Czy nieskwantowany czas mógłby upływać? Dowcip w tym, że według większości ekspertów nie, dlatego tak potrzebny jest czas Plancka, będący jakby najmniejszą sensowną porcją czasu.

Co to takiego ten nieskwantowany czas? co to za pomysły tworzenia czegoś czego nie ma.

No właśnie nie ma czegoś takiego i z tego powodu czas jest skwantowany, czyli istnieją najmniejsze 'porcje' czasu.
Porcje czasu, porcje odległości, porcje energii... Mi to grę przypomina;)

Co wy z tym skwantowanym czasem? w czym on przeszkadza? no i jest jakaś minimalna porcja odległości? przecież centymetr można dzielić, na coraz mniejsze odcinki przestrzeni, i to w nieskończoność, w czym tu problem?

No to powiedz to fizykom, którym czas Plancka i odległość Plancka z pewnych przyczyn są potrzebne...

Czy energię można dzielić w nieskończoność czy dojdziesz do poziomu kwantów energii, czyli niepodzielnych porcji?

Rozwiązaniem problemu ma być zastąpienie jednego absurdu drugim absurdem?

Witam w świecie fizyki i zapraszam do mechaniki kwantowej, tam dopiero na chłopski rozum wszystko jest absurdalne, nieintuicyjne i dziwaczne.
Fizyka kwantowa jest prosta, gdy jest się gotowym przyjąć z pozoru absurdalne założenia.

Absurd polega na tym, że czas w formie kwantów nie mógłby upływać. Nie wiem, ale mi się wydaje, że czas, który nie jest w stanie upływać nie powinien być nazywany czasem. Poza tym jest to sprzeczne z naszym codziennym odczuwanien, przecież na codzien każdy z nas upływu czasu doświadcza.

Ok, to jak upływa czas nie skwantowany? Może tak jakby płynęła woda nie składająca się w cząsteczek wody?

Na czym właściwie polega upływ czasu? Może jest to analogiczne do poruszania się obiektu w przestrzenii?
No i po kiego naukowcom ta odległość Plancka i jej pochodna czyli czas Plancka? Nudziło im się to sobie wymyślili?

Rozumiem, że cała mechanika kwantowa i efekty relatywistyczne do kosza bo są sprzeczne z codziennym odczuwaniem? A ile matematyki do kosza bo jest sprzeczne z codziennym odczuwaniem...

Jak wyobrażasz sobie atom i na czym polegają przeskoki kwantowe? Coś czuję, że u Ciebie elektrony krążą po orbitach podobnie jak w układzie planetarnym

Na czym właściwie polega upływ czasu? Chyba na upływaniu jego mniejszych części. Żeby mógł upłynąć rok, to musi upłynąć 12 miesięcy, żeby mógł upłynął miesiąc, to wcześniej musi upłynąć 30 dni, żeby mógł upłynął dzień, to wcześniej musi upłynąć 24 godziny. Zawsze jest więc tak, że żeby mogła upłynąć jakaś jednostka czasu, to wcześniej musi upłynąć określona ilość jej części składowych. Tylko jak może upłynąć jednostka czasu, która nie ma części składowych, np. taki kwant czasu?

A jak może zostać przekazany kwant energii?
Jak można przebyć odległość? Kojarzysz paradoks Zenona?
Problem to się robi jak uznasz, że aby upłynęła sekunda musi minąć nieskończona ilość części składowych, bo skoro nie ma końca podziału to masz nieskończoną ilość części składowych. A aby upłynęła nieskończona ilość czegoś potrzeba nieskończenie wiele czasu, ale jednak sekunda nie trwa nieskończenie wiele czasu.

Masz świadomość pozornych absurdów powiązanych z nieskończonością? Czego jest więcej liczb całkowitych czy wymiernych?

Zapytam jeszcze raz- jak wyobrażasz sobie atom?

Co ma do tego czas Plancka? z jakiej przyczyny szukacie tutaj jakiś problemów? bo jeśli odregłość 1 kilometra można dzielić na nieskończenie małe odnicznki, to wtedy ten dystans można pokonać, chcoćby na piechote, no ale jeśli tego kilometra nie można dzielić w nieksońcozność, i istnieje najmniejszy możliwy odcinek, którgo już dalej nie da sie podzielić, to wtedy w tej sytuacji, ten 1 kilometr jest nie do pokonania? nie przejdziesz go na piechotę ponieważ on sie nie dzieli w nieskończoność? gdzie w tym sens?



Stworzono tak małe jednostki, żeby dało rade opisać wieli wybuch, a wielki wybuch zaczął się od eksplozji czy może bardziej ekspansji bardzo małego obiektu, i to wyjątkowo małego, i nie jestem do końca pewien czy to dobrze liczę, ale rozmiar atomu to 0,00000000001 metra, więc w sumie atomy nie są aż tak małe, natomiast wielki wybuch zaczął się od eksplozji czegoś co miało rozmiar, 0,00000000000000000000000000000000000,1 metra, więc widać że do opisania tak małych obiektów potrzeba stworzyć, odpowiednie małe jednostki odległości, bo za pomocą metrów to jakoś nie specjalnie wygodnie jest to liczyć.



Czas to zmieniająca sie materia, więc tutaj nic nie płynie, zwyczajnie kwant czasu to przeskok z jednego stanu materii, w następny.

Zastosowałam skrót myślowy wynikający z powiązania czadu Plancka z chrononem, czyli kwantem czasu.

Kwanty czasu są hipotetyczne, ale ich uznanie znacznie rozjaśnia wiele zagadnień. Przyjęcie skwantowania nie tylko energii, ale i czasoprzestrzenii jest co najmniej użyteczne. Wówczas mamy przeskoki z jednego 'punktu' do drugiego zarówno pod względem energii jak i położrnia w czasie i przestrzenii. Punkt jako obiekt matematyczny nie ma rozmiaru, a tu potrzeba właśnie takich niepodzielnych jednostek energii, czasu i przestrzenii.