No ale przecież właśnie o to chodzi w piramidzie Maslowa, że nie mógł. Bo o tym mówi cała ta teoria. Jeśli można sobie pomijać etapy, to jaki w ogóle jest sens wyróżniania tych etapów?

Z żadnego nie pochodzą, bo ja nie uznaję w ogóle sensowności koncepcji tej piramidy. Co byś wiedział, gdybyś czytał, co piszę. Proszę zatem albo odnosić się do wyrażanych przeze mnie poglądów, albo nie udawać, że ze mną dyskutujesz.

Zauważ, że nie pisałem o "tej" piramidzie, ale zadałem pytanie z jakiej piramidy Ty korzystasz, pisząc o kwestiach seksualnych.

Aha. Czyli, jak zwykle, pisałeś nie na temat i jeszcze się tym chwalisz.
Z żadnej piramidy nie korzystam. Krytykuję piramidę Maslowa, zatem przyjmuję jej założenia i wskazuję, że obserwacje pokazują coś innego.

Faktycznie można podejść do tego zupełnie inaczej, i tutaj powiem że troche mnie zafiksowało w tym znaczeniu że skoro ja lubie jeść mięso to i reszta ludzi również lubi mięso, a przecież to jest nie prawda, bo wielu ludzi nie dość że, nie lubi mięsa, to na dodatek nie rozumieją w jaki sposób można lubić jedzenie mięsa.
Więc nie pomyślałem o tym, że inni ludzie mogą mieć inne potrzeby, jak również mogą w inny sposób patrzeć na świat.

Trzeba pamiętań że Masłow, tworzył swoją piramide na podstawie tego jakie potrzeby mieli "Albert Einstein, Jane Addams, Eleanor Roosevelt i Frederick Douglass" a więc to są ludzie na których mogę się wzorować, i jakie oni mieli poglądy odnośnie hierarchii ludzkich potrzeb, takie i ja mam.

No i weźmy ten fragment z Wikipedii.





To jest moje podejście do hierarchii potrzeb, więc widać że znalazłem pomysł na to wszystko, i mogę go realizować.

Ale ja ponawiam moją uwagę – jaka kobieta zechce faceta, który nie wyszedł poza potrzeby fizjologiczne? Albo zatem na początek sobie darujesz ten seks i zajmiesz się czymś ciekawym, albo Twoja inicjacja przebiegnie z jakąś żulietą, albo też do końca życia zostaniesz prawiczkiem.

Nie martw się Robek, ja też jestem jeszcze dziewicą

Mówiąc że seks widze jedynie w telewizji, miałem na myśli to że mam okazje na coś takiego góra raz na kilka miesięcy, chodziło mi że to jest coś, co powinno być codziennie, tak jak obiad jem co dzień, a nie 5 razy do roku.

No i niestety ale jakaś tam żulieta odpada, bo jeśli chodzi o jedzenie jak również i romanse, to mam duże wymagania, jestem bardzo wybredny w tych kwestiach, i też można wspomnieć sytuacje która miała miejsce w kościele, gdzie ksiądz mówił ile dzieci będzie brało udział w komunii, no i proboszczowi wyszło że z tego rocznika jest 15 dziewczyn oraz 27 chłopaków, i wtedy machnął ręką mówiąc chłopaki górą
Co prawda nie wiem w jakim sensie to mówił, ale tutaj jest zawarta dość istotna sprawa, mianowicie u mnie w okolicy zawsze rodziło sie na 4 dziewczyny 5 chłopców, niby mała różnica ale jeśli chodzi o jedno pokolenie, to wyszło dosyć sporo, dla kogoś musi braknąć, jak również na tej ulicy co ja mieszkam to z tej przyczyny, to nawet wolnej żuliety nie ma, więc nawet jakbym był chętny to i tak nie ma z kim, i o to można mieć do Boga pretensje, bo specjalnie zrobił mi i wielu innym na złość, w końcu mogłoby być, żeby rodziło się po równo.
No i jak mówisz żebym sobie darował te potrzeby fizjologiczne, to ja ci powiem że jednak nie, bo ta piramida Masłowa działa trochę inaczej, i wchodząc na drugi poziom, to przecież nie zostawiasz tego pierwszego, bo w tej sytuacji mam przestać jeść? oddychać?

