Odpowiedziałem ci już w kilku wątkach. Ale ty oczekujesz odcięcia kuponu, biletu do nieba. Póki żyjesz tutaj, każdym dniem, decyzją moralną wybierasz Boga, tam gdzie grzeszymy wybieramy jego brak. Powołujesz się ciągle na to że w oczach Boga może to wyglądać całkiem inaczej, ale tak naprawdę tego "może" nie uznajesz, tylko przyjmujesz że na pewno tak jest i twoje starania tu mogą być nic nie warte, stąd ciągłe szukanie odpowiedzi i ciągły strach przed nieznanym. Będziemy sądzeni z miłości, nie z cierpienia i strachu. Poleciłem ci już jedną książkę, znajdziesz tam wiele odpowiedzi, nie szukaj ich na forum w tej formie, że powtarzasz jak bot coś co blokuje cię przed tym czego szukasz. Ponieważ w niektórych wpisach pytasz, a w innych na tacy podajesz przyczynę dlaczego pytasz i dlaczego nie znajdujesz odpowiedzi... na własne życzenie.
Możesz oceniać moje argumenty jak chcesz... ignoruję twoje ponowienia pytań ponieważ dla mnie jesteś jak na razie w pętli którą sam stworzyłeś i strzeżesz możliwości z niej wyjścia.
Nachodziły mnie myśli że jesteś fakeowym wierzącym w imię którego pisze jakiś antyteista aby osiągnąć swoje cele i przy tym dobrze się bawi. Mam ciągle nadzieje że się mylę.

Po tym co Ci napisałem o sobie odpowiedz mi konkretnie czy już wybrałem swój los, jestem w trakcie jego wyboru a może dopiero wybiorę ?

życie się nie skończyło, a więc nadal wybierasz... resztę rozwinąłem w poprzednim poście.

Andy
nie, nie oglądam głupawych filmów. Szkoda czasu. Chestersona czytałam jako naukę jezyka, ale jego poczucie wyższości, pogarda dla ludzi, drętwy nadęty styl mnie odrzuciły. Tak samo jak Kierkegaard- facet ma tak nawalone we łbie ze czytać się nie da.
Jesteś podobny do znanego katolickiego jutubera który zupelnie poważnie omawia "Dzwonnika z Notre Dame". Kreskówke, bo dawniejsze filmy choć troche miały z orginału. I wyciąga jakieś apologetyczne treści z przeżutej papki. O istnieniu "Katedry Najświętszej Marii Panny w Paryżu" nawet nie wie. I nie omawiał by z takim entuzjazmem i nie wyciągał cukierkowych wniosków jakby przeczytał.
Sytuacja przypomina mi jak kiedyś w pewnym towarzystwie powiedziałam że miałam w Belfaście fajną prace, nosiłam paczki dla jakiejś pani Iry. Nikt się nie zaśmiał, wszyscy myśleli że robiłam za kuriera.
O bylejakości świata to też cytat -poczytaj coś choć trochę wymagającego myślenia. Porównanie Polaka z najwyższym potwierdzonym ilorazem inteligencjii (i chyba najbardziej wszechstronnej wiedzy) do małpy- to tylko katolik mógł wymyślić.

Frosty
[quote
1. plawikonik szuka odpowiedzi na ból egzystencjalny][/quote]
każdy sądzi według siebie

jak wyżej

znowu - jak wyżej

Znowu -jak wyżej. Poza tym - nie są to moje warunki. To są warunki określone w dogmatach wiary. Przede wszystkim - istnienie jakiegoś obiektywnego pojęcia dobra/zła. Po drugie - odniesienie tego do wszystkich, więc Boga też. Po trzecie - wg. tych kryteriów czyny Boga są sadystyczne. Konstruktor robiący sobie czujące maszyny żeby się nad nimi znęcać (a konstruktor nie jest wszechwiedzący ani wszechmocny) został by określony jako sadysta. Znowu, nie jest to mój pomysł. Trzeba coś czytać, nie tylko Lewisy i Chestersony. Konstruktor wymagający od swoich tworów uwielbienia pod karą wiecznych tortur byłby w dodatku nazwany próżnym i zawistnym. Którymi to słowy niby się faktycznie sam Bóg określa.

Nie jestem wyznawcą czegokolwiek, obnażam tylko błedy logiczne. Do tego wiara niepotrzebna.

Zabawa logiczna dla samej zabawy, takie rozwiązywanie absurdalnej łamigłowki. Lubie takie zabawy.

znowu - każdy sądzi według siebie.
Zamiast odpoweidzi na pytania - stawiasz "diagnozę psychologiczną" Diagnoza mówi raczej o Tobie, o twoich lękach i projekcjach. A odpowiedzi po prostu nie masz. Wciąż nikt (powtarzam NIKT) nie odpowiedział na pytanie - po co?
Przypomnieć musze że pierwszą zasadą stawiania diagnozy jest zbadanie pacjenta - osobiście. Stawianie diagnozy "na niewidzianego" to najczęsciej projekcja osobowości tą diagnoze stawiajacego.
Pytanie o "puerorum" - niby proste, naprawdę myślałam że ktoś odpowie. Bo mnie to intryguje. Ale nie, lepiej poniżyć, potraktować jak idiote (przecież ateiści to debile któym Leibnitz kojarzy się tylko z ciasteczkiem) i postawić "diagnoze" - pustka moralna i umysłowa.

