Re: Modlitwa o naprawienie relacji w związku, czy to fair?
saraaa napisał(a):
Witam wszystkich,
Postaram się jak mogę skrócić to czym chciałabym się podzielić
Od pół roku jestem w związku z pewnym mężczyzna (o Boże, takiego szukałam! Chociaż ma wiele wad, to chyba z moich snów dałabym mu mocne 8 na 10, reszta do pogodzenia się przeze mnie, ze nikt nie jest idealny:) )
Ech... Po pierwsze, oceniasz osobę z którą zakładasz związek według tej toksycznej 10-punktowej skali i dziwisz się, że potem coś nie gra? Tu już zalążek zła. Miłość "za coś" jest nic nie warta. Jeżeli kochasz drugą osobę, to musisz go kochać zarówno za tych 8 "plusów", jak i z tymi 2 "minusami". Inaczej z góry wiadomo, że jak facetowi, przykładowo, wyrośnie tatusiowaty brzuszek lub jeżeli zacznie się pojawiać łysizna, to wymienisz go na lepszy model.
Po drugie zaś, co wynika jednak z pierwszego, takiego typu ocena powoduje, że koncentrujesz się automatycznie na tych 2 "minusach". Niektóre kobiety mają tendencję do tego, żeby te "braki" jakoś zlikwidować. Mam nadzieję, że nie zaliczasz się do tych. Jest takie przysłowie, że mężczyzna poślubia kobietę w nadziei, że ona się nie zmieni. Ale tak się nie stanie. Kobieta natomiast poślubia mężczyznę w nadziei, że on się zmieni. Ale tak się nie stanie.
Cytuj:
Przez swoje zabliźnione już zranienia w sercu ciagle starałam się „uzyskać dowód” akceptacji i miłości z jego strony. Jak? Prymitywnie, kłótnie i wojny kilka razy w miesiącu, a później obserwacja czy dalej mu zależy… No i dostawałam odpowiedz jaką chciałam, ale do czasu. Otworzyły mi się oczy dopiero, jak w jego zobaczyłam obojętność, a w postawie rezygnację.
Twoje rany z przeszłości nie dają Ci prawa do ranienia Twojego mężczyzny z teraźniejszości. To nie tylko to, że on rezygnuje z powodu ciągłych tarć, to tylko część problemu. Jego główną osią jest to, że on w końcu zauważa, że nie traktujesz go jako JEGO, jako faceta z którym się związałaś. Ale jako kontynuację Twojego (Twoich?) ex. Ze niezależnie od tego, ile razy będzie Ci on to udowadniał, i tak tego nie zdoła. To boli.
Cytuj:
Związek dalej jest, a raczej zachowuje funkcje życiowe. Mam przekonanie, że już nie widzi we mnie tej wyjątkowej i nie ma się co dziwić, bo pokazałam mu wredną babę i to nie raz.
Ty pierwsza pokazałaś mu, że on nie jest nikim wyjątkowym a tylko kolejnym facetem.
Cytuj:
Jak już dojrzałam problem w sobie, to ostatnią deską ratunku jaka przyszła mi do głowy była litania do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły - i tu chce zaznaczyć, ze doskonale sobie zdaje sprawę z tego, ze to ja jestem tym węzłem. Wiec dziś, jest drugi i dzień i w sumie zastanawiam się, czy to fair, czy to w porządku, czy to możliwe żeby prosić o naprawienie relacji z druga osobą? Bo idzie to pewnie w parze z jakaś nadzieja na to, ze ta osoba znowu będzie myśleć z miłością i radością, a przecież zmusić do tego się nie da.
Zrozumienie jest pierwszym krokiem do poprawy. Być może ta litania już działa, choć nie tak, jak sobie wyobrażałaś. Być może zaczynasz rozumieć, co jest źródłem waszych kłopotów i że to Ty właśnie nim jesteś. I że konsekwencją może być, że ten związek się rozwiąże właśnie. Nie jest to konieczność, być może spostrzegłaś się w porę. Ale powinnaś sobie zdawać sprawę, że centralnym punktem naszych modlitw do Boga jest
"bądź wola Twoja". Jeżeli wola Boga jest taka, żeby ten związek się rozwiązał, to być może jest to dla dobra obu z was. Być może tego związku uratować się nie da, ale za to Ty będziesz miała okazję urosnąć w duchu i wyzwolić się z niewoli starych ran. Być może najlepsze, co może wam się stać, to pogodzić się z sobą, ale bez życia razem.
Ale to nie jest konieczne. Dlatego, niezależnie od Twoich dalszych kroków, włącz go w to. Czy to będzie terapia, jak radzą inni, czy modlitwa. Zresztą, jedno drugiego nie wyklucza. Nie rozwiążesz sytuacji bez otwarcia się jemu na temat Twoich przemyśleń. Kto wie, może on właśnie na coś takiego czeka. Jeżeli jest religijny, być może włączy się w modlitwę, jeżeli racjonalny, skorzysta z terapii a być może sama gotowość Ciebie na otwarcie się już zacznie jakąś zmianę u niego. Zaczęłaś od litanii, w samotności. Teraz kolej na następny krok. Już nie w samotności.