby odmienić obecny stan rzeczy. Szukamy przyczyn, koniecznie chcemy znaleźć winowajcę. Towarzyszą temu takie uczucia jak zwątpienie i bezsilność.

IV faza – smutek
Gdy uznamy, że zmiana jest nieodwracalna, wtedy wkrada się smutek, żal, gorycz lub apatia. Mogą pojawić się myśli depresyjne, dlatego warto poprosić o wsparcie najbliższych lub psychologów. Pozwalając wybrzmieć tym wszystkim uczuciom, zbliżamy się do zamknięcia tej fazy i wkroczenia w ostatnią, będącą końcem cyklu.

V faza – akceptacja, adaptacja i reorganizacja
To ostatni etap radzenia sobie ze stratą, w której godzimy się z rzeczywistością, przestajemy walczyć i rozdrapywać rany. Na miejsce negatywnych emocji pojawia się uczucie spokoju, zaczynamy myśleć o przyszłości, jesteśmy bardziej aktywni, zdarza się, że zmieniamy i przewartościowujemy swoje życiowe cele.

Chcąc się pogodzić z chorobą, trzeba przepracować wszystkie etapy, by dojść do ostatniego, czego następstwem jest przewartościowanie życia, nauczenie się życia w "nowej" rzeczywistości. Będąc na ostatnim etapie, człowiek przestaje obwiniać świat za swoje cierpienie, lecz bierze odpowiedzialność za siebie i żyje inaczej, bardziej świadomie. Nie każdy jednak dotrwa do ostatniego etapu, zwłaszcza gdy próbuje uporać się z problemem samotnie, bez pomocy fachowców. Nieprzepracowany końcowy etap skutkuje ciągłym lękiem i ten lęk rzutuje na sposób funkcjonowania osoby w złym stanie psychicznym, wpływając na jej zniekształcone przez ból postrzeganie świata.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


So lis 17, 2018 19:28
Zobacz profil
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
Mrs_Hadley napisał(a):
«Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże.


No więc jednak Bóg tego chce i kontroluje to...Czyli moje szukanie sensu w tych "majakach" nie jest pozbawione ...sensu...

Jezus uzdrowił jednego, a ilu nie uzdrowił ...On działał na terenie Palestyny gdzie tu cały świat z jego chorymi...Zresztą sam mówił o skuteczności takich uzdrowień na spontana:

Cytuj:
Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman».


Mrs_Hadley napisał(a):
którego Wolą jest przestrzeganie przykazania Miłości.


No właśnie czyli powinnam spłacić wujka, którego część spadku wydałam już podczas psychozy... Bo wcześniej zdroworozsądkowo zakładałam, że trzeba zostawić jego część póki żądania się nie przedawnią - czyli przez 10 lat...:evil:

Ja mam przestrzegać przykazania Miłości a jak wygląda jego przestrzeganie przez Boga? Naprawdę co jeszcze można było zrujnować podczas psychozy? Finanse, życie zawodowe, prywatne, sprawy bytowe, moja ukochana Warszawa...nawet mój rower...mój przyjaciel...pierwsze piątki i soboty, zasługi życia...

Ostatecznie sama się opamiętałam ( jakie to przykre) a już miałam zabookowaną wycieczkę do Izraela, gdzie miałam chodzić po wodzie, aby nawrócić żony kalifa Bagdadiego... :shock: Jak rozumiem mam Bogu bić pokłony że nie wylądowałam w psychiatryku w Izraelu i nie zrujnowałam finansowo jeszcze mojej rodziny do tego... :?

Tak trudno było dopuścić do mojego spotkania z G.(była wola z obu stron) i zaprowadziłby mnie do szpitala przynajmniej...bo na romanse z psychotyczna wariatką nikt zapewne nie ma ochoty...

Mrs_Hadley napisał(a):
Dopuszczenie do tego, by coś się wydarzyło a spowodowanie by coś się wydarzyło, to dwie zupełnie inne rzeczy. Bóg z sobie znanych powodów dopuścił, by Adam i Ewa dokonali wyboru i sprzeciwili się Jego Woli, ale ich nie potępił za wybór zła. Uszył im nawet ubrania, aby nie zmarzli.


Adam i Ewa którzy zapewne nigdy nie istnieli...bo to symbol... :twisted:

Mrs_Hadley napisał(a):
Chorując, idziemy do lekarza, by nas zdiagnozowano, podejmujemy leczenie, wracając do zdrowia lub hamując jej szkodliwy na nas wpływ. Gdy leczenie nie pomaga, stan zdrowia się pogarsza, oddajemy trudne sprawy Bogu, by On się tym zajął zgodnie z Jego Wolą. Walczymy ze złem do końca naszych dni, śmierć nie jest końcem, zatem zło ostatecznie nie będzie triumfować, choroba będzie miała kres, jeżeli nie w tym, to w przyszłym życiu.


Jak się pogorszy to może będę szczęśliwsza...Może tym razem jakieś miłe głosy...Może znowu się "zaręczę" na co nie mam szans w tym życiu...
Jak byłam w xxx to siedziała sobie taka babuleńka i śpiewała coś o ślubie...chyba o jej ślubie, że przyjedzie kareta, jakiś książę itd...Może ona była szczęśliwsza niż w realu...

Tak btw to ja wtedy wylądowałam...dotarła do mnie myśl :"Halooo, Twój ślub będzie dokładnie taki jak tej babci" :shock: Wtedy jeszcze nie byłam pewna tej myśli, ale zaświtała w moim łebku...zapewne z pomocą leków...choć jak widać po pierwszych dawkach jeszcze nie wylądowałam... :? Może tej babci zawdzięczam lądowanie heh?

