Gdyby Bóg nie wiedział, że człowiek ma świadomość konsekwencji zabronionego czynu, to nie postąpiłby z nim jak z kimś, kto taką świadomość posiadał.

A niby jak człowiek ma zdobyć świadomość konsekwencji jak nie przez doświadczenie ich?

Jeśli ma Słowo od Boga, to w zupełności mu wystarczy, gdyż posiada niezbędną wiedzę do tego by uniknąć niechcianych konsekwencji.
Jeśli jednak Bogu nie uwierzy, to sam pakuje się w kłopoty, z których później potrzebuje wybawienia.

Jednak tylko nieliczni mają to Słowo od Boga, a zdecydowana większość nie ma tej niezbędnej wiedzy i nie uniknie katastrofalnych konsekwencji, a więc tylko garstka może się cieszyć z obcowania w niebie. Nie dość że niebo ogranicza się tylko i wyłącznie do chrześcijan to jeszcze jest tu wyrazny przesiew wśród samych chrześcijan.
Czy da się pogodzić miłosierdzie Boga z Jego wszechmocą? Człowiek przecież często wykorzystuje swoje możliwości aby komuś pomóc, aby swoimi działaniami sprawić żeby ktoś nie cierpiał. Bóg zdaje się tu jedynie przyglądać, a tylko czasem pomoże jak ktoś poprzez modlitwę Go o coś poprosi.

Niebo nie ogranicza się tylko do chrześcijan, to totalna nieprawda.
Do Nieba może trafić osoba która nigdy nie poznała wiary w Boga. O tym decyduje Bóg podczas sądu nad duszą.

A na jakiej podstawie tak twierdzisz? Gdzie pisze o tym w Biblii?

Z jednej strony Bóg mówi, że Jego lud ginie z powodu nieznajomości Słowa a z drugiej choćby historia narodu wybranego pokazuje, że często nie był on zainteresowany Bożym Słowem i prześladował posłanych przez Boga proroków.
Z tego co obserwuję, to nawet wśród tych, którzy podają się za chrześcijan, temat Boga i Jego Słowa rzadko porusza się na towarzyskich spotkaniach, gdyż inne uważa się za ciekawsze bądź ważniejsze.
Jeśli człowiek nie żyje z Bogiem, to właściwie w temacie Boga nie ma nic mądrego do powiedzenia.

I dokładnie to wskazał w opisie sądu ostatecznego, w trakcie którego wszyscy ludzie, niezależnie wyznawcy różnych religii, ateiści, będą sądzeni z miłości (Mt 25,31-46).

Tylko chrześcijanie mogą trafić do nieba a zanim tam trafią to będą sądzeni z miłości. Nigdzie w Ewangelii nie ma wzmianki o tym że wystarczy tylko miłość aby połączyć się z Bogiem bo poza miłością i życiem w prawdzie potrzebna jest jeszcze wiara w Jezusa.

"Kryterium separacji nie będzie tylko wiara, ale praktyczne czyny miłosierdzia i miłości".
https://deon.pl/wiara/komentarze-do-ewa ... -46,143835

Jezus nie pozostawia tu złudzeń:

„Ja jestem drogą i prawdą i życiem, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie.”
(Ew. Jana 14,6)

Zupełnie nie rozumiem dlaczego niektórzy chrześcijanie próbują dostosowywać treści ewangeliczne do swoich poglądów.

Katon- czym masz choć odrobinę świadomości co Jezus miał na myśli mówiąc 'ja'/'przeze mnie'/'we mnie'? Z kim lub czym się Twoim zdaniem utożsamiał?
'Ja i Ojciec jedno jesteśmy' ...

Katon, a ja rozumiem ten mechanizm i mam wrażenie, że ta wiedza bardzo się przydaje aby uniknąć interpretacji pod wybrany wcześniej klucz, pod przyjęte założenia i tezy.
Podpowiem pierwszy krok: dysonans poznawczy.

Jeśli ktoś używa słów "nikt" oraz "tylko" to przecież nie zostawia już miejsca do jakiejś interpretacji.

Jezus jeszcze to powiedział:

„I rzekł do nich: ‘Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony" (Mk 16, 15-16 BT).

Powiedział też że kto wierzy we mnie choćby i umarł żyć będzie.

To ty wybierasz, masz wolną wolę, albo Go przyjmiesz albo odrzucisz. Wierzę że świat duchowy rządzi się swoimi zasadami i jest coś takiego jak prawo przyciągania i twoja wola tu decyduje.
Nie wierzysz w Jezusa to nie trafisz do Niego.

"W raportach osób, które przeżyły śmierć kliniczną często pojawia się tunel, ale to, co znajduje się na jego końcu, ma związek z kulturą - wyjaśnia ekspert. - Pacjenci z naszego kręgu kulturowego twierdzą, że czekają tam krewni, którzy przyjmują w "nowy świat". W innych kulturach obraz tunelu jest nieco inny. Przykładowo u wyznawców hinduizmu, na jego końcu nikt się nie pojawia, co ma bezpośredni związek z tym, że w tej kulturze nie ma duszy personalnej i pozostającej, ona wciela się w coś zupełnie innego - dodaje. Zatem, to kultura dyktuje nam, co mamy widzieć w naszych zjawiskach okołośmiertnych".

https://fakty.interia.pl/tylko-u-nas/ne ... ign=chrome

JA JESTEM, i dalej Ja jestem w ojcu, a Ojciec we Mnie, i razem z Duchem Św tworzą jedność-Boga, który przedstawił się ludziom JA JESTEM.
Każdy niezależnie od wyznania, kto w życiu wybiera drogę do Boga, trafia do Niego, zostaje zbawiony. Tak jak w podanym linku z portalu Deon - kryterium nie będzie stanowić wyznawana wiara, ale miłość i miłosierdzie.
Nie rozumiesz, bo nie chcesz zrozumieć, Twój wybór.

Dlaczego zupełnie przekręcasz to co napisał Deon?

"Kryterium separacji nie będzie tylko wiara, ale praktyczne czyny miłosierdzia i miłości".

Przypomina mi to pewnego alkoholika który ucieszył się gdy mu lekarz powiedział że nie tylko alkohol niszczy twoje zdrowie ale zła dieta i brak ruchu. Oczywiście ten pacjent skupił się tylko na tym braku ruchu i tej złej diecie.

Jak komuś nie pasuje to co głosił Jezus to uczciwą drogą jest wybrać sobie coś innego np Buddyzm.
Jestem jak najbardziej za, bo po co oszukiwać siebie?
A życie w prawdzie dla chrześcijanina powinno być bardzo istotne.

Katon, a co jeśli ktoś dostrzega i uznaje w swoim sercu w Jezusie Prawdę i piękno, ale do wymagań tej Prawdy nie dorosta? Głupotą byłoby w tej sytuacji odejść.

Jeśli wierzący ma dobrą wolę i podejmuje trud by stawać się lepszym lecz upada to trudno aby to miało przeszkodzić mu w zbawieniu. Nawet grzech może ci pomóc w zbawieniu.
Dlaczego ktoś miałby do wymagań tej Prawdy nie dorastać? Możesz upadać i się podnosić a rygoryzm nie jest tu dobry.
Wystarczy że się przyznasz przed sobą samym i przed Bogiem do tego co zle uczyniłeś i zrozumiesz swój błąd i już nie powinieneś się obwiniać bo to już jest za tobą.
Podstawa to pokora bo bez niej twoje sumienie będzie zdeformowane i nie zobaczysz swoich słabości i swojego grzechu.