Poszukuję prawdy. Jak to mówią, każda nawet bzdurna wypowiedź może skrywać w sobie prawdę. Staram się ją wykrystalizować. No ale chyba muszę zmienić taktykę bo w efekcie trafiam np. na strony z teoriami że Jezus po 1. był kosmitą, po 2. miał dzieci z Marią Magdaleną 3. Jego ojcem jest Bóg który też jest kosmitą 4. cała religia chrześcijańska jest po to by kontrolować umysły albo rzeczywistość Ziemian poprzez indoktrynację do fałszywej duchowości 5. Wszystko po to by wysysać życiodajną energię kosmiczną z ludzi 6. Przebudzeni są tylko Aryjczycy Słowianie 7. Aryjczycy, dzieci Słońca, po którym mają blond włosy i Oceanu po którym mają niebieskie oczy podbiją i wyzwolą świat od żydowsko-ufoludzko-szatańskiego zarządzania.
Taa....muszę zmienić taktykę. Chyba jednak nie wszędzie jest prawda...taa, chyba... raczej zdecydowanie.
Sceptycznie podchodzę do uznawania jedynie jednego źródła za prawdę w jakiejkolwiek sprawie...ale chyba trzeba zrobić wyjątek w kwestii wiary i Kościoła. Bynajmniej nie mowa o tej teorii którą wpisałem na górze.

Dlaczego akurat na takie strony zaglądasz?

Ja np. weryfikowałem w swoim życiu prawdy chrześcijańskie przez praktyczne sprawdzenie. Modliłem się dwukrotnie w bardzo ważnych dla mnie sprawach. Bardzo żarliwie. I nie zostałem wysłuchany.

Z tego wyciągam wniosek, że hurraoptymistyczne nauczanie Jezusa "Proście, a będzie wam dane. Szukajcie, a znajdziecie. Kołaczcie, a otworzą wam" - jest nieprawdziwe.

I na co to ma być "dowód"? Opowiadano że Polacy, ofiary Rzezi Wołynskiej często modlili się o to by zostać przynajmniej zabitym normalnie a nie bestialsko. I też nie zostali wysłuchani.

Ja mam odwrotne doświadczenia. Wielokrotnie modliłem się o rzeczy ważne i zostałem wysłuchany. Wprawdzie jie w tm momencie w którym chciałem i trochę inaczej niż sobie to wyobrażałem ale efekt był.

Nie zapominaj tez o tym ze każda modlitwa kończy się Bądź wola Twoja.

Uważam, że jest to bardzo dobry dowód. Dowód bezpośredni, biorący się z bezpośredniego doświadczenia, empiryczny, niekłamliwy, oparty na czystych faktach. Bóg po prostu nie pomaga tak, jak tego myśmy chcieli - a jeśli pomaga inaczej, jak pisze Jockey, to taka pomoc mnie nie interesuje, bo nie uwzględnia ona moich marzeń i pragnień.
Jockey zresztą nagina efekt modlitwy - "nie został wysłuchany tak jak sobie wyobrażał, ale efekt był".

Skoro szukasz Prawdy, to czemu szukasz jej na stronach , gdzie piszą że Jezus był kosmitą? Tak jak opowiadaniu o facecie, który chodził do burdelu i tłumaczył sie ze szuka miłości swego życia.
"chyba muszę zmienić taktykę" - dobry pomysł.

PROSIŁEM BOGA BY DAŁ MI SZCZĘŚCIE.
A BÓG POWIEDZIAŁ NIE.
POWIEDZIAŁ, ŻE ON DAJE BŁOGOSŁAWIEŃSTWA,
A SZCZĘŚCIE JEST W MOICH RĘKACH.

PROSIŁEM BOGA BY SRAWIŁ, ŻEBY MÓJ DUCH WZRASTAŁ,
A BÓG POWIEDZIAŁ NIE.
POWIEDZIAŁ, ŻE SAM MUSZĘ WZRASTAĆ,
A ON BĘDZIE MNIE KORYGOWAŁ.

PROSIŁEM O SIŁĘ
I BÓG DAŁ MI TRUDNOŚCI, BY UCZYNIĆ MNIE SILNYM.

PROSIŁEM O MĄDROŚĆ
I BÓG DAŁ MI PROBLEMY DO ROZWIĄZANIA.

PROSIŁEM O ODWAGĘ
I BÓG DAŁ MI NIEBEZPIECZEŃSTWA DO POKONANIA.

NIE OTRZYMAŁEM NIC, CZEGO PRAGNĄŁEM.
DOSTAŁEM WSZYSTKO, CZEGO POTRZEBOWAŁEM.

I BÓG POWIEDZIAŁ : ,, ACH NARESZCIE ZACZYNASZ ROZUMIEĆ I DOSTRZEGAĆ ! ”

(Autor Nieznany)”

Mylisz Boga z automatem do batoników gdzie wrzucasz monetę i wypada batonik.
Chrześcijaństwo to relacja z Bogiem. Jezus mówi o modlitwie zgodnej z wola Boga. Mówi tez o dawaniu dobrych rzeczy dla nas. Ty czy ja nie do końca wiemy o tym co jest dla nas dobre.

A odnośnie tamtej sytuacji to otrzymałem to o co prosiłem ale później i trochę inaczej niż sobie wyobrażałem ale dostałem to o co mi chodziło.