Rozumiem, że jesteś chłopem przywiązanym do ziemi? No nie. Działa to tak, że chłopcy i dziewczynki rodzą się w takiej proporcji, żeby w wieku produkcyjnym było tyle samo. Wymusza to ewolucja. Sytuacje, które wprowadzają dysproporcje powodują uruchomienie mechanizmu kompensacji. Np. po wojnie rodzi się więcej chłopców, bo na wojnie giną przede wszystkim mężczyźni. Normalnie zaś rodzi się minimalnie więcej chłopców, bo chłopcy są trochę bardziej chorowici i częściej umierają przed okresem dojrzewania.
A ja Ci mówię, że w ogóle piramida Maslowa nie działa i przedstawiam na to różne argumenty. Więc sobie daruj zdyskredytowane ultraredukcjonistyczne teorie i weź się za siebie.

Zefciu, czy te powyższe wywody to jest Twoje „widzimisię”? Jeżeli nie, to proszę przedstawić dowody na ich prawdziwość.

A na które konkretnie? Zasadę iż stabilną ewolucyjnie strategią jest występowanie tworzenie samców i samic w równej liczbie sformułował pierwszy Fisher w latach 30. Jeśli chodzi zaś o „efekt powracającego żołnierza”, to nie jest on jeszcze dobrze zbadany i wyjaśniony, jednakże badania są prowadzone. Np:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articl ... 2-0075.pdf

Prosiłem o dowody, a nie o informację o badaniach, stwierdziłeś przecież bez wątpliwości że „Działa to tak, że chłopcy […].
Zefciu, myślę że gdybyś przytoczył jako dowód fragment „Pana Tadeusza” w którym to Gerwazy prorokuje Zosi:[…]syn będzie, bo wojny nadchodzą, a w czasie wojny zawżdy synowie się rdzą […], zabrzmiało by to bardziej wiarygodnie, niż „dowody” które przytaczasz.
Sięgnij może, do danych GUS, przeanalizuj i opublikuj wyniki na poparcie „Działa to tak, że…”, lub, że jednak to tak nie działa.

Nigdy nie byłem w żadnym związku, więc w jakimś sensie, to prawictwo u mnie jest.







Jeszcze 2 może 3 lata, i rezygnuje z bycia rolnikiem, spróbuje zając się czymś innym.





To może u ciebie tak się dzieje, bo u mnie patrząc na ulice gdzie mieszkam, to wolnych facetów w wieku 18-40 lat, jest z tego co liczę bo czasami jakiś przybędzie jakiś ubędzie, w końcu część jeździ do pracy za granice, więc ich jest tak z 5 do 8, a wolnych dziewczyn w wieku 18-40 aktualnie jest zero, i na innych wioskach jest podobnie, a jak pamiętam kiedy chodziłem do podstawówki, to w mojej i innych klasach proporcja była mniej więcej 13 chłopaków na 8 dziewczyn, więc nie wymyślaj jakiś cudów, które nie istnieją.





Ta piramida była efektem badań tego jakie potrzeby miał Albert Einstein, i jeśli taki Einstein miał właśnie takie potrzeby, to będę się tego trzymał, w końcu trzeba się wzorować, na najlepszych.

Bo nie wierzę, że z przypadku powstał tak skomplikowany świat. Tyle powiązań, które tworzą razem jedną jedność. Czy to w naturze, czy w ludzkim ciele. Zbyt wszystko skomplikowane jest, a zarazem piękne.

A istniejący od zawsze chrześcijański Bóg, jest mniej skomplikowany?





Co jest skomplikowane?





Widziałeś jak wygląda człowiek chory na trąd? to jest dla ciebie piękne?

Sory, że jakoś tak nie odpisałem. Nie wiedziałem nawet, że tyle osób mi odpisało, skupiłem się raczej na innym forum. Dziękuję wszystkim za odpowiedź. Jeżeli kogoś ciekawi jak potoczyły się moje losy, to przekopiuję moją opowieść z innego forum sprzed jakiś 4 tygodni i dopiszę może co dalej się stało.

"
Ktoś napisał mi tutaj kiedyś "chcesz uwierzyć, oprzyj się na nauce Chrystusa, tam żadnych sprzeczności nie ma". Kilka tygodni temu zdarzyło się coś w moim życiu, co postawiło w zasadzie całe to życie pod ścianą, bałem się, że to już koniec, byłem w okropnym stanie psychicznym, dręczyły mnie myśli samobójcze, a do tego okropna chęć zemsty na tej dziewczynie za to, że ośmieliła się odrzucić moje uczucie. Jakoś tak się zdarzyło, że wszedłem na stronę internetową, na której można wylosować sobie cytat z Biblii. Wylosowałem i wyszedł list do Filipian "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia". Jakoś tak zadziałało to na mnie, że pomyślałem sobie, że jak trwoga to do Boga i że chociaż może spróbuję uwierzyć. Od tej pory codziennie modliłem się i czytałem Pismo Święte z komentarzami ojców kościoła. Do tego odprawiałem nowenny do Świętej Rity i Świętego Judy Tadeusza w intencji spokoju wewnętrznego, nawrócenia, łaski przebaczenia tej dziewczynie, a i zarazem przeproszenia jej oraz wyzwolenia z grzechów masturbacji i pornografii, w które ostatnimi czasy popadłem. Najpierw niewiele z tego wychodziło, trochę powątpiewałem, ale kiedy udało mi się wytrzymać 10 dni bez pornografii, to uwierzyłem, że Bóg naprawdę może istnieć i że coś z tego może być. Modliłem się dalej, wprawdzie upadłem w kwestii tych grzechów natury seksualnej, ale nie poddałem się i dalej sie modliłem i starałem do nich nie dopuszczać. Niemniej cały czas czułem straszną nienawiść do niej, chęć zemsty. Pewnego wieczora, coś nagle kazało mi napisać do niej i powiedzieć, że wybaczam jej i zarazem przepraszam za wiele przykrych słów jakie je powiedziałem. Napisałem. Na odpowiedź czekałem dwa dni. Napisała, że wybacza mi i również przeprasza, bo powinna wcześniej to przerwać wiedząc jak bardzo się różnimy. Chociaż przyznała, że wiele moich słów ją dotknęło i raczej już nigdy nie będzie mi w stanie zaufać (zresztą ja jej też już bym nie mógł zaufać). Ulżyło mi. Przestałem odczuwać nienawiść i pragnienie zemsty. Owszem, mam dalej żal, że nie wyszło, ale już nie życzę jej niczego złego, nie winię jej za to. I na moje tu musiała być interwencja jakiejś istoty wyższej, bo nienawidziłem jej tak bardzo, że nie nigdy sam z siebie bym nie przestał.

W międzyczasie jeszcze byłem na spotkaniu z Szymonem Hołownią. Szymon dużo opowiadał o działaniach jego fundacji w Afryce i jakoś pomyślałem jak bardzo źle może być tym ludziom tam. Poczułem jakąś empatię, altruizm, coś co było mi dotychczas obce. Od tej pory idzie co tydzień cyklicznym przelewem parę złotych na Dobrą Fabrykę.

Ostatnio zacząłem też we wszelkich problemach odmawiać modlitwę "Jezu ty się tym zajmij" i naprawdę czasami odczuwam, że rzeczywiście on tu jest i się mną opiekuje. Wtedy kiedy przebaczyłem tej dziewczynie, to jakoś mimowolnie brzmiała mi w uszach piosenka "Mój Mistrzu". Zacząłem też myśleć, że może Bóg specjalnie postawił mi na drodze tą dziewczynę, posłużył się nią, żebym musiał przez nią cierpieć i w ten sposób odnalazł go i zwrócił się do niego?

Niestety, wszystko to odbywa się w mojej sferze prywatnej. W towarzystwie nadal jestem takim człowiekiem jakim byłem, zdarza mi się nawet uczestniczyć w jakiś niewybrednych żartach z rzeczy świętych, chociaż sam ich już nie inicjuję. Niewiele zmieniły się też moje poglądy na udział kościoła w życiu publicznym."

Co było dalej? Poszedłem do spowiedzi, ksiądz nawet był wyrozumiały, zacząłem chodzić do komunii. W sumie ksiądz też powiedział mi ważną rzecz "może ona po prostu nie była dla Ciebie". Może tak. Nie żałuję teraz, że to wszystko mnie spotkało. Bóg chciał mnie w ten sposób znaleźć. Natomiast z czasem dostrzegam, że nawet gdybym był wierzący, to i tak niewiele by to zmieniło. Po prostu nie mogliśmy być razem, nie była mi pisana. Była zbyt prosta (nie żebym mówił, że to coś złego - w końcu Bóg nieraz przemawiał właśnie do prostych ludzi, ale byłoby to raczej powodem niedopasowania). Ona wywodzi się z rodziny rolniczej, moi rodzice mają z kolei wyższe wykształcenie, ich rodzeństwo, dziadkowie i większość rodzeństwa dziadków też. Zauważyłem też, że mieliśmy inne priorytety w życiu. Jej bardziej zależało na rodzinie, stworzeniu "ciepłego domu", mi bardzo zależy na skończeniu dobrych studiów i karierze. Niemniej jednak, dobrze że przecierpiałem co przecierpiałem, taki był Boży plan. Dalej staram się pogłębiać wiarę, czytać Pismo i walczyć ze swoimi słabościami.