Aha ok, a na czym ten wybór polega, chodzi o słowa o jakieś czyny ?

pławikonik ostatnim wpisem dokładnie realizujesz to co napisałem, dodatkowo sama siebie poniżasz żeby usprawiedliwić swoje motywy.
Może ktoś "kupi" tekst o zabawie, ale czy ty tak naprawdę go kupujesz?

Ta "logiczna zabawa" ma swoje motywy których nie chcesz drążyć, na pewno nie z braku czasu, skoro tyle zostaje ci na zabawę. Bilansujesz fakt atakowania wierzących swoim wyobrażeniem poniżania ciebie w ich oczach. A więc aby załagodzić efekty skutku generujesz wyobrażenia o przyczynie, byleby odsunąć myśli o być może drugim dnie...

Atakując wierzących nie dajesz nic w zamian tylko marazm i pustkę. Życie prawdopodobnie musi cię doświadczać (bezpośrednio czy też nie) skoro szukasz winnego w kimś w kogo nie wierzysz, próbując siać wątpliwości u tych którzy w wierze szukając nadziei. Czy sianie wątpliwości i obrażanie tego w co wierzą inni wokół ciebie jest warte tej wyszukanej "zabawy"?
Moim zdaniem tutaj ewidentnie chodzi o drugie dno...

myślą słowem uczynkiem i zaniedbaniem/dbaniem

Skoro Bóg nie istnieje to jak Ci może przeszkadzać że jest sadystą?
Może lepszą zabawą byłoby oburzanie się na Gargamela?

Oczywiście, nieistniejący byt nie może przeszkadzać. Ideologia mi przeszkadza.

Ale, ale... odpowiedzi dalej brak?

Pławikonik nie masz co się trudzić i tak nie dostaniesz żadnej odpowiedzi ,bo wierzący będą za wszelką cenę bronić Boga, bo nie mają nikogo ponad nim żeby móc się poskarżyć , nic nie stoi wyżej poza Bogiem dlatego bronią go do upadłego, nawet gdyby Bóg jawnie czynił złe rzeczy i realnie był sadystą oni i tak powiedzą, że to nie prawda.

Czyli jak przeklinam i robię złe rzeczy i opuszczam mszę to wybrałem piekło ?

Inteligentnej pławikonik udało się przekabacić kaprala...

O, widzisz, juz stereotypy działają. Nawet nie zwróciłam uwagi na Kaprala. A że argumenty mam nie do zbicia. Bezsprzecznie złe jest posyłanie do piekła zygot którym się pierwszy podział nie udał. I tworzenie tych zygot po to tylko żeby do piekła trafiły.
No, ale nikt nie może sam dojśc do wniosków - musi zostać zwiedziony przez wrogie szatańskie siły.

Pierwszy zaczął Bramin chamską odzywką z Leibnitzem. Ja starałam się nie atakować nikogo personalnie. Tobie oddałam po, pożal się boże "analizie psychologicznej". Staram się nie oceniać osob, tylko poglądy. Przecież jesteś łatwym łupem - za wszelką cene starasz się nie widzieć oczywistych rzeczy. Takie samooszukiwanie jest bardzo znamienne.
I wciąż pytanie - dlaczego? Ja odpowiedziałam, jedyna możliwa odpowiedz- bo chce i lubi. Lubi się pastwić. Ewentualnie można by powiedzieć że nie wyszło czy musi - nie jest wszechmogący.
Masz inną odpowiedz?

zapewne znasz opowieść o zupie
https://adonai.pl/opowiadania/duchowe/?id=118
Co , jeśli traktujemy Boga jak tego bezdomnego młodzieńca?
Ale Ty jak piszesz, i tak nie wierzysz w Jego istnienie, a może jednak niepokoi Cię że może istnieć?
Czy też nienawidzisz GO za to że nie istnieje? (bo nie dość że świat Ci się nie podoba, to nie ma Nikogo, kto by za to odpowiadał?)

Urban legend. Starsze (dużo) niż internet. Typowe qui pro quo. Nie ma tutaj zastosowania- czemu niby? Ja Boga z nikim nie myle- ja się odnosze do ideologii i ją krytykuje. Proste? Ideologia ma wady logiczne- więc je wykazuje.
A z tym zwalaniem odpowiedzialności - garbaty robot. Własnie się podłożyłeś. Wymyśla on sobie boga żeby go za garb winić. Czemu Lema nie czytasz, on dawno już o tym pisał. A o odpowiedzialności za stwarzane istoty pisał wielokrotnie. Także o karaniu ich za sceptycyzm. Za paskudność postawy wymagającej ciągłych hołdów.

Podsumowując:
- czyli wobec Boga, w którego istnienie nie wierzysz, masz postawę roszczeniową
- masz bardzo wysokie mniemanie o sobie