Andy,
Piękny wiersz i moim zdaniem fantastycznie oddaje istotę sprawy. Jak Bóg ma nam dać szczęście, skoro dał nam niewyczerpane źródło, a my je zakopaliśmy pod stertą durnych przekonań i szukamy go tam gdzie go nie ma?

To nie ja mylę, tylko Jezus widocznie myli. Sam mówi: "Proście, a będzie wam dane. Kołaczcie, a otworzą wam". Albo: "Jeżeli wy, skoro źli jesteście, dajecie dobre dary swoim dzieciom, o ile bardziej Bóg da wam dobre rzeczy, o które go prosicie".
To jest wyraźne zaproszenie do proszenia o to, na czym nam zależy.

To jest taki "wytrych" z tą wolą Boga, który zupełnie unieważnia wcześniejsze obietnice Jezusa odnośnie modlitwy. Tak zawsze można powiedzieć: Twoja modlitwa nie została wysłuchana, bo nie jest zgodna z wolą Boga. To po co w ogóle te wszystkie optymistyczne obietnice Jezusa? To jest paradoks i zupełny bezsens.

Właśnie my wiemy, co jest dla nas dobre. My odczuwamy, my zakochujemy się, my pragniemy, mamy marzenia. To co piszesz to jest takie tłumaczenie aby jakoś uzasadnić i wytłumaczyć, że Bóg po prostu nie wysłuchuje modlitw.

Ok, czyli w Twoim życiu chrześcijaństwo jest prawdziwe, a w moim jest nieprawdziwe. Moje badania doprowadziły mnie do takiego wniosku i są one w świetle faktów mojego życia zupełnie uprawnione.

Bo zapomniałeś Bądź wola Twoja.

Zostałeś wysłuchany, czy raczej przypadkowo stało się w przyszłości to, o co się modliłeś? Raczej należy uznać, że Twoje spełnienia modlitw były przypadkowym zbiegiem okoliczności, skoro w moim przypadku modlitwy nie zostały wysłuchane. Jedno może być tylko prawdą: albo Bóg wysłuchuje modlitw, albo nie. Skoro w moim życiu, które jest tak samo ważne jak Twoje, modlitwy nie zostały wysłuchane - to zapewne nie był to przypadek. Przypadkowo modlitwy nie zostają nie wysłuchane. Po prostu jeżeli nie zostają wysłuchane, oznacza to, że bajką jest to, że Bóg wysłuchuje modlitw. A zatem to co zdarzyło się w Twoim życiu, nie mogło być wysłuchaniem modlitwy, skoro na przykładzie mojego życia (i wielu innych) widać, że nie zostają one wysłuchane. Stąd wniosek, że w Twoim przypadku były to zbiegi okoliczności. Czy byś się modlił czy też nie, zdarzenia te nastąpiłyby.

NIe może być jednocześnie prawdziwe i nieprawdziwe, subiektywnie, Jest prawdziwe obiektywnie.
Ja się nawracałem w 1999 roku, gdy po studiach i mając pracę doszedłem do wniosku że moje życie jest bez sensu.
Spoktałem wtedy fantastycznych, radosnyh ludzi żyjących z Bogiem.
Po pewnym czasie , gdy w życiu było jeszcze fantastycznie, mialem jeszcze wątpliwości, Czy na pewno to Bóg działa, czy to nie jest tylko psychologizowanie, nawet pozytywne efekty ale skutkiem wiary, placebo? Czy Bóg działa w życiu?
Poprosiłem Boga o dość nieistotną dla mnie sprawę, po czym prośba została wysłuchana całkowicie.
Potem były dobre czasy, chętnie się modliłem widząć że jestem wysłuchiwany.
Potem nastał Sylwester 1999/2000, na nowy rok, wiek, tysiaclecie (wiem ze rozpoczyna się w 2001 roku ale 2000 jest równiejsze) chciałem poprosić o pewne rzeczy , które raczej były ważne i dość ważne dla mnie. Sporządziłem listę, myśląc że nawet jak wszystkiego nie spełni, tylko większość, to będzie dobrze. Pamiętam że na początku była modlitwa o miłość jako punkt pierwszy.
Potem przeczytałem, że magia od wiary rózni się tym, że w magii przeżywamy zależność "Numenu" od nas, a a wierze na odwrót - to my jesteśmy zależni od Niego.
Była myśl - no tak, zostalem przyłapany, potraktowałem Boga jako Dżinna spełniającego życzenia.
Potem okazało się że dużo, może wszystkie prośby zostaly spełnione wczesniej czy później, ale.. na odwrót!
Była myśl, że Bóg się wscieka i mści? Bo jakimś czasie wybuchła nienawiść do Boga, która popsuła mi życie.
Dzisiaj coraz bardziej czuję że jestem zależny od Boga, a nie że Bóg ode mnie.
To nie Bóg ma wykonywać co my mówimy, ale my mamy wykonywać to co Bóg mówi. Popatrz na historię Mojżesza, to posłuszeństwo może sprawić że będziemy wykonywać rzeczy wielkie.

Juz mu o tym pisałem ale odrzuca taka opcje.
Nie ma takiej opcji żeby to mógł być przypadek.