Nahacza miałem okazję poznać jesienią 2002 r. Podróżowałem wówczas ze znajomymi po Beskidach. Koleżanka zabrała nas do swego kolegi, którego poznała podczas łemkowskiej Watry. No i tym właśnie kolegą był wspomniany Mirek Nahacz. Z tym, że jeszcze wtedy nie wydał swojej pierwszej książki i nawet mi do głowy nie przyszło, że będzie to "młody wilk" polskiej literatury. Siedzieliśmy u niego kilka godzin i widać było, że człowiek chciałby być pisarzem. Na moje pytanie o Fiodora Dostojewskiego, którego wówczas zaczynałem czytać i się nim fascynowałem, stwierdził że jest taki sobie i uważa, że są pisarze dużo lepsi od niego. Na tym w zasadzie skończyła się nasza dyskusja na temat literatury. Wspominał zdaje się coś tam o swoich próbach literackich, ale jakoś trudno mi było uwierzyć, że uda mu się to wydać. Wspominał jednakże o pewnym znanym pisarzu, również Łemku, którego znał od dziecka. Jak się potem okazało to właśnie Andrzej Stasiuk pomógł chłopakowi wydać książkę "Osiem cztery". Można więc powiedzieć, że początkujący pisarz miał trochę szczęścia (jeśli chodzi o wydanie pierwszej książki)

Sama książka nie wywarła na mnie szczególnego wrażenia. No ale Stasiuka zachwyciła... Zobaczymy jak następne
