Wygodnie czekać aż ktoś przyjdzie i Was zbawi. Mam wrażenie, że opcję, że trzeba się zabrać do roboty i zbawić samego siebie uważacie za arogancję i zabawę w Boga, dla mnie czekanie, aż ktoś odwali robotę za mnie jest arogancją i naiwnością, przyjęciem roli małego dziecka.

To jak czekanie aż ktoś przyjdzie i posprząta za nas nasz syf. Nawet jeśli to co to da? Nauczymy się dbać o siebie i swoje otoczenie? Da wolność czy zależność?

Uważacie, że Bóg uzależnił Was od Siebie? Że nie jesteście wolni? Bóg daje nam swoją moc, z tym, że zwyczajnie boimy się odpowiedzialności jaka się z tym wiąże. Ok- przynajmniej ja tak mam, wiem jak sięgnąć po nieograniczoną moc i mnie to zwyczajnie przeraziło. Chcę być zwykłym człowiekiem, być odpowiedzialna za siebie i swoich najbliższych, a biorąc niezwykły dar wiem, że stałabym się odpowiedzialna za innych, którzy raczej i tak nie potrafili by zrozumieć, skoro przez tyle lat nie dociera sedno tego o czym mówił Jezus i w co ponoć wierzycie...

Zwyczajnie jestem egoistką, leniem i lubię uciekać w świat zabawy intelektualnymi konceptami, ale jednak czekanie na to, że przyjdzie Jezus i pozbędzie się tego co uważamy za zło i za nas ogarnie nowy lepszy świat przerasta nawet moje lenistwo i zwalanie odpowiedzialności na kogoś innego.

Jasne, że możemy naprawić ten świat, ale to wymaga ciężkiej pracy nad sobą, wspierania innych, współpracy, głębokich zmian, zaangażowania i wygodniej sobie czekać na przyjście Jezusa.

Żydzi mają swoją wizję Mesjasza i nadal czekają, bo Jezus nie spełnił oczekiwań.
A może z powtórnym przyjściem jest podobnie?
Oczekiwania nie pozwalają dostrzec tego czym jest Królestwo Boże i w jaki sposób przychodzi oraz tego jaka jest rola każdego z nas osobno i wszystkich razem...

Na zewnątrz są psy, czarownicy, ludzie dopuszczający się nierządu, zabójcy, bałwochwalcy oraz każdy, kto kocha kłamstwo i popełnia je.

Wygodnie czekać aż ktoś przyjdzie i Was zbawi. Mam wrażenie, że opcję, że trzeba się zabrać do roboty i zbawić samego siebie uważacie za arogancję i zabawę w Boga, dla mnie czekanie, aż ktoś odwali robotę za mnie jest arogancją i naiwnością, przyjęciem roli małego dziecka.

To jak czekanie aż ktoś przyjdzie i posprząta za nas nasz syf. Nawet jeśli to co to da? Nauczymy się dbać o siebie i swoje otoczenie? Da wolność czy zależność?

Uważacie, że Bóg uzależnił Was od Siebie? Że nie jesteście wolni? Bóg daje nam swoją moc, z tym, że zwyczajnie boimy się odpowiedzialności jaka się z tym wiąże. Ok- przynajmniej ja tak mam, wiem jak sięgnąć po nieograniczoną moc i mnie to zwyczajnie przeraziło. Chcę być zwykłym człowiekiem, być odpowiedzialna za siebie i swoich najbliższych, a biorąc niezwykły dar wiem, że stałabym się odpowiedzialna za innych, którzy raczej i tak nie potrafili by zrozumieć, skoro przez tyle lat nie dociera sedno tego o czym mówił Jezus i w co ponoć wierzycie...

Zwyczajnie jestem egoistką, leniem i lubię uciekać w świat zabawy intelektualnymi konceptami, ale jednak czekanie na to, że przyjdzie Jezus i pozbędzie się tego co uważamy za zło i za nas ogarnie nowy lepszy świat przerasta nawet moje lenistwo i zwalanie odpowiedzialności na kogoś innego.

Jasne, że możemy naprawić ten świat, ale to wymaga ciężkiej pracy nad sobą, wspierania innych, współpracy, głębokich zmian, zaangażowania i wygodniej sobie czekać na przyjście Jezusa.

Żydzi mają swoją wizję Mesjasza i nadal czekają, bo Jezus nie spełnił oczekiwań.
A może z powtórnym przyjściem jest podobnie?
Oczekiwania nie pozwalają dostrzec tego czym jest Królestwo Boże i w jaki sposób przychodzi oraz tego jaka jest rola każdego z nas osobno i wszystkich razem...

Aby mówić o praktyce najlepiej rozważać konkretne problemy.
Z tym, że z zasady i tak trzeba zacząć od siebie i wypracowania odpowiednich umiejętności oraz zdobycie stosownej wiedzy, a standardowo ludzie wolą kombinować jak zmienić świat nie zmieniając siebie, a tak się nie da. Zwyczajnie, aby zmienić świat potrzeba odpowiednich cech, szczególnie umiejętności interpersonalnych i charyzmy, sama wiedza o tym co i jak zmienić to za mało, trzeba jeszcze przekonać wielu ludzi do zaangażowania się w konkretne działania.

Powoli rozumiem do czego przydałoby by się machnąć jakieś spektakularne cuda, z tym, że czy we spółczesnym świecie fake newsów i grafiki komputerowej cokolwiek by ludzi przekonało, że dana osoba np serio jest Jezusem?

Co musiałby zrobić aby ludzie uwierzyli, że nim jest a nie np kosmitą, wytworem technologii, demonem itd ?

Tylko poza murami niczym nie różnisz się od owych grzeszników, jak ich przekonasz, że serio przybywasz ze złotego miasta i wiesz jak tam się dostać?

A oto co biblia mówi o przyjściu Jezusa. Amosa 5:18-20

,,...Biada oczekującym dnia Jahwe. Cóż wam po dniu Jahwe? On jest ciemnością, a nie światłem.
Jakby uciekał człowiek przed lwem, a trafił na niedźwiedzia; jakby skrył się do domu i oparł się ręką o ścianę, a ukąsił go wąż.
Przecież dzień Jahwe jest ciemnością, a nie światłem, mrokiem, a nie ma w nim jasności?...,,