Właśnie wróciłem z filmu. Pierwszy raz byłem na premierze, n apierwszej projekcji
Pierwsze pytanie, jakie dostałem w domu – czy „Jan Paweł II” podobny był do „Karola”? W pewnym sensie na pewno nie – I część „Karola” opowiada o losach Wojtyły z lat 1920-1978, natomiast ten film objął całe życie Jana Pawła II, a więc lata 1920-2005. Z drugiej jednak strony – widać, że jest to film zrobiony pod kątem niekoniecznie Polaków; podobnie jak w „Karolu” sporo miejsca poświęcono na wydarzenia bardzo historyczne – okupację hitlerowską w Polsce (pokazana na przykładzie Krakowa), upór komunizmu w tępieniu Kościoła polskiego (walka o budowę kościoła w Nowej Hucie) czy też choćby zryw solidarnościowy w Stoczni Gdańskiej, zburzenie muru berlińskiego lub atak na World Trade Center – dla uświadomienia ludziom nie znającym zbyt realiów historycznych, w jakich papież dojrzewał i z jakimi się musiał zmierzyć. .
Zaczyna się od pamiętnego 13 maja 1980 – radosny Jan Paweł II (Jon Voight) udaje się na audiencję środową. Strzały, papież zostaje przewieziony do Gemelli – i w tym miejscu zaczyna się retrospekcja, obejmująca wyrywkowo nazwijmy to kluczowe momenty jego dotychczasowego życia: przemowę na akademii szkolnej w Wadowicach, pamiętną mszę 1 IX 1939 na Wawelu, okupację nazistów w Krakowie, wyzwolenie, decyzję o wstąpieniu do seminarium, święcenia, wyjazdy z młodymi ludźmi (świetne ujęcia z kajaków), święcenia biskupie, prace II Soboru Watykańskiego, wyniesienie do godności kardynalskiej (sympatyczna scena – Paweł VI, nakładając purpurowy biret, zsuwa Wojtyle piusę z głowy). Wreszcie – dwa konklawe z 1978 roku: po śmierci Jana XXIII i, miesiąc później, po śmierci Pawła VI (symbolika gaszonych w apartamencie papieskim świateł – pojawi się potem w kontekście odchodzenia Jana Pawła II).
Przede wszystkim – papież pokazajny jest jako człowiek. Nie ktoś, kto od dziecka wiedział, że zostanie kapłanem. Ma swoje wątpliwości, jest zagubiony wobec wielu rzeczy na świecie – jak choćby ogromu nienawiści i zniszczenia spowodowanego przez hitlerowców (choćby scena ze spowiedzią u kard. Sapiehy). Jako kapłan jest bezpośredni, z radością podejmuje pracę wśród młodzieży, z którą spędza także wolny czas choćby na wyprawach kajakowych (piękne rozmowy na tematy najważniejsze dla młodych, szukających szczęścia w miłości). Małe przeinaczenie – jest scena, gdy kard. Wyszyński nie pozwala mu, jako nowomianowanemu sufraganowi krakowskiemu, podróżować i wędrować z młodymi (co, jak wiemy, miało już po przyjęciu święceń biskupich miejsce). Przejmująca scena pasterki odprawianej na pustym placu w Nowej Hucie, gdzie wiele lat później stanie Arka Pana – świetnie ukazana („wejście smoka” komunistycznej milicji) słabość systemu komunistycznego wobec wiary zwykłych ludzi, którym chciano mówić, że w nowoczesnym komunistycznym państwie Bóg i wiara są niepotrzebne, że nie ma dla nich miejsca.
A potem… Konklawe. Rozmowy, coraz bardziej rysująca się możliwość wybrania właśnie Wojtyły (co kilka razy humorystycznie, nawet w momencie już ogłaszania wyboru, pokazano – kardynałowie, pomimo podziwu dla otwartości i wiedzy Wojtyły, mieli sporo problemów z jego… nazwiskiem). Aż wreszcie – 16 października. Jan Paweł II.
I jego codzienna praca. Dobór współpracowników w Kurii (Casaroli sekretarzem stanu, Ratzinger prefektem Kongregacji Doktryny Wiary – bardzo podobni do oryginałów aktorzy), dyskusje na codzienne temty, problemy całego świata. Otwartość papieża na ludzi, na ich kłopoty i bieżące sprawy – pokazana tak dobitnie w scenie, gdy nominację Casarolego tłumaczy, że poza doświadczeniem dyplomatycznym i znajomością języków ma on w wielu sprawach odmienne od niego (papieża) zdanie
Pielgrzymki, audiencje dla ludzi z całego świata – w tym przyjaciół z Krakowa. Ciągle podtrzymywana przyjaźń z Żydem, Jerzym Klugerem (przewijająca się od początku do końca). Tak wiele czasu poświęcanego modlitwie – wiele scen w kaplicy prywatnej. Chęć poszukiwania odpowiedzi na różne pytania razem z ludźmi – scena zaimprowizowanej konferencji prasowej na pokładzie samolotu. Cały czas pragnął wyrwać się do przyrody, do gór, do wycieczek – tu świetna scena, gdy w lesie spotyka człowieka mieszkającego tam, zbierającego chrust do domu; ten – spanikowany i zaskoczony widokiem papieża - zaprasza go do siebie, piją razem wino („co rozwesela serce człowieka”) i rozmawiają.
Papież ludzi młodych – najpierw w Krakowie, w kurii, po prostu wchodzi na parapet okna, aby rozmawiać z młodymi, którzy tam przyszli. Później spotkanie z młodymi ludźmi, zapoczątkowujące tradycję Światowych Dni Młodzieży. Chce pomóc młodemu człowiekowi odnaleźć swoje miejsce w świecie, widząc Boga jako przyjaciela.
Z upływem czasu pojawiają się problemy ze zdrowiem. Trochę uproszczono – papież doznaje stłuczenia biodra po prostu przechodząc przez korytarz (a nie, jak to było, w łazience), po czym z wszczepioną protezą ma już wielkie problemy z chodzeniem. Widoczne miejsce poświęcono chorobie Parkinsona – rozwijającej się cały czas. Po prostu widać, jak papież starzeje się i walczy z własną słabością ciała. Przejmująca scena, gdy podczas drogi krzyżowej w Koloseum papież uczestniczy w niej ze swojego apartamentu, trzymając krzyż (Arturo Mari napisał w swej książce, że właśnie to jest najlepsze, najpiękniejsze zdjęcie, jakie zrobił papieżowi przez te 27 lat).
Aż wreszcie – ostatnie dni Jana Pawła II, w otoczeniu najbliższych. Nieudana próba przemówienia do ludzi zebranych w Niedzielę Palmową na Placu San Pietro (co pokazano w filmie – gdy papież zostaje zabrany od okna, mówi „jutro znowu spróbuję” – podobno te słowa rzeczywiście padły). Aż wreszcie odchodzi. I te przejmujące oklaski, tak bardzo niezrozumiały dla Polaków sposób podziękowania wielkiemu człowiekowi za jego życie.
Bardzo umiejętnie wpleciono w film archiwalnie autentyczne zdjęcia z faktycznych podróży papieskich, Światowych Dni Młodych (na ile jest to możliwe – papież pokazany zza pleców, z większej odległości).
Świetna rola Jona Voighta. Naprawdę. W sposobie chodzenia, w tym charakterystycznym przygarbieniu, nawet nieco w gestykulacji po prostu widać było, kogo grał. Co więcej – w filmie pokazano, jak papież pisze – a więc pewnie musiał się nauczyć kilku zdań po polsku
Zauważyłem jeden błąd – gdy papież budzi się w poliklinice Gemelli, dzień po operacji (co zostaje wprost powiedziane), w rogu kadru pojawia się data „14 maja 1980”, po czym dosłownie chwilę później – „14 maja 1981”. Widać tu – w pierwszej dacie – dość prostą pomyłkę, jako że do zamachu doszło 13 maja 1981, więc dzień po zamachu papież nie mógł obudzić się w szpitalu… 14 maja 1981
Polecam ten film bardzo mocno. I tyle. Napisałem dużo, ale myślę że każdy powinien go zobaczyć. Warto.