Cytuj:
I faza – zaprzeczenie i niedowierzanie
W chwili, gdy stajemy oko w oko z trudną sytuacją doświadczamy silnych emocji: niepokoju, napięcia, czy nawet szoku. Uruchamiają się wtedy różnego rodzaju mechanizmy obronne:
- wyparcie – utrzymujemy, że nic się nie dzieje,
- racjonalizacja – mówimy, że to przecież nic takiego,
- zaprzeczanie – stwierdzamy, że nas to nie obchodzi i nie jest nam przykro,
- myślenie życzeniowe – przekonujemy samych siebie, że to szybko minie lub musiała zajść pomyłka.
Gdy po jakimś czasie jesteśmy w stanie przyjąć do wiadomości, co się stało, przechodzimy do kolejnej fazy.

II faza – gniew, złość i bunt
Złość, gniew i agresja skierowana przeciwko światu i samemu sobie to całkowicie naturalna reakcja w obliczu trudności, które nas spotykają. W momencie gdy dopuścimy do siebie te uczucia, szybciej będziemy w stanie się z nimi uporać.

III faza – targowanie
Na tym etapie negocjujemy sami ze sobą, co mogliśmy zrobić inaczej lub co jeszcze możemy zrobić, żeby odmienić obecny stan rzeczy. Szukamy przyczyn, koniecznie chcemy znaleźć winowajcę. Towarzyszą temu takie uczucia jak zwątpienie i bezsilność.

IV faza – smutek
Gdy uznamy, że zmiana jest nieodwracalna, wtedy wkrada się smutek, żal, gorycz lub apatia. Mogą pojawić się myśli depresyjne, dlatego warto poprosić o wsparcie najbliższych lub psychologów. Pozwalając wybrzmieć tym wszystkim uczuciom, zbliżamy się do zamknięcia tej fazy i wkroczenia w ostatnią, będącą końcem cyklu.

V faza – akceptacja, adaptacja i reorganizacja
To ostatni etap radzenia sobie ze stratą, w której godzimy się z rzeczywistością, przestajemy walczyć i rozdrapywać rany. Na miejsce negatywnych emocji pojawia się uczucie spokoju, zaczynamy myśleć o przyszłości, jesteśmy bardziej aktywni, zdarza się, że zmieniamy i przewartościowujemy swoje życiowe cele.


Mnie się wydaje, że te fazy się mieszają...Ja u siebie widzę w każdym razie klika na raz...Pomoc psychologów buahahah :badgrin: Dziękuję nie skorzystam...Pisałam już dlaczego...Wolę butelczynę...tańsza i skuteczniejsza,... 8)


N lis 18, 2018 10:15
Post Re: Które znaki są od Boga? Jak to rozpoznać?
Wczoraj weszłam do Kościoła kupić pismo katolickie, a tam wystawienie Najświętszego Sakramentu...Bóg jest sprytny, sama z własnej woli bym pewnie nie przyszła z nim porozmawiać...a tak usiadłam na chwilę...Może jest tak, że "nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie mój Ojciec, który jest w niebie"?

Wcześniej bym to potraktowała jako znak, że Bóg sam chce ze mną rozmawiać, ale może On tam był dla tej pani, co się modliła ze mną, a ja się tam przypadkowo zaplątałam...W sumie były 4 osoby i ja, w tym jeden ksiądz...

Zaczęłam się zastanawiać czy naprawdę wierzę, że On tam jest...Chyba nie...i ludzie chyba tez nie wierzą, bo by się tam tłoczyli...zwłaszcza ZUS-owcy :twisted: Albo nie wierzą, że On chce rozwiązać ich problemy...że jest dobry...Jedno z dwóch...

Przychodziły takie myśli do głowy, że jeśli Jezus nie był Bogiem, to był bardzo złym człowiekiem...Tylu ludzi się łudzi, wzdycha...chyba, że to uczniowie wykreowali tą całą postać...

Też muszę dla uczciwości napisać, że mój brat dostał bardzo dobrą pracę w trakcie studiów, a długo szukał po próżnicy...na tyle dobrą, że kupuje rodzicom prawdziwy ekspres do kawy... :)

Modliłam się o to, ale czy Bóg, jeśli to jego zasługa, nie dałby mu raczej łaski nawrócenia ( jest niewierzący)? To tez mi daje do myślenia, bo brat jest Mensaninem... :? Może to on ma rację?

Kiedyś pewien ateista mi powiedział, ze modlił się do krzesła i krzesło czasem spełniało jego prośby a czasem nie... :evil: I żebym spróbowała...Nie spróbowałam, bo to bluźniercze wg mnie...

Ale...

Czy może ulegam tej iluzji "krzesła"?

Kuzynka zaprosiła mnie na wesele, pójdę psuć zdjęcia z moją dyskinezą polekową :-(

Powiedziała, ze mogę przyjść z osoba towarzyszącą... :evil: oczywiście to nie byla złośliwość...ona nie wie o tych przeżyciach, jakie miałam...

I na każdym kroku takie szpile, jak mówiła św. Terenia "Zanim człowiek umrze od ciosu miecza, powinien umierać od ukłucia szpilek" ...

Może jeszcze w piątek pójdę po drodze...porozmawiamy sobie dla odmiany...o mojej psychozie... :D o tym co mam teraz ze sobą począć...może nie wymsknie się niecenzuralne słowo... :?

Czasami chciałabym już dokonać fast forward i przekonać się w wieczności po co to było, dla kogo, za co? Jak w ogóle jakaś wieczność istnieje... :(


Śr lis 21, 2018 11:42
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 141 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL